Rekordy, alkohol i narkotyki. "Nowy Lukaku" z genem Balotelliego?

Rekordy, alkohol i narkotyki. "Nowy Lukaku" z genem Balotelliego?
Romain Biard/shutterstok.com
Z jednej strony kapitalna dyspozycja strzelecka, błyskawiczna kariera, porównania do Lukaku i plotki o dużym transferze, a z drugiej jazda po alkoholu czy narkotykach. Być może we Francji rośnie świetny napastnik. Być może, bo jego głowa nie zawsze “dojeżdża”.
“Liga talentów” - hasło przewodnie tegorocznego sezonu Ligue 1 jest nadzwyczaj proste, jednak trudno znaleźć sentencję, która lepiej opisze te rozgrywki. To właśnie tutaj światło dzienne ujrzał talent Didiera Drogby, Karima Benzemy, a jeszcze nie tak dawno Kyliana Mbappe. Fabryka piłkarskich gwiazd od la pracuje na najwyższych obrotach, dzięki czemu na francuskich boiskach wciąż możemy upatrywać zawodników z wielkim potencjałem.
Dalsza część tekstu pod wideo
Amine Gouiri z Nicei, Aurelien Tchouameni z AS Monaco czy Kamaldeen Sulemana ze Stade Rennais. We Francji większość klubów z czołówki potrafi znakomicie szlifować swoje piłkarskie diamenty. Gdzieś na drugim planie znajduje się jednak Clermont Foot, zespół, który również może się pochwalić wychowaniem młodego, niezwykle obiecującego gracza. Mohameda Bayo.

Chłopak z okolicy

Clermont-Ferrand to około 140-tysięczna miejscowość znajdująca się w centrum Francji. To właśnie tutaj przyszedł na świat, dorastał i stawiał pierwsze kroki w futbolu 23-letni już Bayo. Jest dzieckiem tego miasta. Nic dziwnego, że stał się ulubieńcem lokalnej społeczności. Tutaj każdy jego sukces świętuje się dwa razy bardziej, a pozaboiskowe wpadki bolą trzy razy mocniej. Jednym słowem, nikt nie przechodzi obok niego obojętnie.
Bayo został wychowany przez samotną matkę, która przed jego narodzinami wyemigrowała z Gwinei do Francji. Utrzymują bardzo dobry kontakt po dziś dzień, o czym powiedział nawet trener Clermont Pascal Gastien w wywiadzie dla dziennika “L’Equipe”:
- Gdy udał się na wypożyczenie do zespołu USL Dunkerque, musiał stanąć przed ogromnym wyzwaniem. Nie tylko dlatego, że po raz pierwszy zmienił środowisko. Przede wszystkim dlatego, że musiał oddalić się od matki, która jest mu bardzo bliska.
Jak wspominają krewni piłkarza, jego idolem z dzieciństwa od samego początku był Zlatan Ibrahimović, którego plakaty przez wiele lat wisiały na ścianach po całym domu. Fascynację Szwedem widać u Mohameda w wielu aspektach. Ma podobny upór i ten sam głód zwycięstwa z domieszką szaleństwa. Cechy te pozwoliły mu doprowadzić zespół z Clermont-Ferrand do historycznego sukcesu. Mowa oczywiście o pierwszym w dziejach klubu awansie do Ligue 1.

