Paulo Sousa znów ma problem. Kontuzje prześladują reprezentację. To oni mogliby zagrać w środku pola w kadrze

Paulo Sousa znów ma problem. Kontuzje prześladują reprezentację. To oni mogliby zagrać w środku pola w kadrze
Łączy Nas Piłka
Paulo Sousa ma olbrzymią wyrwę w środku pola. Z urazami zmagają się Kacper Kozłowski, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański, a przecież nie wspominamy już o Krystianie Bieliku czy Jacku Góralskim. Czy da się rozsądnie zestawić piłkarzy w linii pomocy?
Selekcjoner zaskoczył wszystkich, gdy na dzisiejszej konferencji dowołał dwóch zawodników, ale żadnego stricte do środka pola. Co więcej, powiedział, że myślał i Michale Karbowniku, ale ten zmienił zespół, więc musi zająć się najpierw sprawami klubowymi. I nagle po kilku godzinach z PZPN-u wyszła informacja o dowołaniu Bartosza Slisza i Damiana Szymańskiego.
Dalsza część tekstu pod wideo

Trzech do gry

Pewniakami do gry we wrześniowych meczach wydają się Grzegorz Krychowiak (jeśli nie będzie miał problemów ze zdrowiem, o czym piszemy dalej) oraz Jakub Moder. Ten pierwszy zmienił latem klub na Krasnodar i z miejsca stał się liderem drużyny. Od trzech kolejek jest nawet kapitanem swojego nowego zespołu.
Kuba Moder także imponująco wystartował i może być niemalże pewny grania. W jego przypadku problem tkwi w tym, że dwa spotkania Brighton, w których wszedł on z ławki rozgrywał on faktycznie w środku pomocy, jednak to łącznie 28 minut. Natomiast gdy dwukrotnie znalazł się w pierwszym składzie drużyny, był wystawiony jako lewy pomocnik.
Z kolei Karol Linetty to zawodnik, któremu Paulo Sousa zdaje się nie ufać. Mianowicie nie dość, że nie znalazł się wśród piłkarzy powołanych na pierwsze zgrupowanie kadry za kadencji Potrugalczyka, to nigdy nie zagrał u niego 90 minut. Selekcjoner zaskoczył nas i samego Karola, gdy wystawił go w pierwszym składzie na mecz otwarcia ze Słowacją podczas EURO 2020, ale poza tym Linetty zagrał u niego 3 razy - towarzysko 10 minut z Rosją i 26 minut z Islandią, a na Euro jeszcze 5 minut z Hiszpanami. Ze Szwecją Linetty wylądował na ławce.

Dziwny przypadek Slisza

Bartosz Slisz nadal miał pozostać bez debiutu w reprezentacji Polski. Czy to piłkarz będący już na poziomie kadry? Jeśli jest ona w pełnym składzie, to pewnie nie. Zwłaszcza, że wiele było zdziwienia, gdy to on, a nie jego klubowy kolega Bartek Kapustka został zaproszony przez Paulo Sousę na jego pierwsze zgrupowanie jako selekcjoner. Jednak teraz sytuacja jest inna, środkowych pomocników na ławkę brak, a Slisz wie już z czym się je bycie członkiem reprezentacji Polski.
Pomocnik Legii zagrał w tym sezonie 450 minut w samych eliminacjach do Ligi Mistrzów. Później miał pecha, doznając kontuzji na ostatnim treningu przed spotkaniem ze Slavią Praga, przez co także nie był pewny jego występ w rewanżu. Czesław Michniewicz sam zdradził kulisy meczu w Warszawie, po którym Legia awansowała do Ligi Europy. Powiedział, że jeszcze rano w dniu meczu Slisz był niedostępny do gry, ale że walka trwała do ostatniej chwili i piłkarz zgłosił gotowość w trakcie dnia. W efekcie zagrał bardzo dobre 90 minut.
Dziwne, że zabrakło jego tematu dzisiaj podczas konferencji prasowej, gdy ogłaszane były awaryjne powołania Jakuba Kamińskiego i Kamila Piątkowskiego. Wygląda to tak, jakby Sousa nie miał przekonania co do piłkarza Legii. Ale nawet jeśli, to lepiej mieć Slisza jako alternatywę niż zaraz obudzić się z ręką w nocniku.

