Oni powinni odejść z Realu Madryt. Nie tylko Gareth Bale i Eden Hazard

Oni powinni odejść z Realu Madryt. Nie tylko Gareth Bale i Eden Hazard
Antonio Balasco/Shutterstock
Dla niektórych piłkarzy niedzielne El Derbi Madrileño mogą być jednymi z ostatnich lub ostatnimi w ich karierze. Carlo Ancelotti wrócił do Realu Madryt, by pomóc drużynie w okresie przejściowym. “Los Blancos” stoją u progu kolejnego etapu rewolucji kadrowej. Kto powinien opuścić “królewski” okręt?
Kiedy “Don Carletto” latem postanowił ponownie objąć “Los Blancos”, było wiadome, że Florentino Perez zamiast postawić na długofalowy projekt, zdecydował się działać na zasadzie “tu i teraz”. Hiszpańskie media są dość zgodne w twierdzeniu, że włoski szkoleniowiec ma po prostu pomóc 13-krotnym zdobywcom Pucharu Europy w przebudowie. Real w erze post-Zidane (lub może i nawet post-Ronaldo) nie potrafi bowiem znów zdominować Starego Kontynentu i wszyscy fani madryckiego klubu zdają sobie doskonale sprawę z tego, że zmiany są nieuniknione.
Dalsza część tekstu pod wideo
Doświadczenie włoskiego szkoleniowca ma pomóc w selekcji odpowiednich ludzi, którzy będą mogli być częścią tego nowego projektu. W Realu, jak to czasem bywa w wielkich zespołach, kilku piłkarzy się mocno zasiedziało. Inni, choć trafili do niego stosunkowo niedawno, nie przekonali do siebie ani sztabu, ani trybun i lepiej, by jak najszybciej spróbowali sił w innym miejscu. Choć “Królewscy” oczywiście nie znajdują się teraz w takim kryzysie sportowym jak Barcelona, to lista graczy, z którymi powinni się w najbliższym czasie rozstać, jest naprawdę spora. Pięciu wymienionych niżej piłkarzy to wręcz zestawienie must-have do opuszczenia madryckich szeregów.

Gareth Bale

Choć od dawna w Realu jest cieniem dawnego siebie, to wciąż najwyżej opłacany zawodnik w całym zespole i jeden z najlepiej zarabiających na świecie. Związek pomiędzy Walijczykiem i madryckim klubem już dawno się jednak wypalił. Mimo że “Królewscy” próbowali się go już pozbyć kilka razy, 32-latek wciąż tu tkwi i niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić przed wygaśnięciem kontraktu wraz z końcem czerwca przyszłego roku.
Wydawało się, że być może ktoś skusi się na kosztującego kiedyś grube pieniądze Bale’a po całkiem solidnym pod względem liczb wypożyczeniu do Tottenhamu, bo tam Walijczyk strzelił w zeszłym sezonie we wszystkich rozgrywkach 16 goli i zanotował trzy asysty. Nie znalazł się jednak chętny, by opłacić potężną, wynoszącą około 30 milionów funtów rocznie pensję.
Bale rozpoczął więc nowe rozgrywki u boku Ancelottiego, u którego w latach 2013-2015 osiągnął życiową formę. Początek sezonu zapowiadał się całkiem nieźle - urodzony w Cardiff piłkarz w trzech pierwszych kolejkach ligowych zaczynał w wyjściowej jedenastce, w spotkaniu z Levante strzelił nawet gola. Później odezwały się jednak trapiące go od dłuższego czasu kontuzje. Choć powrót na boisko w klubie się przeciągał, nie przeszkodziło mu to w listopadowym występie dla walczącej wtedy o mundial reprezentacji w meczu z Białorusią. Tam zresztą złapał kolejny uraz. To rozwścieczyło kibiców “Królewskich”, a oliwy do ognia dolał agent piłkarza, Jonathan Barnett, który na antenie hiszpańskiej telewizji stwierdził, że zdanie madryckich fanów w sumie go nie obchodzi.

Eden Hazard

Belg miał być następcą Cristiano Ronaldo, a tymczasem kompletnie zawodzi i coraz bardziej aspiruje do miana jednego z największych transferowych niewypałów w historii klubu. W ciągu ponad dwóch sezonów w Realu nie zdołał uzbierać na boisku nawet trzech tysięcy minut, strzelił tylko pięć goli i dołożył do tego dziewięć asyst. Marna to pociecha z piłkarza, za którego “Los Blancos” w 2019 roku zapłacili Chelsea 115 milionów euro - najwięcej w całej swojej historii.
Hazard zupełnie nie przypomina piłkarza, który był jedną z czołowych postaci w całej Premier League. Więcej czasu niż na boisku spędza w gabinetach lekarzy i fizjoterapeutów, gdzie trafia w wyniku kolejnych urazów. W pewnym momencie w wątpliwość była również poddawana jego waga oraz sylwetka, nie do końca odpowiednia dla sportowca tej klasy. 30-latek obecnie (znowu!) wraca do zdrowia, po raz ostatni wybiegł na boisko na początku listopada. W lidze w wyjściowym składzie nie pojawił się od wrześniowego spotkania z Valencią.
Kontrakt Hazarda z Realem obowiązuje do końca sezonu 2023/2024, ale madryccy działacze chcieliby się go pozbyć jak najszybciej, choćby zimą. Zdają sobie sprawę z tego, że z piłkarza, w którego zainwestowano naprawdę spore pieniądze, trzeba będzie sprzedać za dużo niższą kwotę. Zdaniem mediów, chętnych jednak nie brakuje. W kolejce ustawiają się szczególnie kluby z Premier League, w której Belg tak dobrze sobie radził. W swoich szeregach widziałaby go nie tylko Chelsea, ale też ponoć Manchester United czy Newcastle.

