Top 10 transferów minionego okienka. Tak gorącej zimy na rynku jeszcze nie było

Top 10 transferów minionego okienka. Tak gorącej zimy na rynku jeszcze nie było
PSG
Jeszcze kilka lat temu zimowe okienko transferowe było raczej sennym okresem futbolowego biznesu. Prawie w ogóle nie dochodziło do spektakularnych transakcji z udziałem wielkich klubów, które co najwyżej ściągały zawodników do poszerzenia ławki. Na szczęście ten trend zmienił się w ubiegłym sezonie i trwa do dziś. Rok temu kluby zmieniali Van dijk czy Coutinho i teraz również nie zabrakło transferów z najwyższej półki.
Od razu pragniemy zaznaczyć, że w poniższym zestawieniu najciekawszych transferów znajdują się tylko zawodnicy, którzy definitywnie zmienili barwy w ostatnich tygodniach. Próżno tutaj szukać chociażby Frenkiego de Jonga, który trafi na Camp Nou dopiero 1 lipca czy Pulisica, Higuaina i Moraty, będących wypożyczonymi albo z albo do londyńskiej Chelsea. Liczą się tylko ostateczne przenosiny z jednego klubu do drugiego, a tych oczywiście nie brakowało. Oto zestawienie tych najbardziej ekscytujących.
Dalsza część tekstu pod wideo

10. Cesc Fabregas (Chelsea --> AS Monaco) – 10 mln euro

Nasz ranking otwiera transfer zawodnika, który gdyby jeszcze kilka lat temu zmieniał klub prawdopodobnie znalazłby się w ścisłej czołówce. Złote czasy Fabregasa, który potrafił notować nawet 20 asyst w jednym sezonie Premier League raczej bezpowrotnie minęły, więc Hiszpan zdecydował się na przenosiny do mniej wymagającej ligi.
Problem tylko w tym, że nowy klub Cesca obecnie znajduje się w tak fatalnej dyspozycji, że Ligue 1 wydaje się być dla nich zbyt wysokimi progami. Monaco od 7 kolejki nieprzerwanie okupuje strefę spadkową, przegrywa praktycznie każdy mecz i nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja uległa poprawie.
Ciągłe żonglowanie nazwiskami Jardima i Henry’ego na stanowisku trenera nie przyniosło efektów, zakup Naldo okazał się kompromitacją (Brazylijczyk uzbierał 2 czerwone kartki w 5 meczach ) i nawet podania Cesca wymierzone z zegarmistrzowską precyzją na razie nic nie dały.
Sam zawodnik może być jednak zadowolony, ponieważ po raz pierwszy od dwóch lat gra w klubie, który gwarantuje mu miejsce w pierwszym składzie, ale ewentualny spadek Monaco może sprawić, że Cesc szybko zapragnie kolejnej zmiany barw.

9. Samir Nasri (pozyskanie przez West Ham na zasadzie wolnego transferu)

Na pewno tak szybko z nowego klubu nie będzie chciał odchodzić Samir Nasri. Kontrowersyjny Francuz po nieudanej przygodzie z tureckim Antalyasporem, zakończonej rozwiązaniem kontraktu zapewne nie spodziewał się, że kilka tygodni później będzie członkiem pierwszej jedenastki w tak solidnej drużynie jak West Ham.
„Młoty” trapione wieloma kontuzjami zawodników ofensywnych z Arnautovicem, Chicharito, Carrollem, Jarmolenką i Lanzinim na czele musiały podjąć ryzyko i w trybie natychmiastowym ściągnąć kogoś, kto z miejsca zapewni drużynie odpowiedni poziom.
Padło na znajdującego się wówczas na rynku wolnych zawodników Nasriego. Ten odpłacił się za zaufanie już w meczu z Arsenalem, gdzie napędzał większość akcji ofensywnych podopiecznych Pellegriniego.
Jeśli Francuz utrzyma formę z meczu z „Kanonierami” argentyński szkoleniowiec będzie miał nie lada ból głowy przy wyborze optymalnego zestawienia, gdy do gry wrócą wszyscy rekonwalescenci.

