Sztuczni kibice, zakaz rozmów na boisku, nagrany doping. Futbol post-korona może być pełen absurdów

Sztuczni kibice, zakaz rozmów na boisku, nagrany doping. Futbol post-korona może być pełen absurdów
Ververidis Vasilis / Shutterstock.com
Od kilku dni świat piłki żyje praktycznie tylko jednym tematem. Bundesliga już niebawem wznowi rozgrywki. Szykuje się koniec kibicowskiego postu i ciągłych cierpień. Powrót futbolu wiąże się jednak z pewnymi zmianami. A pomysły na „postkoronawirusowy” obraz pięknej gry są liczne i naprawdę interesujące. Trudna sytuacja wymaga przecież wyjątkowych środków.
Pandemiczny kryzys nie spowodował przerwania rozgrywek jedynie w kilku krajach na świecie, choćby na Białorusi czy w Turkmenistanie. W jedenastu, w których wstrzymano rywalizację na futbolowych boiskach, ogłoszono oficjalne daty powrotu. Obecny weekend przyniósł restart w Korei Południowej i na Wyspach Owczych. A za niespełna tydzień najprawdopodobniej doczekamy się tego, na co czekają tysiące fanów, czyli Bundesligi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Równa się to jednak wdrożeniu nowych procedur i wyznaczeniu niekiedy bardzo daleko idących zmian w organizacji spotkań. Ograniczenie liczby widzów na trybunach lub całkowite ich zamknięcie to najbardziej „normalne” pomysły. Te bardziej interesujące dotyczą spraw higienicznych, poradzenia sobie z pustymi stadionami, zapewnienia dostępu do meczów kibicom, którzy mają przecież nie wychodzić z domów bez potrzeby, a także samego przebiegu gry.

Bez kibiców nie ma widowiska

Starcie przy pustych trybunach zawsze wywołuje uczucie niedosytu. Chyba nikt nie przepada za wyraźnie słyszalną wzajemną komunikacją piłkarzy na murawie, a bramki nie wiążą się z eksplozją radości na stadionie. Taki futbol jest jakby bez smaku. I wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Dlatego też pojawiło się kilka konceptów, mających na celu wniesienie odrobiny kolorytu w tym „dołującym” czasie.
Na wyróżnienie zasługuje oryginalny i przyjęty z aprobatą pomysł Borussii Moenchengladbach. Kibice mogli wykupić swoje tekturowe podobizny, które zajmą miejsce na trybunach podczas domowych spotkań „Źrebaków”. Ich zadaniem nie będzie jednak tylko generowanie sztucznego tłumu. Jedna czwarta dochodów ze sprzedaży zostanie przekazana na cele dobroczynne. Otrzymają je organizacje współpracujące z klubem.
W Anglii również zaczęli analizować sytuację, chociaż jeszcze nie przedstawiono żadnych konkretów. Telewizyjny potentat „Sky” wysunął już pewne plany, mające na celu uatrakcyjnienie ich produktu flagowego, który siłą rzeczy będzie wybrakowany. Przedstawiciele stacji obawiają się bowiem, że transmisje meczów odbywających się w ciszy nie wzbudzą takiego zainteresowania kibiców.
„Daily Mail” i „Mirror” informowały, że medialny gigant chciałby wpływać na dwa zmysły - wzrok oraz słuch widzów. Po pierwsze, rozważane było zastosowanie technik komputerowych, aby wygenerować sztucznych kibiców na trybunach. Po drugie, możliwe jest wejście w życie rozwiązania znanego chociażby kibicom Cracovii, czyli obejrzenia meczu z dodatkową ścieżką dźwiękową, zawierającą nagrany wcześniej doping.

Sport kontaktowy, ale higieniczny?

