Sędzia opowiedział o niesławnym El Clasico na Camp Nou. "Nie było słychać nawet gwizdka"

Stadion "Blaugrany" wrzał już podczas rozgrzewki. Była to jednak jedynie zapowiedź tego, co nadeszło w trakcie samego starcia Realu Madryt i "Dumy Katalonii. W kierunku Luisa Figo, znienawidzonego przez miejscowych kibiców po przejściu do Realu Madryt, poleciało z trybun mnóstwo rzeczy, m.in. butelki, monety, a nawet świński łeb.

- Wyobraź sobie, co oznacza marzenie o sędziowaniu takiego spotkania. Wiedziałem, co się wydarzyło tydzień wcześniej. Kiedy wszedłem na boisko, wiedziałem, że pojawią się problemy - powiedział były arbiter w programie "El Larguero" wyemitowanym przez "Cadena SER". - Już na rozgrzewce było widać, że atmosfera jest bardzo gorąca. W trakcie meczu było bardzo głośno. W pewnym momencie podszedł do mnie wkurzony Míchel i poprosił o faul, który chwilę wcześniej odgwizdałem. Nie było słychać nawet gwizdka.

Jak sam przyznał, w trakcie meczu nie zauważył świńskiego łba, który ktoś wrzucił na murawę. O całej sprawie dowiedział się dopiero po końcowym gwizdku.

- Nie zorientowałem się, że ktoś zrzucił świńską głowę. Zobaczyłem to dopiero po meczu w hiszpańskiej prasie - wyjaśnił.

Cantalejo wyjawił, że był bliski przerwania meczu. Gorąco zrobiło zwłaszcza wtedy, gdy na murawie pojawiła się rzucona z trybun butelka whisky. Kapitanowie obu drużyn próbowali jednak załagodzić sytuację.

- Rozmawiałem już wcześniej z kapitanami obu zespołów i przekazałem im, że jeśli nic nie ulegnie zmianie, trzeba będzie przerwać mecz. Zrobiłem to, co uznałem za stosowne. Piłkarze zachowali się w całej sytuacji w nadzwyczajny sposób. Porozmawiałem z nimi i powiedziałem im, aby nie stracili temperatury ciała, ponieważ wrócimy do gry - zakończył.