Szydera z bohatera. Co dalej z Grzegorzem Krychowiakiem?

Szydera z bohatera. Co dalej z Grzegorzem Krychowiakiem?
wba.co.uk
Historia Krychowiaka doskonale pokazuje jak nieprzewidywalna i pełna zwrotów bywa kariera piłkarza. Jeszcze 3 lata temu wybierany był do ,,jedenastki” sezonu ligi hiszpańskiej, a dziś znalazł się w gronie najgorszych piłkarzy Premier League. Jak to możliwe, żeby niemal z samego szczytu spaść tak nisko?
O Krychowiaku po raz pierwszy zrobiło się głośno w 2007 roku, kiedy na Mistrzostwach Świata U-20 strzelił przepiękną bramkę z rzutu wolnego samym Brazylijczykom. Już wtedy był zawodnikiem ligi francuskiej i wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie: kim jest ten siedemnastolatek z Bordeaux?
Dalsza część tekstu pod wideo
Mimo, że był najmłodszy w drużynie, wziął odpowiedzialność na swoje barki i tym golem zapewnił drużynie historyczne zwycięstwo z „Canarinhos”. Był pewny siebie i ciężko pracował na boisku, a to cechy bardzo cenione przez ówczesnego trenera Michała Globisza.
- Ta sytuacja świadczy o jego charakterze. Poczuł się w tym momencie liderem i dlatego podszedł do tego rzutu wolnego. To jest właśnie chłopak, który wierzy w najwyższy cel. Nieważne, że gramy z Brazylią, że dookoła o trzy lata starsi koledzy – komplementował go selekcjoner.
Zobaczyliśmy wówczas młodzieńca bez kompleksów, zdeterminowanego, świetnie przygotowanego fizycznie oraz profesjonalnie podchodzącego do swych obowiązków. Coś, co później na lata miało być znakiem firmowym Krychowiaka.

Pewny punkt Reims

Jednak jeszcze za młody, by przebić się do pierwszego składu „Żyrondystów”, był w kolejnych latach wypożyczany w celu zdobycia doświadczenia i nabrania ogłady w seniorskiej piłce.
Kiedy już nieco okrzepł, w czerwcu 2012 roku podpisał kontrakt z Reims, który miał być tylko trampoliną do mocniejszych klubów.
<p
„Krycha” we Francji wyrobił sobie markę solidnego defensywnego pomocnika, który ewentualne braki techniczne nadrabiał wyjątkową boiskową agresją i wolą walki. Dodatkowo był zawsze dobrze przygotowany taktycznie i kondycyjnie. Stawał się prawdziwym się postrachem dla rywali.
Boiskowy „wyrobnik” skoncentrowany tylko na piłce i prowadzący się profesjonalnie, może często zajść o wiele dalej niż piłkarski artysta, który zamiast na trening woli skręcić do pobliskiego baru.
Krychowiak nigdy nie pił alkoholu i obsesyjnie pilnował wszystkich pozaboiskowych detali. Na pierwszym miejscu tylko piłka nożna!

Sevilla Futbol Club

Gdy zgłosiła się po niego Sevilla, płacąc tylko ok. 4,5 mln euro, nikt zapewne nie spodziewał się, że Polak tak błyskawicznie zapracuje sobie na ogromny szacunek kibiców. Nie dość, że praktycznie od razu wskoczył do pierwszego składu, to właśnie od niego trener Unai Emery zaczynał ustalanie wyjściowej jedenastki.
„Krycha” grał praktycznie zawsze i miał fantastyczne statystyki odbiorów piłki. Do historii przeszła już akcja, w której przez niemal pół boiska ścigał Leo Messiego, w konsekwencji efektownie zabierając mu piłkę wślizgiem. Czy ktoś mówił, że brakuje mu szybkości?
Andaluzja to dla niego prawdziwe pasmo sukcesów. Już w debiutanckim sezonie wygrał z klubem Ligę Europy, strzelając jednego z goli w rozgrywanym w Warszawie finale z ukraińskim Dnipro. Na dodatek trafił do „jedenastki” rozgrywek według  Uefa.com.
Z kolei w Hiszpanii został wybrany do najlepszej drużyny sezonu przez oficjalny portal ligi, portal UEFA, hiszpański dziennik „Marca”, a także telewizję Sky Sports!
Rok 2016 był równie efektywny. Nie dość, że walnie przyczynił się do obrony trofeum Ligi Europy, to na dodatek zadebiutował w Lidze Mistrzów, a także jako pierwszy Polak w historii Primera Division wyprowadził swoją drużynę, pełniąc rolę kapitana (wygrana 3:2 z Realem Madryt).
Po raz kolejny pokazał jak twardy ma charakter i zadatki na dobrego przywódcę, a trener bez względu na jego krótki staż w zespole, był w stanie powierzyć mu tak odpowiedzialną rolę.
Cieszył się bezwzględnym zaufaniem szkoleniowca, uchodzącego przecież wtedy za jednego z najbardziej utalentowanych w Europie.
Wydawało się, że z taką mentalnością poradzi sobie wszędzie, bo oprócz nieustępliwości na placu gry i świetnych warunków fizycznych, posiada również odpowiednie cechy wolicjonalne.
Na domiar wszystkiego został wybrany przez kibiców Sevilli do „jedenastki” dekady, co czyniło go już w klubie postacią kultową. Mówiono o poważnym zainteresowaniu Manchesteru United czy Arsenalu, a Polak był już podporą reprezentacji, która za chwilę miała zagrać na Mistrzostwach Europy.

