Robert Lewandowski może przesunąć kolejną granicę. "Tylko on jest w stanie pobić ten rekord"

Robert Lewandowski może przesunąć kolejną granicę. "Tylko on jest w stanie pobić ten rekord"
Ulrich Hufnagel / Pressfocus
Miniony sezon w Bundeslidze upłynął pod znakiem pogoni Roberta Lewandowskiego za nieuchwytnym dotąd rekordem 40 bramek Gerda Muellera. Wyczyn legendarnego “Bombera” pozostawał nienaruszony przez prawie pięć dekad. Zaś nowy rekord 41 goli może przetrwać tylko jeden rok. I to “Lewy” we własnej osobie stoi przed szansą, aby jeszcze dalej przesunąć barierę doskonałości.
Moment minięcia przez Roberta Lewandowskiego Rafała Gikiewicza i wpakowania piłki do bramki w ostatniej, 34. kolejce ubiegłego sezonu Bundesligi już przeszedł do historii niemieckiego, ale także europejskiego i światowego futbolu. Napastnik Bayernu Monachium dokonał wówczas rzeczy, o której, cytując klasyka, się fizjologom nie śniło.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Wtedy zdałem sobie sprawę, że niemożliwe jest możliwe. Ten gol znaczył dla mnie bardzo, naprawdę bardzo wiele. Nie byłem w stanie uwierzyć, że tego dokonałem. Nadal to do mnie w pełni nie dociera. Dopiero z czasem zaczynam rozumieć, ile ten rekord znaczył w świadomości kibiców - przyznał niedawno Lewandowski w rozmowie z oficjalną stroną Bundesligi.
Rekord Gerda Muellera przetrwał w nienaruszonym stanie 48 pełnych sezonów. Tymczasem po siedmiu miesiącach od pobicia go przez Roberta Lewandowskiego coraz głośniej można mówić o wyśrubowaniu jeszcze lepszego wyniku. Strzelenie przez “Lewego” 42 goli w bieżącym sezonie ligowym jest jak najbardziej realne.

Niemożliwe nie istnieje

W przypadku Lewandowskiego radość wynikająca z pobicia rekordu Muellera mogła trwać jedynie do pierwszego gwizdka kolejnego sezonu. Teraz to już przeszłość, a dobrze wiemy, że wobec własnej wielkości “Lewemu” pozostaje w Bundeslidze jedynie wyścig z historią. Nawet taką, której sam jest autorem i współtwórcą. Wszyscy inni rywale są bowiem daleko w tyle, bez perspektyw na utrzymanie tempa narzuconego przez “dziewiątkę” mistrzów Niemiec.
Aktualnie Polak ma na koncie 24 bramki po 21 kolejkach. Na tym samym etapie kampanii 2020/21 strzelił tylko jednego gola więcej. A przypomnijmy, że przed rokiem mógł mówić o sporym pechu, który stawiał pobicie rekordu Muellera pod gigantycznym znakiem zapytania. W marcu doznał kontuzji kolana przy okazji starcia reprezentacji Polski z Andorą. Uraz wyeliminował go z gry w czterech spotkaniach ligowych. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że zdrowie mu dopisze, wystąpi we wszystkich trzynastu pozostałych kolejkach, a nadprogramowy zapas 360 minut zostanie spożytkowany w najlepszy możliwy sposób. Znając regularność Lewandowskiego, można śmiało zakładać, że cztery dodatkowe mecze w jego przypadku równają się minimum pięcioma trafieniami.
- Nie sądzę, aby ktokolwiek pobił rekord 41 bramek, może z wyjątkiem samego Lewandowskiego. On może tego dokonać - stwierdził niedawno Juergen Klinsmann.

