Bayern i Lewandowski oblali pierwszy egzamin. Dziś poprawka. Ale egzaminator jest wyjątkowo wymagający

Bayern i Lewandowski oblali pierwszy egzamin. Dziś poprawka. Ale egzaminator jest wyjątkowo wymagający
express.co.uk
Gdy przyszedł pierwszy poważny egzamin w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, Bayern wyraźnie go oblał. Lewandowski i spółka mają dziś termin poprawkowy, lecz w komisji znów zasiądzie bardzo wymagający egzaminator – Real Madryt.
Po pierwszym meczu wydawało się, że w ekipie z Monachium gra tylko pewien napastnik z numerem dziewięć na plecach. Lewandowski nie strzela, Lewandowski zawodzi, Lewandowski drewno, Lewandowski to, Lewandowski tamto i siamto…
Dalsza część tekstu pod wideo
W tej całej nagonce na „Lewego” brakowało już chyba tylko opinii, że przed laty Legia nie pomyliła się co do niego.

To nie był mecz napastników

W spotkaniu, zapowiadanym jako pojedynek Lewandowskiego i Ronaldo, nie błyszczał ani Polak, ani Portugalczyk. W zasadzie z tej samej przyczyny – byli osamotnieni w ataku.
Pierwszy mecz z Bayernem pokazał, że Ronaldo powinien mieć partnera w ofensywie. Łatwiej mu grać, gdy obok niego występuje nawet będący w słabej formie Benzema.
Choć Francuz często ma problem z oddaniem celnego strzału, to jednak żadna formacja defensywna nie pozwoli sobie na pozostawienie go bez krycia. Dzięki temu Portugalczyk ma więcej swobody w okolicach pola karnego rywala.
O ile osamotnienie Ronaldo w ataku było spowodowane wyborami personalnymi Zidane’a, o tyle ten problem Lewandowskiego pojawił się przez kontuzję Robbena.
Wydaje się, że ustawienie Bayernu było dosyć jasne – Ribery i Robben na skrzydłach, James jako „dziesiątka”, a z przodu Lewandowski z Müllerem. Zejście Holendra spowodowało, że na bok musiał przesunąć się Müller, przez co Polak został sam przeciwko Varane’owi i Ramosowi.
Müllerowi ciężko było odnaleźć się w nowej sytuacji – czasami niepotrzebnie zostawał na skrzydle zamiast zejść do środka, a czasami wręcz dublował pozycję Lewandowskiego. To miało ogromny wpływ na funkcjonowanie ofensywy Bayernu.

Lewandowski najgorszy?

Po kolejnych publikacjach niemieckich mediów można było odnieść wrażenie, że Lewandowski był całym złem Bayernu w spotkaniu w Monachium. Owszem, nie był to genialny mecz polskiego napastnika, który zmarnował doskonałą okazję w końcówce meczu, ale sytuacja stała się wręcz absurdalna.
Z lidera ataku, z kogoś, w kim upatrywano równorzędnego rywala Ronaldo, zrobiono bezwartościowego zawodnika, który w Madrycie powinien przykleić się do ławki rezerwowych i patrzeć z pokorą jak Sandro Wagner rozstrzeliwuje „Królewskich”, prowadząc Bayern do Kijowa.
W Monachium zawiedli niemal wszyscy zawodnicy Heynckesa. Jeśli chodzi o funkcjonowanie drużyny w obronie, fatalne świadectwo Bawarczykom wystawia sytuacja, która dała Realowi pierwszą bramkę (druga padła po błędzie indywidualnym).
Na załączonym video widać, że w strefie obronnej było aż 8 graczy Bayernu (i oczywiście Ulreich), ale po główce Carvajala nie było zdecydowanego ruchu w kierunku miejsca, w które piłka powinna spaść. Nie było też natychmiastowej reakcji po tym, gdy Ronaldo nie opanował piłki. Wszyscy stali i patrzyli, jak Marcelo dopada do niej i uderza.
Drugą bramkę można opisać słowami ministra Napoleona, słynnego Talleyranda: „To gorzej niż zbrodnia – to błąd”. Rafinha popełnił fatalną pomyłkę, która dała Realowi prowadzenie.
Jednakże niemieckie media nie zaatakowały go tak ostro, jak Lewandowskiego. Oczywiście Polak rozegrał bardzo słabe spotkanie, ale skala krytyki jest przesadna. Bayern jako cały zespół zaprezentował się źle.
Co ciekawe, według wyliczeń Whoscored.com w Bayernie tylko James (7,3), Kimmich (7,7), Thiago (7,1) oraz Ribery (6,7) mieli wyższe noty niż Lewandowski (6,6). Müller oraz Rafinha otrzymali najniższe ze wszystkich piłkarzy – 5,9.
W oczy rzuca się szczególnie to, że grający zaledwie kilka minut Robben zasłużył na wyższą ocenę (6,1) niż wspomniana dwójka, która rozegrała pełny mecz.
Uwagę może zwrócić także ocena wspomnianego Ribery’ego (6,7, a tak bardzo krytykowany Lewandowski – 6,6). Choć każdemu z pewnością imponowały wola walki i forma Francuza w wieku 35 lat, to jednak jego wielki wysiłek ostatecznie nic nie dał, a w piłce to bramki decydują o awansie.
Ribery miał doskonałą okazję do strzelenia gola na 2:0, lecz nie przyjął dobrze piłki zagranej przez Thiago (od 4:21):

