Tak Lech Poznań pokonał Karabach. Łowca przestrzeni znów to zrobił. "Jego znak rozpoznawczy"

Tak Lech pokonał Karabach. Łowca przestrzeni znów to zrobił. "Jego znak rozpoznawczy"
screen
W jaki sposób Lech wygrał z groźnym Karabachem we wtorkowym meczu eliminacji Ligi Mistrzów? Zadecydowała klasa mistrzów Polski czy niemoc przeciwników? Analiza meczu w Poznaniu pokazuje, że strategia na to spotkanie odegrała pierwszoplanową rolę.
lech karabach 2
wlasne
Dalsza część tekstu pod wideo
Zgodnie z przewidywaniami, Karabach od początku meczu starał się zdominować gospodarzy, cierpliwie konstruując ataki pozycyjne. Pomiędzy stoperów lub obok nich schodził zwykle jeden ze środkowych pomocników i mistrzowie Azerbejdżanu budowali akcje z udziałem trójki graczy w ostatniej linii. Biorąc pod uwagę fakt, że Lech ustawiał się w obronie w 4-4-2, piłkarze Gurbanowa zyskiwali przewagę 3 na 2 względem napastników ”Kolejorza”. Pozwalało im to na swobodne wejścia z piłką na połowę Lecha i dodatkowo sprawiało problem w kryciu. Skrzydłowy z Poznania początkowo występował między trzema rywalami, dlatego pierwszorzędnie odcinał przeciwnika w sektorze środkowym, a futbolówka lądowała przy linii bocznej.
lech karabach 3
wlasne
Wielokrotnie dochodziło tam do pojedynków pomiędzy skrzydłowymi a bocznymi obrońcami, którzy po stronie Karabachu często wymieniali się pozycjami. Zawodnicy Lecha musieli wtedy być bardzo skoncentrowani i podążać do końca za swoim rywalem, by nie dopuścić go do wejścia w pole karne i zwrócenia się twarzą do bramki Artura Rudko.
lech karabach 4
wlasne
Na wypadek powstania luki pomiędzy skrajnymi graczami Lecha, za asekurację ”półprzestrzeni” odpowiedzialny był środkowy pomocnik. Jesper Karlstroem i Radosław Murawski kontrolowali strefy z dala od piłki, przez cały mecz rzetelnie wywiązywali się z tej roli i Karabach ani razu nie ”zdobył” pola karnego bez opieki lechity.
lech karabach 5
wlasne
Równocześnie musieli jednak zachowywać niewielkie odległości między sobą, by nie pozwolić na zagranie piłki pomiędzy, gdyż wewnątrz bloku obronnego Lecha gotowych na otrzymanie podania było kilku graczy z Azerbejdżanu.
lech karabach 6
wlasne
Przewagę w tym sektorze boiska tworzyli nierzadko tzw. odwróceni skrzydłowi. Zoubir i Kady schodzili z piłką w kierunku osi środkowej ku swoim ”wiodącym” nogom i koncentrowali na sobie uwagę rywali. Wówczas otwierały się boczne strefy dla ofensywnie usposobionych skrajnych obrońców, którzy musieli zostać zaasekurowani przez skrzydłowych Lecha.
lech karabach 7
wlasne
Ci chwilami bardzo mocno obniżali swoje ustawienie, znajdując się ledwie kilkanaście metrów od własnej bramki, co w dużym stopniu wpływało na przejście do ataku. Z tak głębokich pozycji trudno jest znaleźć opcje zagrania do przodu, zwłaszcza że nad linią piłki występowało tylko dwóch napastników. Tak sytuacja prezentowała się w ruchu:
Konsekwentna gra Lecha w defensywie i intensywna presja - pomimo niskiego bloku obronnego - stopniowo zaczęły przynosić swoje rezultaty. Zabezpieczenie skrzydeł przez trzech graczy pozwalało po chwili odebrać piłkę i wykorzystać wysokie pozycje bocznych defensorów Karabachu. Za ich plecami pojawiała się duża wolna przestrzeń, którą mogli spożytkować napastnicy Lecha.
