Tak wygląda najgorsza XI fazy grupowej. Oni o tych meczach woleliby zapomnieć, są dwa polskie akcenty

Tak wygląda najgorsza XI fazy grupowej. Oni o tych meczach woleliby zapomnieć, są dwa polskie akcenty
SOPA Images / Sipa / PressFocus
Kto był najgorszy w fazie grupowej? Którzy piłkarze popełniali błąd za błędem? Kogo możemy uznać za największe rozczarowanie? Komu brakowało jakiejkolwiek jakości ofensywnej? W najsłabszej jedenastce pierwszej fazy EURO 2020 nie brakuje głośnych nazwisk.
Drużynowo najsłabiej na tym turnieju wypadła Turcja. Prognozowany na czarnego konia mistrzostw zespół Senola Gunesa zaliczył kompromitujący występ, pokazując, jak nie należy grać w obronie. Nic zatem dziwnego, że w naszym najgorszym składzie fazy grupowej umieściliśmy aż trzech tureckich piłkarzy. Po dwa miejsca zajęli reprezentanci Rosji oraz Polski. Jest też akcent słowacki. Jedenastkę uzupełniają przedstawiciele drużyn, które wprawdzie nadal pozostają w grze o złoty medal, ale wybrani gracze zdecydowanie zaniżali ich poziom. I, co ciekawe, są to zawodnicy z wysokiej półki, z uznanymi, wyrobionymi nazwiskami.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz: Martin Dubravka (Słowacja)

Dubravka miewał na tym turnieju skuteczne interwencje, bo potrafił błysnąć w spotkaniu ze Szwecją, a przeciwko Hiszpanii obronił rzut karny Alvaro Moraty, ale generalnie jego gry nie da się ocenić pozytywnie. Słowak najpierw wpuścił “farfocla” Karola Linetty’ego, a w ostatnim meczu fazy grupowej pękł w chwili kuriozalnego samobója. Przypomnijmy - Dubravka właściwie sam wrzucił sobie piłkę do siatki przy stanie 0:0. Od tego zaczął się upadek naszych południowych sąsiadów, zakończony pięcio bramkowym nokautem ze strony Hiszpanów i pożegnaniem z turnieju.

Lewy obrońca: Umut Meras (Turcja)

Właściwie cała obrona reprezentacji Turcji zasługuje na wyłącznie negatywne recenzje. A że na tej pozycji wielkiej konkurencji nie było, to w naszym anty-składzie ląduje Umut Meras, wątpliwej jakości piłkarz francuskiego Le Havre. Turcy spodziewali się problemów w tym miejscu, bo - skąd my to znamy - mają spory deficyt choćby średnich lewych obrońców. I te obawy były słuszne. Domenico Berardi i jego kumple zrobili z Umuta wiatrak w meczu otwarcia EURO, później sztafetę od Włochów przejęli Walijczycy na czele z Garethem Bale’em. Nic dziwnego, że przeciwko Szwajcarii 25-latek już nie zagrał. Inna sprawa, że jego następca także się nie popisał.

Środkowy obrońca: Merih Demiral (Turcja)

Para stoperów niezłej klasy europejskiej, czyli Demiral i Caglar Soyuncu, miała zapewnić Turcji spokój w tyłach. Skończyło się defensywnym dramatem. Zawodnik Juventusu był najsłabszym ogniwem obrony. Być może swoje zrobiła niewielka liczba minut w minionym sezonie ligowym, jednak takie występy zwyczajnie nie przystoją utalentowanemu przecież 23-latkowi. Demiral zaczął od komicznego samobója, później zawalił gola numer dwa, a i to po jego błędzie strzelanie w ostatnim meczu grupowym rozpoczęli Szwajcarzy. Kompromitująca postawa Demirala na tym EURO

Środkowy obrońca: Andrij Siemionow (Rosja)

Siemionow prawdopodobnie zaliczył najgorszy występ indywidualny na turnieju. Stanisław Czerczesow z bliżej nieokreślonych przyczyn wpadł na pomysł, że doświadczony obrońca Achmata zatrzyma Romelu Lukaku. Cóż, nie wyszło. Belg robił z Siemionowem co chciał, wykorzystując katastrofalne pomyłki 32-letniego defensora i dwukrotnie trafiając do siatki. Więcej na boisko Rosjanin nie wyszedł, ale 90 minut przeciwko Belgii było na tyle fatalne, że zasłużył na miejsce w tym składzie.

Prawy obrońca: Kamil Jóźwiak (Polska)

Jóźwiaka z uwagi na wybrane przez nas ustawienie wrzucamy na prawą obronę, choć pełnił on oczywiście rolę wahadłowego. I dobitnie pokazał, że na tej pozycji po prostu sobie nie radzi. To był w jego wykonaniu turniej nie tylko nieudany, ale przede wszystkim nierówny. Z Hiszpanią “Józio” robił wszystko, by stanąć na wysokości zadania, i akurat za spotkanie na La Cartuja trudno się go czepiać, bo nie popełnił aż tylu błędów z tyłu, w dodatku zaplusował asystą do Roberta Lewandowskiego. Oprócz tego - dramat. Źle ze Słowacją, bardzo źle ze Szwecją. Ale na pocieszenie warto nadmienić, że ta kadra będzie jeszcze mieć pożytek ze skrzydłowego Derby County. Tylko, właśnie, oby na skrzydle. A nie bliżej własnej bramki.

