Transfery niewskazane, szatni Liverpoolu nie trzeba jeszcze wietrzyć. Klopp nie powinien patrzeć w przeszłość

Transfery niewskazane, szatni Liverpoolu nie trzeba jeszcze wietrzyć. Klopp nie powinien patrzeć w przeszłość
Vlad1988/Shutterstock
Nadszedł moment, w którym trzeba zadać pytanie Juergenowi Kloppowi, jak zamierza przejść do następnego, post-mistrzowskiego etapu wielkiego Liverpoolu. Czy zbudował ekipę mogącą skutecznie konkurować o tytuł w kolejnym sezonie, a może potrzebuje wzmocnień i generalnego remontu w drużynie?
Sir Alex Ferguson w swojej książce “Być liderem” zauważa, że żywotność każdego zespołu jest ograniczona. To zazwyczaj trzy, w bardzo skrajnym wypadku cztery lata rywalizowania na najwyższych obrotach w jednakowym, niezmiennym składzie. Nawet w czasach wielkiego prosperity “Czerwonych Diabłów”, Szkot cały czas pracował nad odbudową ekipy, mimo że, teoretycznie, nie potrzebowała “wietrzenia szatni”. Przypisuje mu się zebranie pięciu różnych drużyn podczas 25-letniego pobytu w Manchesterze.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie licząc drobnych zakupów, takich jak Takumi Minamino, kadra Liverpoolu właściwie się nie zmienia i od września wejdzie w trzeci rok bez świeżej krwi wpuszczonej do organizmu. Wszystko bowiem wskazuje na to, że po odpuszczeniu Timo Wernera i na razie bez konkretnych ruchów w sprawie Thiago Alcantary (który może trafić do PSG), “The Reds” znów przejdą przez okno transferowe nie uszczuplając portfela.

Potęga zbudowana na lata?

Jeśli istnieje jakiś klub, który może sobie pozwolić na złamanie konwencjonalnej logiki legendarnego menedżera Manchesteru United, to jest nim właśnie team z Anfield. Dwa finały z rzędu w Lidze Mistrzów, w tym jeden wygrany. Zdobycie mistrzowskiego tytułu po raz pierwszy od 30 lat z rekordową, 23-punktową przewagą, przy zaledwie trzech ligowych porażkach. Przejście przez sezon praktycznie bez głębszego kryzysu i podtrzymywanie imponującego stylu. To wszystko wskazuje, że formuła Kloppa wcale się nie skończyła.
I owszem, byłoby cokolwiek dziwne, gdyby nagle zrezygnowano z systemowych zmian, poczynionych właśnie po przyjściu Niemca do drużyny. Sukces osiągnięto bowiem dzięki zastosowaniu zrównoważonego modelu przy strategicznej rekrutacji i przy stosunkowo niewielkich inwestycjach w porównaniu do największych rywali. Czy warto porzucić to wszystko i wejść z oboma Manchesterami, Chelsea czy nawet Tottenhamem w morderczy “wyścig zbrojeń”?
Wygląda na to, że Liverpool wciąż znajduje się w swoim pierwszym cyklu, a co za tym idzie, patrząc per analogiam na pracę Alexa Fergusona, ciągle nie dostarczył do składu swych wychowanków. A Szkot dokonał tego po sześciu latach od przejęciu sterów na Old Trafford.
Kto wie, może tak starannie budowani w rezerwach i drużynach młodzieżowych zawodnicy, jak Curtis Jones czy Harvey Elliott, będą czymś w rodzaju manchesterowskiej “Class ‘92”, czyli wspaniałej i zwycięskiej młodzieży z Davidem Beckhamem, Ryanem Giggsem i Paulem Scholesem na czele? Jeśli Klopp zdecyduje się na tak romantyczny wybieg, nie powinniśmy być zaskoczeni, jeśli i w tym roku, i w kolejnych latach, nie zobaczymy wielkich transferów do Liverpoolu.