8. Jonny (Atletico Madryt --> Wolverhampton) – 20,5 mln euro

Gdy latem Jonny przechodził z Celty do Atletico wydawało się, że Simeone w końcu znalazł idealnego następcę Juanfrana i to w bardzo okazyjnej cenie (wówczas 7 mln). Jednak w tym samym dniu sfinalizowano również wypożyczenie Hiszpana do Wolverhampton, które kilka dni temu ostatecznie wykupiło Castro za niebagatelną sumę 20 mln.
Dzięki temu Atletico zarobiło 13 mln na zawodniku, który nawet nie zdążył ubrać koszulki „Rojiblancos”, a z kolei „Wilki” pobiły swój rekord transferowy, aby Jonny na stałe reprezentował ich barwy.
Biorąc pod uwagę dyspozycję Hiszpana na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy nie można się dziwić, że działacze z Molineux Stadium zdecydowali się przeznaczyć na niego tak dużą kwotę.
24-latek od 1. kolejki stanowi nieodłączny element składów desygnowanych przez Nuno Espirito Santo ze względu na swoją wszechstronność. Jonny potrafi zagrać właściwie na wszystkich skrajnych pozycjach po obu stronach boiska.
Hiszpan najczęściej występuje na lewej stronie, ale w razie niedyspozycji Doherty’ego jest pierwszym kandydatem na pokrycie również prawej flanki. O takim zawodniku marzy prawdopodobnie każdy trener.

7. Brahim Diaz (Manchester City --> Real Madryt) – 17 mln euro

Gdy dochodzi do transakcji z udziałem dwóch tak wielkich klubów, musi ona znaleźć się w zestawieniu najciekawszych transferów. I tak też się stało, mimo że chodzi tylko o przenosiny na Bernabeu niechcianego w Manchesterze Brahima Diaza.
19-latek nie otrzymywał od Guardioli żadnych szans poza meczami w ramach EFL Cup, zatem postanowił podążyć drogą Jadona Sancho i podbić świat piłki w innych barwach, pokazując, że na Etihad popełniono błąd.
Szkopuł w tym, że Hiszpan wybrał klub, w którym wcale nie otrzyma większej liczby okazji do gry. Mimo wypełnionego po brzegi kalendarza „Królewskich” w styczniu Brahim Diaz mógł liczyć tylko na sporadyczne wejścia z ławki rezerwowych.
Hiszpan jest przyszłością Realu i istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że w kolejnych sezonach będzie odgrywał pierwszoplanową rolę w barwach „Los Blancos”. Na razie jednak wydaje się, że najlepszą opcją byłoby wypożyczenie do nieco słabszego klubu, który zagwarantowałby utalentowanemu 19-latkowi regularne miejsce w pierwszym składzie.