Isco

Podobna, choć niezupełnie taka sama historia jak z Balem. Gdy Carlo Ancelotti prowadził “Królewskich” do “La Decimy”, wychowanek Valencii był jednym z kluczowych piłkarzy zespołu. Włoski trener sam wspominał, że to właśnie ten pomocnik odmienił losy derbowego finału w Lizbonie w 2014 roku. Tyle że od tego czasu w Manzanares wiele wody upłynęło, a sam Isco od kilku sezonów pozostaje w dołku, z którego nie potrafił go wyciągnąć ani Zinedine Zidane, ani teraz nie jest też w stanie “Carletto”.
Od mniej więcej trzech lat Isco nie przypomina piłkarza, który tak bardzo radował swoją grą kibiców “Los Blancos”. Zamiast o jego boiskowych popisach, dużo częściej mówi się o kolejnych konfliktach, których jest bohaterem. Na przykład ostatnio przy okazji meczu z Granadą, kiedy był rezerwowym, miał on się zdenerwować na to, że na boisko wcześniej udał się Eduardo Camavinga, mimo że obaj rozgrzewali się w tym samym czasie. Choć ostatecznie Hiszpan również został posłany do gry, od tamtego czasu w kolejnych spotkaniach nie podniósł już się z ławki.
Podobnie jak w przypadku Walijczyka, również jego kontrakt kończy się w czerwcu. To najprawdopodobniej ostatnie miesiące Isco na Estadio Santiago Bernabeu. Klub najchętniej pozbyłby się go już zapewne zimą, ale bardziej realne jest jego odejście po wygaśnięciu umowy latem. Wśród zainteresowanych przewijają się choćby przedstawiciele Serie A - Juventus czy Milan.

Marcelo

Żywa legenda Realu, zawodnik, który reprezentuje barwy “Królewskich” nieprzerwanie od 2007 roku. W rywalu zza miedzy nikt, nawet Diego Simeone, nie może pochwalić się takim stażem, jaki Marcelo ma na Estadio Santiago Bernabeu. Bez wątpienia należy do jednych z najlepszych lewych obrońców, którzy kiedykolwiek występowali w “Los Blancos”. Wszystko, co piękne, musi się jednak też niestety kiedyś skończyć.
33-latek wieku nie oszuka, młodszy już nie będzie. Po odejściu z klubu Sergio Ramosa prezydent Florentino Perez przyznał, że nie wyobraża sobie, by ktokolwiek inny niż Marcelo był nowym kapitanem klubu. 58-krotny reprezentant “Canarinhos” tylko raz wyprowadził jednak “Los Merengues” na murawę - w meczu 12. kolejki z Elche. Poza tym spotkaniem ani razu nie zagrał bowiem od pierwszej minuty. W sumie uzbierał w obecnym sezonie ledwie pięć spotkań i jest marginalną postacią w zespole Ancelottiego.
Brazylijczyk od dłuższego czasu grywa już tylko incydentalnie i powoli szykuje się na opuszczenie stolicy Hiszpanii. Jego kontrakt również wygasa wraz z końcem sezonu i obie strony doskonale zdają sobie sprawę, że będzie to najlepszy moment na rozstanie się. Media z Półwyspu Iberyjskiego są zgodne, że Marcelo chce przygotować się do godnego pożegnania z Realem. A to przecież legendom “Galacticos” nie zawsze się udawało - choćby odejście z klubu Ramosa rok temu nie odbyło się w takich okolicznościach, na które zasługiwał zarówno sam piłkarz, jak i jego kibice. W przypadku Marcelo taka historia ma już się nie powtórzyć, a on sam być może wróci do macierzystego Fluminense lub innego brazylijskiego klubu - Palmeiras.

Mariano Diaz

Kiedy Mariano powracał do Madrytu po świetnym sezonie w Lyonie, wszyscy mieli nadzieję, że powtórzy do pewnego stopnia historię innego byłego gracza OL, Karima Benzemy. O tym, jak bardzo wierzono w wychowanka Albacete, niech świadczy fakt, że odziedziczył nawet początkowo numer 7 po Cristiano Ronaldo. Mariano jednak wciąż pozostaje w klubie, chociaż ten próbuje się go od dłuższego czasu pozbyć.
28-latek wcale nie zarabia bowiem najmniej, a liczby w “Los Blancos” ma słabiutkie. Nigdy nie spędził na murawie więcej niż 746 minut w jednym sezonie. W tym obecnym ma na koncie ledwie dwa występy. Pod koniec października zagrał cały mecz przeciwko Elche i zdołał nawet zanotować asystę. W mijającym tygodniu z kolei pojawił się na placu gry w końcówce starcia w ramach Ligi Mistrzów przeciwko Interowi.
Reprezentant Dominikany przez niektórych fanów madryckiego klubu został okrzyknięty mianem “pasożyta”. Mimo ofert wypożyczenia do kilku naprawdę ciekawych zespołów, takich jak choćby Benfica, nie zamierzał on bowiem nigdzie odchodzić. Podoba mu się życie w Madrycie i nie odciąga go od tego nawet marginalna pozycja w drużynie. Kontrakt wygasa wraz z końcem przyszłego sezonu i choć “Królewscy” chętnie pozwoliliby mu odejść już wcześniej, najpierw namówić muszą na to samego piłkarza. O to może być natomiast cholernie ciężko.
***
Na relację LIVE z derbów Madrytu zapraszamy na Meczyki.pl od 20:30. Początek meczu zaplanowano na 21:00.

Przeczytaj również