Ostatni dzwonek dla nieco zapomnianego "Faraona". Azji nie podbił, teraz może wesprzeć Neymara i Mbappe

Ostatni dzwonek dla nieco zapomnianego "Faraona". Azji nie podbił, teraz może wesprzeć Neymara i Mbappe
Mikolaj Barbanell/shutterstock.com
Jeszcze kilka lat temu zastanawiano się, czy mógłby zostać fundamentem odbudowy wielkiego Milanu. Od tego czasu głównie leczył rozmaite urazy, trzykrotnie zmienił klub i zdołał zanotować bardzo nieudany epizod w Chinach. Stephan El Shaarawy, po roku spędzonym w Azji, szykuje się do powrotu do Europy. Może zostać nowym kumplem z drużyny Neymara i Kyliana Mbappe.
El Shaarawy występował w reprezentacji Włoch, ale w jego żyłach płynie egipska krew. Stąd też pseudonim: Faraon. W 2011 roku AC Milan zapłacił za 18-letniego wychowanka Genoi 20 milionów euro. Stephan przychodził jako przebojowy, pewny siebie młokos, dysponujący gigantycznym talentem. Na murawie wyróżniał się nie tylko fryzurą, ale i efektownym stylem gry. Zapowiadał się na wielką gwiazdę. Miał świat u stóp. A teraz marzy, by wrócić do poważnego futbolu. Choć ma dopiero 27 lat, wydaje się, że to ostatni dzwonek na ponowną grę wśród najlepszych.
Dalsza część tekstu pod wideo

Miało być tak pięknie

Przychodził na San Siro świeżo po tym, jak ekipa z Mediolanu zdobyła swoje ostatnie Scudetto. Z czasem “Rossoneri” popadli w kłopoty sportowe i finansowe, krok po kroku zajmując coraz niższe miejsca w ligowej tabeli. El Shaarawy przeszedł podobną drogę. Zaczął z wysokiego “C”.. Po pierwszym, “wprowadzającym” roku i wyjeździe na Euro 2012 przed 20. urodzinami, następnie okazał się prawdziwą rewelacją włoskiej piłki. W kolejnych rozgrywkach, między wrześniem a grudniem, miał nawet serię 14 goli w 14 ligowych spotkaniach. Później wprawdzie przystopował, bo po transferze do Milanu Mario Balotelliego jego skuteczność ucierpiała, ale ostatecznie na wszystkich frontach uzbierał łącznie 19 bramek, dorzucając do tego 7 asyst.
Zamiast kolejnego kroku naprzód, wraz z serią gorszych wyników całego zespołu, u “Faraona” pojawiły się problemy zdrowotne. Uraz śródstopia, który wymagał operacji, sprawił, że atakujący stracił niemal cały sezon 2013/14. Wystąpił na boisku zaledwie dziewięć razy. W końcu wyzdrowiał i liczył na powrót do formy w kolejnych rozgrywkach. Grał regularnie. Wytrzymał do stycznia. Wówczas znów “odezwało się” śródstopie. Trzy miesiące przerwy pokrzyżowały jego plany i marzenia o wielkiej karierze w czerwono-czarnych barwach.
Zespół przejął Sinisa Mihajlović, który początkowo ustawiał drużynę w systemie bez skrzydłowych. Do tego ofensywę “Rossonerich” wzmocnili Carlos Bacca i Luiz Adriano. Włoch o egipskich korzeniach postanowił po konsultacji ze sztabem szkoleniowym, że najlepiej będzie udać się na wypożyczenie. Pojawiła się oferta z Monaco.

Poszukiwanie domu

22-letni wówczas piłkarz grał w barwach klubu z Księstwa regularnie. Co prawda nie zawsze w wyjściowym składzie, ale otrzymywał sporo szans. Z drugiej strony, w Ligue 1 nie uzbierał ani gola, ani asysty. Okrągłe “zero” w obu rubrykach. Strzelał jedynie w europejskich pucharach - łącznie trzy razy. Pomimo tego, do końca 2015 r. miał na koncie 24 występy w barwach Monaco. W styczniu jednak wypadł ze składu. Czemu? Powód był kuriozalny. A jak nie wiadomo o co chodzi...
… to chodzi o pieniądze. Po rozegraniu 25 spotkań przez El Shaarawy’ego, aktywowana miała zostać klauzula obligatoryjnego wykupu, zawarta w umowie wypożyczenia. W Monako nie garnęli się jednak do spełnienia tego zapisu. Francuzi nie chcieli wydawać na niego ustalonej wcześniej kwoty. Piłkarz został więc odsunięty od kadry pierwszego zespołu. Z dnia na dzień. W końcu zadecydowano, że wróci do Mediolanu. Kilka dni później znowu zmienił otoczenie. Pomocną dłoń podała mu AS Roma. W stolicy Italii udało mu się nawiązać do świetnej formy z pierwszych sezonów w Milanie. Odzyskał dawny luz i wiarę we własne umiejętności. Już w debiucie popisał się efektownym trafieniem piętą.
Wrócił przebojowy El Shaarawy. Potrafił porywać tłumy widowiskową grą. Przekonał do siebie “Giallorossich”, którzy postanowili go wykupić. Nowy klub “Faraona” wjechał na właściwe tory, walcząc o miejsca w czołowej trójce Serie A. W 2018 roku rzymianie zameldowali się przecież w półfinale Ligi Mistrzów. Wydawało się, że wychowanek Genoi odnalazł swój dom. Drużyna radziła sobie świetnie, on sam należał do jej kluczowych piłkarzy. W końcu przyszła tak oczekiwana stabilizacja.

