Polacy za granicą. Robert Lewandowski bije rekordy, odrodzenie Milika i Piątka. "Efekt Brzęczka" działa?

Polacy za granicą. Lewandowski bije rekordy, odrodzenie Milika i Piątka. "Efekt Brzęczka" działa?
Marcin Kadziolka/shutterstock.com
Jerzy Brzęczek może uchodzić za cudotwórcę. Nie dość, że w cuglach zapewniliśmy sobie awans na Euro 2020, to znów po zgrupowaniu reprezentacji polscy piłkarze imponują formą w klubach. A zupełnie poważnie - to był świetny weekend dla kilku kadrowiczów, na czele z wszystkimi trzema napastnikami. Milik, Lewandowski i Piątek solidarnie trafiali do siatki, choć tylko ten pierwszy, autor dwóch goli, mógł cieszyć się ze zwycięstwa.
Tak mógłby wyglądać każdy weekend w wykonaniu Polaków za granicą. Powody do zadowolenia mają szczególnie ci, których gra interesuje nas najbardziej, czyli snajperzy. Festiwal goli napastników rozpoczął, a jakżeby inaczej, Robert Lewandowski. To, co wyprawia w tym sezonie najlepszy polski piłkarz przekracza ludzkie pojęcie. Z Augsburgiem trafił do siatki w ósmej kolejce ligowej z rzędu. Tym razem “Lewy” wykorzystał celne dośrodkowanie Serge’a Gnabry’ego i strzałem głową wpisał się na listę strzelców.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wyborna dyspozycja i kolejny gol Lewandowskiego nie poszły w parze z występem całego zespołu. Bayern znów udowodnił, że potrafi na własne życzenie uprzykrzyć sobie sytuację w ligowej tabeli. “Die Roten” wypuścili zwycięstwo z rąk w doliczonym czasie gry, a remis z przeciętnym Augsburgiem należy traktować jako poważną wpadkę. Nie pierwszą w tym sezonie. Bawarczycy w ostatnich pięciu ligowych starciach wygrali tylko dwukrotnie i spadli na trzecią pozycję w klasyfikacji. Trudno sobie wyobrazić, co by było, gdyby w ataku nie grał “Lewy”.
Ostatnie tygodnie nie były udane ani dla Arkadiusza Milika, ani Krzysztofa Piątka. Teraz obaj wreszcie się przełamali i pozostaje mieć nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Szczególnie cieszy skuteczność zawodnika Napoli, bo dwa trafienia w meczu z Hellasem to jego premierowe bramki w tym sezonie. Dotychczas Milik albo leczył kontuzje, albo pudłował. W sobotę wreszcie pokazał instynkt, którym imponował w poprzednim sezonie Serie A.
O ile gole Milika pozwoliły jego drużynie zgarnąć trzy punkty (Piotr Zieliński grał od 65 min.), o tyle Krzysztof Piątek znów musiał obejść się smakiem. Nowy trener, stare problemy - Milan frajersko stracił wygraną z Lecce w ostatnich sekundach meczu. Sam “Pistolero” może być zadowolony, bo wreszcie się odblokował i zdobył gola z akcji, a nie rzutu karnego. Choć zaczął mecz na ławce rezerwowych, to w drugiej połowie pojawił się na placu gry i trafił do siatki. Są spore szanse na to, że Piątek w kolejnym meczu zagra już od pierwszej minuty.
Reszta polskiej kolonii w Italii raczej nie jest w lepszych humorach. Wojciech Szczęsny tym razem odpoczywał, a Gianluigi Buffon znakomitą paradą w końcówce uratował Juventusowi zwycięstwo z Bologną. Spośród tych, którzy grali, nie przegrał jeszcze tylko Bartosz Bereszyński (0:0 z Romą). Znów w pełnym wymiarze wystąpił Arkadiusz Reca (0:2 z Cagliari), który na stałe zadomowił się w jedenastce SPAL. Inna sprawa, że niczym specjalnym się nie wyróżnił, raczej dostosowując się do kiepskiego poziomu kolegów. Na uwagę zasługuje debiut Filipa Jagiełły w Genoi. Były gracz Zagłębia Lubin dostał od trenera dwadzieścia minut na pokazanie umiejętności w wysoko przegranym starciu z Parmą. Pierwsze koty za płoty.
