"Przypomina mi Kroosa. Ma wszystko". Największy wyrzut sumienia Milanu błyszczy na wielkiej scenie

"Przypomina mi Kroosa. Ma wszystko". Największy wyrzut sumienia Milanu błyszczy na wielkiej scenie
IPA/SIPA/PressFocus
Miał być nowym Andreą Pirlo, do tego lepszym, bo wychowanym od małego przez Milan, a nie czarno-niebieskich sąsiadów. Jego talent był widoczny od lat, dostrzegał go każdy trener “Rossonerich”, a jednak w pewnym momencie w Mediolanie w potencjał Manuela Locatellego zwątpili. I dziś mogą już tylko żałować.
Jeśli masz 16 lat, z tłumu młodych-zdolnych wyławia cię Massimiliano Allegri i zaprasza na treningi pierwszej drużyny, a Silvio Berlusconi wychwala cię na lewo i prawo, że przebijesz Andreę Pirlo, to istnieje bardzo duża szansa, że masz talent.
- Mój pierwszy trening w Milanie to było coś niesamowitego. Allegri wezwał mnie do pierwszego zespołu i wysłał na trening z Kaką, Robinho, De Jongiem. To było uczucie, które zapamiętam do końca życia - wspominał Włoch. - Montolivo powiedział mi, żebym krył Kakę, a ja nie mogłem uwierzyć co się dzieje.
Chwilę później przyszedł moment podpisania pierwszego kontraktu z drużyną z Mediolanu.
- Był tam Adriano Galliani, człowiek którego bardzo głęboko cenię i był dla mojej kariery bardzo ważny. Wręczył mi nawet długopis, którym złożyłem podpis - podkreślał “Loca”.
Manuel Locatelli bez wątpliwości miał wystarczający talent i predyspozycje do tego, by stać się legendą Milanu. Wiele jednak wskazuje na to, że nie był jeszcze gotowy na to, by w nim grać, a co dopiero pełnić w nim rolę reżysera gry..