6. Mario Balotelli (Nice --> Olympique Marsylia) – bez kwoty odstępnego

Patrząc na liczby włoskiego napastnika z pierwszych dwóch sezonów spędzonych na Lazurowym Wybrzeżu można by zadać pytanie: dlaczego działacze Nicei pozwolili na odejście za darmo tak znakomitego snajpera?
Balotelli w debiutanckim sezonie w Ligue 1 zdobył 15 bramek w 23 meczach, w kolejnej kampanii ta liczba wzrosła do 18 i warto odnotować, że Mario ustrzelił również 6 bramek w 7 meczach Ligi Europy.
Niestety, jak to w przypadku Balotellego, wszystko szło aż za dobrze, zatem Włoch w bieżących rozgrywkach postanowił pokłócić się z trenerem, prezentować kompromitujący poziom na boisku (dotychczas 1 gol w sezonie), aż w końcu na tyle dać się we znaki Nicei, że działacze klubu postanowili w trybie natychmiastowym zakończyć z nim współpracę.
Konflikty na linii Balotelli-trener/zarząd klubu to nie pierwszyzna, ale i tak znalazła się zdesperowana drużyna, która rychle potrzebowała wzmocnień na środku ataku. Marsylia zajmuje dopiero 8. lokatę w Ligue 1, a jedynym pozytywem w ofensywie jest skrzydłowy – Florian Thauvin, który zgromadził na swoim koncie już 13 trafień w tym sezonie.
Zawodnicy, którzy w teorii powinni być odpowiedzialni za gole, czyli Mitroglou, Ocampos i Germain łącznie trafili do siatki 9 razy. Rudi Garcia na gwałt potrzebował skutecznego napastnika, więc pozyskanie sprawdzonego na francuskich boiskach „SuperMario” było raczej spodziewanym ruchem.
Pozostaje wierzyć, że Włoch znów zaprezentuje się z jak najlepszej strony po zmianie barw. Naturalnie wszystko po to, aby potem wywołać różnorakie skandale i skłócić się z całym otoczeniem.

5. Diego Lainez (Club America --> Real Betis) – 14 mln euro

Teraz coś dla sympatyków młodych talentów, które w niedalekiej przyszłości mogą stanowić o sile największych drużyn. Mowa o 18-letnim Diego Lainezie, który tak okazale prezentował się w rodzimej lidze meksykańskiej, że Betis postanowił uprzedzić wszystkich zainteresowanych, wykładając już w styczniu aż 14 mln.
Nie jest to jakaś astronomiczna kwota, biorąc pod uwagę, że Meksykanin występujący na pozycji ofensywnego pomocnika w ciągu połowy sezonu potrafił ustrzelić 5 bramek i zanotować jedną asystę.
To jednak nie liczby, a przede wszystkim styl gry Laineza jest jego największą zaletą. Meksykanin może się pochwalić naturalnymi zdolnościami nieustannego mijania rywali, zdobywania przestrzeni, posiada też bardzo dobry przegląd pola.
Obserwując grę nowego nabytku Betisu już nawet na hiszpańskich boiskach, gdzie poziom jest nieporównywalnie wyższy niż w Meksyku, aż trudno nie oprzeć się porównaniom z nastoletnim Messim. Długie włosy, filigranowa postura, ułożona lewa noga, bezpardonowy styl gry oparty na wielu dryblingach – tak zaczynał Leo i tak gra dzisiaj Diego Lainez.

4. Leandro Paredes (Zenit Sankt Petersburg --> PSG) – 40 mln euro

Wspominany na początku artykułu transfer Frenkiego de Jonga do Barcelony był katalizatorem przenosin Paredesa do PSG, które niczym tlenu potrzebowało wzmocnień w pomocy.
Po nieudanych negocjacjach z holenderskim pomocnikiem paryżanie zagięli parol na zawodnika o podobnej charakterystyce, który być może dysponuje nieco mniejszym potencjałem niż Frenkie, ale jest o wiele bardziej doświadczony. Ten aspekt może okazać się kluczowy, jeśli podopieczni niemieckiego szkoleniowca chcą osiągnąć w Lidze Mistrzów coś więcej niż 1/8 finału.
Przejście odmienionego przez Ole Gunnara Solskjaera Manchesteru United byłoby absolutnie niewykonalne z Alvesem czy Draxlerem, stanowiącymi o sile drugiej linii. Pozyskanie Leandro Paredesa zatem znacznie zwiększa szansę PSG w starciu z „Czerwonymi Diabłami”.
Argentyńczyk może zagrać na każdej pozycji w środku pola, jest pewnym punktem w obronie, potrafi również punktować w ofensywie (4 gole i 4 asysty w tym sezonie). Krótko mówiąc, Paredes jest tym kogo PSG potrzebowało po kontuzji Marco Verrattiego i odsunięciu od składu Adriena Rabiota.