Dowołanie dla drugiego Szymańskiego

Najwięcej oczywistych komplementów po ogłoszeniu pierwotnej listy powołanych Paulo Sousa zebrał ze względu na obecność Sebastiana Szymańskiego. On niestety przybył na zgrupowanie z urazem. Ostatecznie w kadrze jest piłkarz o tym samym nazwisku, jednak na imię ma Damian i gra w AEK Ateny. Jak mu idzie w bieżących rozgrywkach?
Otóż… liga grecka jeszcze nie wystartowała, dlatego Damian Szymański nie może być w rytmie meczowym. Jedyne dwa oficjalne mecze jakie rozegrał były w lipcu w ramach eliminacji do Ligi Konferencji. Polak zagrał w nich aż 200 minut, bo AEK z bośniackim Velezem Mostar rozstrzygał sprawę awansu w rzutach karnych. Niestety nie na korzyść greckiej ekipy.

Inni kandydaci

Nie jest kwestią do dyskusji, czy Sousa powinien powołać kogoś więcej do środka pola, tylko pytaniem jest - kogo. Padło na Bartka Slisza oraz Damiana Szymańskiego. A kogo miał jeszcze do wyboru?
Szczerze mówiąc, trochę bieda. Ale pierwszy rzuca się w oczy Marcin Cebula z Rakowa Częstochowa. Chłopak po transferze do zespołu Marka Papszuna wziął się za siebie i rozwija swoją karierę. Wygląda na to, że po prostu potrzebował do tego dobrego otoczenia. Teraz nie dość, że wyróżnia się w Ekstraklasie, to dobrze wypadł w eliminacjach Ligi Konferencji, a przecież grał tam z poważnymi markami jak Rubin Kazań i Gent.
Poza nim na próżno szukać kogoś w Ekstraklasie. Ale popatrzmy na Włochy i Hiszpanię. Kamil Glik też został powołany z drugiego poziomu rozgrywkowego we Włoszech, więc czemu Sousa nie miałby spojrzeć na zbierającego świetne recenzje w Serie B Filipa Jagiełło?
Pomocnik, który znów do sezonu przygotowywał się z Genoą, by zmienić klub na Brescię zaliczył dobre wejście w sezon. Gra w podstawowym składzie i po dwóch kolejkach Serie B ma na swoim koncie gola i asystę, a jego zespół jest liderem. Jagiełło ma 24 lata, a jeszcze nigdy nie trafił na zgrupowanie dorosłej reprezentacji. W juniorskich kadrach bywał kapitanem, natomiast jego najlepszy czas z orzełkiem na piersi to ten, gdy pojechał na młodzieżowe Mistrzostwa Europy z kadrą Czesława Michniewicza i dobrze pokazał się na włoskich boiskach.
Jest jeszcze Szymon Żurkowski w Empoli. Nie wywalczył pierwszego składu latem, ale dobrze, że dostaje swoje minuty. Na razie podniósł się z ławki w meczach z trudnymi rywalami, bo z Lazio i Juventusem. Oby w dalszej części sezonu zyskał on uznanie trenera.

Krychowiak przyleciał z urazem

Dziś wieczorem ze zgrupowania reprezentacji doszła do nas informacja o problemach Grzegorza Krychowiaka. Zjawił się on w Warszawie z ponoć niegroźnym urazem kolana. Nie uczestniczył aktywnie w pierwszym treningu z drużyną, ma przejść badania, ale kontuzja nie powinna wyeliminować go z eliminacji mistrzostw świata.
Skoro sztab wiedział o jego problemie, tym bardziej dziwne wydaje się, że jeszcze w poniedziałkowe południe w kadrze było trzech zdrowych środkowych pomocników. Przed nami mecz między innymi z San Marino. Nie ma żadnego sensu nadwerężać zdrowia Krychowiaka, lepiej posłać wtedy do gry Slisza lub Szymańskiego.
Liczymy jednak, że to koniec plagi kontuzji w reprezentacji Polski. Jeśli chcemy zdobyć trzy punkty z Albanią, to trzeba dobrze funkcjonować w środku pola. San Marino to mecz do jednej bramki, natomiast z Anglią przyda się Piotr Zieliński, który robi wszystko, by być gotowym na to starcie.

Przeczytaj również