To on ma załatać dziurę w pomocy Lecha Poznań. Rywale go znienawidzą, kibice powinni pokochać

To on ma załatać dziurę w pomocy Lecha Poznań. Rywale go znienawidzą, kibice powinni pokochać
screen youtube/lech poznań
Choć zmaga się z przewlekłą chorobą, na boisku nigdy nie okazuje słabości. Jesper Karlstrom z Djurgardens IF sięgnął po mistrzostwo Szwecji, a w ostatnim sezonie był nawet kapitanem tego klubu. Teraz w barwach Lecha Poznań spróbuje podbić polską Ekstraklasę. I ma papiery, by tego dokonać.
Kwiecień 2018. Derby Sztokholmu pomiędzy Djurgardens IF i Hammarby. Choć w końcówce spotkania na tablicy świetlnej wciąż wynik wskazuje na remis 1:1, goście wyprowadzają świetną kontrę. W 87. minucie na środku boiska pada jednak jeden z zawodnik gospodarzy. Jest nim Jesper Karlstrom, który trzyma się za twarz. Choć wszyscy myślą, że został trafiony w głowę, powtórka pokazuje, że jedynie fatalnie symulował. Hammarby w 91. minucie i tak strzela gola na wagę trzech punktów, a w sieci po meczu rozpocznie się ogromny hejt wymierzony w nowego zawodnika Lecha. Uczestniczy w nim też część kibiców jego klubu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Listopad 2019. Djurgardens IF grają wyjazdowy mecz z IFK Noerrkoping w ostatniej kolejce sezonu. Do przerwy gospodarze prowadzą 2:0. Na ostatniej prostej klub Karlstroma jest bliski stracenia mistrzostwa na rzecz Malmoe. Tuż po przerwie ten bierze więc sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi i strzela fenomenalnego gola kontaktowego zza szesnastki. Później trafia jeszcze Mohamed Buya Turay. Mecz kończy się remisem 2:2 i pierwszym od 14 lat tytułem dla Djurgardens.

Postawił na rozwój w ojczyźnie

Tego mistrzostwa nie byłoby, gdyby nie Karlstrom i jego 28 występów w sezonie 2019. A sam pomocnik zapewne nigdy nie zagrałby w Djurgardens IF, gdyby jako młody chłopak nie zdecydował się na przejście z nomen-omen wspomnianego już Hammarby do słynącej ze świetnego szkolenia Brommapojkarny.
- Brommapojkarna jest w Sztokholmie prawdziwą fabryką talentów, ale wielu z jej wychowanków w pewnym momencie musi przejść do większego klubu (np. Djurgardens IF), by się dalej rozwijać. Tak też się stało w 2015 roku również w przypadku Karlstroma, ale począktowo brakowało mu stabilizacji formy. Dobre mecze przeplatał z tymi słabszymi, coś zmieniło się w tej kwestii dopiero w 2019 roku - tłumaczy nam Gustaf Nilsson z magazynu “Fokus”, wieloletni karnetowicz Djurgardens IF.
Do wychowanków Brommapojkarny należą choćby Albin Ekdal, John Guidetti czy Dejan Kulusevski. Wszystkich łączy fakt, że na zagraniczny transfer zdecydowali się tak naprawdę jeszcze jako juniorzy. W przypadku Karlstroma sytuacja była jednak inna.
- Zamiast wyjechać w młodym wieku zagranicę, postanowił najpierw zbudować swoją markę w kraju i sądzę, że naprawdę dużo mu to dało. Wygrał ligę, został kapitanem swojej drużyny itd. Nie sądzę więc, aby istniała ta “właściwa droga”, która pasowałaby każdemu - uważa Therese Strömberg z “SVT Sport” oraz “SportExpressen”.

Wyczekiwana przeprowadzka

Droga, którą obrał cierpiący na cukrzycę Karlstrom, doprowadziła go także do debiutu w reprezentacji Szwecji. W niej rozegrał póki co jedno spotkanie towarzyskie w styczniu 2018 roku przeciwko Danii. Na transfer do Lecha zdecydował się jednak nie tylko dlatego, że znów chciałby wystąpić w narodowych barwach.
- Urodził się i wychował w Sztokholmie, więc pewnie chciał po prostu nowej przygody. Lech Poznań jest wielkim klubem w Polsce i grał w fazie grupowej Ligi Europy, więc to poziom wyżej niż Djurgardens IF. I nie oszukujmy się, w Ekstraklasie kluby płacą też znacznie lepiej niż w Szwecji - wskazuje w rozmowie z nami Björn Johnson z “Dobb.TV”.
Sytuacja w Allsvenskan rzeczywiście nie jest zbyt dobra. W obecnym sezonie liga szwedzka nie miała ani jednego przedstawiciela w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Dodatkowo mocno odczuła ona finansowe skutki pandemii koronawirusa. Zresztą już wcześniej zarobki piłkarzy w stosunku do innych profesji czy zagranicznych lig nie powalały na kolana.
- Każdy piłkarz w Szwecji chce jak najszybciej opuścić ligę, pograć w miejscu, gdzie są większe pieniądze, wycisnąć karierę jak cytrynę i na emeryturę wrócić do siebie. Taki scenariusz realizuje chociażby Mikael Ishak. Jeszcze niedawno zastanawiał się, czy czasem to nie powinien skończyć z poważnym graniem i wrócić do Allsvenskan. Dodatkowo nałożyły się problemy finansowe w całej lidze szwedzkiej, nie tylko Djurgardens IF. Wszyscy piłkarze stamtąd uciekają, tylko z samego klubu Karlstroma odeszło już sporo podstawowych zawodników - opisuje panującą tam sytuację Piotr Piotrowicz, mieszkaniec Szwecji, ekspert od Allsvenskan.

