"Za parę lat może znaleźć się na ustach całej Europy". Juventus oddał go lekką ręką, w Atalancie robi furorę

"Za parę lat może znaleźć się na ustach całej Europy". Juventus oddał go lekką ręką, w Atalancie robi furorę
Foto Sipa / PressFocus
Przez ponad połowę życia nawet nie myślał o karierze obrońcy. Jak prawie każdy Argentyńczyk chciał iść w ślady Gabriela Batistuty, boskiego Diego Maradony czy Juana Romana Riquelme. A jednak dziś śmiało można go określić jednym z najbardziej obiecujących stoperów w Europie. Cristian Romero to nazwisko, które warto zapamiętać.
22-latek jest swego rodzaju fenomenem w Atalancie. Zespół z Bergamo kojarzymy przecież z huraganowych ataków, zabójczo skutecznych napastników i taktyki, w której ofensywny styl jest wpajany piłkarzom niczym elementarz. Tymczasem Romero wyróżnia się jako środkowy obrońca. I robi to z gracją, kunsztem, misterią w każdym zagraniu. Gdyby jego wachlarz zagrań w kolejnych spotkaniach miał być scenariuszem przelanym na papier, autorem zostałby niewątpliwie Federico Fellini. Z Argentyńczykiem w składzie kibice Atalanty poznają smak słodkiego życia.
Dalsza część tekstu pod wideo

Śladami Sergio Ramosa

Romero można aktualnie nazwać wyróżniającym się obrońcą w Europie. Tymczasem Argentyńczyk zaczął grać na tej pozycji dopiero w wieku 14 lat. Wcześniej niezbyt chętnie lubił udzielać się w defensywie. Ciągnęło go pod bramkę rywali. Chciał strzelać gole, być gwiazdą każdego wieczoru. Dobre warunki fizyczne, zmysł do odbierania piłek oraz nadnaturalna wydolność sprawiły jednak, że trenerzy w miejscowym Club Atletico Belgrano postanowili wystawiać go w bloku obronnym.
Raporty skautów śledzących poczynania utalentowanego nastolatka potwierdzają, że gdy drużyna przegrywała, Cristian momentalnie zmieniał się w napastnika, żeby jak najszybciej odrobić wynik. W końcu jego wzorem do naśladowania stał się Sergio Ramos. Gdy Romero oglądał mecz nad meczami, sól futbolu, czyli El Clasico, zobaczył, że mocny obrońca może zatrzymać nawet kogoś tak dobrego, jak Leo Messi. On chciał być jak kapitan “Los Blancos”.
- Gra Ramosa stanowiła dla mnie inspirację. Specjalnie oglądałem jak najwięcej spotkań Realu, żeby patrzeć na jego zachowania. Lubiłem też mecze Juventusu z Chiellinim i Bonuccim - przyznał Romero w rozmowie z oficjalną stroną Atalanty.
Dobrze wiemy jednak, że Ramos to specyficzny piłkarz. Potrafi zapewnić cenne zwycięstwo bramką w ostatniej sekundzie spotkania, żeby w następnym spotkaniu bezmyślnie wylecieć z czerwoną kartką. Początkowo Romero aż zbyt mocno chciał naśladować idola. W 2018 r. trafił do Genoi, która zapłaciła za niego nieco ponad 4 mln euro. “Rossoblu” znani są z odważnego stawiania na młodzież, więc Cristian prędko stał się zawodnikiem wyjściowego składu. Sezon 2018/19 zakończył jednak z porażającym bilansem. W 29 spotkaniach otrzymał 10 żółtych kartek, a dwa razy wyleciał z boiska. Grał nierozsądnie, lekkomyślnie, popełniał sztubackie błędy.
Na szczęście silna psychika jest jedną z największych zalet Argentyńczyka. Romero musiał poznać smak calcio metodą prób i błędów. W Genoi wciąż zmieniali się trenerzy, ale on pozostawał fundamentem linii obrony. W końcu jego statystyki odbiorów czy udanych interwencji zaczęły rosnąć, a liczba kartek maleć. To sprawiło, że wylądował na celowniku Juventusu. “Stara Dama” w lipcu 2019 r. zapłaciła za niego aż 26 mln euro i jeszcze na rok oddała na wypożyczenie powrotne.

