Reprezentacja Polski. Wnioski po meczu z Macedonią. Złoty środek pola, potencjał na ławce i “Bereś” na swoim

Wnioski po meczu z Macedonią Północną. Złoty środek pola, potencjał na ławce i “Bereś” w końcu na swoim
Dziurek / Shutterstock.com
Reprezentacja Polski przyzwyczaiła nas w trwających eliminacjach do przyszłorocznego Euro, że wyniki wyglądają lepiej niż gra. Wczoraj przez długi czas pachniało odwróceniem tego schematu. Graliśmy naprawdę bardzo dobry mecz, ale macedońską defensywę skruszyliśmy dopiero w 74. minucie. Nie warto popadać w euforię, bo jednak sam awans to dopiero początek, ale docenić trzeba. Podopieczni Jerzego Brzęczka zagrali wczoraj jeden z dwóch najlepszych meczów w tych eliminacjach. Moim zdaniem, nawet lepszy niż ten z Izraelem.
Selekcjoner zaskoczył już przed spotkaniem. Swoją szansę od pierwszej minuty dostał bowiem Jacek Góralski. Zastąpił on grającego w spotkaniu z Łotwą Mateusza Klicha. Zmiany zobaczyliśmy też na bokach obrony. W miejsce Tomasza Kędziory i Macieja Rybusa wskoczyli Bartosz Bereszyński i Arkadiusz Reca. Jak wyglądała gra Polaków? Co wiemy po wczorajszym meczu?
Dalsza część tekstu pod wideo

1. Krychowiak mający więcej swobody to strzał w dziesiątkę

Miejmy nadzieję, że nie był to tylko jednorazowy wybryk “Krychy”, ale wczoraj zaprezentował on słynny “international level”. Widać, że pasuje mu rola zawodnika mogącego częściej podłączyć się do ofensywy, co pokazuje na co dzień w Lokomotiwie, a wczoraj mógł to w końcu zrobić w biało-czerwonej koszulce.
Doskonałą decyzją okazało się postawienie na Jacka Góralskiego, który wyręczył Krychowiaka w robieniu “czarnej roboty”. Dzięki temu, pomocnik grający z “10” na plecach zyskał więcej swobody w kreowaniu gry, co wychodziło mu kapitalnie. Imponował zwłaszcza dokładnymi przerzutami na kilkadziesiąt metrów. Po jednym z nich padła zresztą bramka na 1:0. Lewandowski dostał od “Krychy” świetnego crossa, wpadł w pole karne i asystował przy golu Frankowskiego.
Wcześniej Krychowiak zaliczył kilka podobnych zagrań, ale koledzy nie potrafili zrobić z nich pożytku. Strzelał, podawał, wygrywał pojedynki. Czego on wczoraj nie robił? Takiego Krychowiaka chcemy oglądać zawsze.

2. Góralski największym wygranym

Wspomniałem już, że Krychowiak wyglądał tak dobrze w dużej mierze dzięki obecności Góralskiego. Były piłkarz takich klubów jak Wisła Płock czy Jagiellonia Białystok pokazał czemu nazywa się go “piranią” i “bulterierem”. Gdy Goran Pandev dostawał piłkę, w ciągu 0.34 sekundy pojawiał się obok niego Góralski.
Przed meczem można było mieć wątpliwości czy rzadko uczestniczący w kreacji “Góral” to dobry pomysł na rywalizację z niżej notowanym rywalem, ale już pierwsze minuty pokazały, że owszem, nawet bardzo dobry.
Co ciekawe, Góralski nie tylko znakomicie zabezpieczał tyły i odbierał piłki. Nie ograniczał się jedynie do oddawania futbolówki partnerom. Sam kilka razy też nieźle włączył się do akcji ofensywnych. Widzieliśmy go nawet na… skrzydle, gdzie chciał ograć jednego z rywali słynnym “elastico”. Można było przecierać oczy ze zdumienia, ale tak było. Ewidentnie pomocnik Ludogorca złapał wczoraj niezły wiatr w żagle.

