TOP10 trenerów 2020 roku. Naprawiamy błędy z gali FIFA Best, doceniamy menedżerów "kopciuszków"

TOP10 trenerów 2020 roku. Naprawiamy błędy z gali FIFA Best, doceniamy menedżerów "kopciuszków"
własne
Rok 2020 wielkimi krokami zbliża się do końca, zatem my przyspieszamy z naszymi podsumowaniami. Niedawno pod lupę wzięliśmy już największe odkrycia, najlepszych polskich piłkarzy oraz największych wygranych ostatnich dwunastu miesięcy. Zarówno wśród reprezentantów Polski, jak i międzynarodowej śmietanki. Teraz z kolei zajmiemy się trenerami. Tymi, którzy na przestrzeni mijającego roku radzili sobie najlepiej.
Niektórzy na miejsce w naszym zestawieniu zapracowali zdobytymi trofeami. Inni ujęli nas poprowadzeniem "kopciuszków" na salony. Kolejni zaś potrafili dołożyć duże cegły do odbudowy swoich zespołów. Różni ich często wiek, narodowość, podejście taktyczne i wiele innych kwestii. Łączy to, że rok 2020 mogą zaliczyć do udanych.
Dalsza część tekstu pod wideo
W rankingu znalazło się miejsce dla czterech Niemców, dwóch Francuzów, dwóch Włochów, Hiszpana i Argentyńczyka. Dzieląc natomiast naszych bohaterów na ligi, ujrzymy trzech przedstawicieli La Liga, dwóch reprezentantów Ligue 1, Serie A i Bundesligi. Jest też oczywiście rodzynek z Premier League.

10. Rudi Garcia (Olympique Lyon)

Szkoleniowiec Olympique Lyon zasłużył na przynajmniej symboliczne wyróżnienie. W 2020 roku jego zespół najpierw wyeliminował z Ligi Mistrzów Juventus, jeszcze w tradycyjnym dwumeczu, a później, już w lizbońskim turnieju finałowym, zagrał na nosie Manchesterowi City. Zatrzymał go dopiero niezniszczalny Bayern. Nieco gorzej sytuacja wyglądała w niedokończonym sezonie Ligue 1, który Lyon skończył dopiero na siódmym miejscu. Gdyby jednak grano dalej, ekipa Garcii pewnie przesunęłaby się wyżej. Straty nie były jeszcze pokaźne.
Francuski menedżer wyciągnął wnioski z nieudanych występów ligowych i już w bieżącej kampanii radzi sobie ze swoim zespołem znakomicie. Po 17 kolejkach to właśnie Lyon jest liderem Ligue 1. Na koncie ma zaledwie jedną porażkę. Ostatni przegrany mecz? Wrzesień i spotkanie z Montpellier. Później 14 spotkań wygranych lub zremisowanych. Widać, że za sterem klubu stoi odpowiedni człowiek.

9. Diego Simeone (Atletico Madryt)

Diego Simeone i jego Atletico roku nie skończą co prawda z jakimkolwiek trofeum, ale i tak mogą mówić o umiarkowanie dobrych miesiącach. W tym momencie “Los Colchoneros” liderują w La Liga. Tyle samo punktów ma co prawda Real, ale “Królewscy” rozegrali już dwa spotkania więcej. Czy Atletico może w tym roku przerwać hegemonię Barcelony i Realu? Jak najbardziej. Póki co podopieczni “Cholo” są na dobrej drodze, by poprawić swój wynik z poprzedniego sezonu, gdy kończyli zmagania na najniższym stopniu podium.
Kamyczkiem do ogródka argentyńskiego szkoleniowca może być natomiast turniej finałowy Ligi Mistrzów w Lizbonie. Wcześniej Atletico wyeliminowało przecież obrońców tytułu - Liverpool i głośno mówiło się o tym, że drużyna powinna namieszać w Champions League. Niespodziewanie zatrzymała się jednak już w ćwierćfinale na zespole RB Lipsk. Szansę na poprawę Simeone i jego banda dostaną już niedługo. Awansowali do 1/8 finału, gdzie zmierzą się z Chelsea. I wydaje się, że są faworytem tego dwumeczu. U samego Simeone widać natomiast w ostatnim czasie delikatną zmianę. Argentyńczyk stawia coraz częściej na bardziej otwartą grę, co jeszcze jakiś czas temu było nie do pomyślenia. Ale i mimo to jego Atletico imponuje przede wszystkim szczelną defensywą. W lidze straciło do tej pory zaledwie pięć goli.

