Przyszedł jako uzupełnienie, został liderem Manchesteru United. Przy nim Martial wygląda jak junior

Przyszedł jako uzupełnienie, został liderem Manchesteru United. Przy nim Martial wygląda jak junior
Pressfocus/Giuseppe Maffia/SIPA
Edinson Cavani miał być doraźnym, darmowym uzupełnieniem kadry Manchesteru United. Tymczasem dzisiaj będący w świetnej formie Urugwajczyk jest jednym z liderów drużyny i już wiadomo, że zostanie na Old Trafford przynajmniej jeszcze przez jeden sezon. Za wcześnie na emeryturę.
Miniona kolejka Premier League? Gol. Jeszcze wcześniejszy mecz? Dublet. W sumie pięć trafień w ostatnich trzech spotkaniach. Łącznie osiem goli w sześciu poprzednich występach. Urugwajczyk znajduje się w takiej formie, że chyba nikt nie uwierzyłby w jego wiek, gdyby nie zajrzał w metrykę. Snajper w lutym skończył 34 lata, ale nie bez przyczyny ma przydomek "El Matador". On z równą gracją wciąż może poskramiać byki i boiskowych rywali.
Dalsza część tekstu pod wideo

Łamiąc stereotypy

Warto zaznaczyć, że transfer Cavaniego początkowo nie mógł zapowiadać się aż tak dobrze. PSG skandalicznie potraktowało Urugwajczyka, praktycznie odsuwając go od składu. Najlepszy strzelec w historii klubu musiał opuścić Parc des Princes tylnymi drzwiami. Cavaniego oddano za darmo i w międzyczasie na przebojowego Mauro Icardiego wydano ponad 50 mln euro. Ależ groteskowo to brzmi z dzisiejszej perspektywy.
Z powodu kontuzji oraz decyzji paryżan Cavani właściwie stracił cały sezon 2019/20. Jego nazwisko przestało elektryzować. A w futbolu liczy się tylko dziś, tabelka na "Transfermarkt" z aktualnego sezonu, niekoniecznie setki bramek w przeszłości. Dlatego napastnikiem nie interesowały się Juventus, Real i inni giganci. Latem ubiegłego roku spekulowano, że "Matador" może udać się do Benfiki albo Leeds. Wtedy do gry wkroczył Manchester United i była to jedna z niewielu dobrych decyzji dyrekcji sportowej "Czerwonych Diabłów".
Cavani przychodził na Old Trafford w okolicznościach, które wskazywały, że po prostu musi być niewypałem. Po pierwsze, wybrał "siódemkę", czyli numer owiany klątwą, który pogrzebał już wiele gwiazd. Nikt od czasów Cristiano Ronaldo nie udźwignął ciężaru, a próbowali choćby Angel Di Maria czy Alexis Sanchez. W dodatku mówimy o środkowym napastniku, pozycji, która nie cieszy się w Manchesterze wielkim powodzeniem od czasu emerytury Wayne'a Rooneya. Memphis Depay zawiódł oczekiwania, Romelu Lukaku przez kilka lat irytował słabą grą, przypadek Anthony'ego Martiala jeszcze rozważymy. Przebłyskiem nadziei okazał się Zlatan Ibrahimović, jednak jego przygoda w "Teatrze Marzeń" była krótka, epizodyczna. Nim fani zdążyli nacieszyć się trafieniami Szweda, ten już pławił się w błysku fleszy w Los Angeles. "Ibra" wybrał "Miasto Aniołów", a "Czerwone Diabły" musiały czekać na swojego zbawiciela.

Lider, strzelec, mentor

- Uwielbiam Rashforda, uwielbiam Martiala, ale to inny typ napastnika. Cavani wnosi do drużyny doświadczenie, to, w jaki sposób rozumie grę, jest niesamowite. Wczoraj rozmawialiśmy o Ruudzie van Nistelrooyu. I to jest właśnie ten styl gry - zachwycał się Paul Scholes na antenie "BT Sport".
Cavani wszedł do szatni, która potrzebowała nie tylko napastnika z prawdziwego zdarzenia, ale także silnej osobowości. Kogoś, kto swoje w piłce widział, z niejednego pieca chleb jadł, z niejednej tykwy kosztował mate i teraz może podzielić się wskazówkami z młodą gwardią Manchesteru. Podziwiamy bramki Masona Greenwooda, Marcus Rashford od lat bryluje formą, ale to wciąż stosunkowo młodzi zawodnicy.
- Mason od pół roku trenuje razem z Edinsonem, trzymają się razem. Uczy się dobrych nawyków od prawdziwego profesjonalisty. Doświadczenie Cavaniego może być naprawdę pomocne. Jest naszym wsparciem, mentorem. Na spotkaniach drużyny, jeśli jest coś, czym chce się z nami podzielić, to nie wstydzi się tego przekazać - zdradził Ole Gunnar Solskjaer.
Z ostatniego dwumeczu przeciwko AS Romie nie tylko poczynania Cavaniego pod bramką zasłużyły na pochwały. Poza czterema golami Urugwajczyk pokazał swój charakter, gdy stanął w obronie 19-letniego Masona Greenwooda. Takimi zachowaniami spaja się drużynę. Wyobrażacie sobie Anthony'ego Martiala w podobnej sytuacji? Gdy młody napastnik United byłby osaczony przez agresywnych rywali, Francuz zapewne właśnie poprawiałby lewą rękawiczkę.

