Tak Karabach został koszmarem polskich drużyn. Bił już Wisłę Kraków i Legię. Media i kibice bez litości

Tak Karabach został koszmarem polskich drużyn. "Jesteście gwiazdami, a przegrywacie z frajerami"
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Azerski klub Karabach Agdam to zmora polskich drużyn. Sposobu na ten zespół w przeszłości nie znalazły ani Wisła Kraków, ani Legia, ani Piast. Teraz pomścić je może Lech Poznań. Gorzej niż przed laty chyba nie będzie.
Lista polskich kompromitacji w europejskich pucharach zawiera dziesiątki klubów, które mniej lub bardziej efektownie ogrywały drużyny Ekstraklasy na arenie międzynarodowej. Na przykład Lech Poznań ma swój Stjarnan z Islandii, Wisła Kraków Levadię Tallin, a Legia Sheriffa Tiraspol. Te trzy ekipy łączy coś jeszcze. Na drodze wiślaków i legionistów swego czasu stawał azerski Karabach FK, z którym “Kolejorz” właśnie przystępuje do rywalizacji w eliminacjach najnowszej edycji Ligi Mistrzów. I pozostaje mieć nadzieję, że lechici nie pójdą w ślady krajowych rywali. Przeciwnik z Kaukazu to bowiem koszmar polskich zespołów. Oto jak się nim stawał.
Dalsza część tekstu pod wideo

Sezon 2010/11. Wisła Kraków

III runda eliminacji Ligi Europy

Wisła 0:1 Karabach

Karabach 3:2 Wisła
Po raz pierwszy o Karabachu mogliśmy usłyszeć latem 2010 roku, gdy trafiła na niego Wisła Kraków prowadzona przez Henryka Kasperczaka. Wisła z braćmi Brożek Pawłem i Piotrem, z Maciejem Żurawskim, Radosławem Sobolewskim i Andrażem Kirmem. Ten skład nie okazał się jednak wystarczający, by przejść rywala z Azerbejdżanu. Porażka 2:4 w dwumeczu była nie lada sensacją, bo Karabach nie miał jeszcze na koncie tylu udanych spotkań w Europie co teraz, a przeciwnicy z tamtych terenów wciąż raczej byli w Polsce lekceważeni. “Biała Gwiazda” dostała jednak poważny sygnał ostrzegawczy na osiem dni przed pierwszym meczem. Inter Baku napędził wtedy wielkiego stracha Lechowi Poznań w eliminacjach Ligi Mistrzów. “Kolejorz” wygrał wtedy z mistrzem Azerbejdżanu dopiero po rzutach karnych. Ale wygrał. A wiślacy dwukrotnie przegrali.
Porażka w Krakowie stanowiła szok. Wisła rozegrała fatalne spotkanie, kończyła mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce Gordana Bunozy, a w dodatku Żurawski zmarnował rzut karny w doliczonym czasie gry. Media i kibice nie mieli dla piłkarzy spod Wawelu litości. “Blamaż” - krzyczał “Super Express”. “Dziennik” zwracał zaś uwagę na to, co skandowano na trybunach: “gdzie jest ambicja?, “żenada, żenada” i “jesteście gwiazdami, a przegrywacie z frajerami”.
Henryk Kasperczak deklarował, że do Azerbejdżanu jego zespół leci po zwycięstwo, ale było wyłącznie gorzej. W Baku gospodarze ośmieszali wiślaków i prowadzili do przerwy 3:0. Krakowianom nic nie dały bramki Pawła Brożka i Rafała Boguskiego strzelone w drugiej połowie, gdy miejscowi grali właściwie bez presji wyniku. “Klęska! Wisła na dnie” - pisała krakowska “Wyborcza”. I niech to posłuży za puentę.

