Teoria ewolucji w erze post-Ronaldo. Real Madryt stracił pazury, ale wyrósł mu twardy pancerz

Teoria ewolucji w erze post-Ronaldo. Real stracił pazury, ale wyrósł mu twardy pancerz
Cristiano Barni, Marcos Mesa Sam Wordley/shutterstock.com
Po terapii szokowej, pacjent ciągle chwieje się na nogach. Brakuje goli, brakuje sytuacji, brakuje szaleństwa pod bramką przeciwników. „Królewscy” może długo nie będę taką siłą ofensywną jak za czasów Portugalczyka, ale za to, już bez niego, mogą osiągnąć wyżyny w grze obronnej. Z CR7 na pewno by się do tego nie zbliżyli.
Odejście Cristiano Ronaldo latem 2018 roku spowodowało lawinę wyzwań dla Realu. Musieli nie tylko zastąpić swego największego strzelca, ale także naprędce wymyślić strategię, jak zrekonstruować całą drużynę przez prawie 10 lat budowaną wokół jednego zawodnika.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kiedy portugalski napastnik schodził ze swojego fizycznego prime’u (przyspieszonego przez kontuzje w 2014 i 2016 roku), Real przesunął go z pozycji typowego skrzydłowego na tzw. poszukiwacza przestrzeni (podobną rolę wypełniał nie tak dawno temu Thomas Mueller w Bayernie), dzięki czemu wykorzystywał swoją siłę naturalnego i łatwego odnajdywania się w polu karnym. Real mimo postępującego starzenia się organizmu swojego lidera, nadal potrafił co sezon zdobywać ponad 100 goli na sezon. Lekkie wahnięcie nastąpiło w ostatnim sezonie CR7 w Madrycie, a do kompletnej katastrofy doszło już po odejściu piłkarza.
Statystyki Realu bez Ronaldo
Liczba goli Realu w La Liga od sezonu 2009/10. Sezon 2019/20 wskazuje tylko na przybliżoną prognozę zdobytych bramek/managingmadrid.com
Nic dziwnego zatem, że Real miał trudności z odtworzeniem tych historycznych wyczynów pod jego nieobecność. W sezonie, w którym Florentino Perez nie znalazł odpowiednich następców dla zdobywcy pięciu Złotych Piłek, a strudzony i wypalony skład cierpiał z powodu mieszanki pecha i kiepskich decyzji trenerskich, Los Blancos strzeliło jedynie 63 gole w lidze hiszpańskiej, co przy 94 w poprzedniej kampanii można określić jednym słowem: żenada. Słaby wynik zostanie najprawdopodobniej poprawiony tylko o 10 trafień, jeśli obecne tempo strzelania pozostanie utrzymane.

Odbudowa Benzemy

Duża część trafień jest autorstwa Karima Benzemy, który musiał trochę poczekać, zanim wreszcie dostrzegł „zalety” gry bez Ronaldo.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, masowa produkcja goli francuskiego snajpera nie ruszyła od razu po przyjęciu nowej roli w ataku. W sezonie 2018/19 jego średnia jakości stwarzanych sobie szans (popularny współczynnik xG), odliczając rzuty karne, wynosiła 0,50. Pół spodziewanej bramki na mecz. W rzeczywistości ta średnia była nawet niższa niż podczas gry z Ronaldo.
Wniosek nasuwa się sam. Benzema w nowym Realu częściej ryzykował podjęcia próby strzału w mniej klarownych sytuacjach. W „starym” nie musiał brać tej odpowiedzialności, od tego był CR7. Wykończenie Benzemy zmieniło się, gdy przeszedł przez kryzys zaufania w 2019 roku i dziś stwarza sobie okazje na poziomie tych sprzed kilku lat.
Mimo że liczby są zgodne z niektórymi jego najlepszymi sezonami, to jednak wciąż Benzema nie potrafi zastąpić portugalskiej gwiazdy. Ich relacja należała do tych symbiotycznych, a nie pasożytniczych, to znaczy obaj sobie pomagali i wspierali, liczby jednego nakręcały liczby drugiego. Ucięcie korzenia tej symbiozy wyjaśnia, dlaczego Madryt doświadczył ogromnego spadku produkcji bramek dla całej drużyny.
Podpisanie umowy z Luką Joviciem miało to zmienić, ale Serb występował sporadycznie i raczej starał się tylko zintegrować z systemem, zależnym od stylu gry Benzemy. W rezultacie atak „Królewskich” to dziś one man show. Benzema strzelił lub asystował w 43% z 58 goli Realu w lidze i Champions League.