Zwykło się mówić, że „nie ma futbolu bez alkoholu”. My takich haseł propagować w tym miejscu nie będziemy, zwrócimy za to uwagę na to, że piłka nożna po prostu nie istnieje bez fizycznego kontaktu między zawodnikami. A to, w obliczu zaleceń o utrzymywaniu odpowiedniej odległości między ludźmi i podwyższonego rygoru higienicznego, oczywiście stanowi problem. I na tym polu pojawiły się więc sugestie innowacji, które miałyby zniwelować ryzyko zakażenia.
Na łamach „Przeglądu Sportowego” czołowy polski arbiter, Szymon Marciniak, komentował niektóre pomysły dotyczące zmian. Proponowane wprowadzenie specjalnych przyłbic dla sędziów asystentów jego zdaniem wydaje się mało prawdopodobne. W rozmowie z „TVP Sport” informował za to, że potencjalne zagrożenie stanowi używanie gwizdka. Rozpylane przez niego kropelki mogą bowiem doprowadzić do zakażenia. Alternatywa to gwizdek elektroniczny.
Pomysły zakazu plucia czy karania za zbyt bliski kontakt z sędzią (nie stricte fizyczny, a raczej naruszenie wyimaginowanej „bańki” ochronnej) wydają się niemal nie do wyegzekwowania. W Korei poszli jednak krok dalej i naprawdę posunęli się do czegoś jeszcze bardziej radykalnego. Piłkarzom zasugerowano, aby na murawie... nie rozmawiali. Oczywiście, do tego zabroniono spluwania, a sztab szkoleniowy zobligowano do noszenia maseczek ochronnych.
Tego typu pomysły oczywiście sprawiają, że wszyscy muszą dostosować się do nowej sytuacji. I chociaż rozgrywki faktycznie wznowiono przy nowych zasadach, to zwraca się też uwagę na związane z nimi utrudnienia. Portal „Goal” cytował wypowiedź kapitana Incheon United, Kim Do-hyeoka, który stwierdził, że „jeśli nie można rozmawiać, to równie dobrze nie powinno się grać”. Trener Suwon Blue Wings, Kim Do-gyun, zwracał z kolei uwagę, że w nowych warunkach trudno mu będzie komunikować się z zawodnikami. Akceptuje jednak, że wyjątkowe czasy wymagają wyjątkowych kroków.
Premier League miała nawet rozważyć stworzenie specjalnego „obozu”, w którym dokończono by kampanię 2019/20. W izolacji od świata zewnętrznego piłkarze oraz pracownicy drużyn i ekipy odpowiedzialne za prowadzenie transmisji mogliby po przebadaniu bez obawy przebywać razem. Takie przedsięwzięcie wydaje się niemal abstrakcyjne. Chociaż... do pewnego stopnia wprowadzono je w Niemczech.
Wszystkie ekipy muszą przejść tygodniową kwarantannę przed restartem, który przewidziano na 16 maja. W tym celu zorganizowano specjalne hotele dla zespołów. No i oczywiście, wszędzie, gdzie wróci futbol, przeprowadzane będą regularnie tysiące testów. Przedsięwzięcie wymaga niesamowitych nakładów. Pojawiły się zresztą pierwsze problemy, bo cała drużyna drugoligowego Dynama Drezno została odesłana na dwutygodniową kwarantannę po wykryciu kilku przypadków koronawirusa w klubie.

Jak zaspokoić kibica?

Kryzys spowodowany wybuchem pandemii COVID-19 i wstrzymanie rozgrywek niemal na całym świecie sprawiło, że dostawcy transmisji telewizyjnych zaczęli chwytać się zupełnie nowych propozycji. Gdy już niemal w całej Europie zaprzestano rozgrywania meczów, w Polsce mogliśmy oglądać ligę australijską. Ogromnym - w stosunku do normalnego popytu - zainteresowaniem cieszyły się nawet dostępne na YouTube transmisje z ligi Nikaragui.
Po ogłoszeniu odwieszenia rozgrywek K League, pojawiły się oferty wykupienia praw telewizyjnych z zupełnie niespodziewanych kierunków. Jak wylicza „Goal”, liga koreańska ma już dziesięciu zagranicznych partnerów, m.in. Anglików i Chorwatów. A wyczekiwany powrót Bundesligi generuje gigantyczne zainteresowanie na całym świecie. To tylko pokazuje, jak bardzo wszyscy wyczekują na powrót futbolu na stadiony.
Eredivisie i Ligue 1 już ogłosiły zakończenie sezonu, więc powstają „szare strefy”, które w niektórych regionach świata będzie można wypełnić, proponując nowy, dotąd niszowy produkt. W Wielkiej Brytanii ma zostać zniesiony zakaz transmisji sobotnich spotkań rozgrywanych o godzinie 15:00 czasu lokalnego. Przepis ten miał wspierać lokalne kluby i sprawić, aby fani nie zasiadali przed telewizorem kosztem wyjścia na stadion. Skoro nie mogą zasiąść na trybunach, zostanie im udostępniony „zakazany owoc”.
Co więcej, brytyjski rząd rozważa ogólnodostępność wybranych meczów. Ten ruch ma na celu pomóc obywatelom w przebrnięciu przez wymagający okres izolacji i zagwarantować dodatkowy powód do tego, aby jednak pozostać w domu. „The Times” twierdzi nawet, że w grę wchodzi prowadzenie transmisji na YouTube.
Dodatkowo potwierdzono również istotną nowinkę przepisową dotyczącą samej gry. Zaakceptowano projekt nowelizacji zasad w zakresie zmian. Do końca 2020 roku możliwe będzie przeprowadzenie pięciu roszad w trakcie spotkania, przy okazji maksymalnie trzech przerw w grze. Ostateczną decyzję podejmą poszczególne federacje piłkarskie, wiemy już, że np. Zbigniew Boniek jest przeciwny temu pomysłowi.
Globalny kryzys wywiera i wywrze ogromny wpływ na świat futbolu. Zarówno w krótkim, jak i dłuższym wymiarze czasu. Od, miejmy nadzieję, krótkotrwałej rewolucji w rozgrywaniu meczów, przez potencjalny wpływ na ceny zawodników, po zmiany w otoczce i sposobie dostarczania produktu kibicom. Czeka nas coś nowego.
Może niektóre zmiany się przyjmą i okażą się pozytywem, ale teraz póki co, cieszmy się tym, że piękna gra powraca. I oby wszystko zostało przeprowadzone bezproblemowo.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również