Przykry upadek Edena Hazarda. Tu już chyba nie ma ratunku. "Z nim Real Madryt gra w dziesiątkę"

Przykry upadek Edena Hazarda. Tu już chyba nie ma ratunku. "Z nim Real gra w dziesiątkę"
Manu Reino / SOPA Images / Sipa / PressFocus
Dla Edena Hazarda chyba nie ma już ratunku. Wydaje się, że jego przygoda w Realu Madryt, bo karierą tego nazwać nie można, musi jak najszybciej dobiec końca. Belg sam robi sobie krzywdę.
Eden Hazard jako piłkarz najpewniej przeżywa obecnie najgorsze chwile w karierze. Po nieudanych mistrzostwach świata 31-latek zakończył grę w reprezentacji, żeby całkowicie skupić się na odbudowaniu formy w Realu Madryt. Wiadomo już jednak, że najprawdopodobniej nie będzie żadnego powrotu do lat świetności. Wystarczył jeden mecz, aby Belg udowodnił, że na ten moment po prostu nie zasługuje na bycie częścią tak dobrego zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo
W miniony wtorek “Królewscy” mierzyli się w Pucharze Króla z CP Cacereno, drużyną z czwartego poziomu rozgrywkowego. Hazard po raz pierwszy od października znalazł się w wyjściowym składzie. Powiedzieć, że nie wykorzystał otrzymanej szansy, to jakby nic nie powiedzieć. Był najgorszym piłkarzem na boisku i to licząc obie ekipy. Zawodnik, który swego czasu kosztował ponad 100 mln euro, nie potrafił zrobić nic konstruktywnego na tle rywali z poziomu półamatorskiego. 0 strzałów, 0 dryblingów, 0 celnych wrzutek, 5 strat, 24 kontakty z piłką, z czego praktycznie żaden udany. To była definicja piłkarskiej kompromitacji. Kiedy wcześniej wydawało się, że 31-latek sięgnął futbolowego dna, ten najwyraźniej postanowił jeszcze zrobić pod nim podkop.

Przelana czara goryczy

Przeciwko Cacereno Eden Hazard zmarnował być może ostatnią szansę, aby odwrócić złą kartę na Santiago Bernabeu. Oczywiście, że Belg nigdy już nie spłaci kwoty zainwestowanej przez Real, ale mógł przynajmniej przez kilka miesięcy stać się solidnym elementem rotacji. Wydaje się jednak, że nie ma szans na to, by w najbliższych tygodniach Carlo Ancelotti znów mu zaufał. Wystawianie tego zawodnika to aktualnie świadome osłabianie zespołu. On właściwie nie ma prawa grać na poziomie La Liga czy Champions League, jeśli tak duże problemy sprawia rywalizacja z ludźmi na poziomie czwartej ligi.
- Naprawdę mi przykro, ale Hazard był najgorszym piłkarzem meczu z Cacereno. Tak nie można grać w Realu Madryt, on nic nie robi, z nim na boisku gramy w dziesiątkę. Kiedy zszedł, Rodrygo zajął swoją pozycję i minutę później padł gol - grzmiał Tomas Roncero z dziennika "AS".
- Eden Hazard znów zawiódł. On nie jest piłkarzem na poziomie Realu Madryt - stwierdził krótko Josep Pedrerol na antenie "El Chiringuito".
Trzeba uczciwie oddać, że w pucharowym meczu wielu podstawowych zawodników “Królewskich” zaprezentowało się przeciętnie. Nikt nie miał jednak do udowodnienia tyle, co Hazard. To on jesienią był przyspawany do ławki rezerwowych, momentami przegrywając rywalizację nawet z Mariano Diazem. To Belg po błyskawicznym odpadnięciu z mistrzostw świata miał sporo czasu, aby przygotować się do drugiej części sezonu. Kibice mieli pełne prawo oczekiwać przebudzenia dawnego gwiazdora. Zamiast tego znów obejrzeli co najwyżej imitację prawdziwego piłkarza. Podsumowaniem żenującego występu 31-latka z Cacereno była bramka zdobyta tuż po jego zejściu. Eden z wozu, Realowi lżej. I to o dobrych kilkadziesiąt kilogramów.

Dno dna

Gdyby nieudany występ Hazarda był anomalią, pewnie szybko zostałby zapomniany. Trudno jednak nie zwrócić szczególnej uwagi na zawodnika, dla którego fatalna gra stała się czymś normalnym, szarą codziennością. W bieżących rozgrywkach nie dostał on zbyt wielu minut na boisku, ale i tak zdążył kilkukrotnie nie pomóc, a przeszkodzić Realowi Madryt. Na początku sezonu 31-latek otrzymał prezent od losu w postaci rzutu karnego przeciwko Celcie Vigo. Karim Benzema oddał koledze piłkę w nadziei, że ten wreszcie się przełamie, wróci na właściwe tory. Zamiast tego Hazard spudłował.
Później były piłkarz Chelsea długo czekał na możliwość gry w pierwszym składzie, aż w końcu nadarzyła się ona przy okazji starcia z Szachtarem Donieck w Lidze Mistrzów. Wtedy nawet stali bywalcy stadionu przy ul. Łazienkowskiej musieli łapać się za głowę, obserwując “siódemkę” Realu. W końcu przeciętni zawodnicy z Ekstraklasy nie zwykli prezentować się tak słabo, jak Belg na tle Ukraińców. Z Szachtarem zaliczył 0 strzałów celnych, 0 udanych dryblingów, 0 celnych przerzutów, 0 wygranych pojedynków i 10 strat. Patrząc na statystyki z ostatniego meczu przeciwko Cacereno, można by dojść do wniosku, że Eden utrzymuje równą formę. Nie jest to jednak powód do dumy.
Mierny występ z Szachtarem był idealną odpowiedzią na ewentualne pytanie o to, dlaczego Hazard nie gra w Realu. Belg nie został przesunięty na drugi, ale raczej trzeci czy czwarty plan. W dziesięciu ostatnich meczach ligowych nie podniósł się z ławki rezerwowych choćby na minutę. Trudno jednak dziwić się Carlo Ancelottiemu, który najwidoczniej nie chce wpływać destrukcyjnie na funkcjonowanie drużyny.
- Dlaczego Hazard nie gra? Jest wielu piłkarzy przed nim. Eden nie dostaje tylu minut, na ile zasługuje, ponieważ mamy ogromną konkurencję. Przy tylu bardzo dobrych zawodnikach, których mam do dyspozycji, ktoś na pewno będzie otrzymywał mniej czasu na boisku i to się właśnie dzieje - tłumaczył Ancelotti na jednej z listopadowych konferencji prasowych.