Miłe złego początki

Latem 2015 roku ówczesny trener Milanu, Sinisa Mihajlović, na stałe dołączył młodego Włocha do pierwszej drużyny “Rossonerich”.
- To jeden z największych talentów pokolenia. Nie jest jeszcze w pełni przygotowany do gry w dorosłej piłce, ale już niedługo będzie. Jest bardzo inteligentny i będzie dla nas wielkim wzmocnieniem - zachwalał Locatellego serbski trener - a i tak starał się nie odpływać.
Zdecydowanie przebijał go w pochwałach Mauro Bianchessi, szef skautów, który sprowadził Locatellego z Atalanty Bergamo, gdy ten miał 11 lat.
- Zapamiętajcie to nazwisko. Manuel jest piłkarzem o wielkiej jakości, a w ciągu trzech lat zostanie kapitanem. Musimy tylko być cierpliwi i pozwolić mu na popełnianie błędów, naukę - apelował Włoch.
Debiut przypadł na końcówkę meczu z Carpi. 18 lat, AC Milan - to brzmi dumnie, choć zerknięcie na ówczesny środek pola zespołu nieco sprowadza na ziemię. To już nie był “ten” wielki Milan. Mediolańczycy w pomocy mogli pochwalić się Jurajem Kucką, Andreą Bertolaccim, Andreą Polim, niespełnionym talentem Jose Maurim, a najpoważniejszy w całym towarzystwie wydawał się Riccardo Montolivo. Wydawał się, bo to był już łabędzi śpiew Włocha, który końcówkę kariery miał zdecydowanie poniżej swoich standardów.
Wciąż jednak gra w tym wieku w Serie A mogła imponować, zwłaszcza że kilka tygodni później Manuel Locatelli wybiegł w pierwszej jedenastce na Romę, a w kolejnym sezonie zaczął odgrywać ważną rolę w drużynie. 25 meczów, seria dziewięciu spotkań z rzędu w wyjściowym składzie - to już zdecydowanie działało na wyobraźnię.
Szum wokół Locatellego jeszcze bardziej przybrał na sile, gdy zdobył bramkę po świetnym strzale zza pola karnego przeciwko Sassuolo w wygranym 4:3 meczu, a potem rozpłakał się przepełniony emocjami.
- Wszedłem na boisko i wyrównaliśmy po moim trafieniu. Szczerze mówiąc, niewiele pamiętam. Widzę piłkę wpadającą do siatki, ryk tłumu i zaczynam biec. To emocje, chwile, których nie da się opisać. Naprawdę nie rozumiałem co się wokół mnie dzieje - wspominał po czasie Locatelli.
Już wtedy było o nim głośno. Ten jeden gol sprawił, że zaczął być w kraju postrzegany jako jedna z największych nadziei na przyszłość Italii, a Luca Antonelli żartował w szatni, że teraz dziewczynom będzie się wydawało, że Locatelli jest przystojny. Chwilę później skala oczekiwań jeszcze bardziej wystrzeliła, bo Manuel zdobył zwycięską bramkę przeciwko Juventusowi, kapitalnym uderzeniem pokonując Gigiego Buffona.
- Nie mam pojęcia jak to zrobiłem, ale strzeliłem gola najlepszemu bramkarzowi na świecie. Milan - Juventus to jeden z tych pięknych meczów, w których chce się zagrać, a zdobycie w nim gola to coś naprawdę wyjątkowego - emocjonował się Włoch. A wraz z nim cały Półwysep Apeniński.
“Loca” trafił na świecznik i z miejsca oczekiwano od niego wielkich rzeczy. W dzisiejszym Milanie prawdopodobnie byłoby mu znacznie łatwiej - dziś jego miejsce zajmuje 21-letni Sandro Tonali. Ma ten luksus, że pierwszoplanowymi pomocnikami są Franck Kessie oraz Ismael Bennacer. Kiedy ma gorszy okres, to światła nie są skierowane na niego, może wdrażać się w spokojnym tempie. Nikt nie spodziewa się po nim, że będzie ciągnął całą grę.
Z Manuelem Locatellim było inaczej. Mimo młodego wieku spodziewano się, że będzie jednym z tych, którzy przywrócą Milanowi grę w Lidze Mistrzów, a dwie imponującej urody bramki tylko podkręciły te oczekiwania. Tymczasem więcej trafień Locatelli w Serie A w barwach “Rossonerich” nie zdobył, co zresztą specjalnie nie dziwi nawet dziś - grał jako rozgrywający, to nie było jego główne zadanie. W każdym spotkaniu oczekiwano od niego czegoś ekstra, pokazania, że rzeczywiście może wejść w buty wielkiego rozgrywającego, udowodnienia nieprzeciętnego talentu.
- Gol z Juventusem był mieczem obosiecznym. Dał mi ogromną radość, ale sprawił też, że wszyscy oczekiwali ode mnie czegoś niezwykłego. Nie byłem gotowy na krytykę, a ona pojawiła się bardzo szybko, bo nie stałem się piłkarzem, jakim według kibiców miałem się stać - żalił się Włoch.
EURO MECZ DNIA 1/8
wlasne
Problem w tym, że z samym rozgrywaniem też nie było najlepiej, “Loca” grał bardzo zachowawczo i bezpiecznie, rzadko z podejmował ryzyko. Z czasem zachwyty ustąpiły miejsca narzekaniom i głosom o tym, że jest przereklamowany i nic wielkiego z niego nie będzie. Ostatecznie Milan zrezygnował z wychowanka, który w klubie spędził aż dziewięć lat.
- Siedziałem na ławce w Milanello, a dyrektorzy powiedzieli mi, że nie jestem im już potrzebny. To było dewastujące, ale pomogło mi, potrzebowałem wtedy zmiany - wspomina Włoch. Po 48 meczach w Serie A, w Mediolanie postawili na wtedy 20-letnim zawodniku krzyżyk, i to gruby: nie zagwarantowali sobie nawet możliwości odkupu młodego pomocnika, gdyby jego talent eksplodował.

Krok w tył, dwa kroki do przodu

Sassuolo to niewielkie, liczące zaledwie 40 tysięcy mieszkańców miasto. Włoski odpowiednik Świnoujścia, czy Świdnika. Aż trudno uwierzyć, że przez klub z tak małej miejscowości przewinęło się tylu reprezentantów Włoch z ostatnich lat - byli to między innymi Domenico Berardi, Francesco Acerbi, Stefano Sensi, Matteo Politano, czy Lorenzo Pellegrini. To właśnie tam na nowo odnalazł się i rozwinął także Manuel Locatelli.
- Pierwsze wrażenia nie były zbyt dobre, centrum treningowe nie należało do najlepszych, ale ludzie byli wspaniali. Boateng przytulił mnie i powiedział mi, żebym udowodnił wszystkim kim jestem - zdradził “Loca”.
Włoski pomocnik odżył pod okiem Roberto De Zerbiego, jednego z najlepiej zapowiadających się włoskich trenerów nowego pokolenia, którzy przez trzy lata wykonywał w Sassuolo doskonałą robotę, po czym niedawno odszedł do Szachtara Donieck. Choć sam Włoch zachowuje w tej kwestii skromność.
- Nie mam w tym wielkich zasług, byłem tylko szczytem góry lodowej, choć to wielka satysfakcja oglądać w reprezentacji Włoch Berardiego i Locatellego, którzy są tak dobrze zintegrowani i tak świetnie sobie radzą - twierdzi włoski trener.
I podkreśla, że najważniejszą pracę wykonał sam zawodnik.
- To on doprowadził do zmiany, dzień po dniu. Zmienił swoje podejście do treningu, bardzo dobrze zachowywał się wewnątrz zespołu i zasłużył na pochwałę. To wielki talent, zawodnik który widzi akcję przede pozostałymi piłkarzami. Moim zdaniem ludzie jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, jak dobry jest Locatelli. Uważam, że tacy pomocnicy pojawiają się we Włoszech bardzo rzadko - zachwycał się De Zerbi.
A sam piłkarz “Neroverdich” już w swoim pierwszym sezonie twierdził, że przejście do Sassuolo było świetnym wyborem.
- Na początku miałem problemy, ale teraz czuję się jednym z liderów. De Zerbi przedstawił mi koncepty futbolu, które były dla mnie nowe i na początku ich nie rozumiałem. Teraz chciałbym im się odpłacić za zaufanie, którym mnie obdarzyli - zobowiązywał się “Loca”.

