Sevilla. Pablo Machin: Cierpimy z powodu wielu przeciwności losu

Na Sinobo Stadium wynik zaciętej konfrontacji otworzył po niespełna kwadransie gry strzałem z bliska Kameruńczyk Michael Ngadeu-Ngadjui. Minutę przed przerwą rzut karny wykorzystał Francuz Wissam Ben Yedder, a dwie minuty po zmianie stron kolejną podyktowaną "jedenastkę" zamienił na bramkę Tomas Soucek. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo. Siedem minut później kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Munir El Haddadi, doprowadzając w ten sposób do dogrywki.

Po ośmiu minutach jej pierwszej części skutecznym uderzeniem głową przybliżył gości do awansu Włoch Franco Vazquez, ale po kolejnych czterech minutach koronkową akcję zespołu ze stolicy Czech wykończył w polu karnym strzałem w długi róg Holender Mick van Buren. Minutę przed końcem drugiej części dogrywki losy dwumeczu rozstrzygnął Duńczyk Simon Kjaer, który niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki, eliminując w ten sposób zespół z Andaluzji.

- Trudno jest dokonać jeszcze na gorąco obiektywnej oceny, ponieważ taka porażka bardzo nas boli. Staram się być konkretny i myślę, że piłka nożna jest czasami wspaniała, ale czasami także bardzo okrutna - podkreślił Machin w rozmowie z dziennikiem "Marca".

- Tym razem dotknęła nas ta okrutna jej strona. W tym roku fortuna nam nie sprzyja. To nie jest nasz sezon. Cierpimy z powodu wielu przeciwności losu. Czuję się ogromnie rozczarowany - przyznał opiekun zespołu z Andaluzji.

- Najbardziej zraniona jest szatnia. Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy i Mieliśmy remis w naszych rękach do ostatniej chwili. Niemniej rywale strzelili w sumie jednego gola więcej niż my i musimy się z tym pogodzić - podsumował Pablo Machin.