Robert Lewandowski znów osamotniony w ataku? Krzysztof Piątek nie strzela, Arkadiusz Milik kontuzjowany

W ataku "tylko" Lewandowski. Reprezentacja pierwszy raz od dawna ma problem z partnerem dla Roberta?
Marco Iacobucci EPP/shutterstock.com
Kto jeszcze pół roku temu przypuszczałby, że będziemy myśleć o jakichkolwiek problemach w ataku reprezentacji? Tymczasem dziś w doskonałej formie jest tylko Robert Lewandowski. Krzysztof Piątek się zaciął, Arkadiusza Milika nie ma na zgrupowaniu z powodu kontuzji, a Dawid Kownacki świeżo po urazie nie przekonuje w Bundeslidze. Jak w takim wypadku powinno wyglądać ustawienie kadry w ofensywie? Historia pokazuje, że słaba forma w klubie wielokrotnie nie miała wpływu na grę w biało-czerwonych barwach.
Nie ma oczywiście mowy o żadnym kryzysie polskich napastników, bo kilku snajperów będących w świetnej formie nawet nie zostało powołanych przez Jerzego Brzęczka. Kacper Przybyłko strzela gola za golem w MLS, Kamil Wilczek sumiennie pracuje w Danii na status legendy Broendby, a w Ekstraklasie wyróżniają się Adam Buksa i Jarosław Niezgoda. Mimo wszystko, warto się zastanowić nad obecną sytuacją, bo z różnych przyczyn ani Piątek, ani Milik, ani Kownacki nie dają na dziś stuprocentowej gwarancji wymaganej jakości u boku niesamowitego Lewandowskiego.
Dalsza część tekstu pod wideo

Pechowiec Milik

Milik, który tak świetnie współpracował z „Lewym” za kadencji Adama Nawałki, nie zagrał w obecnym sezonie ani jednej minuty w oficjalnym spotkaniu, bo doznał kontuzji mięśnia przywodziciela podczas okresu przygotowawczego. Wprawdzie Carlo Ancelotti szybko poinformował, że to niegroźny uraz, ale przymusowa pauza trwa do dziś. 25-latek opuścił dwie pierwsze kolejki Serie A. Po powołaniu go na mecze ze Słowenią i Austrią, pojawiały się informacje, że może nie zdążyć się wykurować. Jeszcze w ubiegłym tygodniu lekarz kadry, Jacek Jaroszewski mówił o przyjeździe Milika na zgrupowanie, ale ostatecznie zapadła decyzja o wycofaniu napastnika ze składu.

Pusty magazynek Piątka

Tygodnie mijają, a problem nie ustaje: „Il Pistolero” przestał strzelać. Piątek nie zdobył ani jednego gola w trakcie letnich sparingów, nie znalazł też sposobu na pokonanie golkipera w Serie A. W inaugurującym sezon spotkaniu z Udinese wypadł na tyle blado, że cierpliwość stracił trener Marco Giampaolo. Z Brescią 24-latek zasiadł niespodziewanie na ławce rezerwowych, a po wejściu na plac gry nie wykorzystał dwóch dobrych okazji bramkowych. Być może szkoleniowiec chciał w ten sposób wpłynąć na psychikę byłego napastnika Genoi. Ten jednak podkreśla w wywiadach, że jest spokojny, nie martwi go zła passa, a gole na pewno wrócą.
Pół żartem, pół serio można by stwierdzić, że w kadrze z automatu wzrastają szanse na bramkę Piątka, bo numer 9 zarezerwowany jest dla Roberta Lewandowskiego. To nawiązanie do „klątwy dziewiątki”, która według niektórych dopadła wychowanka Lechii Dzierżoniów po zmianie numeru na koszulce Milanu.
Trzeba przyznać, że gdyby snajper „Rossoneri” był w optymalnej dyspozycji, raczej uniknęlibyśmy rozważań o ustawieniu kadry w ofensywie. Jeśli jednak selekcjoner zdecyduje się na grę dwójką napastników, to Piątek powinien stworzyć duet z „Lewym”. Wiosną ta współpraca wyglądała obiecująco. To ważny argument za wystawieniem go od pierwszej minuty. Gdy były zawodnik Cracovii grał w kadrze Brzęczka, nie zawodził. Strzelał Macedonii, Austrii i Izraelowi. Może to właśnie w biało-czerwonych barwach przerwie aktualną serię spotkań bez zdobytej bramki?

„Kownaś” bez fajerwerków

Dawid Kownacki gra w Fortunie Duesseldorf na skrzydle, a nie na środku ataku i pewnie w takiej roli możemy się go spodziewać w reprezentacji. Jeśli jednak byłby w optymalnej dyspozycji, mógłby stanowić ciekawą alternatywę dla Piątka i Milika. Eks-kapitan młodzieżówki zaliczył dość niemrawy początek sezonu w Bundeslidze. Dostał pół godziny w drugiej kolejce przeciwko Bayerowi Leverkusen oraz niewiele ponad godzinę z Eintrachtem Frankfurt. W obu przypadkach nie zachwycił. „Kicker” dwukrotnie ocenił go tylko na czwórkę w swojej skali. Wytłumaczeniem słabszej gry może być uraz, z jakim w ostatnim czasie zmagał się 22-latek. Na początku sierpnia istniała nawet obawa, że Kownacki straci kilka tygodni treningów. Finalnie kontuzja uda nie okazała się tak poważna, ale na pewno wpłynęła na formę zawodnika.
W sprawie gry „Kownasia” w reprezentacji kontrowersyjnie wypowiedział się Jan Tomaszewski, znany z wygłaszania mało popularnych opinii. Były golkiper zasugerował, że wyżej od Krzysztofa Piątka ceni właśnie piłkarza Fortuny, który jest jego zdaniem lepszy, co – delikatnie mówiąc – trudno obecnie traktować poważnie. Nie ma co ukrywać, że spojrzenie Tomaszewskiego na piłkę nożną od dawna ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Zaś sukcesem Dawida Kownackiego w dwóch najbliższych meczach będzie pojawienie się na murawie choćby na kilka minut.

Problemy w klubie, nie w kadrze

Trochę optymizmu w serca kibiców i trenera Brzęczka powinno wlać spojrzenie w przeszłość. Polscy piłkarze, którzy mieli trudną sytuację w klubie, bo albo nie grali, albo prezentowali się słabo, często pokazywali się z dobrej strony w reprezentacji. Jakub Błaszczykowski pojechał na Euro 2016 po ledwie kilku wiosennych występach w barwach Fiorentiny i szybko zamknął usta krytykom. Kamil Glik, który od tamtego momentu zanotował regres formy, w kadrze zwykle staje na wysokości zadania, niezależnie od błędów popełnianych w meczach ligowych.
Odpowiedź na pytanie, czy Jerzy Brzęczek od początku wystawi w Ljubljanie duet Lewandowski-Piątek, poznamy w przeciągu kilku godzin. W przewidywanych składach dominuje właśnie wariant z dwoma napastnikami. Niezależnie od tego, na którą opcję zdecyduje się selekcjoner, powinniśmy być dobrej myśli. Miejmy nadzieję, że przy będącym w kapitalnej formie „Lewym”, Krzysztof Piątek wróci do formy strzeleckiej, a Polska zrobi kolejny krok w kierunku przyszłorocznych mistrzostw.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również