Paulo Sousa szokuje kilkoma decyzjami przy powołaniach. Reprezentacja Polski osłabiona na własne życzenie

Paulo Sousa szokuje kilkoma decyzjami przy powołaniach. Reprezentacja Polski osłabiona na własne życzenie
Paweł Andrachiewicz / PressFocus
Reprezentacja Polski zagra w październiku kolejne dwa mecze w eliminacjach do mistrzostw świata. Paulo Sousa odkrył karty i ogłosił powołania do kadry już dziś. Czy na zgrupowaniu pojawi się ktoś szczególny i jakie decyzje selekcjonera możemy odebrać jako zaskakujące? Jak zwykle wybory są dziwne.
Nie ma co się oszukiwać, że czekają nas wymagające mecze z trudnymi rywalami. W końcu przed nami rywalizacja z San Marino i Albanią, to musi być pewne 6 punktów, szybkie zdobycie bramek i odpowiedzenie sobie na zbędne pytania, a nie mnożenie ich przed najważniejszymi meczami w listopadzie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zacznijmy od najgorętszego tematu. Brak Sebastiana Szymańskiego w reprezentacji Polski to wielkie nieporozumienie. Pytanie tkwi, czy nie chodzi o kwestie zdrowotne. Bo trudno zrozumieć, czemu Paulo Sousa ma w głębokim poważaniu jego dobrą formę w Dynamie Moskwa. Zespół jest wiceliderem ligi rosyjskiej, a Szymański w każdej z ośmiu kolejek wychodził na boisko w pierwszym składzie.
We wrześniu przeszkodził uraz, teraz to już jedynie widzi mi się trenera. I otwarcie się z tym nie zgadzamy. Można mieć różne koncepcje na futbol, ale pomijanie tak dobrego piłkarza i skracanie sobie na własne życzenie ławki rezerwowej to jakiś absurd. Jednak Mariusz Piekarski rzucił nowe światło na sprawę. Dziwne jednak, że Sousa na dwa tygodnie przed zgrupowaniem, bez badań, już wie, że nie będzie chciał skorzystać z tego zawodnika.
Z San Marino w pierwszej połowie ma zagrać Łukasz Fabiański, który tym samym na Stadionie Narodowym pożegna się z reprezentacją Polski w swoim 57. występie z orzełkiem na piersi. Poza tym nie ma mowy o żadnej zmianie w hierarchii między słupkami. Pewniakiem jest Wojciech Szczęsny, poza nim powołani zostali Łukasz Skorupski i Bartek Drągowski.
Względem wrześniowego zgrupowania możemy być spokojniejsi o defensywę. Ewidentnie nadchodzi czas Jana Bednarka jako lidera naszej linii obrony, bo Kamil Glik wiecznie grać nie będzie. I całe szczęście, że stoper Southampton wrócił do pierwszego składu, a co więcej od razu zatrzymał Manchester City przyczyniając się znacząco do bezbramkowego remisu.
Fantastyczny okres trwa także w karierze Pawła Dawidowicza. Po tym jak wszedł za Bartka Bereszyńskiego z Albanią i zagrał bardzo dobre 90 minut z Anglikami, teraz przebudził się w Serie A i zagrał rewelacyjnie w wygranym przez Hellas Werona meczu z Romą.
Bardzo długo na powołania do reprezentacji wyczekiwał Robert Gumny. Polak dobrze radzi sobie w Bundeslidze. W barwach Augsburga zagrał jako podstawowy prawy lub środkowy obrońca w każdym meczu ligowym tego sezonu. Zresztą Paulo Sousa był w ostatni weekend na meczu z Borussią Mönchengladbach. Spotkał się z Gumnym, za to oddzielnie, w przelocie porozmawiał kurtuazyjnie z Rafałem Gikiewiczem, oczywiście bez tematu powołania go do kadry. Takie informacje w magazynie ’’Polacy Pod Lupą” podał Mateusz Borek.
Po ostatnim zgrupowaniu w składzie utrzymał się Nicola Zalewski. To budzi oczywiście kontrowersje, bo szansa dla młodego, utalentowanego pomocnika to jedno, ale kolejne powołanie dla niegrającego chłopaka może zastanawiać. Jednak przed nami mecz z San Marino, należy o tym pamiętać, a to nie piłkarz Romy jest największym zaskoczeniem na liście Paulo Sousy.
Portugalczyk zaskoczył powołaniem trzech piłkarzy. Pierwszy to Arkadiusz Reca, drugi Krzysztof Piątek, a trzeci Przemysław Płacheta. Jego obecność to wręcz nieporozumienie. Już w Championship Przemek nie miał wielkich szans na grę wiosną, a jednak poleciał na EURO 2020 i pamiętamy z jakim skutkiem. Obrazek, kiedy odpuszcza powrót za akcją Szwedów na długo pozostanie w naszych głowach.
W bieżącym sezonie nie zagrał nawet minuty w Premier League, nawet nie bywa na ławce rezerwowych. Jeśli Kamil Grosicki był tak surowo oceniany za brak gry - i słusznie - to czemu lepiej traktuje się Przemysława Płachetę?
Niezrozumiałe jest też ściąganie z salki rehabilitacyjnej Krzysztofa Piątka. Nasz napastnik dopiero wraca po kontuzji, wznawia treningi z drużyną i nie jest to czas, by walczył pełną parą o miejsce w składzie reprezentacji.
Miesiąc temu Sousa mówił na konferencji, że chciał skorzystać z Michała Karbownika, ale lepiej, by wkomponował się on w nowe otoczenie. Teraz nie stało to na przeszkodzie, ale i tak zabrakło go wśród powołanych. Karbownik w Legii Warszawa był lewym oraz prawym obrońcą, a też środkowym pomocnikiem. Jego wszechstronność to wielki atut, ale obecnie powinien mieć już jasno określoną pozycję na boisku, żeby nie być ’’zapchajdziurą”. Taki Dariusz Dudka nim był, ale na bardzo dobrym poziomie. ’’Karbo” w Olympiakosie jest wystawiany jako prawy obrońca, to ciekawa sprawa, bo przecież jego agent Mariusz Piekarski od lat mówi, że pełnię potencjału tego chłopaka zobaczymy dopiero w środku pola.
Kluczowy dla gry ofensywnej powinien być powrót Piotra Zielińskiego. Ostatnio przebywał z kadrą, trenował indywidualnie i jego powrót szykowano na mecz z Anglią, ale nie udało się postawić go na nogi. Pomocnik Napoli ma za sobą 18 minut z ławki w spotkaniu na szczycie z Juventusem, a ostatnio w Lidze Europy z Leicester grał ponad godzinę. Na październikowe zgrupowanie powinien być zwarty, zdrowy i gotowy.
Nie mamy problemów z atakiem, nawet przy braku Arkadiusza Milika i braku rytmu meczowego u Krzysztofa Piątka. Ostatnie zgrupowanie w wykonaniu Adama Buksy i cały ten rok Karola Świderskiego dają nadzieję na ich rozwój i pokazuje, że już są przydatnymi, pełnoprawnymi reprezentantami Polski. Jak widać nie zmieniła się sytuacja logistyczna z możliwością ściągnięcia z Japonii Kuby Świerczoka, a szkoda, bo świetnie radzi sobie po transferze.

Przeczytaj również