Pokaz antyfutbolu w Grodzisku Wlkp. Beznadziejne widowisko w starciu dwóch beniaminków

Mecz dwóch beniaminków, przy czym jeden jest rewelacją rundy wiosennej rozgrywek, a drugi zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i do samego końca będzie bronił się przed spadkiem. Warta w tym roku w lidze zanotowała tylko dwie porażki i jeden remis, podczas gdy zawodnicy z Podkarpacia zaledwie raz schodzili z boiska jako zwycięzcy. Jesienią również lepsi okazali się poznaniacy.

Mimo gorszych notowań mielczanie ruszyli bez kompleksów. Już w 8. minucie mogli wyjść na prowadzenie, kiedy Andreja Prokić dograł piłkę Maciejowi Domańskiemu, lecz pomocnik minimalnie chybił. Również i gospodarze próbowali szczęścia. Makana Baku zdecydował się na indywidualną szarżę, ale i on miał problem z wykończeniem. Właściwie przez pozostałą część pierwszej połowy kompletnie nic się nie działo. Widowisko siadło już po kwadransie.

Lepsze miało przyjść po przerwie. Ale nie przyszło. W 47. minucie został oddany pierwszy celny strzał. To znów Domański postanowił uderzyć, ale świetnie interweniował Adrian Lis. Chwilę później ponownie zakotłowało się w polu karnym Warty, ostatecznie jednak Łukasz Trałka został powalony i było po niebezpieczeństwie.

Obu ekipom praktycznie nic nie wychodziło w ofensywie. W polu karnym brakowało mocy, więc próbowano strzałów z dystansu. I tak np. Trałka nie trafił w prostokąt, a Mateusz Kupczak obijał plecy obrońców. W dłużącym się “widowisku” zobaczyliśmy łącznie 22 strzały, ale tylko przy dwóch okazjach musieli interweniować bramkarze. Dopiero w ostatniej minucie pięknie uderzył Baku, lecz Strączkowi udało się sparować futbolówkę na poprzeczkę. Na najlepszą sytuację musieliśmy więc czekać długie 94 minuty...