Jeszcze lepszy

Chociaż wydawało się to fizycznie niemożliwe, Lewandowski w ostatnich miesiącach udowadnia, że może być jeszcze lepszym, skuteczniejszym i bardziej zabójczym napastnikiem. Różnorakie statystyki potwierdzają, że pod wodzą Juliana Nagelsmanna “Lewy” położył większy nacisk na zdobywanie bramek i finalizację ataków. Gdy Polak zdaje się osiągać sufit w karierze, natychmiast przeprowadza prywatny remont, podnosząc własną poprzeczkę.
Według danych portalu “Understat” w sezonie 2020/21 Polak oddawał średnio 4,93 strzału na 90 minut rozegranych w Bundeslidze. Teraz ten wskaźnik podskoczył do 5,11 uderzenia. Nikt w Europie tak często nie bombarduje rywali. Przy czym warto dodać, że pod żadnym pozorem nie są to próby dla samego próbowania. Lewandowski generuje także średnio większą liczbę spodziewanych bramek (1,31 xG na mecz w tym sezonie do 1,17 xG przed rokiem), co pokazuje, że nie tylko strzela on więcej, ale także znajdując się w lepszych sytuacjach.
- Od lat słyszę, jak ludzie mówią, że teraz widzimy najlepszego Lewandowskiego. Ale bez względu na wiek mogę grać jeszcze lepiej. Czuję się świetnie, nie czuję, że mam tyle lat, ile mam. Po prostu staram się być najlepszym Lewandowskim o każdej porze roku - przyznał sam Lewandowski na łamach “L’Equipe”.
Napastnik korzysta także na tym, że cała drużyna zdaje się być w jeszcze lepszej formie niż przed rokiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę aspekty ofensywne. Thomas Mueller na tym etapie sezonu zanotował 18 ligowych asyst. Pod tym względem nie może się z nim równać żaden inny gracz w Europie. Do tego jest jeszcze Leroy Sane, który co prawda nie zanotował wymarzonego startu w barwach Bayernu, ale teraz wyrasta na jednego z najlepszych skrzydłowych świata. Mamy początek lutego, a 26-latek już wykręcił w tym sezonie double-double, przy czym lwia część jego asyst jest kierowana właśnie do Lewandowskiego.
- Fajnie mieć takiego zawodnika, jak Sane w swoim zespole, który zagrywa takie piłki. Dla napastnika to czysta przyjemność, bo wiem, że futbolówka w każdej chwili może zostać zagrana mi pod nogi - ocenił niedawno “Lewy” na antenie “Viaplay”. Sam Sane zresztą wierzy, że Polakowi uda się przebić barierę 41 trafień.

Kto stanie mu na drodze?

Wiemy już, że indywidualne liczby i forma partnerów pozwalają wierzyć w końcowy sukces Lewandowskiego. Również ligowy terminarz Bawarczyków sprzyja śrubowaniu statystyk i wykręcaniu liczb, od których może się zakręcić w głowie.
Do końca sezonu Bayern zagra u siebie kolejno z Greutherem Furth, Bayerem Leverkusen, Unionem Berlin, Augsburgiem, Borussią Dortmund i Stuttgartem. “Lewy” we własnych progach podejmie zatem trzy najgorsze drużyny tego sezonu ligi niemieckiej. Do tego zmierzy się ze swoją ulubioną ofiarą, czyli Borussią Dortmund. W 25 dotychczasowych meczach przeciwko BVB strzelił 26 goli. Jako piłkarz Bayernu nigdy nie zakończył ligowego “Der Klassikera” na Allianz Arenie z pustym kontem. Dalej: przeciwko Unionowi zdobył 22 bramki w 18 spotkaniach. Jesienią ukąsił Bayer Leverkusen dwa razy. Tu nie ma ekip, które dotychczas były w stanie powstrzymać monachijski walec z numerem “9” na plecach
Na wyjeździe Lewandowskiemu i spółce pozostały spotkania z Bochum, Eintrachtem Frankfurt, Hoffenheim, Freiburgiem, Arminią Bielefeld, Mainz i Wolfsburgiem. Łącznie strzelił już tym drużynom równiutko 100 goli w karierze. Z czterema z nich ma średnią na poziomie jednego lub więcej trafienia na mecz. Wolfsburg to jego ulubiony rywal w Bundeslidze - 24 trafienia w 21 spotkaniach. I to właśnie meczem z “Wilkami” Bayern zakończy ligowe zmagania. Powiedzieć, że Lewandowski ma dobre wspomnienia ze starciami z tym przeciwnikiem, to właściwie nic nie powiedzieć.
- Każdy rekord, prędzej czy później, zostaje pobity. Mój mąż byłby dumny z osiągnięcia Roberta - stwierdziła Uschi Mueller po tym, jak Lewandowski zdobył bramkę numer 41.
W przypadku tego osiągnięcia i formy Polaka, możemy zakładać, że “Lewy” sam pobije własny rekord prędzej niż później. Aby to zrobić, będzie musiał tylko kosmetycznie poprawić skuteczność w nadchodzących tygodniach. Zakładając, że Lewandowski do końca sezonu wystąpi we wszystkich spotkaniach, przy obecnej średniej bramek w stosunku do rozegranych minut zakończy rozgrywki z 40 trafieniami. Kto jak kto, ale akurat on jest w stanie wycisnąć z siebie jeszcze dwie dodatkowe bramki.
Rekord Lewandowskiego nie jest bezpieczny. Podobnie jak żadne osiągnięcie w Bundeslidze, dopóki sam zainteresowany utrzymuje tak niemożliwie wysoki poziom.

Przeczytaj również