Zdrowy Hazard to wielki Real

Zbawienia szukano w osobie Edena Hazarda. Wbrew temu, co się powszechnie mówi, o pieniądzach wyrzuconych w błoto i rozczarowaniu transferem, wpływ zdrowego Belga na grę ofensywną madrytczyków należy uznać za kolosalny. Gdy drużyna przystępowała do meczów bez Hazarda, potrafiła strzelić średnio 1,7 gola na mecz, a w momencie, gdy w pierwszym składzie wybiegał były gwiazdor Chelsea, współczynnik wzrastał do 2,4. O przypadku mowy być nie może.
Belg grał w najlepszym okresie ofensywnym Realu w sezonie (w lidze i LM) od meczu z Club Brugge 1 października do tego nieszczęśliwego meczu z PSG pod koniec listopada. Gdy Hazard odzyskał sprawność fizyczną (zejście z letniego „brzuszka”), wyostrzył swoją grę i jeszcze bardziej zintegrował z zespołem – niesamowicie wzrosła produktywność. W tym czasie Real osiągnął średnio 2,7 gola na mecz! Dlatego tak bardzo należy protestować przeciwko wyśmiewaniu decyzji o kupnie Hazarda. Bezsensowny faul Meuniera właściwie zlikwidował na cały sezon potencjalnego lidera drużyny.
Dostępność Hazarda i Viniciusa utorowała drogę dla przyszłości, w której Real nie musi być tak bardzo zależny od Marcelo, właściciela lewego skrzydła, kiedy Ronaldo „kręcił się” w obrębie bramki. Teraz zastępuje go wykwalifikowany w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła Ferland Mendy. Jednak z uwagi na to, że Vini nie gra niezawodnie, a Hazard spędza więcej minut w szpitalu niż na boisku, Los Blancos jeszcze nie odczuli tylu korzyści ze zrównoważonych duetów Hazard-Mendy czy Vinicius-Mendy.

Potęga bronienia

Postawienie na bardziej defensywnych zawodników po odejściu Ronaldo łączy się z szerszym trendem Realu, który wygląda lepiej bez piłki, w defensywnej fazie, bez swojego najlepszego napastnika. Nie dało się tego dostrzec jeszcze w sezonie 2018/19 z powodu mnogości czynników przyczyniających się do katastrofalnych występów, ale warto zauważyć, że jedynym prawdziwym taktycznym osiągnięciem Solariego było zmuszenie piłkarzy do wysokiego pressingu, czyli czegoś, czego, delikatnie mówiąc, nie nadużywał, gdy prowadził rezerwy.
W tym sezonie, pomimo braków w ataku, obrona Realu wyglądała wyjątkowo dobrze. Mają najmniej straconych goli i najniższy współczynnik „spodziewanych goli przeciwników”, w statystykach nie widnieją więc żadne przekłamania. Real Madryt to obecnie skała wśród wszystkich ekip ligi hiszpańskiej, przewyższająca jakością nawet od lat znaną w tej materii firmę Atletico Diego Simeone.
Statystyki Realu bez Ronaldo II
Liczba straconych goli i „spodziewanych straconych goli” w La Liga/wyscout.com
Większość zasług za ten stan rzeczy przypisuje się Casemiro, Fede Valverde czy samemu Zidane’owi. Wszyscy są oczywiście godni pochwały, ale niedocenianym czynnikiem jest… brak Cristiano Ronaldo, który prawie nigdy nie angażował się w bronienie. Widać to przy okazji jego gry w Juventusie. Maurizio Sarri powiedział, że chce pomóc Portugalczykowi w pobiciu nowych rekordów, więc całkowicie uwolnił go od wszelkiej odpowiedzialności defensywnej.
I chociaż Real prawdopodobnie nadal skorzystałby z usług siły ataku 35-latka, robiąc to samo, co Juventus, teraz Zidane może skorzystać z bardziej dynamicznych zawodników, którzy jednocześnie będą aktywni w niższych partiach boiska. Co ważniejsze, ZZ może wystawić teraz skład, bez słabych ogniw podczas organizowania pressingu i dużo bardziej zaangażowany we wszystkich fazach obrony. To równoważy, choć pewnie niecałkowicie, wielką ofensywną zapaść, która nadal jest i pewnie przez jakiś czas będzie charakterystyczna dla epoki post-Ronaldo.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również