Euro spoko

Euro 2016 było kolejnym przełomem w jego karierze, bo Krychowiak stał się jednym z bardziej wyróżniających się pomocników turnieju. Został wybrany do najlepszej drużyny przez magazyn „France Football”, a także zapewnił Polsce awans do ćwierćfinału, wykonując decydujący rzut karny w pojedynku ze Szwajcarią.
Mówiono wówczas, że nie posiada układu nerwowego, co w żargonie piłkarskim oznacza ogromną odporność psychiczną. Był tak pewny swoich umiejętności, że wydawało się, iż mógłby poradzić sobie w każdym klubie. No to zgłosiło się Paris Saint-Germain. I zaczęły się kłopoty...

Równia pochyła

Optymistom wydawało się, że Krychowiak świetnie poradzi sobie w naszpikowanym gwiazdami Paryżu, pełniąc funkcję zawodnika od zadań specjalnych. Będzie rozbijał ataki rywali jeszcze przy środkowej linii, dając w ten sposób więcej swobody graczom ofensywnym w kontrataku.
Wierzyli, że „wygryzie” ze składu choćby podstarzałego Thiago Mottę i swoją zawziętością zapracuje sobie na miejsce w składzie. Na dodatek świetnie przecież porozumiewa się w języku francuskim, co tę aklimatyzację miałoby jedynie ułatwić.
Z kolei pesymiści, a mówiąc dokładniej – realiści, doskonale zdawali sobie sprawę, że PSG to nie jest klub dla piłkarza o tej charakterystyce. To zespół, który głównie utrzymuje się przy piłce, wymieniając ogromną ilość podań, a nie koncentrując się na kontratakach jak w przypadku Sevilli.
Obecny mistrz Francji prezentuje styl totalnie odmienny niż drużyny, w których Polak grał do tej pory. Przecież znajdują się tu gracze bajecznie wyszkoleni technicznie, którzy mają zmysł do gry ofensywnej, kombinacyjnej. Coś czego Krychowiakowi zawsze brakowało.
Nie jest przecież typem piłkarza, który na małej powierzchni zakręci dwoma rywalami i wykona idealny przerzut na drugą stronę boiska. Nie jest przykładem zawodnika, który ma doskonałe prostopadłe podanie i przegląd pola jak choćby Marco Veratti.
Nigdy nie będzie pasował do PSG ze względu na swój defensywny sposób gry. Posiada cechy, które jest w stanie wykorzystać, ale zupełnie gdzie indziej. Zatem skąd pomysł na taki transfer?

Oferta nie do odrzucenia

Nie można mieć pretensji do Krychowiaka, że skorzystał z tej atrakcyjnej oferty sportowej i finansowej, bo pewnie zdecydowana większość piłkarzy na jego miejscu również w takich okolicznościach zmieniłaby otoczenie.
Chciał się sprawdzić w mocniejszym klubie, zaryzykować tym bardziej, że nowym szkoleniowcem miał być jego stary znajomy z Andaluzji - Unai Emery.
Niestety życie brutalnie zweryfikowało plany Krychowiaka i najpierw oglądał kolegów z ławki rezerwowych, a później nie łapał się nawet do meczowej osiemnastki. Koledzy, widząc jego wyszkolenie techniczne na treningach, sami mieli informować trenera, że nie chcą z nim grać.
Nie dość, że nie grał regularnie w klubie, to na dodatek nie wyglądał już tak dobrze podczas meczów reprezentacji Polski, w której przecież do tej pory odgrywał rolę kluczową.
Jego pewność siebie malała, co nie było do niego w ogóle podobne, bo już przecież jako nastolatek zwykł tą pewnością siebie iście emanować. Polski piłkarz gasł w oczach.

