Szalone historie: Rzuty osobiste wykonywane w babciny sposób? W NBA niektórzy opanowali to do perfekcji

Szalone historie: Rzuty osobiste spomiędzy nóg? Pewna amerykańska rodzina opanowała to do perfekcji
alphaspirit / shutterstock
Canyon Barry to koszykarz urodzony w 1994 roku, grający w klubie uczelnianym Iowa Wolves. Zawodnik ten nie aspirował nigdy do zostania jednym z najlepszych koszykarzy NBA, ale każdy i tak kojarzy jego nazwisko. Wszystko przez technikę wykonywania rzutów osobistych, której nie widziano od dziesięcioleci, czyli od czasu, kiedy parkiety najlepszej ligi na świecie podbijał... jego ojciec, Rick.
W latach 60. i 70. w koszykówkę grał zawodnik, który opracował własną technikę rzucania osobistych i dzięki niej znacznie podniósł swoją skuteczność. Mowa o Ricku Barrym, który w swoich czasach uchodził za jednego z najlepszych zawodników i aż osiem razy wziął udział w meczu All-Star. Ten pochodzący z Florydy koszykarz wykonywał rzuty wolne, rzucając piłkę spomiędzy nóg.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pomimo naprawdę imponującej kariery, Barry do dziś pamiętany jest głównie ze względu na to. Jego metoda być może byłaby świetnym rozwiązaniem dla potężnych zawodników, którzy mają problemy z wykonywaniem rzutów wolnych. Na swojego następcę, Barry musiał czekać jednak prawie czterdzieści lat. W jego ślady poszedł najmłodszy z synów, Canyon.
Kiedy Canyon Barry zdecydował się na stosowanie techniki, nazywanej “stylem babci”, wiedział, że może zostać obiektem drwin ze strony kolegów z drużyny i kibiców oraz, że każdy niewykorzystany rzut będzie powodem do wątpliwości, czy Canyon jest wart swego ojca.
Początkowo, na pierwszym i drugim roku w college’u, najmłodszy z Barrych nie był zbyt zadowolony ze swoich wyników, gdy jego skuteczność wynosiła około 72%. Później, dzięki konsekwentnemu doskonaleniu swojej techniki rzutu, wzrosła ona do 89,2%, a to już naprawdę świetny rezultat.
Okazuje się, że Canyon Barry nie jest osamotniony w stosowaniu tej niekonwencjonalnej techniki. W identyczny sposób rzuty osobiste wykonuje Chinonu Onuaku, były koszykarz Houston Rockets, czyli jednej z drużyn NBA.
Debiut Onuaku miał miejsce w grudniu 2016 roku. Amerykanin rozegrał tylko 8 minut w meczu przeciwko Phoenix Suns i miał okazję, aby wypróbować technikę wykonywania osobistych, której koszykarski świat nie widział od dawien dawna.
Gdy koszykarz stanął na linii, widać było, że jest bardzo zestresowany. Wiedział bowiem, że za chwilę wprawi w zdumienie wszystkich obecnych na arenie w Houston. Ten akt odwagi wyszedł mu jednak na dobre.
Amerykanin, który dołączył do Rockets w wieku 20 lat mógł grać na pozycji Power Forwarda i Centra. Aby odnaleźć się w tej roli, zawodnik musi mieć bardzo słuszny wzrost i dość muskularną sylwetkę. Takie warunki fizycznie nie wpływają korzystnie na celność rzutów, a najlepszym tego przykładem jest jeden z najsłynniejszych Centrów w historii, Shaquille O’Neal.
Nieważne jak, ważne, że piłka wpada do kosza. Bałem się jak diabli. To było straszne. Jednocześnie bardzo cieszę się, że się udało - powiedział po tym meczu Onuaku.
Kiedy Rick Barry zaczął stosować tę technikę w latach 50., był wyśmiewany przez innych koszykarzy, ponieważ z takiego sposobu oddawania rzutów znane były raczej kobiety. Dla Amerykanina najważniejsze było jednak to, że metoda jest skuteczna i dziwi się, że żaden z zawodników mających słabą skuteczność rzutów osobistych, nie chce jej nawet spróbować.
Najsłynniejszym koszykarzem, który praktykował takie rozwiązanie był chyba Wilt Chamberlain, znany z tego, że w jednym meczu zdobył dla Philadelphii aż 100 punktów. Technikę “babcinego rzutu” stosował on w sezonie 1961/62 i była to jedyna kampania, gdy jego rzuty osobiste cieszyły się skutecznością powyżej 60%. Legenda NBA nie ukrywała jednak, że rzucając w ten sposób, czuła się dziwnie, jak maminsynek.
Chris Reichert, współzałożyciel traktującej o koszykówce strony 2ways10days.com przeprowadził szczegółowe badania dotyczące tej techniki rzutu i okazało się, że wszyscy zawodnicy, którzy zdecydowali się ją praktykować, podnieśli swoją skuteczność rzutów osobistych.
Mogłoby się wydawać, że kilka lub kilkanaście punktów procentowych wzwyż jest niewielką poprawą w kontekście całego sezonu i wyników drużyny. Prawda jest jednak taka, że Center, który dobrze rzuca osobiste, jest o wiele mniej chętnie faulowany przez rywali, a co za tym idzie, ma większe szanse na zakończenie akcji trafieniem do kosza.
Onuaku był więc jedynym zawodnikiem w NBA, który w ostatnich latach zdecydował się na przełożenie wyników drużyny ponad swoją godność i wyszedł na tym bardzo dobrze. Specjalista, czyli Rick Barry, wyznał, że podziwia młodego koszykarza Houston za odwagę, ale jego technika wciąż pozostawia wiele do życzenia. Ciekawe, ile zyskałaby drużyna, która zatrudniłaby go jako trenera od rzutów osobistych dla zawodników, którzy nie radzą sobie ze stylem tradycyjnym?
W cyklu "Szalone historie" prezentujemy niesamowite i niecodzienne zdarzenia sportowe, obok których nie sposób przejść obojętnie.
Kacper Dąderewicz
Redakcja meczyki.pl
Kacper Dąderewicz09 Aug 2019 · 12:01
Źródło: własne

Przeczytaj również