Zlatan Ibrahimović? A komu on potrzebny? Nie mamy co liczyć na pojedynek gigantów z Robertem Lewandowskim

Ibrahimović vs Lewandowski na Euro? Szwedzi mają inne zdanie. Szkoda czasu na Zlatana
katatonia82/Shutterstock
Zlatan Ibrahimović to bez wątpienia żywa legenda szwedzkiej piłki. A jednak istnieje pewien paradoks, bowiem drużyna narodowa radzi sobie znacznie lepiej bez najlepszego strzelca. Z napastnikiem Milanu “Trzy Korony” nie osiągnęły żadnego sukcesu. Dziś mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość.
W ostatnich tygodniach “Ibra” imponuje znakomitą dyspozycją, będąc liderem odradzającego się Milanu. Strzelecka forma sprawiła, że po raz kolejny rozgorzała dyskusja, czy przypadkiem 39-latek nie powinien wrócić do kadry. Sam dolał oliwy do ognia, publikując w mediach społecznościowych zdjęcie w trykocie Szwecji z opisem sugerującym rychły powrót. Problem w tym, że ekipa prowadzona przez Janne Anderssona wcale go nie potrzebuje.
Dalsza część tekstu pod wideo

Konflikt interesów

- Dlaczego wrzuciłem takiego tweeta? Z przyjemności noszenia barw narodowych. Nie, żartuję. Zrobiłem to, żeby zirytować pewnych ludzi - komentował snajper.
Chodzi oczywiście o osobę selekcjonera, który wielokrotnie dawał do zrozumienia, że Zlatan nie znajduje się w jego planach. Były kapitan z własnej woli zakończył reprezentacyjną karierę i Andersson nie zamierza dawać mu drugiej szansy. Zwłaszcza, że “Ibrakadabra” świadomie opuścił kadrę, wiedząc że nie jest w stanie jej nic więcej zaoferować.
Decyzję ogłosił po ostatnich Mistrzostwach Europy, które zakończyły się klęską dla ekipy ze Skandynawii. W trzech spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt i jedną bramkę. Dodajmy, że samobójczą. Ibra opuszczał Francję jako przegrany, z zerowym dorobkiem strzeleckim. Zawiódł i to nie po raz pierwszy. Z nim w składzie Szwecja nie zdołała awansować na dwa wcześniejsze Mundiale. Euro 2012 skończyło się dla nich po fazie grupowej. Po serii klęsk kapitan powiedział “pass”. Odszedł. Wielu uważało, że bez lidera “Trzy Korony” pogrążą się w jeszcze większym kryzysie. Rzeczywistość napisała zupełnie inny scenariusz.
- Szanuję decyzję Zlatana. Postanowił odejść po mistrzostwach i nie zamierzam uwzględniać go przy następnych powołaniach. Jeśli ktoś opuścił reprezentację, to nie powinien do niej wracać - skomentował selekcjoner w rozmowie z magazynem “Kicker”. Andersson nie planuje testować 39-latka. Trener wychodzi z słusznego założenia, że jedenastu równych sobie zawodników da o wiele więcej niż jedna samozwańcza gwiazda.

Historyczne sukcesy

Cztery lata temu Andersson podjął się karkołomnego zadania zbudowania zespołu z niczego. Bez wyników, bez Zlatana i z co najwyżej przeciętnym zapleczem kadrowym. Ale zamiast narzekać, po prostu wziął się do roboty i w przeciągu kilku miesięcy stworzył drużynę kompletną. W eliminacjach do Mistrzostw Świata Szwecja nieoczekiwanie wyprzedziła w grupie Holandię. Miała lepszy bilans bramkowy niż Francuzi, późniejsi zdobywcy złota. W barażach niezmordowany kolektyw przeciwstawił się Włochom i awansował na największy międzynarodowy turniej. Istniało życie bez Ibry. I to jakie.
W Rosji układanka Anderssona awansowała do ćwierćfinału. Pierwszego od 24 lat. Jednak zamiast skupić się na sukcesie, media grzały tylko jeden temat - co z tym Zlatanem? A może wróci? A czy na pewno to już koniec? A myślał pan o powołaniu takiego jednego napastnika, Ibrahimović, może pan skojarzy nazwisko? I tak na każdej konferencji prasowej.
- Jesteśmy zespołem, razem walczymy na boisku i poza nim. Może nie mamy najlepszej drużyny na papierze, brakuje nam indywidualności, ale jako całość osiągamy świetne wyniki - komentował Andreas Granqvist.
- Naszą mocną stroną jest to, że nie mamy teraz gwiazd. Naszą gwiazdą jest cała ekipa, wszyscy pracują na siebie nawzajem. W przeszłości przeciwnicy wiedzieli, że każda piłka leci na Zlatana. Teraz jesteśmy bardziej nieprzewidywalni - dodał legendarny Henrik Larsson.
Na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy Szwecja znów awansowała bez najmniejszych problemów. W eliminacjach poniosła zaledwie jedną porażkę w wyjazdowym meczu z Hiszpanią. Przez lata wydawało się, że Zlatan to największy skarb tej drużyny. Ostatnie lata pokazują, że tak naprawdę był jej przekleństwem.

