"Tamto wydarzenie wyraźnie wzmocniło Messiego". Argentyna oszalała przed finałem MŚ. "Maradonizacja trwa"

"Tamto wydarzenie wyraźnie wzmocniło Messiego". Argentyna oszalała przed finałem MŚ. "Maradonizacja trwa"
Zahira Renzi Rua
Przez lata w Argentynie pojawiały się głosy, że Leo Messi nie nadaje się na lidera reprezentacji, ale sukces na Copa America i tegoroczny mundial zmieniły zdanie nawet największych krytyków. Przede wszystkim jednak to sam Messi wreszcie uwierzył w swoją rolę w kadrze.
Kończące się mistrzostwa świata są trochę metaforą tego, jak przebiegała cała dotychczasowa kariera reprezentacyjna Leo Messiego. Falstart, potem wzloty i upadki, aż wreszcie oczekiwanie na końcowy rozdział tej barwnej i emocjonującej opowieści. Leo Messi w reprezentacji Argentyny zadebiutował 17 lat temu w meczu z Węgrami, ale już 40 sekund po wejściu na boisku schodził z niego z czerwoną kartką. Podobnie od zadyszki rozpoczął tegoroczny mundial. Mimo że strzelił gola Arabii Saudyjskiej, to “Albicelestes” niespodziewanie przegrali 1:2. Buenos Aires i inne argentyńskie miasta zamarły. Nie tak miał wyglądać ostatni taniec Messiego z kadrą.
Dalsza część tekstu pod wideo
Teraz wszystkie te ulice, przez które kilka tygodni temu przelał się argentyński smutek, mogą jednak triumfować. Imiennik Messiego i kolega z boiska z owego feralnego spotkania z Węgrami, Lionel Scaloni, okazał się bowiem po raz kolejny tym, który zdołał podnieść reprezentację. Ostatecznie geniusz z Rosario - również dzięki swojemu selekcjonerowi - pożegna się z mistrzostwami świata w najlepszy możliwy sposób - finałem. I bez względu na rezultat tego spotkania, będzie to pożegnanie z podniesioną głową i poparciem całej ojczyzny, co w poprzednich latach nie było aż tak oczywiste.

Huśtawka nastrojów

Argentyńczycy pojechali do Kataru z kadrą bardzo pragnącą mundialowych laurów. I być może z jednej strony właśnie ta chęć odniesienia sukcesu, a z drugiej wysokie oczekiwania ze strony całego świata, sprawiły, że w pierwszym spotkaniu z Arabią Saudyjską podopieczni Scaloniego zaliczyli aż tak bolesne potknięcie.
- Po przegranej w meczu inauguracyjnym na ulicach zapanował smutek, podeszliśmy do tego mocno emocjonalnie. Nikt nie potrafił uwierzyć w tę porażkę, a już na pewno nie przeciwko bądź co bądź Arabii Saudyjskiej. Cały czas jednak czuliśmy, że ta reprezentacja może dojść do finału. Nigdy nie straciliśmy zaufania do “La Scalonety”, jak nazywa się tu reprezentację pod wodzą Lionela Scaloniego. Kiedy Argentyna znów zaczęła wygrywać i pokazywać to, na co ją stać, w ludziach pojawiła się wręcz nowa energia - mówi nam Belen, 23-letnia argentyńska kibicka z Buenos Aires.
Po wpadce na inaugurację Argentyna już w Katarze nie przegrała. Nie oznacza to jednak, że jej droga do finału była autostradą. Przecież “Albicelestes” do ostatniej kolejki fazy grupowej musieli drżeć o awans. Nie zapominajmy, że w meczu z Polską swojego drugiego karnego w historii występów na mundialach nie trafił właśnie Messi. 1/8 finału z Australią? Miała być przebieżką, a okazała się drżeniem do końca o wynik. Ćwierćfinał z Holandią? Wszystko szło gładko, aż tu nagle dwa ciosy w końcówce ze strony “Oranje” i karne. Jedynie spokojne zwycięstwo w półfinale z Chorwacją mogło nieco zmydlić nam oczy. Argentyna do finału dostała się bowiem w iście argentyńskim stylu - czyli poprzez cierpienie.