Środkowy pomocnik: Grzegorz Krychowiak (Polska)

Drugi polski akcent w tej jedenastce. “Krycha” śmiało może konkurować z kilkoma innymi zawodnikami w walce o miano najsłabszego zawodnika fazy grupowej. Albo może największego rozczarowania? Tak czy tak, Krychowiak o tym turnieju pewnie wolałby zapomnieć. Stratami i głupią czerwoną kartką przeciwko Słowacji przyczynił się do porażki w pierwszym spotkaniu mistrzostw, a na Szwecję wrócił ociężały, jakby wystraszony, grający na alibi. Oprócz jednego strzału na bramkę Robina Olsena nie zrobił właściwie nic, na murawie wyróżniał się jedynie “kitkiem”. Nie wolno go radykalnie skreślać z reprezentacji. Może problemem jest pozycja? Może musi, a nawet powinien grać wyżej, tak jak w Lokomotiwie? To nadal bardzo dobry piłkarz. EURO zanotował jednak wyjątkowo fatalne.
***
NAJLEPSZĄ XI FAZY GRUPOWEJ ZNAJDZIECIE TUTAJ.
***

Środkowy pomocnik: Roman Zobnin (Rosja)

Reprezentacja Rosji miała opierać swą siłę na EURO na doświadczonych piłkarzach, ze sporym bagażem doświadczeń w kadrze. Na przykład Zobninie. Nie udało się. Pomocnik Spartaka Moskwa zagrał słabiutko z Belgią, kiedy to został zmieniony w 63. minucie. Najgorzej jednak spisał się w kluczowym meczu przeciwko Danii. To jego fatalne podanie w kierunku Matwieja Safonowa otworzyło Yussufowi Poulsenowi drogę do drugiej bramki rywali. Można powiedzieć, że tym zagraniem Zobnin podsumował występ na turnieju zarówno swój, jak i całej “Sbornej”.

Ofensywny pomocnik: Bruno Fernandes (Portugalia)

Wygląda na to, że po zakończeniu sezonu Premier League Bruno Fernandes, czołowy piłkarz ligi i główny architekt wicemistrzostwa Manchesteru United, schował się do szafy, a na EURO pojechał jego klon, identyczny, ale grający kilkadziesiąt razy słabiej. A zupełnie poważnie - faza grupowa w wykonaniu Portugalczyka była dramatyczna. Niby przebywał na murawie, w praktyce jednak nie dawał zespołowi absolutnie nic. Jakby nie miał sił na cokolwiek, ani też specjalnych chęci. Jego grę doskonale podsumował Jose Mourinho:
- Portugalia, grając na swoim poziomie, może pokonać każdego rywala. Ale przede wszystkim musimy grać z jedenastoma zawodnikami. W pierwszych meczach graliśmy w dziesiątkę. Bruno Fernandes był na boisku, ale nie grał, nie pomagał drużynie - stwierdził “Mou”.
Fernandes być może dostanie jeszcze szansę na rehabilitację. Być może, bo mecz z Francją zaczął już na ławce, a zastępujący go Renato Sanches nie zawiódł.

Ofensywny pomocnik: Hakan Calhanoglu (Turcja)

O Calhanoglu jest ostatnio bardzo głośno, bo zamienił Milan na Inter. I może to dla Turka lepiej, bo więcej mówi się o jego “zdradzie”, zamiast o żenującym występie w mistrzostwach Europy. Ofensywa turecka wyglądała bardzo biednie. Burak Yilmaz miał pełne prawo irytować się na kolegów z zespołu, w tym Hakana, który nie udźwignął roli lidera drugiej linii. Zamiast tego momentami wręcz sabotował grę, należąc do najsłabszych piłkarzy najsłabszej reprezentacji całego EURO.

Napastnik: Harry Kane (Anglia)

Kane to chyba drugi największy zawód fazy grupowej, zaraz po Fernandesie, biorąc pod uwagę umiejętności i formę w minionym sezonie ligowym. To nieprawdopodobne, jak źle wyglądał lider reprezentacji Anglii przeciwko Chorwacji, Szkocji i Czechom. Nie stwarzał praktycznie żadnego zagrożenia w defensywie, a jak już udało mu się dojść do okazji strzeleckich, to koncertowo je marnował. To cień piłkarza, który na przestrzeni ostatnich miesięcy zachwycał w barwach Tottenhamu. Może przebudzi się w 1/8 finału? Jak pokona Manuela Neuera, grzechy z fazy grupowej w mgnieniu oka powinny pójść w niepamięć.

Napastnik: Alvaro Morata (Hiszpania)

Współczujemy Alvaro Moracie, bo Hiszpan niemal ze łzami w oczach opowiadał o groźbach, które otrzymuje w trakcie EURO ze strony pełnych nienawiści kibiców. Nic nie usprawiedliwia nękania zawodnika, który daje z siebie wszystko dla barw narodowych.
Skupmy się jednak na aspekcie piłkarskim. A tutaj napastnik wypada beznadziejnie. Strzelił wprawdzie gola reprezentacji Polski, ale oprócz tego pudłował na potęgę - czy to w drugiej połowie przeciwko “Biało-czerwonym”, czy wcześniej ze Szwecją, czy na koniec ze Słowacją, kiedy to fatalnie wykonał rzut karny. Luis Enrique staje na głowie, by odbudować Moratę, ale trudno się spodziewać, by snajper “La Roja” jeszcze na tych mistrzostwach błysnął w pozytywny sposób.
najgorsza XI fazy grupowej Euro
własne

Przeczytaj również