Dwa kroki przed resztą

Jeśli Klopp faktycznie nie będzie widział potrzeby wydawania ogromnej gotówki, trzeba mu zaufać. To nadal nieugięty szkoleniowiec, u którego niebezpieczeństwo samozadowolenia praktycznie nie występuje. Nigdy nie spoczywa na laurach. Kiedy prowadząc Borussię Dortmund strącił z tronu Bayern Monachium w sezonie 2010/11, w kolejnym zawiesił sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. Chciał obronić tytuł, nie zmieniając jednocześnie kręgosłupa drużyny. Poszedł na wojnę z tymi samymi generałami, Robertem Lewandowskim i Mario Goetze, i znów ją wygrał. Bo czuł, że w starym składzie nadal tkwią pokłady do autopoprawy.
Zero po stronie wydatków na nowych piłkarzy oznaczałaby drugie takie lato z rzędu, w którym Liverpool robi sobie przerwę od wzmocnień. A inni nie zamierzają spoglądać na mistrza, bo nie chcą znowu widzieć jego pleców kilka kolejek po starcie rozgrywek.
Manchester City wyciąga wnioski z zeszłego roku, kiedy zapłacił wysoką cenę za brak następcy Vincenta Kompany’ego. “Obywatele” są już na ostatniej prostej w negocjacjach w sprawie młodego środkowego obrońcy z Bournemouth, Nathana Ake. United z kolei robi wszystko, by wzmocnić siłę ognia i podpisać kontrakt z Jadonem Sancho.. A wygłodniała od braku transferów ekipa Chelsea rzuciła się do nadrabiania strat jeszcze przed ostatnimi kolejkami Premier League, kiedy to sprowadziła Timo Wernera, a wcześniej Hakima Ziyecha. Dopiero teraz rekompensują sobie sprzedaż Edena Hazarda i Alvaro Moraty. Wszyscy napinają świeżo wyrzeźbione bicepsy, Liverpool zaś zawierza sezon starym organom.

Transfery? Ale jakie?

Nie ma sensu wyważać otwartych drzwi, więc trzeba zadać sobie pytanie, czy “The Reds” w ogóle potrzebują wzmocnień i, ewentualnie, w jakich obszarach. Największe zagrożenie widać zwłaszcza w środku defensywy, gdzie, po pozbyciu się Dejana Lovrena (przeszedł do Zenitu za 12 mln euro), pozostanie trzech zawodników i w przypadku kontuzji któregokolwiek z nich, sytuacja stanie się napięta. A sezon będzie wyjątkowo intensywny. Mówi się o kupnie Aissy Mandiego z Betisu. Do tego nadal nierozwiązaną kwestią są backupy dla dwóch bocznych defensorów: Andy’ego Robertsona z lewej i Trenta Alexandra-Arnolda z prawej. Klopp nie może sobie pozwolić, by drugi rok z rzędu dziury w tych miejscach łatał 34-letni James Milner.
Środek pomocy to dalej monolit, nawet po stracie Adama Lallany, który zawędrował do Brighton. Ciągle można liczyć na rezerwowych Alexa Oxlade’a-Chamberlaina, Naby’ego Keitę czy Xherdana Shaqiriego, o ile ten ostatni ostatecznie potwierdzi chęć kontynuowania pracy przy tym projekcie. Jeśli nie, to opcjami są powracający z wypożyczeń Marko Grujić i Harry Wilson. Mimo większej liczby kreatywnych pomocników w drugiej linii, to Manchester City stracił 20 punktów. Wniosek nasuwa się sam: a może to Pep Guardiola powinien zebrać więcej ciężko pracujących pomocników, aby złapać Liverpool?
Względny spokój panuje również w ataku. Trio Roberto Firmino, Sadio Mane i Mohamed Salah strzeliło ponad 250 goli pod wodzą Kloppa i nikt się nie zastanawia nad jego wymianą. Kwestią jest, jak rozdzielić minuty między Divocka Origiego, Minamino czy 17-letniego Harveya Elliotta, nieśmiało pukającego do drzwi pierwszej drużyny. Przed pandemią Liverpool miał spore obawy co do Pucharu Afryki w 2021 roku, przez który na cały miesiąc prawdopodobnie straciłby zarówno Salaha, jak i Mane, ale po decyzji o przełożeniu turnieju nie ma już powodu, aby sądzić, że wyborowi strzelcy nie mogą się dalej rozwijać.
Największe gwiazdy, czyli van Dijk, Salah, Mane i Firmino mają po 28-29 lat. Nie generuje to niepotrzebnego pośpiechu w poszukiwaniu alternatywy. Powoduje to natomiast pewnego rodzaju rozgoryczenie u przeciwników: cała czwórka może nawet jeszcze nie osiągnęła szczytu dyspozycji. Czy któryś z menedżerów na świecie myślałby teraz o odsunięciu ich od pierwszej jedenastki?
Dziewiczy triumf w Premier League nie przyszedł może w najlepszym momencie, gdy na świecie szalał wirus, a piłkarze nie mogli cieszyć się wraz z kibicami. Nie znaczy to jednak, że głód wygrywania i chęci poprawiania się nagle znikną. W rzeczywistości dziwne okoliczności związane z tytułem mogą uczynić ich tylko silniejszymi. A “Formuła Fergusona”? Klopp jest wystarczająco dojrzałym menedżerem, by zmierzyć się mądrościami ludzi z przeszłości. I napisać własny podręcznik idealnego prowadzenia drużyny piłkarskiej.

Przeczytaj również