Piłkarz skrojony pod Lecha

Nic więc dziwnego, że Lech postanowił skorzystać z okazji i ściągnąć Kallstroma do siebie po tym, jak w środku pola zrobił się wakat po Jakubie Moderze. Szczególnie, że wydaje się, że Szwed jest wręcz skalibrowany pod profil gracza, którego tak wyczekiwał przy Bułgarskiej trener Dariusz Żuraw.
- Wydaje się, że Lech świetnie go wyskautował. “Kolejorz” gra systemem 1-4-2-3-1, który mocno przypomina ten stosowany przez Djurgardens IF. Karlstrom będzie występował na “szóstce” lub “ósemce”. Choć jest wciąż tylko 25-latkiem, ma już za sobą osiem sezonów na najwyższym poziomie w Szwecji. Dlatego może być też świetnym wzorem do naśladowania dla młodych Lechitów, a tych przecież w Poznaniu nie brakuje - przewiduje Olle Eriksson z “Djurgårdsfamiljen”.
Co ciekawe, nie jest to pierwszy interes, którego “Kolejorz” dokonał do spółki z Djurgardens IF. Wcześniej na Bułgarską z tego właśnie klubu trafili Kebba Ceesay oraz Kaspar Hamalainen, z kolei w drugą stronę nieco później powędrował natomiast Niklas Barkroth.
- Jesper był kapitanem dużego sztokholmskiego klubu z wymagającymi kibicami, więc jego aklimatyzacja pod tym względem nie będzie problemem. Oczywiście potrzebuje trochę czasu, by zaadaptować się do życia w nowym kraju o nieco innej kulturze. Jestem przekonany, że poradzi sobie jednak w polskiej Ekstraklasie. Jest lepszy od Ceesaya oraz Barkrtoha, pewnie znajduje się na podobnym poziomie co kiedyś Hamalainen - dodaje Johnson.

Boiskowy walczak

Na boisku Karlstrom występuje jednak znacznie bliżej własnej bramki niż będący swego czasu gwiazdą “Kolejorza” Fin. I to właśnie jego umiejętności w defensywie są tymi, na których Lech powinien skorzystać najbardziej.
- Nie jest piłkarzem, który będzie strzelać wiele goli czy często asystować, ponieważ najwięcej daje on w defensywie. Jest piłkarzem dającym swojej drużynie zawsze maksimum i na boisku nigdy się nie poddaje. Ma niezłe oko na grę i dysponuje niezwykle mocnym charakterem, z powodu którego został kapitanem Djurgardens IF - mówi Strömberg.
Tym być może najmocniej różni się od choćby Barkrotha. Skrzydłowy do Poznania trafił z łatką wielkiego, acz nieco zmarnowanego szwedzkiego talentu. Na boisku często wydawał się jednak przestraszony, jakby nieobecny. W przypadku Karlstroma powinno być jednak zupełnie inaczej.
- On nie boi się pojedynków w środku pola i często je wygrywa. O jego silnej psychice niech najlepiej świadczy fakt, że w pewnym momencie znalazł się nawet na liście transferowej, ale dostał szansę i ją wykorzystał - podkreśla inny szwedzki dziennikarz, Hugo Mansson.
Karlstroma chwali się również za świetne podania, a zwłaszcza przerzuty, którymi dość często w Lechu popisywał się przecież Moder. “Kolejorz”, oprócz gracza solidnego technicznie i silnego mentalnie, zyskał więc właśnie takiego boiskowego “walczaka”.
- Jesper będzie robił wszystko dla dobra zespołu, w cieniu. Lechowi potrzebny był zawodnik, który będzie gryźć murawę, a były kapitan Djurgardens IF kimś takim jest. Myślę, że sympatycy “Kolejorza” szybko go polubią, ale jego typ gry nie upoważni go do okrzyknięcia go gwiazdą - uważa Marek Wadas, założyciel strony “Futbol Po Skandynawsku”.
Jeśli więc Karlstrom połączy technikę i inteligencję boiskową Łukasza Trałki z walecznością Abdula Aziz Tetteha, to “Kolejorz” właśnie zyskał defensywnego pomocnika, jakiego od dawna nie miał. A ten z pewnością przyda mu się w walce o najwyższe cele.

Przeczytaj również