Nie zawsze był kochany

W tym wszystkim ważną rolę odegrał kapitan. Leo Messi, który na tych mistrzostwach broni się jako lider pod każdym względem. Jedynym bramkarzem, którego nie zdołał pokonać, był Wojciech Szczęsny. Leo strzelił pięć goli i ma na koncie trzy asysty. Prowadzi w klasyfikacji strzelców, choć gonią go Kylian Mbappe i Olivier Giroud, a więc finałowi rywale. Jeśli “La Pulga” sięgnie po Złotego Buta, będzie trzecim Argentyńczykiem w historii z tą nagrodą - po Guillermo Staabile i Mario Kempesie. Dla gwiazdora PSG najważniejsze jest jednak mistrzostwo świata - ostatnie z najważniejszych trofeów w futbolu, którego brakuje w jego dorobku.
- Uważam, że Messi nigdy nie potrafi się tak naprawdę w pełni zrelaksować i w sumie jest to dość normalne, że to wszystko musi być dla niego bardzo stresujące. Kiedy ktoś znajduje się na samym szczycie, musi zmierzyć się z ogromną presją. Ciągle na świeczniku, wszyscy szybko dostrzegają, gdy ma choćby najmniejszy spadek formy. Nasz kapitan od zawsze był świetnym liderem. Tym razem jednak wyjątkowe jest to, że chyba on sam też zdaje sobie sprawę ze swojej roli - tłumaczy Dolores, 20-letnia studentka fashion design z Buenos Aires.
Messi, po wywalczeniu złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, długo czekał na kolejny sukces z reprezentacją. Był uczestnikiem aż czterech przegranych przez “Albicelestes” finałów - trzech Copa America i mistrzostw świata z 2014 roku. W tym samym czasie sięgał po liczne sukcesy z Barceloną, dokładał do kolekcji kolejne Złote Piłki. Niektórzy kibice oraz dziennikarze w Argentynie wypominali mu, że w klubie potrafi wznieść się na wyżyny, ale w reprezentacji już niekoniecznie. Po części przez tę krytykę sześć lat temu nie wytrzymał i zrezygnował z gry w kadrze. Ostatecznie jednak dał się namówić na powrót, a na zeszłorocznym Copa America wreszcie przełamał posuchę i sięgnął po to upragnione trofeum.
- Messi miał na sobie ogromną presję ze strony zarówno mediów, jak i kibiców. W przeszłości w Argentynie zostało powiedzianych o nim wiele gorzkich słów, niektórzy kwestionowali nawet jego umiejętności. Wszystko to było wywołane brakiem wyników z reprezentacją, podczas gdy w Barcelonie potrafił sięgać po kolejne tytuły. Triumf na Copa America potwierdził, że ci wszyscy krytycy Leo się mylili. Od zawsze był dla nas świetnym liderem. I nie chodzi tu stricte o jego umiejętności na boisku, ale także wartości, którym on hołduje - opowiada Zahira, absolwentka stosunków międzynarodowych z Buenos Aires.

Proces “Maradonizacji”

