Perfekcyjne Juve, PSG bez polotu i Tottenham z nożem na gardle. Co wiemy na półmetku fazy grupowej Ligi Mistrzów?

Perfekcyjne Juve, PSG bez polotu i Tottenham z nożem na gardle. Co wiemy na półmetku fazy grupowej Ligi Mistrzów?
Marco Iacobucci EPP/Shutterstock
Za nami 3 kolejki Ligi Mistrzów. Z przyczyn czysto matematycznych nikt nie zdążył jeszcze spaść lub awansować (bo w teorii każdy wynik można odrobić w rewanżu). Dotychczasowe spotkania w zupełności wystarczyły jednak, by wskazać kto w obecnych rozgrywkach odgrywa rolę zagubionego „kopciuszka”, a kto ma ogromną chrapkę na Puchar Europy.
W końcu europejskie salony to nie miejsce dla każdego. Stali bywalcy niechętnie goszczą nowobogackich, a jeśli już któryś z "maluczkich" dostąpi zaszczytu zajęcia miejsca przy głównym stole, musi udowodnić że jest tego godny.
Dalsza część tekstu pod wideo
Do grona najlepszych wchodzi się powoli, pokonując bezbłędnie stopień za stopniem. A o tym, że te schody bywają bardzo śliskie, przekonał się już niejeden kandydat. Sprawdźmy więc, co u nich słychać.

GRUPA A, czyli (prawie) wszystko jasne

Czy dla BVB znowu nastąpiły dobre czasy? Postawa Borussii zarówno w Bundeslidze, jak i w Lidze Mistrzów napawa sympatyków „Żółto-czarnych” optymizmem przed „Der Klassiker”, zaplanowanym na 10 listopada. W LM nie mają sobie równych i są jedną z 3 drużyn, które zainkasowały dotychczas komplet punktów.
Atletico Gangbang
Sportbuzz
Rozgromienie Atletico Madryt dobitnie pokazuje, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie A. 8 bramek zdobytych w 3 spotkaniach, przy żadnej straconej, ogromna przewaga w tabeli nad Monaco i Club Brugge. Remis w rewanżu z Hiszpanami wystarczy do awansu już w 4 kolejce.
Mimo druzgocącej porażki z Niemcami, drużyna Diego Simeone może spać spokojnie. Monaco i Brugia nie mają najmniejszej ochoty na kontynuowanie swojej przygody w Lidze Mistrzów. Ci pierwsi zaliczają największy zjazd formy w całej Europie, ci drudzy od początku nie za bardzo pasowali do grona najlepszych drużyn Starego Kontynentu.
Rewanż pomiędzy outsiderami zadecyduje, kto zagra w Lidze Europy. Minimalnie bliżej są piłkarze z Księstwa, ponieważ kluczowe dla siebie spotkanie rozegrają na własnym stadionie.

GRUPA B, czyli „Koguty” pod presją

Świetny powrót do LM zanotował Inter Mediolan. Mimo porażki z bezkonkurencyjną Barceloną, drużyna Luciano Spallettiego zgromadziła na swoim koncie 6 punktów i pewnie zmierza po 2. miejsce w grupie. Na drugim biegunie znajduje się Tottenham, który jedyny punkt ugrał z teoretycznie najsłabszym w grupie PSV.
A apetyty w Londynie po zeszłorocznej kampanii na pewno były ogromne. Oczywiście „Koguty” mogą jeszcze wygrać pozostałe 3 spotkania i wyprzedzić piłkarzy z Mediolanu (bo trudno uwierzyć że FCB po 3 zwycięstwach odnotuje nagle 3 porażki), ale ten scenariusz wydaje się być mało prawdopodobny.
Barcelona w następnej kolejce powinna zagwarantować sobie wyjście z grupy (o ile nie przegra z Interem). Drugie miejsce jest w tej chwili zarezerwowane dla Włochów, a Holendrzy wydają się za słabi na ekipę Kane’a i spółki. Po prostu obie drużyny wydają się być jeszcze niegotowe na realną walkę o coś więcej niż wyjście z grupy.

GRUPA C, czyli jeszcze będzie się działo!

