TOP5 faworytów do wygrania Ligi Europy. To ich zobaczymy w Gdańsku?

TOP5 faworytów do wygrania Ligi Europy. To ich zobaczymy w Gdańsku?
Jose Breton- Pics Action / shutterstock.com
Nie oszukujmy się, Liga Europy raczej nie należy do najbardziej interesujących rozgrywek na świecie. Jasne, są tam dobre mecze, grają niezłe drużyny, ale to wciąż bardzo mała namiastka Ligi Mistrzów. Mimo wszystko obecny sezon może być dla Polaków z pewnego względu nieco bardziej interesujący. Wielki finał odbędzie się bowiem w Gdańsku. Kto w maju (najprawdopodobniej) powalczy o trofeum na Stadionie Energa? Wskazujemy pięciu faworytów!
W grze pozostało jeszcze 16 drużyn. Większość z nich rozpocznie dziś zmagania w 1/8 finału. Większość, bo spotkania Sevilli z Romą oraz Interu z Getafe póki co nie dojdą do skutku z wiadomej przyczyny. Załóżmy jednak, że prędzej czy później uda się wszystko dograć. W pozostałej stawce nie brakuje dużych firm, ale są i kopciuszkowie, gotowi utrzeć nosa w teorii większym od siebie. Kto ma największe szanse na finał?
Dalsza część tekstu pod wideo

5. Sevilla FC

Drużyna, która Ligę Europy zna jak własną kieszeń, bo w latach 2013-2016 wygrywała ją aż trzy razy z rzędu, a w XXI wieku łącznie ma na koncie pięć takich triumfów. Dziś z pewnością ekipa z Andaluzji nie jest zespołem na takim poziomie jak jeszcze kilka lat temu, ale lekceważyć jej nie można.
W lidze podopiecznym Julena Lopeteguiego idzie w tym sezonie wyjątkowo dobrze, bo aktualnie zajmują wysoką trzecią lokatę, ustępując tylko Barcelonie i Realowi. Wciąż trzeba jednak oglądać się za plecy. Bardzo małe straty punktowe mają bowiem Real Sociedad, Getafe, Atletico Madryt i Valencia.
Jak z kolei Sevilli wiedzie się w tym sezonie Ligi Europy? Mecze z CFR Cluj w 1/16 finału przyniosły duże emocje, ale mało bramek. W Rumunii padł bowiem remis 1:1, a u siebie Hiszpanie zaliczyli “zwycięski” remis 0:0. Łatwo więc nie było. Wcześniej dużo lepiej szło w grupie, bo tam udało się wygrać pięć na sześć spotkań, co oczywiście dało pierwszą lokatę w stawce z APOEL-em, Karabachem i Dudelange. No grupa śmierci to jednak nie była.
Kto może poprowadzić Sevillę do sukcesu w Europie? Zdecydowanie Lucas Ocampos. Argentyński skrzydłowy jest w znakomitej formie. W tym sezonie ma już na koncie 10 bramek i dwie asysty. To na nim w głównej mierze opiera się gra ofensywna klubu z Andaluzji.
Najbliższą przeszkodą Sevilli w drodze do Gdańska będzie AS Roma, a więc ekipa, która też może namieszać. W tym zestawieniu znalazłaby się pewnie gdzieś tuż za czołową piątką.

4. Bayer Leverkusen

Bayer to aktualnie piąta drużyna niemieckiej Bundesligi, ale w ostatnich tygodniach “Aptekarze” praktycznie nie mają sobie równych. Jeśli zespół pokonuje Borussię Dortmund, a na stadionie w Lipsku jest w stanie zdominować rewelacyjne “Byki” to znaczy, że wszystko idzie w dobrą stronę. Ostatni weekend? Luźne zwycięstwo 4:0 z Eintrachtem.
Gra na dwóch frontach zupełnie nie przeszkadza piłkarzom Petera Bosza. W 1/16 finału Ligi Europy wyższość Bayeru musiało uznać FC Porto (w dwumeczu 2:5). Wcześniej “Aptekarze” grali oczywiście w Lidze Mistrzów, gdzie zajęli trzecie miejsce w grupie z Juventusem, Atletico i Lokomotiwem Moskwa. Tylko sześć zdobytych punktów chwały nie przynosi, ale warto docenić chociażby domowy triumf nad podopiecznymi Diego Simeone.
W szeregach Leverkusen trudno wyróżnić jednego piłkarza. Dyspozycją imponuje wielki talent niemieckiej piłki, Kai Havertz. Do niedawna chwalić można też było Kevina Vollanda, który był - i dalej jest - najlepszym strzelcem zespołu z BayArena, ale niemiecki napastnik z powodu urazu może być wyłączony z gry nawet do końca sezonu.
Bayer ma szansę stać się prawdziwym czarnym koniem tych rozgrywek. W 1/8 finału zmierzy się z niewygodnym Glasgow Rangers, ale nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że jest wyraźnym faworytem tej rywalizacji. Jeśli faktycznie “Aptekarze” odprawią z kwitkiem szkocką ekipę, pozostaną im do wykonania dwa kroki, by 27 maja zameldować się w Gdańsku.