8. Stefano Pioli (AC Milan)

Gdy w Milanie decydowano się na zatrudnienie Pioliego, korki od szampana raczej nie strzelały. Z perspektywy czasu można jednak powiedzieć, że była to kapitalna decyzja. Milan po latach posuchy w końcu odzyskuje dawny blask. Dziś jest liderem Serie A, w której nie przegrał żadnego spotkania. Broniący tytułu Juventus wyprzedza już o dziesięć punktów. Odwiecznych rywali z Mediolanu o jedno oczko. “Rossoneri” dają ponadto radę w Lidze Europy, gdzie wygrali swoją grupę.
Jasne, zespół nie występuje w Lidze Mistrzów, stąd trudno o prawdziwą weryfikację (i wyższe miejsce Pioliego), ale włoskiego szkoleniowca oraz jego zespół i tak trzeba chwalić. W 2020 roku byli praktycznie nie do pokonania. Przegrali tylko trzy razy. Wykręcali serie z kosmosu. Rekord? 24 spotkania z rzędu bez porażki. Z ciekawością będziemy przyglądać się dalszym poczynaniom Pioliego i jego Milanu, bo wygląda to bardzo obiecująco. Kibice “Rossonerich” w końcu mają trochę powodów do radości. Drużyna gra nie tylko skutecznie, ale też wyjątkowo miło dla oka, co w dużym stopniu jest zasługą preferującego taki styl gry menedżera.

7. Zinedine Zidane (Real Madryt)

Zidane to taki szkoleniowiec, który zawsze spadnie na cztery łapy. Gdy wydaje się już, że jego związek z Realem się wypalił, drużyna gra źle i zaraz narobi sobie kłopotów, on wyciąga magiczną różdżkę i w mgnieniu oka odmienia sytuację. W efekcie, patrząc na suche fakty, “Królewscy” mają za sobą bardzo dobry rok. Zdobyli przecież mistrzostwo Hiszpanii, imponując skutecznością właśnie w tej części sezonu rozgrywanej już w 2020 roku. Teraz też są w czubie tabeli. Mają tyle samo punktów co liderujące Atletico, choć trzeba zaznaczyć, że rozegrali dwa mecze więcej.
Liga Mistrzów? Tutaj w poprzedniej kampanii nie udało się przejść Manchesteru City. Z jednej strony zawód. Z drugiej jednak sytuacja do wkalkulowania. Faza grupowa bieżącego sezonu Champions League też przyniosła trochę kłopotów, ale ostatecznie Real wygrał nawet swoją grupę. Zidane może więc mieć - kolokwialnie ujmując - czyste papcie. W ostatecznym rozrachunku bronią go bowiem wyniki, nawet jeśli na grę zespołu momentami nie da się patrzeć.

6. Thomas Tuchel (PSG)

Na szóstym miejscu umieszczamy szkoleniowca, który kilka dni temu stracił pracę. Nie będziemy ukrywać, że dziwi nas to niemiłosiernie, bo PSG ma za sobą najlepszy rok od dawna. W niedokończonym przed pandemię sezonie Ligue 1 klub ze stolicy Francji liderował ze znaczną przewagą. Później doszedł do upragnionego finału Ligi Mistrzów, który przez lata był przecież nie do przeskoczenia. Tam narobił sporego strachu będącemu w kapitalnej formie Bayernowi.
Bieżący sezon - wygrana grupa w Lidze Mistrzów, chociaż wśród rywali były mocne ekipy Manchesteru United i RB Lipsk. Jedynie w Ligue 1 PSG przestało tłamsić wszystkich. Zaliczyło kilka wpadek, ale na panikę było chyba zbyt wcześnie. W tym momencie drużyna ma tylko punkt straty do Lyonu i Lille. No ale… Tuchel zrobił sobie w Paryżu trochę pod górkę. Niekoniecznie samymi wynikami, a niektórymi wypowiedziami, które nie podobały się władzom klubu. Decyzja o jego zwolnieniu nie przypadła natomiast do gustu gwiazdom zespołu - Neymarowi i Kylianowi Mbappe. To pokazuje tylko, że Niemiec potrafił zdobyć zaufanie i sympatię nawet tak specyficznego i trudnego w prowadzeniu zespołu. Dobry fachowiec, który nie powinien długo czekać na konkretne oferty.

5. Gian Piero Gasperini (Atalanta)

Gasperini z mieszanki przyzwoitych piłkarzy potrafił zrobić drużynę, która była w stanie wygrać z każdym. W Atalancie trudno bowiem szukać całej plejady gwiazd. Jest kilku bardziej wyróżniających się zawodników, których wspierają solidni rzemieślnicy. A mimo to zespół w 2020 roku wskoczył do europejskiej czołówki. W Lidze Mistrzów doszedł do ćwierćfinału i był tam o krok od wyeliminowania PSG. W Serie A napędził strachu wielkim firmom, ostatecznie kończąc sezon na najniższym stopniu podium, tracąc przy tym do mistrzowskiego Juventusu tylko pięć punktów.
Atalantą zachwycali się wszyscy. Za wynikami szła bowiem przepiękna gra. A może odwrotnie. Za przepiękną grą szły dobre rezultaty. I chociaż ekipa z Bergamo w bieżącym sezonie już tak nie imponuje, była w stanie awansować z grupy Ligi Mistrzów, zostawiając za plecami Ajax Amsterdam. Wygrała też mecz na Anfield z Liverpoolem. Gasperini stworzył zespół, którego bać muszą się wszyscy. Zespół często nieprzewidywalny. W tym tkwi chyba jego główny sekret.