3. Lucas Paqueta (Flamengo Rio de Janeiro --> AC Milan) – 35 mln euro

Nasze podium otwiera transfer zawodnika, którego brakowało w Milanie od wielu lat. Ostatnie sezony w wykonaniu „Rossonerich” były niekończącym się pasmem niepowodzeń, których twarzami byli apatyczni środkowi pomocnicy m.in. Biglia czy Montolivo.
Teraz mediolańczycy powoli starają się wrócić do piłkarskiej elity, a pomóc w tym ma 21-letnia perła brazylijskiej piłki, obdarzony niebywałymi umiejętnościami Lucas Paqueta. Chociaż wychowanek Flamengo trafił na San Siro zaledwie kilka tygodni temu, już wielokrotnie zademonstrował światu swoją niebywałą technikę użytkową, z nutką „joga bonito”.
Gennaro Gattuso, który przecież gustuje w walecznych zawodnikach nie zastanawiał się długo i natychmiast po przybyciu Paquety do Włoch uczynił z niego pierwszoplanową postać środka pola Milanu. We wszystkich styczniowych meczach „Rossonerich” Brazylijczyk występował od 1 minuty.

2. Krzysztof Piątek (Genoa --> AC Milan) – 35 mln euro

Niekwestionowanym królem zimowego okienka transferowego okazał się Milan, który poza Paquetą sprowadził również (aż trudno uwierzyć, że mogę pisać to w 100% poważnie) jednego z obecnie najlepszych środkowych napastników świata – Krzysztofa Piątka.
O wyczynach Polaka w Genoi słyszał prawdopodobnie każdy sympatyk futbolu na świecie, ale przejście do o wiele bardziej renomowanego klubu wiązało się z ogromnym ryzykiem.
Szybsze tempo gry, mniejsze zrozumienie z partnerami, aklimatyzacja i jeszcze można by pewnie znaleźć milion innych powodów, dla których Piątek nie powinien ruszać się w styczniu z Genoi. Ale tyle teorii, bo już pierwsze 2 mecze 23-latka na San Siro pokazały, że jest on napastnikiem stworzonym do wielkich rzeczy.
Leonardo na powitalnej konferencji Piątka powiedział, że na numer 9 trzeba sobie zasłużyć i Krzysztof zdecydowanie wziął sobie do serca słowa dyrektora sportowego. „Il Pistolero” od razu wziął się za strzelanie, czym oczywiście zaskarbił sobie uwielbienie ze strony sympatyków „Rossonerich”.
W końcu dawno na włoskich boiskach nie było napastnika, który z taką łatwością dewastowałby jednego z najlepszych stoperów – Kalidou Koulibaly’ego. Dodatkowo w Mediolanie od niepamiętnych czasów kibice czekali na napastnika zdolnego zdobywać tzw. bramki z niczego.
Piątek to wszystko zrobił po niecałym tygodniu spędzonym w klubie, w pierwszym meczu w wyjściowym składzie. Tak właśnie wygląda definicja klasy i gotowości do gry na najwyższym poziomie.

1. Emiliano Sala

Pierwsze miejsce potraktowaliśmy wyjątkowo. W przypadku takiej tragedii ciężko silić się na wyszukane słowa, ponieważ żadne nie opiszą tego, co muszą czuć bliscy argentyńskiego napastnika. Zawodnik dogadany już z nowym klubem, prawdopodobnie zginął w katastrofie lotniczej. Pewnych informacji w tej sprawie jest jednak tak mało, że lepiej pokazać jak wspaniale zachowali się piłkarze oraz fani Nantes:
Sympatycy Cardiff nie pozostali im dłużni:
W takich chwilach właśnie można sobie uzmysłowić, że piłka, mimo, że coraz bardziej skomercjalizowana, jest stworzona dla ludzi i przede wszystkim przez ludzi. Bajońskie sumy są tylko narzędziem.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również