Piątek bez gola, wyręczali go koledzy. Kiepski powrót Kamińskiego, Gikiewicz w wybrakowanym stroju [ZDJĘCIE]

Piątek bez gola, wyręczali go koledzy. Kiepski powrót Kamińskiego, Gikiewicz w wybrakowanym stroju [ZDJĘCIE]
Screen z Twittera
Krzysztof Piątek dwoił się i troił, ale nie zapisze pierwszej kolejki Bundesligi do najbardziej udanych. Gola nie zdobył, na szczęście lepszą pracę wykonali jego koledzy, którzy pewnie pokonali Werder Brema. Cały mecz rozegrał debiutujący w barwach Augsburga Rafał Gikiewicz, ponad godzinę gry w spotkaniu Stuttgartu z Freiburgiem zaliczył Marcin Kamiński.

Werder - Hertha 1:4

Dalsza część tekstu pod wideo
Trener Herthy Bruno Labbadia wypuścił Krzysztofa Piątka w bój jako osamotnionego snajpera. Początek miał niezły, po jednym z jego strzałów głową piłka trafiła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Jiriego Pavlenkę. Szczęśliwie utrzymany w zeszłym sezonie Werder długo stawiał opór piłkarzom ze stolicy. Skapitulował przed przerwą, gdy po dośrodkowaniu Maximiliana Mittelstaedta piłkę w bramce zmieścił Peter Prekarik.
Niedługo potem bramkę na 2:0 zdobył najlepszy strzelec Herthy z kampanii 2019/20 Dodi Lukebakio. W drugiej połowie gola dołożył jeszcze Matheus Cunha, gdy na placu gry nie było już zmienionego Piątka. Davie Selke, nieczęsto widziany jako strzelec bramek, trafieniem na 1:3 dał jeszcze nikłe nadzieje gospodarzom. Dobił ich w końcówce zmiennik Piątka Jhon Cordoba.

Union - Augsburg 1:3

Dla Rafała Gikiewicza był to sentymentalny wyjazd. W poprzednim sezonie reprezentował barwy berlińczyków, teraz rozpoczął mecz jako podstawowy bramkarz Augsburga. Polak od samego początku wyróżniał się przede wszystkim tym, że wyszedł na boisko w bluzie bramkarskiej… bez wszytego logo klubu.
Na pierwszego gola trzeba było czekać do 41. minuty, gdy Robert Vargas wysunął gości na prowadzenie. W drugiej połowie Marius Bulter pokonał polskiego golkipera i było 1:1. Ostatecznie to jednak Augsburg mógł cieszyć się z trzech punktów, dzięki golom Michaela Gregoritscha i Andre Hahna.
Cały mecz na ławce przesiedział Robert Gumny.

Stuttgart - Freiburg 2:3

Po rocznej przerwie do Bundesligi wrócił Marcin Kamiński, ale nie był to zbyt szczęśliwy powrót. Pierwszego gola dla Freiburga strzelił król strzelców Igrzysk Olimpijskich z 2016 r. Nils Petersen. Wynik podwyższył strzałem z najbliższej odległości Roland Sallai, który wcześniej asystował Petersenowi. Niszczenie beniaminka kontynuowano jeszcze w drugiej połowie. Gol na 3:0 autorstwa Vincenzo Grifo. Defensywa Stuttgartu była dziurawa jak szwajcarski ser. Ale gdy Kamiński zszedł po godzinie gry, gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Trafiali Sasa Kalajdzić i reprezentant DR Konga Silas Wamangituka. Nie zdążyli jednak doprowadzić do wyrównania.

FC Koeln - Hoffenheim 2:3

Hoffenheim zakończył poprzedni sezon gromiąc 4:0 wicemistrzów z Dortmundu. Nową kampanię równie udanie. Pierwszy gol padł po fatalnym błędzie defensora “Koziołków”, Andrejowi Kramariciowi wypadało tylko minąć bramkarza Timo Horna i wpakować futbolówkę do pustej bramki. Wyrównał Sebastian Andersson, który jeszcze kilka miesięcy temu grał w barwach Unionu z Rafałem Gikiewiczem. Zanim jeszcze sędzia zaprosił piłkarzy na przerwę, Kramarić strzelił drugiego gola dla Hoffenheim.
W drugiej połowie ponownie wyrównali zawodnicy z Kolonii za sprawą Dominicka Drexlera. Gdy wydawało się, że obie ekipy podzielą się punktami, decydujący cios, po raz trzeci w tym meczu, zadał Andre Kramarić.

Eintracht - Arminia 1:1

Niespodziewanie pierwszego gola strzelił beniaminek z Bielefeld, a to dzięki skuteczności Cebio Soukou. Gospodarze szybko wzięli się do roboty i bramkę na 1:1 zdobył Andre Silva. Piłkarze Frankfurtu nie zdołali już wykorzystać swoich wielu szans i stracili dwa punkty.

Przeczytaj również