3. Zieliński jednym z trybów, nie liderem

Nie jestem ani naczelnym fanem Zielińskiego, ani jego krytykiem. Wczoraj nie pokazał wielkich fajerwerków, ale zagrał solidne spotkanie. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie jest to piłkarz, który będzie liderem naszej kadry. Może jednak być istotnym elementem biało-czerwonej układanki. Wczoraj bardzo dobrze uzupełniał się z mającym więcej swobody Krychowiakiem i harującym z tyłu Góralskim.
To dla niego najlepsza pozycja i najlepsza rola. Nie “10”, nie skrzydło. Tak tak, można szyderczo powiedzieć, że “Zielu” nigdzie nie czuje się swobodnie. Ja jednak uważam, że wczorajsze spotkanie pozwoliło znaleźć nam złoty środek w linii pomocy. Zieliński grający “box to box”, Góralski zabezpieczający tyły i Krychowiak w roli wolnego elektrona.
Mecz z Macedonią nie pozwoli oczywiście zweryfikować tego już na tym etapie, ale wyglądało to naprawdę obiecująco. Awans już mamy. Zagramy na trudnym terenie w Izraelu, a także z solidną Słowenią. Może to być co prawda szansa dla zmienników, ale osobiście uważam, że akurat nie w środku pola. Tu powinniśmy utrwalać to, co w końcu zaczęło wyglądać dobrze.

4. Bereszyński nareszcie na swoim

“Bereś” chyba mocno musiał tęsknić za grą na swojej prawej flance (w reprezentacji), bo wczoraj wyglądał znakomicie. Pewnie powstrzymywał nieliczne zapędy gości, ale widoczny był zwłaszcza w poczynaniach ofensywnych. Szczególnie w pierwszej połowie toczyliśmy swoja grę głównie jego stroną. Obrońca włoskiej Sampdorii świetnie oskrzydlał akcje, dośrodkowywał, wygrał też kilka pojedynków i przebitek.
W końcu mógł w pełni rozwinąć skrzydła, które podczas spotkań rozgrywanych w roli lewego defensora były schowane głęboko w piwnicy. Jeśli “Bereś” dalej będzie się tak prezentował, Jerzy Brzęczek może mieć przyjemny ból głowy przy obsadzie prawej strony obrony. Kędziora też bowiem w kadrze nie zawodzi. Wydaje się ponadto, że jest pewniejszy w defensywie. Bereszyński to z kolei gwarancja ofensywnych rajdów, większego wsparcia dla grającego wyżej skrzydłowego.

5. Mamy kim straszyć z ławki

Nawet naczelni krytycy Jerzego Brzęczka muszą przyznać, że nosa do zmian to on ma. W pierwszych spotkaniach z Austrią i Macedonią do siatki trafiał wprowadzony z ławki Krzysztof Piątek. W wygranym 4:0 spotkaniu z Izraelem na listę strzelców wpisał się Damian Kądzior, a wczoraj to samo zrobili Przemysław Frankowski i Arkadiusz Milik.
Można pomyśleć, że to tylko przypadek, zbieg okoliczności. Nie były to jednak zmiany oczywiste. Równie dobrze na murawie mogli pojawić się wspominani Piątek (wszedł tylko na końcówkę), Kądzior czy Klich. I kto wie, jakim wynikiem zakończyłoby się wtedy wczorajsze spotkanie.
Rezerwowi odgrywają naprawdę dużą rolę w dzisiejszym futbolu, a my na szczęście mamy kilku niezłych jokerów.
***
Choć Macedonia Północna nie jest rywalem z najwyższej półki, nie można też stwierdzić, że nie potrafi grać w piłkę. Skądś te 11 zdobytych punktów jednak się wzięło (tyle samo co Słowenia, więcej niż Izrael).
Jeśli potrafimy krytykować kadrę (słusznie) niezależnie od tego czy przegrywa (vs Słowenia) czy wygrywa w średnim stylu (vs Łotwa), doceniajmy też naprawdę dobre mecze. A właśnie taki rozegrali wczoraj Lewandowski i spółka. Pojawiło się światełko w tunelu. Oby na mistrzostwach Europy rozbłysło jeszcze wyraźniej.
Dominik Budziński

Przeczytaj również