Transfer Haalanda do tego klubu byłby idealnym rozwiązaniem. Tu warto zapłacić wielkie pieniądze

Transfer Haalanda do tego klubu byłby idealnym rozwiązaniem. Tu warto zapłacić wielkie pieniądze
Xinhua / PressFocus
Ewentualny transfer Erlinga Haalanda do Chelsea właściwie jest pozbawiony wad. Jedyny problem? Cena. Ale wydaje się, że “The Blues” powinni zaryzykować. Brakuje im dokładnie takiego zawodnika jak Norweg.
Chelsea wystosowała już ponoć pierwszą ofertę za 20-letniego napastnika. Włodarze niemieckiego klubu mieli z miejsca odrzucić propozycję bliżej nieokreślonej kwoty wzbogaconej jednym z dwójki piłkarzy: Tammy Abraham - Callum Hudson-Odoi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na tym jednak mają nie skończyć się próby londyńczyków. Stacja radiowa “talkSPORT” oraz niemiecki dziennik “Bild” donoszą o potencjalnym zielonym świetle Romana Abramowicza na położenie na stół 150 milionów funtów. To suma wręcz kosmiczna, jednak w dzisiejszym futbolu spotykana już coraz częściej. I w jej obliczu, nawet zdeterminowane zatrzymaniem Haalanda władze Borussii musiałyby przekalkulować potencjalne przychody z takiej transakcji. Przecież ceny piłkarzy lecą na łeb na szyję wraz z upływem kontraktów.
Co jednak Chelsea zyskałaby na transferze Norwega? Wydaje się, że Thomas Tuchel dostałby wszystko, czego potrzebuje.

Snajper potrzebny od zaraz

Przejęcie ekipy “The Blues” przez Thomasa Tuchela od samego początku robiło wrażenie. Niemiec bez kompleksów wszedł na angielskie podwórko, kończąc sezon w czołowej czwórce oraz dokładając do londyńskiej gabloty puchar Ligi Mistrzów. Do tej pory prowadził Chelsea w 31 meczach. Jego bilans to 20 zwycięstw, sześć remisów oraz jedynie pięć porażek. To są statystyki wręcz kapitalne. Jednak obserwatorom Premier League mógł dać się we znaki jeden solidny mankament, który podnosił ciśnienie kibicom stołecznej drużyny jeszcze za kadencji Franka Lamparda. Chodzi oczywiście o skuteczność. Piłkarze ze Stamford Bridge mieli najzwyczajniej w świecie problemy z zamienianiem okazji bramkowych na gole. A okazji tworzyli sobie całe mnóstwo. Widać to choćby po statystyce “expected goals” za całą zeszłą kampanię Premier League.
  • Manchester City - 73,3
  • Liverpool - 72,6
  • Chelsea - 64
  • Manchester United - 60,2
  • Leeds United - 57,5
Jednak gdy pokusimy się o zweryfikowanie, który zespół faktycznie wykorzystuje stworzone szanse, dla “The Blues” sprawa nie wygląda już tak różowo. Spójrzcie na różnicę między stworzonymi sytuacjami a faktycznymi bramkami (od liczby goli odejmujemy “expected goals”).
  • Tottenham - +11,5
  • Manchester United - +9,8
  • Manchester City - +8,7
  • Leicester City - +8
  • ...
  • 17. Chelsea - -8
Problem ewidentnie tkwi więc w zachowaniu pod bramką przeciwnika i nie można oprzeć się wrażeniu, że po zakontraktowaniu klasowej “dziewiątki”, Chelsea stałaby się prawdziwą potęgą. I tu wchodzi on, cały na niebiesko. Oczywiście w bardzo optymistycznym dla “The Blues” scenariuszu.
Liczby Erlinga Haalanda wyglądają na tle napastników drużyny Tuchela wręcz nieprawdopodobnie. Słaby sezon Timo Wernera jest tu oczywiście główną przyczyną takiego stanu rzeczy. I mimo że chyba nikt w Londynie jeszcze Niemca nie skreślił, po tak rozczarowującym roku trudno z optymizmem patrzeć w przyszłość. Trudno się przecież dziwić frustracji kibiców w stronę napastników, gdy czołowym strzelcem po całym sezonie zostaje Jorginho z jedynie ośmioma trafieniami.

Potrzeba matką wydatków?

Haaland miałby szansę bardzo wydatnie pomóc Tuchelowi w uporaniu się z problemem finiszowania akcji w zespole. Norweski snajper zakończył sezon na trzecim miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców w lidze, zaraz za Andre Silvą oraz niedającym przestrzeni na jakikolwiek kontakt Robertem Lewandowskim.
Jego licznik trafień zatrzymał się na wartości 27, przy 90 próbach. Daje to 30% skuteczności, co jest kapitalnym wynikiem. A co jeszcze bardziej wymierne, Norweg utrzymuje najwyższą formę również w europejskich pucharach. W dwóch ostatnich edycjach Ligi Mistrzów zgromadził w sumie 20 trafień. Nikt na świecie nie trafił w tym okresie do siatki więcej razy, choć tu znów nie chce dać o sobie zapomnieć Lewandowski. Polak popisał się bowiem takim samym wyczynem.
Gdyby jeszcze ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości do stwierdzenia, że Haaland to prawdziwa maszynka do zdobywania bramek, polecamy zajrzeć do statystyki ilości strzelonych goli średnio na pełne 90 minut. W zeszłym sezonie, w pięciu najsilniejszych ligach, było jedynie czterech piłkarzy, którzy mogli pochwalić się średnio ponad jednym trafieniem na spotkanie.
  • Robert Lewandowski - 1,5 gola / 90 minut
  • Luis Muriel - 1,38 gola / 90 minut
  • Kylian Mbappe - 1,02 gola / 90 minut
  • Erling Haaland - 1,01 gola / 90 minut
Norweg jest dokładnie tym, czego obecnie potrzebuje Chelsea. Napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, który zagwarantuje zespołowi pewność w wykończeniu. Jego potencjalne przenosiny na Stamford Bridge mogłyby wprowadzić potencjał ekipy Tuchela na zupełnie nowy poziom.

Wartość dodana

Wartość Erlinga Haalanda jest wysoka, to fakt. Ceny, które przychodzi klubom płacić za topowych piłkarzy, stają się coraz bardziej wygórowane i trudno ocenić jak daleko to wszystko zajdzie. Jednak mimo wszystko, w piłkarskich realiach, kwota 150 milionów funtów za 20-letniego piłkarza z takim potencjałem oraz warunkami fizycznymi nie jest wyssana z palca.
Haaland to przecież nie tylko kliniczne wykończenie, a również szybkość oraz doskonałe warunki do walki o piłkę. Połączenie tych wszystkich aspektów sprawia, że mają miejsce dyskusje o tym, czy warto zapłacić tak wielkie pieniądze za transfer.
Piłkarz Borussii łączy wszystkie cechy, które chciałby mieć topowy napastnik. Ma 194 centymetrów wzrostu, dryg do dryblingu, błyskawiczne odejście oraz dobrą kontrolę piłki. Gdy dodamy do tego umiejętność odnajdywania się w polu karnym oraz dobre warunki do walki bark w bark, otrzymamy przepis na sagę transferową, która może zakończyć się pobiciem jakiegoś rekordu. A czy stać na to Chelsea już teraz? Pozostaje nam z zaciekawieniem śledzić aktywności na rynku transferowym. Tu się jeszcze będzie działo!

Przeczytaj również