Sezon 2013/14. Piast Gliwice

II runda eliminacji Ligi Europy

Karabach 2:1 Piast

Piast 2:2 Karabach (po dogrywce)
Gdy trzy lata później na Karabach trafił Piast Gliwice, w Polsce szacunek do azerskiego klubu był już większy, bo pamiętano klęskę Wisły. Karabach zaś rósł w siłę i wydawał coraz więcej pieniędzy na transfery. Z drugiej strony, poważniejsze sukcesy zespołu z Kaukazu, takie jak awans do fazy grupowej Ligi Europy, dopiero miały nastąpić. Nie przeszkodziło to jednak Azerom wyrzucić Piasta za burtę eliminacji drugich najsilniejszych rozgrywek klubowych na kontynencie. Marne to pocieszenie, że porażka debiutujących w Europie gliwiczan nie była tak dotkliwa, sensacyjna i wstydliwa jak ta wiślaków. To przeciwnik był faworytem.
Na wyjeździe, w blisko 40-stopniowym upale, niedoświadczona drużyna Piasta walczyła dzielnie, ale okazała się słabsza, mimo wyjścia na prowadzenie w 19. minucie po golu Marcina Robaka. O tym, jaki progres jako klub poczynił Karabach, niech świadczy fakt, że jedną z bramek dla gospodarzy strzelił brazylijski pomocnik Richard Almeyda, rok wcześniej kupiony za nieosiągalną wtedy dla Piasta kwotę ponad miliona euro. Dziś to zresztą 26-krotny reprezentant… Azerbejdżanu, naturalizowany kilka lat temu.
W rewanżu gliwiczanie nie pękli. Szybko stracili bramkę, ale już przed przerwą odpowiedzieli dwoma, wyrównując stan rywalizacji na 3:3. Taki rezultat utrzymał się do końca spotkania, w związku z czym sędzia zarządził dogrywkę. W niej wyszło doświadczenie i lepsze przygotowanie Azerów, którzy jechali do Gliwic z zapasem z pierwszego meczu. Decydujący o remisie i awansie rywali gol padł w 108. minucie. Bach, bach, Karabach.
- Nie mamy się czego wstydzić. Staraliśmy się, ale nie udało się zdobyć trzeciego gola, Karabach nas skontrował i wywalczył awans - mówił kapitan Piasta, Tomasz Podgórski.
- Bardzo zależało nam na awansie. Nie można odmówić mojemu zespołowi ambicji i woli walki. Myślę, że nie przynieśliśmy wstydu w inauguracyjnym występie w europejskich pucharach. Mamy potencjał, choć na pewno stać nas na więcej - dodawał trener Marcin Brosz (oba cytaty za “Onetem”).
Wstydu nie było, ale Karabach znów wyszedł zwycięsko z rywalizacji z polskim zespołem. “Azerski koszmar powraca” - pisało “90minut.pl”.

Sezon 2020/21. Legia Warszawa

IV runda eliminacji Ligi Europy

Legia 0:3 Karabach
Azerski koszmar powrócił raz jeszcze przed niespełna dwoma laty, gdy o Ligę Europy biła się Legia Warszawa z dopiero co zatrudnionym Czesławem Michniewiczem na ławce trenerskiej. Wróciły dawne wspomnienia i obawy, wróciły też niezaleczone, legijne rany, stworzone przez Sheriffa Tiraspol czy Astanę. Było mnóstwo wątpliwości, czy stołeczni poradzą sobie z Karabachem w jednym, decydującym o awansie do fazy grupowej rozgrywek spotkaniu. Nie poradzili, mimo atutu własnego boiska.
Michniewicz podjął odważne decyzje kadrowe, sadzając na ławce Michała Karbownika czy Luquinhasa. Wydaje się jednak, że nawet z nimi od pierwszej minuty na boisku legioniści nie mieliby szans. Goście dominowali od samego startu, gospodarzy długo przy życiu utrzymywał Artur Boruc. Legia wyglądała fatalnie. Do przerwy trzymała bezbramkowy remis, lecz w drugiej odsłonie meczu Karabach wrzucił wyższy bieg i nie dał jej szans. Symboliczna była bramka numer dwa, okraszona juniorskim zachowaniem w obronie Josipa Juranovicia, który tym samym słabo zaczął udaną przecież karierę w Warszawie.
***
Czy możemy liczyć, że Lech przerwie fatalną passę polskich drużyn i znajdzie sposób na wyeliminowanie Karabachu? Możemy. Marząc o Lidze Mistrzów “Kolejorz” nie ma prawa bać się rywala z Azerbejdżanu. Łatwo jednak nie będzie, choć dużym atutem wydaje się być pierwszy mecz przed własną publicznością, nie zaś trudny wyjazd na Kaukaz.
Azerowie mają za sobą mistrzowski sezon ligowy, okraszony awansem do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Preferują ofensywny, efektowny futbol, a strachu Lechowi może napędzić brazylijski atakujący Kady, autor 20 goli i 17 asyst w minionej kampanii. Pozostaje trzymać kciuki za poznaniaków, bo każde zwycięstwo polskiej drużyny w europejskich pucharach służy całej “biało-czerwonej” piłce.
Więcej o przygotowaniach lechitów do tego spotkania pisaliśmy TUTAJ.
Relacja na żywo z meczu Lech - Karabach rozpocznie się na naszej stronie o 19:30. Start spotkania przy Bułgarskiej zaplanowano na 20:00.

Przeczytaj również