Co za końcówka! Ale przegrywamy z Norwegami

Reprezentacja Polski przegrała z Norwegią 28:30 w pierwszym meczu drugiej rundy Mistrzostw Europy w piłce ręcznej.


Dalsza część tekstu pod wideo
Biało-czerwoni fantastycznie rozpoczęli to spotkanie. Norwegowie popełniali sporo niewymuszonych błędów, co potrafili wykorzystać nasi zawodnicy. Po 9 minutach prowadziliśmy 5:2. Potem jednak rywale uspokoili grę i zaczęli mozolnie odrabiać straty. Po kwadransie mieliśmy już remis 7:7. A z każdą kolejną minutą spotkanie wydało się coraz bardziej zacięte.


Druga część pierwszej odsłony to niemal do samego końca walka bramka za bramkę. Za każdym razem kiedy Polacy lub Norwegowie wychodzili na jednobramkowe prowadzenie, druga strona błyskawicznie odpowiadała. Dopiero w ostatnich minutach trochę lepiej zaprezentowali się nasi przeciwnicy. Na cztery minuty przed końcem pierwszej partii prowadzili 15:12. Sytuacja stała się dosyć niebezpieczna, ponieważ mogli odskoczyć na większą liczbę goli i wówczas Biało-czerwoni musieliby zacząć rywala gonić. Na szczęście podopieczni Bieglera trafili dwa razy, a następnie znakomitą interwencją popisał się Sławomir Szmal, broniąc rzut karny. Chwilę później również dostaliśmy rzut karny, ale niestety pomylił się Karol Bielecki. Norwegowie utrzymali prowadzenie do końca i na przerwę schodzili z wynikiem 16:15.


W pierwszych minutach drugiej połowy przeciwnik szybko zdobył dwa gole i wyszedł na prowadzenie 18:15. W następnych minutach Norwegia starała się tę trzybramkową przewagę utrzymywać. Nasi szczypiorniści z kolei próbowali odrabiać straty, ale nie mogli się zbliżyć do rywali - 17:19, 19:21. Około 45 minuty Norwegowie wygrywali 23:20, a w 46 mieli w dodatku rzut karny. Przed utratą bramki uratowała nas jednak poprzeczka. Mimo to Polska była w opałach, a przeciwnik grał bardzo dobrze.


Na dziesięć minut przed końcem pojedynku nasi zawodnicy przegrywali z Norwegią różnicą dwóch goli - 22:24. Chwilę później złapali z rywalem kontakt, zdobywając bramkę. Niestety dla nas momentalnie straciliśmy bramkę. Dwie następne akcje to powtórka z rozrywki - my trafiamy, a oni odpowiadają tym samym. W 54 minucie Norwegowie ponownie odskoczyli na trzy gole - 27:24. 


W końcówce Polacy zaserwowali nam kolejny dreszczowiec. Kiedy wydawało się, że rywal będzie mógł spokojnie dowieźć zwycięstwo, na trzy minuty przed końcem zrobiło się 26:27. Norwegowie do końca jednak zachowali zimną krew i nie pozwolili Polsce doprowadzić do remisu. Tym razem nie było happy endu i nasi zawodnicy ostatecznie przegrali z Norwegią 28:30.

Przeczytaj również