Wyjątkowi ludzie, nieoczywisty sukces

W ubiegłym sezonie Bayo zdobył na zapleczu 22 bramki oraz zaliczył siedem asyst w 38 meczach. To zdecydowanie najlepszy wynik indywidualny w historii Clermont Foot. Przeskok do najwyższej klasy rozgrywkowej również nie zrobił na nim żadnego wrażenia. W pierwszych czterech spotkaniach zdobył trzy bramki oraz zanotował dwie asysty. To było istne wejście smoka na salony.
Drużyna Pascala Gastiena lubi grać z piłką przy nodze i ma wyjątkowo wysokie posiadanie piłki jak na beniaminka, co pasuje do profilu reprezentanta Gwinei. W tym sezonie 23-letni napastnik uzbierał łącznie siedem bramek w 14 spotkaniach. Do siatki trafia średnio co 156 minut, co jest wynikiem jeszcze lepszym niż podczas pamiętnej, zeszłorocznej kampanii. Trudno powiedzieć, gdzie znajduje się jego sufit. Szczególnie, że rozwija się bardzo dynamicznie.
Pomimo przywiązania do zespołu w którym się wychował, transfer 5-krotnego reprezentanta Gwinei wydaje się być kwestią czasu. Już w październiku pojawiły się plotki o zainteresowaniu ze strony Brighton czy West Hamu. O napastnika pytało ponoć także Lille, Bordeaux oraz Anderlecht. “Les Lanciers” nie puszczą jednak swojej gwiazdy za grosze.
- Przedłużenie kontraktu z obecnym zespołem oznacza, że w styczniu raczej nigdzie się nie rusza, ale latem może zostać sprzedany za naprawdę dobrą cenę. Z pewnością będzie kosztował więcej niż 10 mln euro, zwłaszcza jeżeli utrzyma obecną formę. Już teraz cieszy się przecież zainteresowaniem uczestników Ligi Mistrzów oraz zespołów z Europy Wschodniej - powiedział dziennikarz Jonathan Johson w rozmowie z portalem "Sussex Live".
Świetne warunki fizyczne, wyjątkowo dobre wykończenie oraz przegląd pola - ze względu na te atrybuty Bayo został nazwany we francuskich mediach “nowym Romelu Lukaku”. Z taką renomą, przynajmniej w teorii, może spokojnie podbijać Europę.

Na granicy prawa

Piłkarz Clermont Foot ma jednak swoje za uszami, jeśli chodzi o sprawy pozaboiskowe. Pod koniec października został zatrzymany za kierownicą po zderzeniu się z innym pojazdem na obrzeżach miasta. Jak twierdzi, właśnie wracał ze ślubu, który odbył się poprzedniego dnia. Po drodze przejechał jednak na czerwonym świetle, spowodował kolizję i próbował uciekać przed policją pieszo, a to wszystko pod wpływem alkoholu. Takie zachowanie pasuje bardziej do Mario Balotellego niż do gracza, który konsekwentnie pracuje na transfer do najlepszych klubów Europy.
- W momencie wypadku spanikowałem, bałem się konsekwencji. Nie jestem bez winy. Chcę z głębi serca przeprosić poszkodowanych, ich rodziny i osoby bliskie. Przyjmuję decyzję, która zostanie podjęta przez sąd i jestem świadomy powagi moich czynów - napisał na Twitterze.
Szczerze? Być może, ale warto dodać, że to nie pierwszy raz, kiedy reprezentant Gwinei miał problemy z przestrzeganiem prawa. Dwa lata temu bowiem został skazany za jazdę pod wpływem narkotyków. Niewykluczone więc, że mamy do czynienia z kolejnym graczem, którego nogi są znacznie szybsze niż głowa. Są podstawy, aby tak sądzić. Być może to jednak błędy młodości, z których 23-latek wyciągnie potrzebne wnioski. Jeżeli uporządkuje swoje życie prywatne, już wkrótce może zawojować poważniejszy futbol.
Pomijając kłopoty Bayo z prawem, trzeba przyznać, że w Clermont Foot nie tylko jego historia jest ciekawa. Inny piłkarz tego zespołu, reprezentant Kosowa Elbasan Rashani, przez większość kariery szukał szczęścia w Skandynawii. Przez blisko dekadę grał w Danii oraz Norwegii, jednak w wieku 27 lat zdecydował się na zmianę otoczenia. W styczniu tego roku podpisał kontrakt z tureckim Erzurumsporem, ale nie zagrzał tam miejsca na długo. Już sześć miesięcy później trafił do Clermont. W pierwszym spotkaniu na boiskach Ligue 1 zaliczył asystę, zmieniając skrzydłowego Jima Allevinaha.
Allevinah to 26-letni Gabończyk, który może się pochwalić jeszcze ciekawszą karierą. Na poziom zawodowy wszedł dopiero dwa lata temu, właśnie dzięki przenosinom do Clermont. I już w debiutanckim sezonie znalazł się w najlepszej jedenastce sezonu Ligue 2 według dziennika “France Football”. W drugim awansował do Ligue 1. W trzecim natomiast umocnił swoją pozycję w zespole, w międzyczasie zdobywając premierową bramkę w kadrze. Kiedyś musiał łączyć pracę z futbolem, a teraz gra w reprezentacji u boku Pierre-Emericka Aubameyanga. Rozwój pełną gębą.

Przeczytaj również