Przez PSG nie da się już oglądać Ligue 1. To teraz liga dwóch prędkości

Przez PSG nie da się już oglądać Ligue 1. To teraz liga dwóch prędkości
alphaspirit / shutterstock
Od zwycięstwa do zwycięstwa, od rekordu do rekordu. Paryski walec zmiata i gniecie wszystko co staje na jego drodze. Rozstrzelanie Guingamp 9:0 w poprzedniej kolejce było pokazem nieokiełznanej siły i dominacji pod każdym możliwym piłkarskim aspektem. Rozmiary zwycięstwa oraz perfekcyjny styl ekipy z Parku Książąt skłania wszystkich kibiców Ligue 1 do zadania pytania: jaki sens ma liga, w której zwycięzca znany jest jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek?
Co prawda akurat Guingamp jest absolutnym outsiderem bieżącego sezonu, ale to wciąż dobrze znana we Francji marka, która nieprzypadkowo dostała się do najwyższej klasy rozgrywkowej. Zresztą 6 sezonów z rzędu w Ligue1 musi mieć swoją wartość i zapewne do minionej soboty tak samo myśleli piłkarze z Bretanii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jednakże porażka 9 bramkami w oficjalnym meczu najwyższej francuskiej ligi, każdego zawodnika odarłaby z godności. Jeśli rola bramkarza ograniczona jest tylko do modlitwy o jak najniższy wymiar kary i gorączkowego spoglądania na zegar z nadzieją, że spotkanie skończy się przed 10, to jaki sens ma w ogóle wychodzenie na murawę? Przecież walkower to skromne 0:3…
Jedynym pocieszeniem dla zawodników Guingamp jest fakt, że silniejsi od nich dostawali już solidnego łupnia od paryżan. Mocarny kiedyś Lyon wyjechał ze stolicy z 5 bramkami w plecy (dwa tygodnie później ten wyczyn powtórzyło Amiens), Monaco zdążyło już 2-krotnie wyłapać „czwórkę”, a reszta ligi próbuje się dostosować do roli ofiary i do stolicy przyjeżdża głównie pozwiedzać oraz zgarnąć autografy od Mbappe czy Neymara.

TGV z Paryża odjechało na dobre

Żeby nie być gołosłownym, o to kilka faktów dotyczących bieżącej sytuacji PSG w Ligue1:
  • 62 bramki zdobyte w lidze (drugi w tej klasyfikacji jest Strasbourg - 37)
  • 10 bramek straconych (drugie Montpellier - 16)
  • przez 10 pierwszych kolejek w każdym spotkaniu zdobyte minimum 3 bramki
  • komplet zwycięstw u siebie
  • na wyjeździe 7 zwycięstw, 2 remisy, 0 porażek
  • 13 punktów przewagi nad wiceliderem (i 2 spotkania rozegrane mniej)
Przepaść zupełna, w dodatku ani widu ani słychu kogokolwiek, kto chciałby tę sytuację zmienić. Rywale wyglądają jak dzieci we mgle, w dodatku z przepaskami na oczach. Jakikolwiek opór stawiły tylko Bordeaux i Strasbourg, ratując u siebie bezcenne remisy i chwała im za to.
Ale żeby nie było za kolorowo, trzeba przypomnieć, że oba spotkania odbyły się przed arcyważną dla PSG ostatnią kolejką LM i skład paryżan absolutnie nie był tym wyjściowym.
Pozostając przy statystykach dodajmy, że wygrana nad EA Guingamp jest najwyższym domowym zwycięstwem w historii PSG. Poprzedni rekord ustanowiony został… rok temu (18.01.2018) w spotkaniu z Dijon (8:0).

Gdzie się podziali tamci rywale?