„To są te detale”

zapowiedzi pierwszego spotkania pisaliśmy, że to typowa rywalizacja „na styk”. W spotkaniach takich gigantów o wyniku często przesądza jeden błąd, dyspozycja dnia itd.
Bramka Kimmicha padła po serii błędów w obronie Realu, bowiem Marcelo znajdował się nie w tym polu karnym, w którym powinien, Ramos został przy linii środkowej boiska, a wszystko podsumował oszukany przez Niemca Navas.
Bramki dla Realu padły po pomyłce całej obrony Bayernu (pierwszy gol), a także po błędzie indywidualnym (drugi gol).

„Ta robota to dla nich rutyna…”

Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że Bayernowi w Monachium przed rokiem, jak i w tym roku czegoś zabrakło – przede wszystkim zimnej krwi i skuteczności.
W poprzednim sezonie Bawarczycy prowadzili 1:0, a mieli ogromną szansę na gola na 2:0, jednak Vidal przestrzelił rzut karny. Tydzień temu Bayern także prowadził 1:0, sprawiał spore zagrożenie pod bramką Realu, ale ostatecznie nic to nie dało.
Real wyczekał Bawarczyków, czekał cierpliwie na swoje okazje i się doczekał – „Królewscy” byli w Monachium zabójczo skuteczni.
Dość powiedzieć, że Bayern (według danych whoscored.com) oddał 17 strzałów. Zaledwie 5 z nich było celnych. Real uderzał 7 razy, z czego 4 strzały były celne. Aż 17 strzałów przyniosło Bayernowi zaledwie jednego gola, za to Realowi 7 uderzeń zapewniło 2 bramki.

Wszystko może się jeszcze zdarzyć

Choć 2:1 w Monachium jest dla Realu znakomitym wynikiem, nie oznacza to oczywiście, że sprawa awansu jest już rozstrzygnięta. Przypadek Juventusu pokazał, iż „Królewscy” są w stanie roztrwonić jeszcze większą zaliczkę z pierwszego meczu.
Jednakże trudno uwierzyć, by Real pozwolił sobie na drugie tak fatalne spotkanie rewanżowe. Jedno jest pewne – wieczorem czekają nas ogromne emocje, ponieważ na Santiago Bernabeu wyjdą dwa zespoły, które dadzą z siebie wszystko.
To dla obu ekip bardzo ważny egzamin – dla Realu to przepustka do możliwości obrony kolejnej pracy magisterskiej, a dla Bayernu – ostatni termin poprawkowy przed skreśleniem z listy uczestników Ligi Mistrzów w tym sezonie.

Przeczytaj również