Wszystko zmienia się nagle

Po powrocie z Genui Romero nie dostał jednak miejsca w składzie “Juve”. We wrześniu ubiegłego roku opuścił Turyn i przeniósł się do Atalanty. Bogini z Bergamo przyjęła go z całym dobrodziejstwem inwentarza. “La Dea” zapłaciła za roczne wypożyczenie około 2 mln euro, ale w umowie zawarto także klauzulę wykupu w wysokości 18 mln. Ta transakcja może jeszcze przez długi czas odbijać się czkawką w zaciszu Allianz Stadium.
- Romero już jest gotów na ten moment wejść do pierwszego składu “Starej Damy” i grać u boku De Ligta, natomiast władze klubu popełniły błąd. Romero został wypożyczony na dwa lata z opcją wykupu za 18 mln euro, co nawet na warunki Atalanty nie jest wygórowaną kwotą za takiego zawodnika. Prawdopodobnie, gdyby Juventus chciał go zakupić z innego klubu, usłyszałby w tym momencie dużo wyższą kwotę. Jeżeli jego rozwój dalej będzie tak przebiegał i Atalanta skorzysta z opcji wykupu, będziemy mieli do czynienia z kompromitacją dyrektora Juventusu, Fabio Paraticiego - mówi nam Jan Rusinek, głownodowodzący portalu “calciomerito.pl”.
Pod czujnym okiem Gian Piero Gasperiniego powstaje obrońca wart minimum kilkadziesiąt milionów. Romero z miejsca wskoczył do pierwszej jedenastki Atalanty. Skład wywalczył sobie pewną grą, powtarzalnością, także nutką latynoskiej fantazji. Chociaż 22-latek odgrywa rolę centralnie ustawionego stopera w systemie z trójką z tyłu, to i tak zdarza mu się zapędzić do ofensywy. W tym sezonie wykręcił bilans trzech bramek i czterech asyst. Sam przyznaje, że w Atalancie wszyscy muszą atakować i Gasperini instruuje defensorów, by w odpowiednich momentach przesuwali się wyżej. Jednocześnie Romero dysponuje szóstym zmysłem, który cechuje wielkich zawodników. Wie, kiedy znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Przekonało się o tym wielu napastników Serie A.
- Romero jest na pewno jednym z największych potencjałów w piłkarskiej Europie. Atalanta w końcu znalazła panaceum na problemy w obronie w postaci Argentyńczyka, który za parę lat może znaleźć się na ustach całej Europy przez swoją grę. Korzyści może odnieść również reprezentacja Argentyny, ponieważ dawno nie mieli zawodnika o podobnej jakości, potencjale i charakterystyce - zauważa Rusinek.
O jakości Romero najwięcej mówią spotkania, w których go brakuje. To jego absencja w dużym stopniu przyczyniła się do tego, że w fazie grupowej Atalanta została rozbita przez Liverpool wynikiem 0:5. W bieżącym sezonie “La Dea” przegrała pięć spotkań w Serie A. W trzech z nich zabrakło 22-latka. Możemy zachwycać się bramkami Luisa Muriela, techniką Josipa Ilicicia, skutecznością Duvana Zapaty, ale wszystko zaczyna się od środkowego obrońcy.

Turyński wyrzut sumienia i mecz, który tworzy legendy

Włodarze Juventusu właściwie już mogą żałować decyzji o odesłaniu Romero na wypożyczenie z opcją wykupu. Poziom, na który wskoczył defensor, jest tak wysoki, że Atalanta spokojnie może uiścić 18 mln euro w kasie “Bianconerich”, aby następnie wyekspediować Argentyńczyka za kwotę dwa, a może nawet trzy razy większą. Popyt na środkowych obrońców w typie Sergio Ramosa jest zawsze. Podaż na rynku zdarza się okazjonalnie.
Naturalnie, nie można też przekoloryzować rzeczywistości. Romero to gracz o niesamowitych możliwościach, z wielkimi perspektywami, jednak wciąż musi twardo stąpać po ziemi. Na szczęście trafił pod skrzydła trenera, który wie, jak pracować z młodymi perełkami. Sam zawodnik w jednym z wywiadów otwarcie przyznał, że gdy przybył do Bergamo, jego poziom rozumienia taktyki był katastrofalny. Ale teraz pomału wszystko zmierza w pożądanym kierunku.
- Jeden z największych mankamentów Romero to brak dyscypliny. Co prawda szybko zrozumiał, o co chodzi w systemie Gasperiniego, natomiast czasem zdarza mu się zgubić pozycję. Jednakże jest on młodym zawodnikiem, co pozwala jeszcze trenerowi na dokładniejszą pracę z nim i oszlifowanie go w tej kwestii, jak i poprawienie aspektów technicznych, które może i są na niezłym poziomie, ale jest szerszy margines do rozwoju - komentuje Jan Rusinek.
Dziś przed Cristianem Romero oraz Atalantą najważniejszy mecz w tym sezonie. O godzinie 21:00 włoski zespół zagra z Realem Madryt w rewanżowym starciu 1/8 finału Ligi Mistrzów. “Królewscy” wywieźli z Bergamo jednobramkową zaliczkę, jednak warto pamiętać, że spotkanie mogło się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby po 20 minutach z boiska nie wyleciał Remo Freuler. Pierwszy kwadrans należał do podopiecznych Gasperiniego, później musieli walczyć jedynie o wynik, który daje nadzieję. I to im się udało.
Romero spotka się dziś ze swoim idolem. Tym, dzięki któremu krnąbrny chłopak z nadzieją na wskoczenie w buty Sergio Aguero, zrozumiał, że jego powołanie czeka w innym miejscu na boisku. Pojętny uczeń zmierzy się z potężnym “czarnoksiężnikiem”. Severus Snape w serii “Harry Potter” wygłosił kultową kwestię: “Jak śmiesz używać moich własnych zaklęć przeciwko mnie”. Zobaczymy, czy późnym wieczorem podobne słowa nie wydobędą się z ust Ramosa patrzącego na swojego vis a vis w drużynie Atalanty.

Przeczytaj również