Stępiński: Kibice lubią czasami horror z happy endem

Stępiński: Kibice lubią czasami horror z happy endem
Dziurek/Shutterstock
Myślę, że dla fanów początek meczu był nieco nerwowy, ale ostatecznie chyba są zadowoleni. Kibice lubią czasami taki horror z happy endem, tym bardziej jeżeli ich drużyna wychodzi z tej walki zwycięsko – przyznał po meczu z Wisłą Kraków (2:1) zawodnik Ruchu Chorzów, Mariusz Stępiński.


Dalsza część tekstu pod wideo
Dzięki wygranej ekipa prowadzona przez Waldemara Fornalika awansowała na ósme miejsce w lidze. W tym momencie na ona na swoim koncie siedem punktów. Do liderującego Zagłębia Lubin traci cztery "oczka".


Wszyscy widzimy jak tabela jest spłaszczona. Wiedzieliśmy o co gramy i tutaj nie było przelewek. Dla nas liczyły się tylko trzy punkty. Słowa uznania dla całej drużyny, że odrobiliśmy straty i wyprowadziliśmy wynik na 2:1 oraz go utrzymaliśmy do końca. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa – stwierdził Mariusz Stępiński, cytowany przez "ruchchorzow.pl".


Myślę, że dla fanów Ruchu początek meczu był nieco nerwowy, ale ostatecznie chyba są zadowoleni. Kibice lubią czasami taki horror z happy endem, tym bardziej jeżeli ich drużyna wychodzi z tej walki zwycięsko. Myślę, że sympatycy „Niebieskich” nie mieli na co narzekać – powiedział niezwykle utalentowany snajper.


Po każdym starciu z Maćkiem Sadlokiem pytaliśmy się wzajemnie czy wszystko w porządku. Wiadomo, że na boisku nie ma kolegów. To, że poza murawą jesteśmy dobrymi kumplami nie może mieć odzwierciedlenia w trakcie meczu. Wiadomo, że nie ma chamskich zagrań, bo się szanujemy, ale szacunek do przeciwnika to też jest gra na 100% – podsumował.

Przeczytaj również