Robert Lewandowski wśród najlepszych piłkarzy Bayernu w historii. Doborowe towarzystwo polskiego napastnika

Lewandowski wśród najlepszych piłkarzy Bayernu w historii. Doborowe towarzystwo polskiego napastnika
Ververidis Vasilis / Shutterstock.co
Bayern to kawał historii futbolu. Bawarczycy z gigantyczną przewagą przodują nad resztą krajowej stawki w liczbie trofeów, a w europejskich pucharach również zaznali smaku wielu zwycięstw. Hegemonia ekipy z Allianz Arena nie byłaby możliwa bez piłkarzy, których umieściliśmy w subiektywnie wybranej najlepszej jedenastce “Die Roten” w dziejach.
Klub z Monachium naznaczył pewną epokę w futbolowych annałach, więc konkurencja na kilku pozycjach sprawiła, że w poniższym zestawieniu nie znalazło się paru wirtuozów z najwyższej półki. Liczba wybitnych piłkarzy, którzy przywdziewali monachijski trykot, jest po prostu zbyt duża, aby należycie docenić każdego gwiazdora.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz: Oliver Kahn

Już na pozycji golkipera zaczynają się drobne schody, ponieważ w barwach “Die Roten” występował m.in. legendarny Sepp Maier, a i Manuel Neuer zalicza się do ścisłej czołówki. Numerem jeden został jednak człowiek, który dla Bayernu oddał duszę, serce i całe swoje zdrowie.
Kahn spędził w stolicy Bawarii aż 14 lat, które stanowiły pasmo kolejnych sukcesów i trofeów. Wychowanek Karlsruher przyłożył ręce do ośmiu tytułów mistrzowskich, sześciu krajowych pucharów i zdobycia Ligi Mistrzów w 2001 r. Żaden inny zawodnik nie wygrał większej liczby spotkań na poziomie Bundesligi. Wychodził zwycięsko z 292 ligowych starć.
Niemiecki bramkarz to żywy przykład potwierdzający teorię lawateryzmu. Odstraszająca aparycja zabijaki i mord w oczach szły w parze z niesamowitą zawziętością i cwaniactwem. Gdy Kahn wychodził po piłkę, można było zejść z drogi, albo czekać na kopniaka lub słowną reprymendę. Z nim na boisku nikt nie mógł czuć się w pełni bezpieczny.
- Futbol obecnie bardziej przypomina balet. Piłkarze po każdym kontakcie płaczą, szukają sędziego. Po trzech meczach z rzędu zaczynają narzekać na swoje ciężkie życie. Ludzie mogą nazywać mnie dupkiem, ale przynajmniej jestem szczery. Czasami się zastanawiam czy piłkarze to jeszcze mężczyźni czy już pi**y - wygłosił Kahn w jednym z wywiadów. Odważne stwierdzenia na szczęście szły w parze z boiskową jakością. 50-latek zajmuje drugie miejsce w klubowej klasyfikacji występów, a ponad 250 czystych kont mówi samo za siebie.

Lewa obrona: Paul Breitner

Początki gry Paula Breitnera nie wróżyły wielkiej kariery. Jako nastolatek dorabiał w miejscowym klubie, ale nie z powodu pasji do futbolu, tylko chęci zarobienia kilku groszy na studia pedagogiczne. Ostatecznie podjął jednak najlepszą możliwą decyzję, wybierając świat sportu.
Do Bayeru trafił już w wieku 19 lat, gdzie z miejsca wkomponował się do mistrzowskiej wówczas drużyny. Breitner występował głównie na lewym boku defensywy, chociaż zdarzały mu się także epizody w środku pola. Niemca od zawsze ciągnęło do gry w ataku, o czym świadczy ponad 100 bramek na przestrzeni całej kariery.
W Monachium wypłynął na szerokie wody, zdobywając pięć mistrzostw kraju oraz jeden Puchar Europy. Udana gra w Bawarii zaowocowała przenosinami do Realu Madryt, jednak po kilku latach Breitner ponownie przeszedł do Bayernu, gdzie nadal kolekcjonował trofea.

Środkowy obrońca: Franz Beckenbauer

- Muszę przyznać, że to był piłkarz perfekcyjny w każdym calu. Nigdy nie słyszałem słowa krytyki na jego temat - przyznał Karl-Heinz Rummenigge. - Nikt nigdy nie przedryblował Franza, to było niemożliwe - wtórował Gerd Muller.
O poziomie Beckenbauera najlepiej świadczy pseudonim, którego się dorobił. Kaiser, czyli Cesarz. Franz z gracją wprowadzał na boisku autorytarne rządy. Dominował nad bezradnymi rywalami, którym pozostało pokorne ustąpienie imperatorowi w piłkarskim wydaniu. Dla monachijczyków rozegrał ponad 500 spotkań, grawerując swoje imię złotymi zgłoskami na kartach Bayernu i całego niemieckiego futbolu.