Na podbój Azji

Trwała trzy lata. W lipcu zeszłego roku El Shaarawy odszedł z klubu, w którym zapanował spory chaos. Po zaledwie szóstym miejscu w lidze pożegnano trenera Eusebio Di Francesco oraz dyrektora sportowego Monchiego. Drzwi pokazano legendzie, Daniele de Rossiemu. I to pomimo tego, że ten chciał dostawać wynagrodzenie jedynie za spotkania, w których pojawiał się na boisku. Nastała ogólna rewolucja. “Faraon” dostał ofertę z chińskiego Shanghai Shenhua. I chociaż jeszcze tydzień przed transferem zapewniał, że nie przeniesie się do Azji, zarobki na poziomie 300 tysięcy euro tygodniowo zdołały go wreszcie przekonać.
Miniony rok nie był udany ani dla zawodnika, ani dla byłego klubu. Roma straciła miano najlepszego klubu w mieście i oddała chwilowo panowanie w stolicy Włoch rewelacyjnej ekipie Lazio. A skrzydłowy? Na pierwszy rzut oka - trafił do raju. Wylądował w Chinach z bajeczną tygodniówką i statusem gwiazdy. Jak wielkiej? Ano takiej, że przy pierwszych negocjacjach zażądał prawa decyzji w sprawie obsady menedżera i ewentualnych wzmocnień - takie przynajmniej chodziły plotki.
Zamiast frustracji w Italii miał spokój i pieniądze w Chinach. Czy to źle? Niekoniecznie. Sam jednak niespecjalnie się tam odnalazł. Widać to było po jego osiągnięciach na murawie, ale i wypowiedziach w mediach. Gdy w zimie wybuchła pandemia, od razu szukał szans na powrót do Europy. Chciał grać regularnie, aby pojechać na Euro. Ostatecznie plany te spaliły na panewce, chociaż Stephan sam przyznał, że temat ponownych przenosin do Romy osiągnął zaawansowany etap.

Kto go przygarnie?

Teraz, czternaście miesięcy po wyjeździe, faktycznie ma wrócić na Stary Kontynent. Ale niekoniecznie do Rzymu. Pomimo niezbyt imponującej postawy w lidze mającej opinię rozgrywek dla emerytów, włoscy dziennikarze łączą go z wielkimi markami. Z kolei francuski “Telefoot” informował, że najbliżej pozyskania 27-latka jest PSG, bo Thomas Tuchel chce zwiększyć pole manewru w ofensywie.
Prawdopodobne wypożyczenie lub transfer definitywny do jednej z czołowych europejskich lig może okazać się dla “Faraona” szansą na kolejne małe odrodzenie. W Chinach w 19 występach miał udział przy zaledwie siedmiu trafieniach. Zaliczył cztery gole i trzy asysty. Wygląda to bardzo blado, jeśli spojrzymy chociażby na liczby Marko Arnautovicia. Jeśli Thomas Tuchel czy Paulo Fonseca są gotowi, aby mu zaufać, to nie ma co się zastanawiać. To wciąż dopiero 27-letni gracz.
Były zawodnik Milanu i Romy sporo ryzykował, decydując się na daleki wyjazd i przełamując utarte schematy. Nie wypaliło, więc powrót do Europy może być rozsądną decyzją. To potencjalnie ostatni dzwonek na grę w naprawdę mocnym klubie. Nazwisko El Shaarawy straciło ostatnio blask. Powiedzmy sobie szczerze - ilu z Was zapamiętało, że “Faraon” ogóle wyjechał podbijać inny kontynent?
Teraz może znów dać o sobie znać. Przypomnieć się kibicom, czy to we Włoszech, czy Francji. Następnej szansy na udowodnienie, że nadal potrafi błyszczeć na najwyższym poziomie, może już nie dostać. Pora ją wykorzystać.

Przeczytaj również