Renesans Kownackiego. Fortuna wreszcie po jego stronie. "Może jeszcze sporo ugrać w Europie"

Renesans Kownackiego. Fortuna wreszcie po jego stronie. "Może jeszcze sporo ugrać w Europie"
Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus
Jeszcze latem Fortuna była gotowa oddać go za relatywnie niskie pieniądze w stosunku do kwoty, jaką za niego zapłaciła. Dziś w Duesseldorfie marzą o tym, by Dawid Kownacki skusił się na przedłużenie umowy, która wygasa z końcem bieżącego sezonu. “Kownaś” z niechcianego dziecka stał się niekwestionowanym liderem zespołu. To wokół niego kręci się cała ofensywa Fortuny, to on pociąga w ataku za wszystkie sznurki.

Wszechstronny lider

Dalsza część tekstu pod wideo
7 milionów euro, jakie Fortuna zdecydowała się zapłacić Sampdorii za Kownackiego, to był balast, z którym Dawid nie do końca potrafił sobie poradzić. To do dziś zdecydowanie najwyższy transfer w historii tego klubu, a to oczywiście generuje określone oczekiwania względem zawodnika. “Kownaś” miał znakomite wejście do Bundesligi. W pierwszym półroczu strzelił cztery gole (w tym m.in. Borussii Dortmund na Signal Iduna Park) i w Duesseldorfie szybko uznali, że mogą na nim zrobić złoty interes. Potem jednak posypało się u Dawida zdrowie. Często łapał kontuzje mięśniowe i wypadał z obiegu. Ówczesny trener Fortuny Friedhelm Funkel kręcił z niedowierzaniem głową, mówiąc w mediach, że pierwszy raz spotyka się przypadkiem, by piłkarz miał cztery kontuzje mięśniowe w ciągu czterech miesięcy. Polakowi strzelały więzadła w kolanie, potem przyplątał się też covid, który wyłączył go z gry na blisko dwa miesiące. To była dla Kownackiego prawdziwa drogą przez mękę.
Tegoroczne kilkumiesięczne wypożyczenie do Lecha Poznań okazało się więc strzałem w dziesiątkę. Kownacki odzyskał radość z gry, zaczął łapać właściwy rytm i strzelać gole. Do nowego sezonu startował więc z innego pułapu mentalnego, tym bardziej, że wreszcie udało mu się przepracować w pełni okres przygotowawczy. Co więcej, Daniel Thioune, czyli nowy trener Fortuny, nie miał najmniejszych wątpliwości co do klasy polskiego napastnika. Od samego początku ich współpracy, wypowiadał się o nim w samych superlatywach. Szkoleniowiec doskonale wie, że Kownacki daje mu różne możliwości taktyczne. A to dla niego bardzo ważne, bo Thioune układa swój zespół w najróżniejszych systemach. Polak spełnia czasem rolę jedynej “dziewiątki”, innym razem gra w parze z drugim napastnikiem, czasem występuje w roli ofensywnego pomocnika, a zdarza się też - choć rzadko - że wypełnia dziurę na lewym skrzydle. I w każdej z tych ról daje sobie znakomicie radę.

Znakomite statystyki

O tym, jak ważny jest dziś Kownacki dla Fortuny, świadczą dobitnie liczby. Tylko bramkarz Florian Kastenmeier (810) spędził na murawie większą liczbę minut od naszego napastnika (767). Dawid to oczywiście najlepszy scorer w drużynie (pięć goli i trzy asysty) i drugi najlepszy w całej lidze. Jest też oczywiście w ścisłej czołówce ligowych strzelców. Średnio co 96 minut zalicza bezpośredni udział przy golu. No i jest przy tym niezwykle efektywny, bo jego dorobek strzelecki dwukrotnie przewyższa współczynnik bramek oczekiwanych (pięć trafień przy xG na poziomie 2,46). Do tego, podejmuje w zespole najwięcej pojedynków, zarówno w powietrzu jak i na ziemi, wygrywa ich blisko połowę (dokładnie 47,5%, co jak na napastnika jest bardzo dobrym wskaźnikiem), świetnie radzi sobie w dryblingu (na dziesięć wykonanych aż dziewięć było skutecznych) oraz wykonuje najwięcej intensywnych biegów i sprintów, pokonując w nich najdłuższy dystans (w intensywnych biegach odrobinę lepszy od niego w tym względzie jest tylko Felix Klaus).
Ale nie tylko liczby pokazują, jaką postacią stał się Kownacki w Fortunie. W ostatnich dwóch meczach zagrał, mimo iż nie był do nich optymalnie przygotowany. Przyplątało się przeziębienie i Dawid nie mógł w pełni przepracować obu mikrocykli treningowych. Mimo tego, w meczu z Hansą zdobył fenomenalnego gola, którego podparł jeszcze asystą. To bramka, która mówi równie dużo o dyspozycji Dawida, co przytoczone wyżej statystyki. Uderzyć piłkę w taki sposób można tylko wtedy, gdy jest się w odpowiedniej formie i ma się dużą wiarę we własne umiejętności. Sami zresztą zobaczcie:

W Fortunie na dłużej?

Co dalej z Dawidem? Kownacki przeżywa w Fortunie najlepszy okres od pierwszego półrocza 2019 roku, a więc od momentu, kiedy do niej dołączył. Jest wreszcie takim liderem ofensywy, jakiego szukali w Duesseldorfie, kiedy ściągali go z Sampdorii. Nic dziwnego, że Niemcy robią wszystko, by przedłużyć z nim umowę. Nie chcą dopuścić do tego, by “Kownaś” odszedł bez kwoty odstępnego. Christian Weber i Klaus Allofs, a więc dyrektorzy sportowi klubu, zgodnie potwierdzają w niemieckich mediach, że pierwsze rozmowy w tym względzie już się odbyły i napawają one bossów Fortuny delikatnym optymizmem. Muszą tylko przekonać Dawida, że pozostanie w Duesseldorfie to na tym etapie kariery właściwy krok.
I może im się udać, bo napastnik chyba docenia to, co ma w Fortunie i jaką pozycję udało mu się wreszcie w klubie zbudować. Z wiekiem zmienia się też spojrzenie na własną karierę. Zwłaszcza po takich przejściach zdrowotnych, jakich sam doświadczył. Według doniesień niemieckich mediów Kownacki musiałby zaakceptować nieznaczną obniżkę uposażenia, ale w jego kontrakt wpisana zostałaby oczywiście klauzula odstępnego, która pozwoliłaby mu odejść z klubu w przypadku konkretnego zainteresowania mocniejszych klubów. Już w lecie pisało się o zakusach VfB Stuttgart na naszego napastnika.
Przed Dawidem kluczowy sezon i kluczowe decyzje, jeśli chodzi o jego dalszą karierę. Wypada ściskać za niego kciuki i życzyć, by omijały go wreszcie kontuzje. To wciąż relatywnie młody piłkarz (nie mylić z młodym talentem, nie o to chodzi), który ma przed sobą jeszcze parę ładnych lat grania. Jeśli tylko zdrowie będzie mu dopisywać, to może jeszcze sporo w Europie ugrać. Fortuna wcale nie musi być jego szklanym sufitem.

Przeczytaj również