Pułapka dla Piątka. Ryzykowałby nawet pogrzebanie kariery. To już nie jest ta sama Genoa

Pułapka dla Piątka. Ryzykowałby nawet pogrzebanie kariery. To już nie jest ta sama Genoa
Maffia / PressFocus
Według włoskich mediów Krzysztof Piątek jest o krok od powrotu do Genoi, a ostateczna decyzja zależy wyłącznie od niego. Pytanie tylko, czy taki sentymentalny powrót do miejsca, w którym rozbłysła jego gwiazda, to szansa na reaktywowanie kariery, czy ryzyko, które może ją ostatecznie pogrzebać.
Jak donosi Gianluca Di Marzio, Genoa porozumiała się już z Herthą Berlin w sprawie transferu Krzysztofa Piątka. Polski napastnik miałby zostać wypożyczony do Włoch z opcją wykupu, a cała transakcja powinna się zamknąć w granicach 17 milionów euro. Oba kluby czekają już tylko na decyzję Polaka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pół roku spędzone w Genui to był bez żadnych wątpliwości najlepszy okres w przygodzie Krzysztofa Piątka z futbolem. 21 meczów, 16 bramek, pierwsze powołanie do reprezentacji Polski, a wszystko to zakończone transferem do Milanu za 35 milionów euro. Umówmy się: scenariusz niemalże perfekcyjny, lepszego wymyślić się nie dało.
Nie dziwi więc sentyment wobec włoskiego klubu. Nie zaskakuje schemat myślenia “jeśli ma się gdzieś odrodzić, to w Genoi”. Tylko czy jest to podejście rozsądne, czy faktycznie sam powrót do Ligurii magicznie sprawi, że wróci dawny Krzysztof Piątek?

Co zostało z jego Genoi

Polski napastnik oczywiście zna klub, ale co to tak naprawdę znaczy? W rzeczywistości po trzech latach trafi do zupełnie innej drużyny. W tym czasie Genoa sześciokrotnie zmieniała trenera. Co więcej, sporym zmianom uległa także sama kadra, w tej chwili nie ma tam prawie nikogo, z kim Krzysztof Piątek grał podczas pobytu w klubie.
Z “jego” Genoi 2018/2019 w klubie zostali już tylko Domenico Criscito, Davide Biraschi, Federico Marchetti oraz Goran Pandew. Innymi słowy - dwóch obrońców, rezerwowy bramkarz oraz 38-letni napastnik, który w tym sezonie może pochwalić się tylko jedną asystą. To nie jest tak, że Polak wróci do Ligurii i wejdzie do szatni jak do siebie, przybijając piątki ze starymi znajomymi, z którymi ma już wypracowane doskonałe zrozumienie na boisku.
Przyjedzie na ten sam stadion, wejdzie do tej samej szatni, założy znaną sobie koszulkę, ale wszystko co poza tym, będzie dla niego nowe. Nawet prezes i właściciele Genoi: we wrześniu klub został kupiony przez firmę inwestycyjną 777 Partners, a Enrico Preziosi po 18 latach oddał władzę nad “Rossoblu”. W gruncie rzeczy poza wartością sentymentalną i być może jakimś mentalnym komfortem opartym o “już sobie tu poradziłem” powrót do Genui nie będzie się specjalnie różnił od transferu do jakiegokolwiek innego klubu.

Pustynia kreatywności

Oczywiście wiele wskazuje na to, że dni Piątka w Berlinie są policzone. W ostatnich pięciu kolejkach nie występował w ogóle lub grał ogony. Gdzieś odejść w takim razie prędzej czy później musi, dlaczego więc nie do Genoi. Tam przynajmniej nie trafi do zupełnie nowego dla siebie miejsca, a i kibice dobrze go wspominają.
Można jednak mieć wątpliwości, czy “Rossoblu” są obecnie skrojonym pod niego klubem. To żadna tajemnica, że gra Krzysztofa Piątka opiera się na wykańczaniu sytuacji, które ktoś mu wcześniej wykreuje. To nie jest zawodnik kreatywny, to nie jest napastnik, który sam przedrybluje obrońców lub popisze się kapitalnym strzałem z trzydziestu metrów. Nie, on żyje z podań.
Problem w tym, że Genoa w obecnej chwili jest równie kreatywna, co malarz pokojowy. Napastnicy “Grifone” tak naprawdę nie mają z czego strzelać, wystarczy rzucić okiem na xG (oczekiwane bramki) w ostatnich spotkaniach.
  • Atalanta - 0.02 xG
  • Lazio - 0.17 xG
  • Sampdoria - 1.01 xG
  • Juventus - 0.0 xG
  • Milan - 0.36 xG
  • Udinese - 0.60 xG
  • Roma - 0.10 xG
Prawdziwym hitem był zwłaszcza mecz z Juventusem, w którym zawodnicy Genoi nie byli w stanie oddać ani jednego strzału. Jakiegokolwiek, nawet niecelnego czy zablokowanego. Zero prób, kompletne nic przez 90 minut. Można oczywiście zwrócić uwagę, że podczas poprzedniego pobytu Polaka w klubie “Rossoblu” także nie należeli do najbardziej kreatywnych. to prawda. Mimo wszystko jednak z reguły choć zbliżali się do magicznej granicy xG 1.0; tak to wyglądało w ostatnich meczach przed odejściem Krzysztofa Piątka do Milanu: 1.75, 0.56, 0.62, 1.40, 2.14, 0.99, 1.64, 2.0, 0.88.

