Ralf Rangnick już ma kłopoty. Szefowie go nie słuchają, piłkarze się buntują

Ralf Rangnick już ma kłopoty. Szefowie go nie słuchają, piłkarze się buntują
Paul Chesterton / Focus Images / MB Media / PressFocus
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale Ralf Rangnick chyba nie spodziewał się, że od początku pracy w Manchesterze United będzie miał aż takie "schody". Na boisku idzie jak po grudzie, ale jeszcze gorzej jest w szatni i w dyrektorskich gabinetach...
Mówiąc w skrócie: Rangnick nie ma w Manchesterze żadnej władzy. Owszem, ma jeszcze do 2024 roku ma pełnić rolę "doradcy", ale menedżerem jest tylko tymczasowym, do końca tego sezonu. I jest mu to przypominane na każdym kroku.
Dalsza część tekstu pod wideo
Najlepszy przykład to zimowe okno transferowe. Niemiec chciał wzmocnić drużynę pomocnikiem RB Lipsk, Amadou Haidarą, który pasuje do jego taktycznej wizji. Pozostając w dobrych kontaktach z projektem Red Bulla dowiedział się, że Lipsk oczekują za Malijczyka 33 miliony euro. Ale władze United nawet nie przystąpiły do rozmów.
Oficjalny przekaz jest taki, że Rangnick nie będzie mógł dokonać żadnego transferu do klubu, dopóki nie uda się pozbyć najbardziej kosztownych w utrzymaniu zawodników. A na to się nie zanosi. Menedżer sam przyznał na jednej z konferencji prasowych, że "nie jest bezpośrednio zaangażowany w temat transferów".
Nieoficjalnie, United nie chce zatrudniać piłkarzy pasujących do gegenpressingu Rangnicka, bo od nowego sezonu to nie on będzie menedżerem, a jego następca może mieć inną wizję taktyczną. Jest traktowany do tego stopnia przejściowo, że pozwolono mu zabrać ze sobą tylko dwóch członków sztabu szkoleniowego - asystenta Chrisa Armasa i psychologa Saschę Lense - choć chciał znacznie więcej zaufanych współpracowników.

Gra zbyt intensywna, treningi zbyt późne

Niby wiedział, na co się pisze, ale niesforni piłkarze też nie ułatwiają mu zadania. Na jaw wyszedł już konflikt z Anthonym Martialem, który publicznie zarzucił menedżerowi kłamstwo. Rangnick przed meczem z Aston Villą wyznał, że Francuz zwyczajnie odmówił gry, na co ten odparł za pomocą Instagrama, że "od siedmiu lat nigdy nie okazał braku szacunku dla klubu".
Akurat w tym przypadku kibice są raczej po stronie szkoleniowca, ale z szatni dochodzą głosy o kolejnych piłkarzach, którym nie podoba się współpraca z Niemcem. Mają być wśród nich, m.in., Paul Pogba i Edinson Cavani. Według "Bilda", drużynie nie odpowiada intensywny styl gry, zbyt dokładne instrukcje taktyczne i... za późno zaczynające się treningi, które Rangnick przesunął na piątą po południu.
- Coś jest nie tak. Wszyscy się ze sobą kłócą, jest dużo narzekania. Atmosfera w szatni jest ważna, a w United w tym momencie nie ma harmonii - przyznał niedawno Gary Neville. Tak on, jak i Roy Keane, czy inni byli piłkarze MU wiedzą, że w tym przypadku wina raczej nie leży po stronie menedżera, tylko zawodników, nad którymi nie zapanowałby już chyba nawet Sir Alex Ferguson.
Znamienna była sytuacja z meczu z Brentfordem, kiedy to w 71. minucie Cristiano Ronaldo z wielką złością zareagował na zdjęcie z boiska. Wiadomo, CR7 chciałby każdy występ kończyć z golem, ale od nieformalnego lidera drużyny oczekiwałoby się więcej zrozumienia dla decyzji szkoleniowca...

Najpierw działaj, potem myśl

Trudno jednak żeby Rangnick miał autorytet, skoro przełożeni nie pozwalają mu pozbyć się poczucia, że jest tu tylko na chwilę. Klub głośno flirtuje z Mauricio Pochettino, który ma w Anglii dużo mocniejszą markę niż Niemiec. "Bild" sugeruje, że brak sukcesów w CV i odpowiedniego lobby mają duży wpływ na sytuację byłego trenera Lipska.
Ciekawe, że United marzy akurat o Pochettino, który chce odejść z PSG właśnie dlatego, że przerasta go zarządzanie szatnią pełną zawodników o przerośniętym ego. A to wydaje się dziś jednym z największych problemów United. Poza tym, Argentyńczyk oczekiwał będzie pełnej autonomii wzorem innych menedżerów Premier League. Nie chce być tylko trenerem zdanym na transferowe decyzje "góry". Gdzie w tym modelu miejsce dla "konsultanta" Rangnicka?
Być może dobrym kompromisem byłoby zatrudnienie Erika ten Haga. Szkoleniowiec Ajaksu Amsterdam będzie dostępny po sezonie i mógłby współpracować z Rangnickiem, który widzi go na ławce MU. Ale do tego nie są z kolei przekonani dyrektorzy klubu, którzy też się zmieniają - od początku lutego miejsce skompromitowanego Eda Woodwarda zajmie Richard Arnold.
Trafnie skomentował to na Twitterze niemieckojęzyczny dziennikarz "The Telegraph", Stefan Bienkowski, który napisał: - To wszystko brzmi jak typowy Man Utd. Najpierw działają, później myślą. Skoro dzisiaj rzucają kłody pod nogi Rangnicka, to po co w ogóle go zatrudniali?
Na razie najbardziej palącym problemem jest jednak gra, bo po półtora miesiąca pracy tymczasowego trenera w ogóle nie wygląda na to, by umiał on przekazać swoją koncepcję taktyczną drużynie. Nadal ma jednak szanse na wygranie Pucharu Anglii i Ligi Mistrzów, a pierwsza czwórka Premier League też nie jest poza zasięgiem. Jeśli cokolwiek ma poprawić jego autorytet, tak, by mógł spokojnie wdrażać swoją wizję, to tylko sukcesy. Wbrew wszystkiemu i wszystkim.

Przeczytaj również