Nie bez powodu zaraz po losowaniu grupa C zyskała miano „grupy śmierci”. Liverpool, Napoli i PSG będą biły się do ostatniej kolejki o awans do 1/8 finału. Crvena Zvezda nie ma szans nawet na Ligę Europy, zamykając stawkę z jednym punktem i 10 straconymi bramkami na koncie. Chociaż akurat drużyna z Belgradu swój sukces już osiągnęła i spotkania z renomowanymi rywalami rozgrywa bez większej presji.
Przy zestawieniu tak mocnych drużyn nie da się nic przewidzieć. Jedna kolejka spotkań może zupełnie odwrócić układ w tabeli. Jeśli bylibyśmy zmuszeni wskazać faworyta, to tylko ze względu na układ spotkań (2 mecze u siebie) byłoby to Napoli.
Na pewno największe oczekiwania były w Paryżu, którego właściciele co sezon kupują każdego piłkarza, jakiego zażyczy sobie trener. Zwycięstwo, remis i porażka w 3 spotkaniach stanowią trudną do przełknięcia pigułkę dla sympatyków zespołu z Parc des Princes.
Prezes PSG
Sportbuzz

GRUPA D, czyli piłka w grze

Z jednej strony najnudniejsza grupa LM, w której nie mamy żadnej ekipy z europejskiego topu, z drugiej strony grupa wyrównana jak mało która. Lokomotiv Moskwa szansę na awans ma już tylko iluzoryczne, co smuci fanów polskiej kadry trzymających kciuki za Rybusa i Krychowiaka. Ten ostatni zresztą wydaje się szukać swojej „prawdziwej” pozycji na boisku…
Faworytem wydaje się być drużyna z Portugalii, która co sezon walczy w Lidze Mistrzów, stąd też w jej grze widać spokój i duże doświadczenie. Na korzyść Schalke przemawia pozostanie niepokonanym po pierwszej serii gier. Galatasaray mimo 3 miejsca w grupie, we wszystkich spotkaniach stracił zaledwie jedną bramkę. Minimalne różnice punktowe sprawiają, ze walka o triumf w grupie D zapowiada się niezwykle emocjonująco.
Ciekawostka: UEFA również ma świadomość "nieatrakcyjności" tej grupy i wzięła to pod uwagę układając terminarz spotkań na ostatnią kolejkę...

GRUPA E, czyli „Lewy” wciąż strzela

Faworyt grupy E mógł być tylko jeden. Bayern Monachium miał wygrać ją w cuglach deklasując, dewastując i dekapitując rywali. Wydaje się jednak, że Bawarczycy zachowują siły na dalszą część rozgrywek. Niedawny kryzys w Bundeslidze został już zażegnany, ale trener Kovać musi rozsądnie dysponować drużyną, aby nie wpaść w kolejny dołek.
Zwycięstwa 2:0 nad Benfiką i słabiutkim AEK-iem to czysty obowiązek, wykonany zresztą trochę „na odczepne”, bo piłkarze z Monachium nie zachwycili w tych spotkaniach. Ale skoro sukcesywnie dopisują sobie punkty, nie ma na co narzekać. Dla polskich kibiców najważniejsze są jednak bramki Roberta Lewandowskiego, zdobyte w obu zwycięskich spotkaniach.
Czy do europejskiej elity wraca Ajax? W Holandii takich zdań nikt głośno nie wygłasza, chociaż trzeba przyznać, że początek sezonu amsterdamczyków jest imponujący. Licząc rundy eliminacyjne, piłkarze z Johan Cruijff ArenA są w Lidze Mistrzów niepokonani od 9 spotkań!
W fazie grupowej wyprzedzają Bayern, z którym zremisowali na trudnym terenie w Monachium. Jak na drużynę rokrocznie sprzedającą swoich najlepszych graczy, jest naprawdę nieźle. Kibice z Amsterdamu przez ostatnie 4 lata nie byli rozpieszczani przez swoich pupili, którzy do klubowej gabloty nie dołożyli żadnego trofeum. Czy ten sezon okaże się dla nich przełomowy?
Benfika i AEK powalczą między sobą o trzecie miejsce. W czystej teorii drużyna z Lizbony może jeszcze powalczyć o fazę pucharową, patrząc jednak na silny Bayern i dobrze dysponowany Ajax, są to rozważania czysto akademickie.
Ateńczycy natomiast nie zdobyli jeszcze punktu w bieżącej edycji LM, a w dodatku na półmetku rozgrywek grupowych ich bilans bramkowy to 2:8. Wydaje się, że „przebieranie się” za Borussię Dortmund w meczu z Bayernem też najlepszym pomysłem nie było…