Messi jest już w Argentynie żywym pomnikiem. Dla wielu ludzi z młodego pokolenia pełni dużo ważniejszą rolę w ich życiu niż Diego Maradona.
Oczywiście, dla kibiców “Albicelestes” ten drugi jest postacią niemal świętą. Pokolenie urodzone w latach 90. lub później nigdy nie widziało go jednak na żywo w akcji. Oni dorastali z Messim i to właśnie “Atomowa Pchła” jest dla nich wzorem do naśladowania, piłkarzem, którego podziwiali w dzieciństwie i który wyznaczał kolejne okresy również w ich życiu.
- Triumf na Copa America w zeszłym roku dał Leo Messiemu zastrzyk pewności siebie. Zwycięstwo na turnieju w Brazylii zdecydowanie wzmocniło go przed mundialem. Zawsze był wielkim liderem i wzorem do naśladowania - zarówno dla kolegów z drużyny, jak i całej reszty Argentyńczyków. Od kiedy tylko Messi wypłynął na szerokie wody, był porównywany do Maradony. Obecnie w narodzie kibice oddają hołd obu tym wielkim piłkarzom. Nie ma znaczenia, czy jesteś małym dzieckiem czy dorosłym kibicem. Dziś Messi też już jest symbolem dla wszystkich moich rodaków - uważa Lucas, student medycyny z Rosario.
Pewnie nie byłoby Messiego w takiej formie w tej reprezentacji, gdyby nie Lionel Scaloni. Jest to postać fundamentalna dla sukcesów kadry “Albicelestes”, a przecież objął on kadrę nieco przypadkowo. Miał być opcją tymczasową, a okazał się dokładnie tą osobą, której Argentyńczycy potrzebowali. 44-latek potrafił stworzyć wyjątkową więź ze swoimi piłkarzami i dotyczy to zarówno wprowadzanych przez niego kolejnych utalentowanych graczy, jak i tzw. starych wyjadaczy. Targana wcześniej wieloma problemami reprezentacja wreszcie stała się rodziną.
- Scaloni przede wszystkim potrafi słuchać zawodników i przyjmować do wiadomości ich opinie. Stara się, by każdy z nich był szczęśliwy i po prostu był też sobą. Messi jest teraz lepszy niż kiedykolwiek pod każdym względem i za to należy go mocno szanować. Nie jest tak, że pod wodzą Scaloniego jedynie on się rozwinął i uwierzył w siebie, dotyczy to wszystkich członków tej reprezentacji. Chyba najważniejszą cechą naszego selekcjonera jest to, że ufa swoim piłkarzom i nigdy nie daje się przyćmić rywalom - zaznacza Belen.

Ekscytacja wymieszana z napięciem

Już w niedzielę Argentyńczycy spróbują nie dać się przyćmić wyrachowanym do bólu Francuzom, którzy w Katarze grają niezwykle konsekwentny i skuteczny futbol. W Buenos Aires doskonale pamiętają spotkanie z “Trójkolorowymi” na poprzednim mundialu. To właśnie pojedynek przeciwko podopiecznym Didiera Deschampsa, który zakończył się wynikiem 3:4, odebrał wówczas “Albicelestes” marzenia o mistrzostwie już na poziomie 1/8 finału. Teraz w całej Argentynie panuje ogromna chęć rewanżu, choć wszyscy zdają sobie też doskonale sprawę z siły przeciwnika.
- Atmosfera w Argentynie jest teraz absolutnie szalona. Tysiące ludzi świętuje na ulicach całego kraju, co chwilę możesz usłyszeć klaksony samochodów i zobaczyć kibiców ubranych w charakterystyczne koszulki w naszych narodowych barwach. Nie czuje się tu jakiegoś wielkiego napięcia, ale też nikt nie jest zbyt pewny siebie. Wiemy, że czeka nas bardzo ciężkie spotkanie. Jesteśmy podekscytowani i naprawdę życzymy sukcesu naszej kadrze. Większość z nas pragnie tego zwycięstwa na mistrzostwach świata, ponieważ chcemy, by puchar podniósł Leo Messi, dla którego to ostatni mundial w karierze - podkreśla Zahira.
W starciu dwóch tak wytrawnych graczy kluczem mogą okazać się indywidualności. Cały świat w niedzielę będzie patrzył nie tylko na mecz Argentyny z Francją. Wszystkich już teraz elektryzuje pojedynek Leo Messiego z Kylianem Mbappe. Przed tym drugim jeszcze lata pięknej kariery, dla starszego o nieco ponad dekadę kolegi po fachu to natomiast jeden z ostatnich tańców. I chce on go zakończyć w iście mistrzowskim stylu.

Przeczytaj również