Na wzmocnienie – Premier League

Na szczęście dla niego, jak i dla kadry Nawałki na początku sezonu 2017/2018 zgłosiło się po niego West Bromwich Albion, z chęcią rocznego wypożyczenia. To angielski średniak, stawiający głównie na futbol fizyczny, zagrywanie długich piłek do napastników i kontrataki.
Wszyscy myśleliśmy, że w końcu „złapał Pana Boga za nogi” i na rok przed Mistrzostwami Świata zagra pełny sezon oraz wróci do dawnej formy. Tym bardziej, że wśród konkurencji na pozycji środkowego pomocnika miał m.in. 37-letniego Garetha Barry'ego czy nastoletniego Sama Fielda.
Polak miał być gwiazdą zespołu, miał dzielić i rządzić blisko środkowego koła, a znów rzeczywistość okazała się całkiem inna. Z biegiem sezonu był coraz bardziej krytykowany, aż w końcu poszedł w odstawkę i ewentualnie wchodził tylko na końcówki spotkań.
Piłkarz, który jeszcze niedawno był gwiazdą Euro 2016, który wygrywał europejskie trofea i otrzymywał szereg nagród indywidualnych, nie mieścił się w składzie spadkowicza z Premier League! Przegrywał rywalizację z zawodnikami, których przeciętny kibic nawet nie zna – Bruntem i Livermore'em.
Na domiar wszystkiego został wybrany do najgorszej „jedenastki” sezonu w Premier League, co tylko przepełniło czarę goryczy i stanowiło potwierdzenie, że miniony sezon miał kompletnie nieudany.

- Ma słaby mental – mówił niedawno były kadrowicz Tomasz Hajto.

Gdzie jest dawny Krychowiak?

Grzegorz Krychowiak do momentu trafienia do stolicy Francji wszędzie radził sobie bardzo dobrze. Słynął z zaangażowania na treningach i pozostawiania wszystkich sił na boisku. Ceniono go za jego mentalność zwycięzcy i „walczaka”.
Dziś grono kibiców powątpiewa w jego umiejętności, a nawet w przydatność do „Biało-Czerwonych” podczas zbliżających się Mistrzostw Świata. Pytań o jego niedyspozycję nie ma końca.
Czy „uderzyła” mu woda sodowa? Ogromna pensja w PSG oraz pokazywanie swojego wystawnego życia często przecież irytowało. Mówiono, że zamiast na trening Polak woli udać się, wraz z życiową partnerką, na kolejną sesję zdjęciową.
Plotkowano, że „Krycha” już tak nie angażuje się w treningi jak wcześniej i tym samym denerwuje kolegów z szatni, którzy często nigdy w życiu nie byli na żadnym pokazie mody i którzy zarabiają wielokrotnie mniej niż chłopak z Mrzeżyna. Jeszcze gdyby obronił się na boisku...
Czy styl gry WBA nie pasował do Krychowiaka? Taki zawodnik jak on powinien przecież wkomponować się do niemal każdego zespołu i z powodzeniem być jego ważną częścią. Jak zrozumiałe jest, że odstawał w gronie gwiazd PSG, tak już w małym klubie jak WBA jego obowiązkiem było się wyróżniać.

Kariera na rozdrożu

Na miesiąc przed mundialem w Rosji z pewnością sporo jest kibiców, którzy w wyjściowym składzie reprezentacji w ogóle go nie widzą. Zastąpiliby Krychowiaka choćby piłkarzem o podobnych parametrach, czyli Jackiem Góralskim.
Mówi się również, że lepiej sprawdzi się Krzysztof Mączyński czy choćby młody Szymon Żurkowski. Fani, którzy kochali Krychowiaka po Euro 2016 i zaliczali do najlepszych pomocników Europy, dziś delikatnie się z niego naśmiewają.
Szydzą z kompletnego braku czucia piłki, nieumiejętnego ustawiania się czy lekkich problemów wytrzymałościowych. Kiedyś maszyna do biegania, dziś jest tylko jej nienaoliwionym tłokiem.
Kilka dni temu świat obiegła informacja, że Grzesiek żegna się z WBA i wraca do Paryża. Tam zapewne kolegów będzie oglądał z wysokości trybun.
Prawdopodobnie tylko dobry występ w Mistrzostwach Świata pomoże mu wydostać się z tej „klatki” i zasłużyć na wartościowy transfer. Słaba gra bowiem prawdopodobnie zostawi go w miejscu i skaże na grę co najwyżej w IV-ligowych rezerwach. Nie każdego przecież stać na jego wysoki kontrakt.
Mówi się o powrocie do Sevilli, jednak tamtejszy defensywny pomocnik Steven N'Zonzi o wiele lepiej gra z piłką przy nodze i zaliczył dobry sezon. Krychowiakowi nie byłoby łatwo przebić się do składu, tym bardziej z brakami, które mnożyły się podczas tych minionych, fatalnych 2 lat.
Nam ,kibicom pozostaje tylko trzymać za niego kciuki, bo oprócz sukcesu reprezentacji zależy nam również na samym piłkarzu, który może mieć jeszcze wiele do zaoferowania. Który, jeśli ponownie uwierzy w siebie, jest w stanie znów grać na wysokim poziomie.
Niech raz jeszcze udowodni swoją jakość i pokaże te walory, którymi przekonywał przez lata. Oby coś tąpnęło w tym zawodniku i oby przełom nastąpił już za miesiąc, bo Nawałka go potrzebuje. Niech znów piłka nożna będzie dla niego najważniejsza.
Paweł Chudy

Przeczytaj również