Powrót na dużą scenę

Po latach problemów reprezentacja Włoch wyszła z kryzysu i ponownie jest jedną z czołowych w Europie. Mimo gry w ligowym średniaku, Manuel Locatelli zdołał wejść na taki poziom, by nie tylko zasłużyć na powołanie, ale stać się jej ważnym elementem.
- Przypomina mi Toniego Kroosa, który potrafi robić wszystko. Locatelli może grać wszędzie, to nowoczesny pomocnik, jest fizyczny i techniczny - nie mógł się nachwalić Włocha Demetrio Albertini, były reprezentant Italii. A sam “Loca” wskazuje właśnie Kroosa jako jednego ze swoich największych idoli, obok Andrei Pirlo oraz Claudio Marchisio.
Włoch stał się 25. debiutantem w reprezentacji Roberto Manciniego i z miejsca zaznaczył swoją obecność. W pierwszym meczu, przeciwko Holandii, był zdecydowanie najlepszy na boisku; wyglądał tak, jakby był już w Italii starym wyjadaczem. Nie bał się ryzykownych podań i gry jeden na jeden, regularnie napędzał akcje Włochów.
- Powołaliśmy go, bo jest świetnym piłkarzem, który może stać się jeszcze lepszy. Ma fizyczność, jakość, wizję gry, ma wszystko - zapewniał Roberto Mancini.
Na EURO włoski trener też postawił na Locatellego i absolutnie nie ma powodów do tego, by żałować. Piłkarz Sassuolo był czołową postacią w meczu ze Szwajcarią, zdobył dwie bramki, a imponować mogło zwłaszcza pierwsze trafienie po tym, jak sam rozpoczął akcję długim podaniem. Zaprezentował się na tyle dobrze, że we Włoszech rozpoczęła się debata na temat tego, czy Marco Verratti, czołowa gwiazda Italii, powinien wrócić do pierwszej jedenastki.
O Włochu zrobiło się też głośno w kontekście transferu i wszystko wskazuje na to, że trafi do Juventusu. Adriano Galliani ma powiedzenie: “Pewne miłości się nie kończą, robią duże okrążenie i wracają”. W kontekście Milanu się ono nie sprawdzi, Locatelli twierdzi, że jego związek z ekipą “Rossonerich” miał pozytywy, jednak pożegnanie było dla niego ogromnym i bolesnym ciosem. nie chciałby do niego wracać. Włoch jest za to chętny na ponowne spotkanie z Maxem Allegrim. Trenerem, który dostrzegł w nim wielki talent, gdy miał zaledwie szesnaście lat.

EUROkupon

Locatelli i jego kumple są dziś murowanymi faworytami w starciu 1/8 finału z Austrią. Włosi mierzyli się z przeciwnikami na podobnym do Austriaków poziomie już w fazie grupowej i udowodnili własną, wysoką jakość. Nie inaczej powinno być w pierwszym meczu fazy pucharowej. Austria wprawdzie wyszła z grupy, ale nie zaimponowała niczym wielkim. W potyczce z Holandią właściwie nie istniała na boisku. Podobnego scenariusza możemy się spodziewać przeciwko “Squadra Azzurra”.
Italia jest w gazie i chce bezboleśnie zapewnić sobie miejsce w ćwierćfinale. Wydaje nam się, że nie powinna mieć z tym żadnych kłopotów. Wręcz przeciwnie - typujemy wygraną Włochów różnicą przynajmniej dwóch goli. A jeśli ich skuteczność zawiedzie, to przy zwycięstwie jedną bramką nastąpi zwrot stawki zakładu.
W drugim dzisiejszym spotkaniu Walia zmierzy się w Amsterdamie z Danią. Duńczycy są lepsi piłkarsko, w dodatku napędza ich efektowna wygrana przeciwko Rosji w meczu o być albo nie być na EURO. Choć doceniamy klasę Garetha Bale’a i Aarona Ramseya, każdy inny rezultat niż triumf podopiecznych Kaspera Hjulmanda byłby uznany za sporą niespodziankę. Naszym zdaniem “Duński Dynamit” znów odpali.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
Eurokupon 1/8
własne
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.

Przeczytaj również