W tej chwili liga francuska to tylko PSG. Kiedyś mówiąc „Ligue1” myśleliśmy o Lyonie, Marsylii, Bordeaux czy Monaco. Ale te czasy minęły już chyba bezpowrotnie i jedyne co nam zostało, to oglądanie walki o wicemistrzostwo lub obstawanie zakładów czy PSG zdobędzie tytuł mistrza w marcu czy jednak trzeba będzie poczekać aż do kwietnia. Ewentualnie czy Angers lub inne Amiens dostanie w tym sezonie dwucyfrówkę od paryżan.
Rzućmy okiem na to co dzieje się u (teoretycznie) największych rywali dla piłkarzy ze stolicy:
Olympique Lyon:
Olympique Marsylia:
AS Monaco:
Kryzys za kryzysem kryzys pogania. Ewentualnie możemy ww. ekipy podzielić na:

- w dołku

- w kryzysie

- w mega kryzysie



Sytuacja byłych hegemonów nie napawa optymizmem. W czubie tabeli znajdują się jeszcze Lille i Saint-Etienne, ale biorąc pod uwagę stratę do lidera (odpowiednio 13 i 17 punktów) oraz miejsca zajmowane w tabeli poprzednim sezonie (17. i 7.), nie należy traktować ich jako poważnych rywali.

Na piłkarskim "monopolu" traci cała liga

Ludzie dzielą się na fanów Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Dlaczego? Bo obaj rywalizowali w jednej lidze, o te same trofea, nabijając podobne statystyki. Jeden zdobył mistrzostwo, drugi więcej bramek. Ten dołożył triumf w Lidze Mistrzów, a tamten Copa del Rey. A w następnym sezonie na odwrót.
A z kim i o co ma rywalizować Neymar? Chyba tylko z Mbappe i Cavanim o koronę Paryża.
Nie dość, że od czasu degrengolady Monaco nie widać na horyzoncie żadnego przeciwnika gotowego podjąć rękawicę, to wszystkie indywidualne nagrody także zgarniają gracze ze stolicy. I jak tu się cieszyć futbolem?
Zostawmy już indywidualności i skupmy się na pucharach międzynarodowych. Szejkowie co sezon obiecują zwycięstwo w LM, jednak największym sukcesem ostatnich lat jest dojście co najwyżej do ćwierćfinału rozgrywek.
I można zachodzić w głowę dlaczego tak się dzieje, sprowadzać coraz to droższe gwiazdy, kontraktować najlepszych trenerów, a i tak wszystko kończy się tak samo jak rok wcześniej.
Hegemonia PSG nie dość, że negatywnie odbija się na rozgrywkach ligowych, gdzie przeciwnicy przyjeżdżają prosić o najmniejszy wymiar kary, to w dodatku ma to swoje odzwierciedlenie w rozgrywkach europejskich. Regularnie lejąc lokalnych przeciwników po 5:0 nie da się dobrze przygotować do spotkań z drużynami na poziomie Barcelony czy Manchesteru City.
No i pozostaje jeszcze jeden bardzo ważny aspekt w przypadku ligi dwóch prędkości. Jeśli nie ma się czym ekscytować, nie ma chętnych do oglądania spotkania. Jeśli nie ma chętnych do oglądania, to nie ma chętnych do transmitowania meczów. I wszyscy kibice w Polsce doskonale o tym wiedzą.
Żaden operator dostępny w naszym kraju nie był zainteresowany wykupieniem praw do transmisji spotkań Ligue 1. Niska oglądalność (w ostatnich latach prawa miał Eleven Sports) połączona z wywindowanymi przez Neymara cenami praw do rozgrywek sprawiła, że sezonu 2018/19 nie obejrzymy na ekranach naszych telewizorów. I nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała ulec poprawie.

Przerwać status quo

PSG ma spory problem. Brak jakiegokolwiek realnego przeciwnika lada moment sprawi, że paryskie gwiazdy albo będą chciały zmienić barwy klubowe, aby poszukać nowych wyzwań albo przestaną się przykładać do treningów. Bo po co się starać, skoro Neymar/Mbappe/Cavani/Draxler/Veratti/Di Maria (niepotrzebne skreślić) i tak coś ustrzelą?
Motywacji i chęci wystarczy zapewne do momentu wyeliminowania paryżan z Ligi Mistrzów. Bo wygrywanie Ligue 1 na pewno nikogo już nie satysfakcjonuje. Ile razy można podnosić to samo trofeum?
Rasowy rywal dla PSG potrzebny jest we Francji od zaraz. Nie tylko dla dobra paryżan, ale dla dobra wszystkich kibiców ligi francuskiej.
Adrian Jankowski

Przeczytaj również