Reprezentanci Anglii dla Meczyków. "On jest najszczęśliwszą osobą, jaką kiedykolwiek widziałem"

Reprezentanci Anglii dla Meczyków. "On jest najszczęśliwszą osobą, jaką kiedykolwiek widziałem"
Paul Chesterton / Focus Images / MB Media / PressFocus
Anglia wygrała z Iranem aż 6:2 (3:0) w pierwszym meczu grupy B piłkarskich mistrzostw świata w Katarze. Po spotkaniu mieliśmy możliwość porozmawiania z pomocnikami Anglików, Declanem Rice'em i Masonem Mountem.
Rówieśnicy wychowani w akademii Chelsea są od dawna podstawowymi piłkarzami w reprezentacji Garetha Southgate'a, ale dla obu był to debiut na mistrzostwach świata. Po efektownej wygranej obaj nie kryli radości i satysfakcji z przerwania passy kiepskich wyników angielskiej kadry.
Dalsza część tekstu pod wideo
Declan Rice:
- Przed meczem byłem trochę zestresowany, miałem to dziwne uczucie lekkiego podenerwowania w brzuchu. Ale gdy wyszedłem na boisko, zobaczyłem rodzinę na trybunach, to wszystko odpłynęło. Czasem taki stres się przydaje, bo na co dzień go nie czujemy. Jesteśmy przyzwyczajeni do gry na wysokim poziomie, co tydzień w Premier League, ale mundial to jednak coś zupełnie innego.
- Bukayo Saka ma za sobą prawdziwy test charakteru, jakim był finał Euro w zeszłym roku. W tym sezonie błyszczy w barwach Arsenalu, gra z uśmiechem na ustach, jest najszczęśliwszą osobą, jaką kiedykolwiek widziałem.
- Jude Bellingham ma 19 lat, ale gra z niezwykłą dojrzałością. Graliśmy razem dopiero czwarty, piąty raz. Przed meczem powiedziałem mu w tunelu: "Scena należy do ciebie, rób swoje. A ja będę za twoimi plecami, żeby cię ubezpieczać". Naszym zadaniem jest ustawiać się przed obroną, pokazywać się do gry i szukać przestrzeni, które mogą wykorzystać koledzy z przodu. Tak właśnie było dzisiaj.
- Iran to dobra drużyna. We wrześniu wygrali z Urugwajem, zremisowali z Senegalem. Nie zlekceważyliśmy ich, a teraz przed nami kolejni wymagający rywale - Walia i USA.
Mason Mount:
- Nie wygraliśmy żadnego z ostatnich pięciu meczów. Miałem w głowie tę myśl, że będzie nam potrzebny szybki gol, bo inaczej może się zrobić nerwowo. Ale poświęcenie naszej drużyny na treningach i ta chęć potwierdzenia tego na boisku były na najwyższym poziomie. Wyszliśmy od początku wysokim pressingiem, szybko operowaliśmy piłką i narzuciliśmy swoje warunki.
- To był mój pierwszy mecz na mistrzostwach świata i szczerze mówiąc nie wiem, kiedy on zleciał. Na pewno pomogły nam trzy gole strzelone do przerwy, ale wydaje mi się, że w drugiej połowie też kontrolowaliśmy sytuację.
- W tym systemie mam dużo swobody, moim zadaniem jest tworzenie przestrzeni. Widać po tym, jak się poruszamy, że ćwiczyliśmy to przez ostatnie dni. Ale widać też, że musimy poprawić grę w obronie, bo na dużym turnieju nie możesz sobie pozwolić na tak łatwe tracenie goli. Chcemy jak najczęściej strzelać sześć goli w meczu, ale nie chcemy tracić dwóch.
Korespondencja z Kataru, Radosław Przybysz

Przeczytaj również