W znakomitej formie są nie tylko napastnicy reprezentacyjni. Nie przestają strzelać Karol Świderski w Grecji i Kamil Wilczek w Danii. Snajper PAOK-u sprytnym, eleganckim uderzeniem dołożył cegiełkę do pewnej wygranej z Lamią (3:0) i utrzymał prowadzenie w klasyfikacji strzelców ligi greckiej. Wilczek zaś w drugim meczu z rzędu zaliczył dublet i tak jak Świderski, ma najwięcej goli w całej lidze. Konkretnie dwanaście w trzynastu spotkaniach. Były piłkarz Piasta Gliwice to już klubowa legenda Broendby Kopenhaga.
Obaj zawodnicy mogą żałować, że grają w czasach “Lewego”, Milika i Piątka. W innym wypadku dawno stanowiliby o sile ataku reprezentacji. Z drugiej strony szczególnie “Świder” wydaje się być ciekawą opcją do obecnej kadry, zważywszy np. na kiepską dyspozycję Dawida Kownackiego. Zasłużył na powołanie od Jerzego Brzęczka.
Wspomniany “Kownaś” w weekend wszedł na boisko z ławki rezerwowych, ale nie dał argumentów, by w następnej kolejce wystąpić od początku. W lepszym humorze mecz w Bundeslidze kończył Rafał Gikiewicz, który wreszcie zachował czyste konto w spotkaniu Unionu Berlin (2:0 z Freiburgiem). Zaś Łukasz Piszczek zaliczył krótki epizod, pojawiając się na murawie już w doliczonym czasie gry starcia z Gladbach.
Co słychać u innych kadrowiczów? Pół żartem pół serio można z dystansem uznać, że “efekt Brzęczka” zadziałał również u Kamila Glika, bo Monaco z Polakiem w składzie wyszarpało cenne trzy punkty przeciwko Rennes. W Anglii tradycyjnie pełen mecz rozegrał Jan Bednarek, który zagrał najlepiej z całego bloku defensywnego Southampton (1:1 z Wolves). W Championship przegrało zarówno Derby County Bielika, jak i Hull Kamila Grosickiego, choć pierwszy z nich zanotował udany występ. Wygrało za to Leeds, w którego składzie wyszedł Mateusz Klich.
Na słowa uznania zasłużył Bartosz Białkowski. Golkiper Millwall dwoił się i troił, by uratować zespołowi choćby punkt, ale kilka znakomitych interwencji, w tym obroniony rzut karny, to za mało w obliczu słabej dyspozycji kolegów z pola. Kamil Grabara bronił gorzej, ale wraz z drużyną Huddersfield wywiózł punkt z terenu Blackburn.
Mało optymistyczne wieści napłynęły z Rosji. W meczu z Achmatem nie grała nasza dwójka z Lokomotiwu Moskwa. Maciej Rybus leczy kontuzję odniesioną w spotkaniu reprezentacji, a Grzegorz Krychowiak zmagał się z kłopotami z żołądkiem. Z drugiej strony barykady na boisku pojawił się Konrad Michalak i tylko tyle właściwie można napisać o grze byłego piłkarza Lechii Gdańsk.
Z różnych przyczyn nie wystąpili również Michał Kucharczyk, Damian Szymański i Maciej Wilusz. W najlepszym humorze może być Rafał Augustyniak, lider środka pola Uralu Jekaterynburg (2:1 z Tambowem na wyjeździe). Sebastian Szymański zagrał ponad 80 minut przeciwko Krasnodarowi, ale nie poszedł za ciosem i po dobrych meczach w kadrze, tym razem spisał się bardzo przeciętnie.
Strzelali nie tylko napastnicy. Do siatki trafił Damian Kądzior, który - mówiąc bardzo delikatnie - nie należy do ulubieńców selekcjonera Brzęczka, ale w lidze chorwackiej gra regularnie i nie zawodzi. W Arabii Saudyjskiej pierwszego gola dla swojego klubu zdobył z kolei Michał Janota. Nikogo nie dziwią występy w wyjściowym składzie Michała Pazdana, Tomasza Kędziory czy Rafała Pietrzaka. Szczególnie trzeci z tego grona daje mocne sygnały, aby za pomocą regularnej gry w Belgii powrócić do kadry Brzęczka. Kontuzja Macieja Rybusa nakazuje przypuszczać, że być może selekcjoner ponownie da Pietrzakowi szansę.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również