Podrażniony lew

Dobrze wiemy, że Ibrahimović to człowiek z absolutnie nietuzinkowym charakterem. Arogancki, nazbyt pewny siebie, ociekający narcyzmem. I ktoś z tak wybujałym ego nagle otrzymuje bolesny prztyczek w nos (a umówmy się, ma w co otrzymywać). Cały świat widzi, że gwiazdor hamował kadrę, dusił ich potencjał w zarodku. Wszystko musiało być podporządkowane jednej osobie. Dziś system gry Szwecji opiera się na wielu utalentowanych zawodnikach. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Ibra niestety nie jest w stanie zaakceptować tej sytuacji. Przed startem Mundialu mówił, że został napiętnowany, bo nie nazywa się Svensson i nie pochodzi ze Szwecji. Później oskarżył Janne Anderssona o rasizm. Interesujące zarzuty, patrząc na fakt, że szanse regularnie otrzymuje Alexander Isak, którego rodzice pochodzą z Erytrei. Napastnik Realu Sociedad raczej nie wpisuje się w skandynawski kanon urody.
- Co za pieprzony żart. Kolejny dowód na to, że niekompetentni ludzie zajmują niewłaściwe pozycje. To oni dławią szwedzki futbol - grzmiał Zlatan, gdy Szwecja przegrała z Francją, a selekcjoner nie wystawił w pierwszym składzie Dejana Kulusevskiego.
Andersson naturalnie odparł zarzuty, zaznaczając, że młodzi gracze będą wprowadzani powoli. W kolejnych spotkaniach nowy nabytek Juventusu zaczynał od pierwszej minuty. W międzyczasie do składu weszli 21-letni Mattias Svanberg i Jens-Lys Cajuste. Skład “Trzech Koron” obfituje w młodość, ocieka ambicją, przebojowością.
Dobre wyniki to w dużej mierze zasługa tytanicznej pracy 58-letniego szkoleniowca. Usprawnienie defensywy i wprowadzenie do ataku świeżej krwi znacznie zwiększyło jakość Szwedów. Dziś to zespół, który może przeciwstawić się każdemu. Warto zaznaczyć, że nawet przy okazji ostatniej porażki z Francją, to podopieczni Anderssona zanotowali więcej strzałów, prowadzili grę w starciu z mistrzami świata. Selekcjoner pracuje na tak wysokim poziomie, że już podpisał kontrakt do 2024 r. Federacja chce, aby to on dowodził na trzech kolejnych turniejach. Bo dziś Szwecja wreszcie nie musi martwić się o awans na Euro czy Mundial.
Czas pokazał, że obecność Zlatana tylko przeszkadzała całej reszcie. Napastnik notował kapitalne wyniki indywidualne, ale pozostali kadrowicze nie istnieli. Rywale z wyższej półki odcinali go od gry i nikt nie miał planu B. Futbol to sport zespołowy, w którym żadna jednostka nie będzie lepsza niż jedenastka przeciwników. I choćby zdobył jeszcze dziesiątki bramek dla Milanu, to nie otrzyma powołania. Szwecja nie potrzebuje Ibrahimovicia. Szwecja potrzebuje drużyny.

Przeczytaj również