Duet snajperów

Czy Genoa przyda się w tej chwili porządna, bramkostrzelna dziewiątka? Z pewnością. Problem w tym, że klub z Ligurii potrzebuje wzmocnień na praktycznie każdej pozycji, a najmniejszy problem ma z obsadą bramkarza i środka defensywy. Zresztą tak naprawdę sama pozycja wysuniętego napastnika nie jest ich głównym problemem. Mają tam między innymi Mattię Destro, który w tak trudnych warunkach radzi sobie przynajmniej porządnie.
Niestety ewidentnie brakuje mu z przodu wsparcia. W środku pomocy bardzo dobrze wygląda Nicolo Rovella, ale to typ głębokiego rozgrywającego, człowieka od dyktowania tempa, a nie ostatnich podań i uruchamiania napastników. To może zagwarantować tylko ze stałych fragmentów gry. Poza nim czasami indywidualną akcją popisze się młody wahadłowy Andrea Cambiaso, a tak: kreatywna pustynia.
Trudno też tak naprawdę wyobrazić sobie efektywną współpracę duetu Mattia Destro - Krzysztof Piątek. Gra obu piłkarzy opiera się o przebywanie wewnątrz pola karnego i wykańczanie podań. Prawdopodobnie prędzej przypominałoby to występy dwóch solistów ustawionych obok siebie.
Oczywiście w Genui doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie da się na ich zespół patrzeć. Nie bez powodu zdobył w tym sezonie tylko 11 punktów i jest w strefie spadkowej, a pod względem oczekiwanych bramek bez rzutów karnych (npxG) znajduje się na ostatnim miejscu w lidze - niżej nawet od tragicznej Salernitany, która ma kadrę na poziomie Serie B.

Nowy rok, nowa Genoa

Andrij Szewczenko biorąc Genoę doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli klub ma się utrzymać w Serie A, to zimą trzeba go będzie zdecydowanie wzmocnić, ponieważ w stanie, w którym go przejął, nadawał się tylko do tego, by przeszkadzać rywalom w graniu, a nie samemu grać w piłkę. Wygląda na to, że nowi właściciele “Rossoblu” zagwarantowali mu sensownie wzmocnienia, bo Genoa coraz śmielej porusza się po rynku transferowym.
Do klubu trafił już prawy obrońca Silvan Hefti, finalizowany jest także temat wypożyczenia środkowego obrońcy Brighton, Leo Ostigarda. Co ważniejsze, wiele wskazuje na to, że ofensywę “Gryfonów” ma wzmocnić Aleksiej Miranczuk, który w Atalancie nie potrafił przekonać do siebie wymagającego Gian Piero Gasperiniego, jednak w mniejszym klubie mógłby okazać się przydatny.
Kolejnym elementem układanki ma być Krzysztof Piątek, który jest bardzo ceniony przez Andrija Szewczenkę. Z perspektywy Genoi to sensowny ruch: jeśli Polak odpali, super, jeśli nie, to po sezonie po prostu nie wykupią go z Herthy i się pożegnają.
Pytanie, czy przejście do klubu pogrążonego w ofensywnej niemocy ma sens z perspektywy Polaka. Po tym, co pokazał w swoim pierwszym roku w Serie A, wyrobił sobie markę, a ta we Włoszech ma długi termin ważności. Przy odrobinie szczęścia Piątek wciąż mógłby liczyć na transfer do klubu z wyższej półki, będącego w lepszej sytuacji, niż walka o przetrwanie.
Przede wszystkim mógłby trafić do zespołu, który potrafi stwarzać okazje swoim napastnikom, co wydaje się najważniejszą kwestią dla piłkarza, opierającego grę o sytuacje tworzone przez kolegów. W Genoi może wpakować się w pułapkę, zaliczyć kiepskie pół roku i już na dobre wypisać się z notesów ciekawszych klubów.
Chyba że od razu trafi do Fiorentiny, co według naszych informacji także jest możliwe. Więcej o tym przeczytacie TUTAJ.

Przeczytaj również