Sniper elite

Warstwa mentalna to jedno, ale Cavani to przede wszystkim znacznie lepszy zawodnik od Martiala pod względem czysto sportowych umiejętności. Liczby w tym sezonie mówią wszystko. Francuz rozegrał prawie 2500 minut i strzelił siedem goli we wszystkich rozgrywkach. Urugwajczyk ma 15 trafień na przestrzeni niecałych 2000 minut spędzonych na murawie. W słowniku 34-latka nie funkcjonują takie pojęcia, jak “spadek formy” czy “konieczność aklimatyzacji”. On, niczym protestujący niedawno kibice, wdarł się na Old Trafford, wyłamując zawiasy. Jego natychmiastowy wpływ na grę dobrze obrazują statystyki. W tym sezonie Cavani strzelił już pięć goli w Premier League po wejściu z ławki rezerwowych. Tym samym wyrównał rekord należący do… Ole Gunnara Solskjaera. A Norwega kojarzymy właściwie wyłącznie z tego, że był asem w rękawie Sir Alexa Fergusona. Dziś Solskjaer znalazł swój odpowiednik. Bilans Cavaniego mógłby być jeszcze lepszy, gdyby angielska federacja nie zrobiła z niego rasisty za wiadomość na Instagramie do własnego kolegi, za którą został zawieszony na prawie miesiąc.
Ktoś powie jednak, że przecież Urugwajczyk częściej występował w Lidze Europy, więc mógł podreperować statystyki z mniej prestiżowymi rywalami. Ale to Martial w europejskich pucharach strzelał z Basaksehirem. W tym sezonie ligowym trafiał do siatki wyłącznie z Sheffield, Aston Villą i Southampton. Gdy zagrał przeciwko PSG, to w jednym meczu strzelił samobója, a w drugim zmarnował "setkę" na wagę zwycięstwa. W dużej mierze przez nieporadność reprezentanta Francji Cavani i cały Manchester w ogóle muszą rywalizować w Lidze Europy.
Forma strzelecka nie jest jedynym problemem Martiala. Fakty są takie, że 34-letni Cavani znacznie ciężej pracuje na boisku. W sieci można znaleźć dziesiątki wycinków ze spotkań, gdy Manchester rusza z szybkim atakiem, a reprezentant Francji niespiesznym krokiem zmierza w pole karne. Albo po stracie, zamiast ruszyć do pressingu, staje w miejscu. I nie jest to złośliwość internautów, którzy się na niego uwzięli. Eksperci ze "Sky Sports" porównali poczynania Cavaniego i jego młodszego rywala na pozycji nr 9. Jeden wykonuje średnio 16,3 sprintów w przeliczeniu na 90 minut, drugi tylko 12,7. 34-latek biega ze średnią prędkością 6,67 km/h, wskaźnik dla prawie dekadę młodszego Francuz wynosi 5,78 km/h. Przepaść.
Liczby potwierdzają, że jeden napastnik wychodzi na murawę, aby zostawić na niej pot i krew, a drugi traktuje Old Trafford jak spacerniak. Wiek nie ma tu nic do znaczenia, ponieważ Cavani zawstydza młodszych partnerów. To wszystko bierze się z jego mentalności i temperamentu. W Urugwaju żaden piłkarz nie odstawi nogi, nie zatrzyma się, żeby złapać oddech. Pasja i poświęcenie sprawiają, że z państwa, które ma ledwo ponad 3 mln mieszkańców, pochodzą Cavani, Luis Suarez czy wcześniej Diego Forlan. Napastnicy z werwą, ikrą, żarem. A takiego Martiala w wieku 19 lat namaszczono na Thierry'ego Henry i od tego czasu nie zrobił nic, żeby jakkolwiek potwierdzić te tezy.
- Ile Cavani ma jeszcze czasu? To napastnik, który w tym wieku przebiega prawie 12 kilometrów, biega od jednego rywala do drugiego. Jego nawyki, tempo, sposób pracy, pokora - to wszystko mogłoby trwać i trwać. Jego doświadczenie i postawa są lekcją dla nas wszystkich - podkreślał Solskjaer, który zakochał się w etosie pracy 34-latka.
- Zawsze dobrze jest mieć takich graczy w swojej drużynie, kilerów przed bramką rywali. Edinson tworzy i sam wykorzystuje szanse. Ale jest też jedna rzecz, którą niewielu ludzi dostrzega. To jego praca w defensywie, bardzo nam pomaga - opisywał Paul Pogba.
Niedawno ważyły się losy przyszłości Edinsona Cavaniego na Old Trafford. Pierwszoplanowy aktor z "Teatru Marzeń" liczył na wymarzoną tygodniówkę, a jego ojciec mówił, że "Edi" nie lubi angielskiego klimatu i wolałby zagrać w Boca Juniors. To byłaby jednak niepowetowana strata, gdyby tak znakomity zawodnik już zszedł z europejskiej sceny. Solskjaer po meczu z Romą powiedział, że występy na tym poziomie mogą tylko przekonać Cavaniego do pozostania. I tak się stało.
"Czerwone Diabły" słusznie przychyliły mu nieba, dzięki czemu jeszcze przez rok będziemy oglądać jego popisy w trykocie United. Tak, "El Matador" skończył niedawno 34 lata, ale na boisku decydują umiejętności i zaangażowanie, nie cyferki w akcie urodzenia. Prawdopodobna podwyżka dla Cavaniego nie jest żadnym nierozważnym ruchem. Ryzykiem, a wręcz skrajną głupotą, byłoby pozbycie się snajpera, gdy jedyną alternatywą jest wieczny talent z siedmioma golami na koniec sezonie. Martial jest wojowniczy z nazwiska. Cavani z charakteru. Ta subtelna różnica zmienia naprawdę wiele.

Przeczytaj również