3. Wolverhampton FC

Drugi sezon z rzędu “Wilki” zbierają mnóstwo zasłużonych pochwał, ale dopiero w obecnych rozgrywkach mają okazję łączyć ze sobą grę w Premier League i Lidze Europy. I wychodzi im to naprawdę znakomicie.
Na krajowym podwórku podopieczni Nuno Espirito Santo wciąż pozostają w grze o Ligę Mistrzów. Aktualnie zajmują szóste miejsce, ale straty do Manchesteru United i Chelsea nie są duże. Trzeba to sobie powiedzieć szczerze - Wolverhampton to dziś ścisła angielska czołówka. Pokazują to nawet mecze z tymi teoretycznie większymi, w których “Wilki” wcale nie odstają, a często wręcz kończą spotkania z tarczą.
I co ważne, rywalizacja w niezwykle wymagającej Premier League nie wpływa negatywnie na występy w Europie. Ostatnio Wolves uporali się bez problemów z Espanyolem, w dwumeczu wygrywając aż 6:3. W grupie szło równie dobrze. Nie udało się co prawda jej wygrać, bo oczko więcej uzbierała Braga, ale 13 punktów w sześciu meczach to bardzo solidny dorobek.
Pierwsze skrzypce w ekipie z Molineux Stadium grają bramkostrzelni Diogo Jota i Raul Jimenez, w środku pola błyszczą Ruben Neves i Joao Moutinho, najlepszy okres w karierze przeżywa Adama Traore, a i zawodników z formacji defensywnej można chwalić, wspominając tu chociażby o solidnych Romainie Saissie, Willym Bollym czy broniącym dostępu do bramki Rui Patricio.
Dla “Wilków” w tym sezonie nie ma rzeczy niemożliwych, a w stawce ekip, które wciąż pozostają w grze o Ligę Europy, trudno doszukiwać się zespołu będącego poza zasięgiem piłkarzy Nuno Espirito Santo.
Dziś Wolverhampton rozegra swój pierwszy mecz w 1/8 finału. Rywal? Olympiakos Pireus. Faworyt jest jeden, ale o tym, że Greków lekceważyć nie warto, przekonał się ostatnio Arsenal.

2. Manchester United

Nadeszły dziwne czasy. Jeszcze jakiś czas temu mało kto wyobrażał sobie Manchester United w Lidze Europy. Teraz nikogo to już nie zaskakuje. Trzy sezony temu “Czerwone Diabły” wygrały te rozgrywki, a dziś są jednymi z głównych faworytów do powtórzenia tego sukcesu.
Zwłaszcza, że ostatnio naprawdę imponują formą, na co niebagatelny wpływ ma sprowadzony w zimowym okienku Bruno Fernandes. Ostatni raz Manchester przegrał spotkanie w styczniu. Od tamtej pory zaliczył już dziesięć meczów bez porażki, pokonując m.in. Chelsea i Manchester City.
Piłkarzom Solskjaera równie dobrze idzie zresztą w Europie. Na etapie 1/16 finału LE bez problemów pokonali belgijski Club Brugge (6:1 w dwumeczu), a jeszcze wcześniej z 13 punktami wygrali swoją grupę.
Teraz na ich drodze stanie LASK Linz. Ekipa z Austrii jest prawdziwą rewelacją tego sezonu. Na krajowym podwórku ma duże szanse zepchnąć z tronu Red Bulla Salzburg, a w Lidze Europy najpierw wyprzedziła w grupie PSV Eindhoven, Sporting i Rosenborg, by w 1/16 finału puścić z kwitkiem holenderskie AZ Alkmaar. “Czerwone Diabły” muszą więc mieć się na baczności.

1. FC Inter

Dziś w nocy mediolański klub poinformował, że zawiesza swoje uczestnictwo we wszelkich rozgrywkach z powodu pandemii koronawirusa. Trudno na ten moment powiedzieć więc, czy podopiecznych Antonio Conte zobaczymy jeszcze w tej edycji Ligi Europy. Jeśli jednak tak - urastają oni z pewnością do miana głównego faworyta tych rozgrywek.
Można było zastanawiać się, czy Inter po odpadnięciu z Ligi Mistrzów potraktuje Ligę Europy na poważnie, czy jednak skupi się na Serie A, lekceważąc rozgrywki na Starym Kontynencie. Dwumecz z Ludogorcem w 1/16 finału pokazał jednak, że o żadnym odpuszczaniu nie może być mowy. Podopieczni Antonio Conte wygrali 2:0 i 2:1 i bez większych problemów awansowali dalej.
Mediolańczycy nie są co prawda ostatnio w najwyższej formie, o czym świadczą dwie porażki w meczach na szczycie ligi włoskiej - z Lazio i Juventusem, które sprawiły, że marzenia o Scudetto najprawdopodobniej będzie trzeba odłożyć na kolejny sezon.
Tym bardziej więc “Nerazzurri” mogą poważnie przyłożyć się do Ligi Europy. Na Giuseppe Meazza dawno nie widziano żadnego trofeum. Chociaż wygranie rozgrywek drugiego sortu nie jest pewnie szczytem marzeń w niebieskiej części Mediolanu, to jednak na pewno przyjęto by je ze sporą dozą satysfakcji.
W obecnym sezonie Inter pokazywał już futbol znakomity, by wspomnieć tu chociażby o nie tak dawnej derbowej rywalizacji z Milanem, gdy w drugiej połowie Lukaku i spółka wyczyniali prawdziwe cuda. Jeśli częściej będą wskakiwać na ten poziom, trudno będzie ich powstrzymać.
Póki co zatrzymać może ich jednak panujący wirus, a także... UEFA, która poprosiła Inter i Romę o... całkowite wycofanie się z rozgrywek, by te mogły być kontynuowane. Kluby nie wyraziły na to jednak swojej zgody.
Dominik Budziński

Przeczytaj również