Niespełniona obietnica

- Nie chcę odchodzić z Realu Madryt. Może moja sytuacja ulegnie zmianie po mistrzostwach świata. Chciałbym więcej grać, ale to trener podejmuje decyzję i ja je akceptuję. To trudne dla piłkarza, kiedy nie gra, ale sam muszę pokazać, że zasługuję na więcej szans - mówił Hazard podczas mundialu.
Po niezbyt udanych wojażach w Katarze skrzydłowy znów pozwolił niektórym uwierzyć w to, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa na Santiago Bernabeu. Niedawno madrycka prasa informowała, że 31-latek zszokował wszystkich rzekomym zaangażowaniem na ostatnich treningach Realu. Miał być szybszy, silniejszy i lepszy niż kiedykolwiek wcześniej. Na jego zaskakująco dobrą postawę uwagę zwrócił też Carlo Ancelotti.
- Hazard dobrze pokazał się na treningu. Widzę go lepszym niż przed mistrzostwami świata. Myślę, że odpowiednio przepracował ostatni okres. W drugiej części sezonu będzie grał więcej - zapowiedział trener “Los Blancos” przed meczem z Realem Valladolid.
Problem z Hazardem polega na tym, że doniesienia o jego nagłym renesansie pojawiają się wyłącznie wtedy, kiedy akurat nie ma żadnych okazji na potwierdzenie tej tezy. W czasie presezonu czy mundialowej przerwy zwiastowano powrót dawnego magika, który odzyska formę, uciszy krytyków i nawiąże do dyspozycji z czasów reprezentowania Chelsea. Sam zainteresowany w czerwcu ubiegłego roku obiecywał kibicom “Królewskich”, że po słabym okresie teraz da z siebie wszystko. Potem nadeszła jednak brutalna weryfikacja i rzeczywistość, w której Eden to nie tyle piąte koło u wozu, ale hamulcowy Realu.
Tak naprawdę Hazard na Bernabeu jest najlepszym piłkarzem w momencie swojej absencji. Wtedy można sprzedać tanią historyjkę o rzekomej odbudowie, niesamowitej postawie na treningach i rychłym wskoczeniu do składu mistrzów Hiszpanii. Kiedy już Belg pojawia się na murawie, znika obłudna otoczka wokół jego osoby. Nie będzie żadnego progresu, jeśli mówimy o piłkarzu, którego przerasta rywalizacja z każdym, nawet teoretycznie najsłabszym możliwym przeciwnikiem..

Wyczekując końca

Wygląda więc na to, że dalsza egzystencja Hazarda w Realu Madryt nie ma żadnego sensu. Runda jesienna pokazała, że może on siedzieć przez dziesięć meczów z rzędu na ławce i nikt zbytnio nie zauważy jego nieobecności. To, że przegrał rywalizację z Rodrygo, Viniciusem Juniorem czy Marco Asensio, jest oczywiste, ale nawet w przypadku ewentualnej fali absencji lepszym wyborem będzie postawienie na Lucasa Vazqueza albo dowolnego juniora z drużyn młodzieżowych. Ktokolwiek by to nie był, raczej nie zagra gorzej.
Włodarze Realu przy najbliższej okazji powinni zrobić wszystko, aby zakończyć tę kompletnie nieudaną współpracę. Podsumowaniem poczynań Hazarda w stolicy Hiszpanii może być fakt, że jego każdy gol w lidze hiszpańskiej kosztował “Los Blancos” około 30 mln euro. Odzyskanie choćby części zainwestowanych w niego pieniędzy jest nierealne, ale samo zrzucenie z listy płac byłoby małym sukcesem.
Moment odejścia Edena Hazarda z ekipy mistrzów Hiszpanii przyniesie ulgę każdej ze stron. Wewnątrz klubu pewnie najwięksi zwolennicy talentu wychowanka Lille zrozumieli, że w tej historii nie będzie żadnego szczęśliwego zakończenia. Gdyby nadarzyła się okazja, już w styczniu “Królewscy” powinni wyekspediować 31-latka najdalej, jak to możliwe. Belg przestał dziś być zawodnikiem na miarę Realu. I to nie tylko Realu Madryt, ale nawet Betis czy Valladolid.

Przeczytaj również