Środkowy obrońca: Hans-Georg Schwarzenbeck

Przez wiele lat partnerem Beckenbauera na środku obrony był Schwarzenbeck. “Cesarza” zawsze ciągnęło do gry ofensywnej, podczas gdy jego kolega skupiał się wyłącznie na obowiązkach obrońcy. Rzadko kiedy w ogóle przekraczał linię środkową, jednak nie przeszkodziło mu to wyrobić sobie należytej renomy.
Perfekcyjnie uzupełniający się duet stoperów pozwolił Bayernowi na zanotowanie najlepszego okresu w dziejach klubu. W latach 70. cała Europa zadrżała przed niemiecką potęgą, która trzykrotnie sięgnęła po Puchar Europy, przy jednoczesnej dominacji na krajowym podwórku. “Gwiazda Południa” świeciła niespotykanym dotąd blaskiem.
Sam Schwarzenbeck plasuje się na 5. miejscu w klubowym zestawieniu najczęściej występujących zawodników. Przez 15 lat rozegrał niebagatelną liczbę 547 spotkań. Nigdy nie wyróżniał się pod bramką rywali, chociaż warto dodać, że jedno z jego trafień przeszło do klubowej historii. W 1974 r. Bayern mierzył się przeciwko Atletico w finale Pucharu Europy. W dogrywce “Rojiblancos” wyszli na prowadzenie, w obozie madrytczyków powoli strzelały korki od szampanów, lecz przedwcześnie, ponieważ w ostatniej sekundzie do wyrównania doprowadził właśnie Schwarzenbeck. W tamtych czasach nie odbywały się serie rzutów karnych, a w powtórzonym meczu Bawarczycy gładko wygrali 4:0.

Prawy obrońca: Philipp Lahm

“Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym” - śpiewał niegdyś Grzegorz Markowski. Trudno stwierdzić czy Philipp Lahm to zapalony fan twórczości zespołu Perfect, jednak z pewnością był świadomy upływającego czasu. Filigranowy obrońca zawiesił buty na kołku już w wieku 34 lat. A odszedł jako zwycięzca.
Chociaż dziś Lahm jest żywym symbolem Bayernu, jego droga do sukcesu nie była usłana różami. Szlify zbierał na wypożyczeniu w VfB Stuttgart, a po powrocie w rodzinne strony zerwał więzadła krzyżowe. Dopiero z czasem zaczął wygryzać ze składu Sagnola i Demichelisa. Nie dysponował wybitnymi warunkami fizycznymi, ale wyróżniał się boiskową inteligencją, sprytem, uciekał się do fauli nad wyraz sporadycznie.
- To jeden z najlepszych, a z pewnością najbardziej inteligentnych zawodników, jakich trenowałem. Może bez problemu grać na wielu pozycjach, ponieważ rozumie piłkę, odpowiednio czyta boiskowe zdarzenia, widzi więcej, niż pozostali - chwalił go Pep Guardiola.
Dla Bayernu rozegrał ponad 500 spotkań, wiele z nich z opaską kapitana na ramieniu. Przez lata kusiły go wielkie firmy, ale on pozostał wierny Bayernowi. Upór zaprowadził Lahma na sam szczyt, o czym świadczy pokaźna gablota czy takie sezony jak ten 2012/13, gdy zebrał na swoim koncie aż 19 asyst. Kto wie, może Joshua Kimmich kiedyś nawiąże do klasy swojego poprzednika?

Środkowy pomocnik: Lothar Matthaus

Chociaż Złotą Piłkę otrzymał w barwach Interu, to Bayern Monachium był klubem jego życia. Nienajlepsze warunki fizyczne w postaci zaledwie 174 cm zupełnie nie przeszkodziły mu w spektakularnej grze na pozycji defensywnego pomocnika.
Matthaus to protoplasta stylu gry zwanego obecnie box-to-box. Obowiązki defensywne łączył z nieustannym stwarzaniem zagrożenia pod bramką przeciwników. Większość swoich goli zdobył zza szesnastki, ponieważ dysponował precyzją godną lasera. Przez niektórych uznawany jest za posiadacza najlepiej ułożonej prawej stopy w dziejach piłki.

Środkowy pomocnik: Bastian Schweinsteiger

- W Bawarii istnieje słynne hasło “Mia san Mia”, które przetłumaczyłbym na “Jesteśmy, tym kim jesteśmy”. Chodzi o naturalną pewność siebie. To nie jest oznaka arogancji. Jesteśmy pewni naszych możliwości. Każdy w Bayernie czuje mentalność zwycięzców - wyznał Schweinsteiger, który jak mało kto zastosował się do klubowego sloganu.
Na przestrzeni 13 lat w seniorskiej drużynie pomocnik podniósł wszelkie możliwe trofea. “Basti” nigdy nie grał z taką elegancją jak Pirlo, nie dysponował kreatywnością godną Xaviego, ale jego solidność i zapał czyniły cuda w centralnej strefie monachijczyków. Mało który klub może się pochwalić siedmioma krajowymi dubletami. Schweinsteiger dokonał tego w pojedynkę.