GRUPA F, czyli Lyon ciekawszy do oglądania niż City

Kto by pomyślał, że po pierwszej serii spotkań jedyną drużyną bez porażki w grupie F będzie Olympique Lyon? Każdy mecz Francuzów opiewa w niesamowite emocje, multum bramek oraz niespodziewane zwroty akcji. Może i OL wygląda przy PSG i Monaco jak ubogi krewny, ale jeśli szukacie piłkarskich emocji, nie możecie przegapić meczów Depaya i spółki!
Manchester City mimo porażki w pierwszym meczu nie powinien mieć problemów z awansem. Spotkania z Hoffenheim i Szachtarem rozegra u siebie, a w rywalizacji z Lyonem będzie pałał żądzą rewanżu.
Ekipa Guardioli miała w losowaniu mnóstwo szczęścia trafiając na drużyny raczej z poziomu LE niż LM. Maszyna Pepa już w zeszłym sezonie pokazała swój potencjał i odpadnięcie na tym etapie rozgrywek byłoby wydarzeniem na pograniczu cudu.
W walce o drugie miejsce w grupie, kluczowym spotkaniem może się okazać zwycięstwo Lyonu nad „Obywatelami”. Gdyby MC spełnił swój piłkarski obowiązek i zdobył w tamtym meczu 3 punkty, wszystkie pozostałe drużyny zachowałyby status quo i solidarnie zgromadziły po 2 punkty remisując między sobą.
Walka o grę w pucharach na wiosnę będzie więc trwała do samego końca. Choć gdyby Szachtar utrzymał swoją statystykę ze spotkań z Anglikami (sprzed meczu z MC), być może byłby w naszym rankingu trochę wyżej niż Niemcy i Francuzi…

GRUPA G, czyli Real wielki słabością rywali

Oj dużo szczęścia ma Real Madryt. Fatalna pozycja w lidze, brak skutecznych napastników, brak wizji drużyny bez CR7, a i tak w grupie G jest liderem. Z Romą „Królewscy” wygrali jeszcze przed swoim kryzysem, co uratowało im dobrą pozycję w LM. Porażka z CSKA i wymęczone zwycięstwo z piłkarskim „kopciuszkiem” z Czech dobitnie pokazuje formę, w jakiej znajdują się w tej chwili obrońcy trofeum.
Roma z kolei gra tak, jak przewidywano. Z (teoretycznie) silniejszymi przegrywa, słabszym od siebie nie daje żadnych szans. 8 bramek zdobytych w dwóch meczach robi wrażenie, nie można jednak zapomnieć kto był przeciwnikiem rzymian w tych spotkaniach. Tak czy siak, awans Realu i Romy do fazy pucharowej rozgrywek wydaje się być czystą formalnością. A odpowiedź na pytanie kto wyjdzie z pierwszego, a kto z drugiego miejsca poznamy zapewne w 5. kolejce na Stadio Olimpico.
Co z Viktorią i CSKA? Obie drużyny chyba nie miały złudzeń co do awansu już po samym losowaniu przeciwników. Walka o 3. miejsce i wyjście z grupy do rozgrywek LE to cel obu ekip. Bliżej sukcesu (dzięki wygranej z Realem) są na pewno piłkarze z Rosji, ale Czesi nie składają broni, w końcu zwycięstwo w bezpośrednim starciu pozwoli im przeskoczyć graczy z VEB Areny w tabeli.

GRUPA H, czyli lokomotywa pod nazwą „Stara Dama” odjeżdża rywalom

Juventus na półmetku rozgrywek wyrasta na zdecydowanego faworyta całych rozgrywek. 3 spotkania, 9 punktów, 0 bramek straconych. W spotkaniu z Manchesterem oglądaliśmy miażdżącą przewagę ekipy „Bianconerich”, nie pozostawiającą najmniejszych złudzeń co do aktualnej formy obu zespołów. Możemy bez najmniejszego stresu obstawić każdą ilość pieniędzy na zakład, że „Stara Dama” wygra grupę H.
Za to ekipa Jose Mourinho w Lidze Mistrzów (i nie tylko) gra ewidentnie za karę. Pozycja wicelidera grupy spowodowana jest tym, że pozostali rywale są jeszcze słabsi niż „Czerwone Diabły”. Aż żal patrzeć na portugalskiego menedżera, jeśli porówna się jego wcześniejsze sukcesy z bieżącą postawą MU.
Czy Young Boys Berno i Valencia są w stanie powalczyć o coś więcej niż awans do LE? Dla Szwajcarów 3 miejsce i tak będzie wynikiem ponad stan, ale „Nietoperzom” wystarczy sprawić niespodziankę w spotkaniu z Manchesterem, aby włączyć się do walki o fazę play-off LM.
Adrian Jankowski

Przeczytaj również