4. Julen Lopetegui (Sevilla)

Lopetegui po nieudanym epizodzie w Realu Madryt zdążył już mocno odbudować swoją pozycję. Latem 2019 roku przejmował Sevillę, która przechodziła przecież sporą rewolucję. Wydawało się, że na jej rezultaty trzeba będzie trochę poczekać, tymczasem zespół już w pierwszym sezonie pod wodzą Hiszpana wygrał Ligę Europy, pokonując po drodze Romę, Wolverhampton, Manchester United oraz Inter. Ligowe zmagania zakończył natomiast tuż za wielką trójką - Realem, Barceloną i Atletico.
Ostatnie miesiące Lopetegui i jego podopieczni także mogą uznać za umiarkowanie udane. Wyszli z grupy Ligi Mistrzów, a w 1/8 finału zmierzą się z Borussią Dortmund, zatem wcale nie będą stali na straconej pozycji. Sytuacja w La Liga też jest niezła, bo zajmują w niej obecnie czwarte miejsce. Lopetegui i piastujący stanowisko dyrektora sportowego Monchi wciąż są w Sevilli na placu budowy, a i tak osiągają świetne rezultaty.

3. Julian Nagelsmann (RB Lipsk)

Sztandarowy przykład, że młode pokolenie menedżerów ma się dobrze. 33-letni Nagelsmann wyrobił sobie renomę już w Hoffenheim, czym zapracował na “transfer” do mającego spore aspiracje RB Lipsk. Z zespołem “Byków” tylko na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy zdążył już dojść do półfinału Ligi Mistrzów, eliminując po drodze Tottenham i Atletico Madryt. Przechytrzenie Jose Mourinho i Diego Simeone? Niezła sztuka. Za mocne na Lipsk okazało się dopiero PSG z jego rodakiem na ławce.
Zmagania w Bundeslidze podopieczni Nagelsmanna zakończyli w tamtym sezonie na trzecim miejscu. Bayern był bezkonkurencyjny. Do Borussii Dortmund stracili trzy punkty i mogą pluć sobie w brodę, bo na ostatniej prostej zbyt często pozwalali sobie na wpadki. Teraz starają się wyciągać wnioski. Chociaż stracili swojego lidera i najlepszego strzelca, Timo Wernera, nie mają szczególnych problemów. Są w ligowym czubie. Wyszli z grupy Ligi Mistrzów, odsyłając z kwitkiem Manchester United. I nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że duża w tym zasługa 33-letniego trenera, który potrafi odpowiednio poukładać wszystkie klocki. Na papierze wcale nie tak rewelacyjne.

2. Juergen Klopp (Liverpool FC)

Na niedawnej gali FIFA Best to właśnie Klopp został uznany za najlepszego trenera roku. Sam z takim werdyktem za bardzo się nie zgadzał, podobnie jak większość kibiców i dziennikarzy. Wszyscy chyba wiemy, kto zasłużył w tym względzie na miano numeru jeden, o czym więcej napiszemy jeszcze w dalszej części artykułu. Ale teraz o samym Kloppie, który przecież też ma za sobą kapitalne miesiące.
Poprowadzenie Liverpoolu do pierwszego od 30 lat tytułu mistrza Anglii to sukces, który na zawsze zapisze go w annałach historii klubu z Anfield Road. Przez kilka lat Niemiec budował pod ten triumf solidne fundamenty. W końcu dopiął swego. Dziś jego zespół jest na dobrej drodze, by ten sukces powtórzyć. Co prawda do końca sezonu w Premier League daleka droga, ale to właśnie “The Reds” otwierają tabelę. Pewnie wygrali też swoją grupę w Lidze Mistrzów. Biorąc pod uwagę niezwykle udany rok 2020, zawiedli jedynie w poprzedniej edycji Champions League, bo tak trzeba określić odpadnięcie na etapie 1/8 finału.

1. Hansi Flick (Bayern Monachium)

Jedyny możliwy wybór. Hansi Flick wygrał w 2020 roku z Bayernem wszystko, co było do wygrania. I chociaż miał armię kapitalnych żołnierzy na boisku, nie sposób bagatelizować jego roli w tych sukcesach. Kto spodziewałby się w listopadzie 2019 roku, że po pierwsze nie będzie tylko szkoleniowcem tymczasowym, a po drugie napisze z klubem tak piękną historię? Chyba nikt. A on rzeczywiście tego dokonał.
Wygrana w kapitalnym stylu Liga Mistrzów, bez jakiejkolwiek porażki (nawet i remisu), do tego triumf w Bundeslidze, Pucharze Niemiec, Superpucharze Niemiec i Superpucharze Europy. Kapitalne rekordy meczów bez porażki. Wystarczy wspomnieć, że w 2020 roku Bayern przegrał zaledwie jeden mecz. W tym momencie znów lideruje w lidze niemieckiej. W cuglach wygrał swoją grupę Champions League. Co tu dużo pisać. To był rok Bayernu. To był rok Roberta Lewandowskiego. To był rok Hansiego Flicka.
TOP10 trenerów
własne

Przeczytaj również