Lewy pomocnik: Franck Ribery

Przeglądając listę najczęściej występujących graczy w historii Bayernu, próżno szukać obcokrajowców na szczycie. Siła Bawarczyków zwykle tkwiła w rodzimych zawodnikach, jednak w czołowej piętnastce jest jeden wyjątkowy gracz, Franck Ribery. Klasę Francuza potwierdza choćby kwota 30 mln euro, jaką zapłacono za jego usługi w 2007 r.
“Die Roten” znani byli z oszczędności, jednak obok talentu wychowanka Lille nie mogli przejść obojętnie. Po latach bez cienia wątpliwości można przyznać, że każdy wydany eurocent został przez Ribery’ego spłacony i to z nawiązką.
124 bramki, 9 (!) mistrzostw Niemiec i niezliczona liczba akcji, gdy rywalom pozostało jedynie przyglądać się uciekającej “siódemce”. To najlepsze podsumowanie i dziedzictwo pozostawione na lewej flance Allianz Areny. Upływ czasu nieznacznie odbił się na dyspozycji Ribery’ego, lecz nawet w swoim ostatnim sezonie brał udział przy dziesięciu trafieniach na przestrzeni 25 kolejek. Tego się nie zapomina, tak jak kibice nigdy nie zapomną o wkładzie skrzydłowego w pasmo sukcesów.

Prawy pomocnik: Arjen Robben

- Nie boję się człowieka, który zna tysiąc kopnięć. Boję się kogoś, kto zna jedno, ale ćwiczył je tysiąc razy - wbrew pozorom, słowa nieżyjącego już Bruce’a Lee idealnie odzwierciedlają karierę kolejnego zasłużonego gracza Bayernu, Arjena Robbena.
Wszyscy defensorzy dobrze znali styl Holendra, wiedzieli że przyjmie piłkę, chwilę ją poprowadzi, po czym zetnie do środka na wiodącą prawą nogę i zapakuje w długi róg. Każdy o tym wiedział, a nikt nie umiał go powstrzymać. Schemat powtarzał się nieskończoną ilość razy.
Przyłożył ręce do jednego z najlepszych sezonów w historii bawarskiego klubu - 2012/13. To nie był żaden wyjątek, ponieważ Robben przez okrągłe 10 lat brylował na niemieckich boiskach. Owocna dekada wystarczyła, aby wskoczyć na 8. lokatę w rankingu najskuteczniejszych graczy “Die Roten”. Francusko-holenderski duet Robbery był najzwyczajniej w świecie niepowstrzymany.

Środkowy napastnik: Gerd Mueller

Nie mogło zabraknąć miejsca dla najlepszego zawodnika w historii Bayernu oraz Bundesligi, Gerda Muellera. Niemiecki “Bomber” w ciągu 15 lat pobił niemal wszystkie rekordy strzeleckie, zdobywając ponad 500 bramek dla Bawarczyków czy notując sezon z 40 trafieniami w lidze.
Mueller należał do tej grupy piłkarzy, którzy zostali obdarzeni wybitnym talentem, darem od losu. On urodził się po to, aby grać i to na najwyższym możliwym poziomie. Wieść niesie, że występując w drużynach młodzieżowych potrafił strzelać po 20 (!) bramek na mecz. Przerastał wszystkich zarówno na poziomie młodzieżowym, jak i podczas seniorskiej kariery.
- Wiesz, że mowa o prawdziwym fenomenie, jeśli jeszcze za życia stajesz się legendą. Taki był właśnie Gerd. Większość jego rekordów pewnie nigdy nie zostanie pobita - mawiał Rudi Voller.

Środkowy napastnik: Robert Lewandowski

Na koniec miły akcent, który pod żadnym pozorem nie nosi znamion podwójnych standardów czy nachalnego patriotyzmu. Wybór Lewandowskiego jest spowodowany tylko, a może aż jego dokonaniami na Allianz Arena. Polak w ostatnich latach robi wszystko, aby słowa Vollera jednak nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości.
O ile rekord bramek dla Bayernu wydaje się niemożliwy do pobicia, tak w tym sezonie nasz kapitan był na niezłej drodze, by zbliżyć się do bariery 40 trafień w rozgrywkach Bundesligi. Tegoroczna kampania stanowi kontynuację zjawiskowej skuteczności, którą “Lewy” raczy kibiców od wielu lat.
275 spotkań wystarczyło, aby Polak wskoczył na drugie miejsce w klubowym rankingu strzelców. Nawet sam Karl-Heinz Rummenigge nie strzelał z taką regularnością. 5 krajowych mistrzostw, 2 Puchary Niemiec oraz 3 Złote Armaty dla najlepszego ligowego strzelca to piękny dorobek, który z całą pewnością zostanie jeszcze wyśrubowany. Przez Bayern przewinęło się mnóstwo wybitnych postaci świata piłki, ale Robert Lewandowski już zasłużył na miejsce pośród tych najlepszych.
Mateusz Jankowski
***
TUTAJ znajdziesz najlepszą XI FC Barcelony

Przeczytaj również