Z pewnością był to strategiczny punkt szybkich ataków ”Kolejorza”, które po analizie sposobu gry przeciwników (zobaczycie to TUTAJ) zdawały tworzyć się same.
lech karabach 1
screen
Po wykorzystaniu tej samej przestrzeni gospodarze zdobyli w konsekwencji jedynego gola w meczu. Dwaj skrajni gracze Lecha rozszerzyli grę do linii bocznej (przeciwny skrzydłowy nie podjął próby pojedynku), zwiększając odległość między bocznym a środkowym obrońcą Karabachu, a w miejsce to inteligentnie ”wciął się” Joao Amaral, co stanowi jego znak rozpoznawczy. Jako prawdziwy łowca wyrw w obronie przeciwników skupił na sobie uwagę i odegrał piłkę z powrotem na zewnątrz, zapewniając wolną przestrzeń Joelowi Pereirze. Dośrodkowanie Portugalczyka w ”strefę konfliktu” - między obrońców a bramkarza - zamienił na bramkę Mikael Ishak. Lech w tym ataku wykorzystał zarazem niedoskonałości przeciwników (brak asekuracji stref pomiędzy) oraz własne silne strony (ruch w przestrzeń i celne ostatnie podanie).
lech karabach 7
wlasne
Zdobycie gola przed przerwą zdecydowanie dodało poznaniakom animuszu i od tej pory swobodniej przejmowali inicjatywę z piłką po swojej stronie. W otwarciu gry od bramki oraz budowaniu gry bezpośrednio zaanagażowani byli wszyscy obrońcy, a Lech rozciągał gości z Azerbejdżanu i wciągał ich na własną połowę. Pojawiała się wtedy linia podania do wolnego gracza powyżej, który mógł zmienić stronę gry. Ataki gospodarzy zyskiwały na dynamice i to oni tym razem tworzyli przewagi w bocznych sektorach, ponieważ skrzydłowy Karabachu został skupiony w wyższych strefach.
lech karabach 8
wlasne
Dodatkowy atut Lecha stanowiły wejścia Joela Pereiry do środka pola, gdzie poznaniacy tworzyli przewagę i zaczęli dyktować tempo oraz kierunek akcji. Niewątpliwie miało to swoje zalety również pod kątem mentalnym, gdyż lechici w ten sposób potwierdzali, że napór gości jak najbardziej da się przetrwać i samemu można im zagrozić.
lech karabach 9
wlasne
Po godzinie gry Joao Amarala zmienił Filip Szymczak, który od tej pory tworzył duet napastników z Mikaelem Ishakiem. Energia 20-latka pomogła Lechowi podwyższyć blok obronny i skutecznie pressować piłkarzy Gurbanowa. Atakujący Lecha obiegali stoperów Karabachu, odcinali im kąty podań do przodu i ci zmuszeni byli do wycofywania piłki do bramkarza. W ten sposób Lech kilkukrotnie zepchnął gości do linii bocznej, gdzie odzyskiwał posiadanie piłki.
- Po przerwie pomogły nam zmiany, które wniosły sporo świeżości do gry. Poza tym od około 50. minuty wyszliśmy trochę wyżej do przeciwników, nie zostawialiśmy im tyle swobody w momencie, kiedy budowali akcje. Staraliśmy się ich odcinać i też popełniali błędy.
Pomeczowa wypowiedź Michała Skórasia dość celnie podsumowuje przebieg wydarzeń na murawie. Lech wyraźnie przeczekał nacisk Karabachu i doskoczył do niego w wyższym pressingu, gdy goście już nieco osłabli. Trener ”Kolejorza” John van den Brom zwrócił uwagę na ten aspekt podczas pomeczowej konferencji prasowej. To właśnie moment przygotowań do sezonu oraz format rozgrywek pucharowych determinowały przyjęcie takiej strategii na starcie z mistrzem Azerbejdżanu. Holenderski szkoleniowiec przyznaje, że nie jest to docelowy sposób gry, który chce prezentować w trakcie sezonu, lecz jest on konieczny w eliminacjach Ligi Mistrzów. W rewanżowym spotkaniu w Baku można spodziewać się podobnego obrazu meczu, tym bardziej że to Azerowie zmuszeni są do odrabiania strat.

Przeczytaj również