Transseksualna piłkarka Sammy Walker: Przez homofobię i transfobię w sporcie byłam przerażona [NASZ WYWIAD]

Transseksualna piłkarka Sammy Walker: Przez homofobię i transfobię w sporcie byłam przerażona [NASZ WYWIAD]
archiwum prywatne Sammy Walker
Choć angielska federacja pozwoliła jej rywalizować w kobiecej lidze, Sammy Walker wciąż spotyka się z kpinami czy wręcz krytyką. Transseksualna zawodniczka, która w przeszłości występowała w akademii Watfordu, jednak się nie poddaje i dąży do tego, by reszta społeczeństwa była bardziej otwarta na świat. - Nie jestem aktywistką, ale chcę, by ludzie znali fakty - mówi w rozmowie z nami.
PIOTR PRZYBOROWSKI: Jak zaczęła się Twoja przygoda z futbolem? Co wpłynęło na to, że poszłaś na pierwszy trening?
Dalsza część tekstu pod wideo
SAMMY WALKER: Ja po prostu kochałam grać. Uwielbiałam rywalizację oraz prowadzące do niej treningi i rozwój. Moja rodzina jest pozytywnie zakręcona na punkcie futbolu, więc nieuniknionym było, że i ja zacznę prędzej czy później kopać. Kiedy dorastałam, zdałam sobie sprawę, że być może jestem na tyle dobra, by grać na nieco wyższym poziomie, ale pieniądze czy popularność nigdy nie były moją motywacją. Moim celem zawsze było za to być najlepszą. Bez znaczenia, dla którego klubu w danym momencie grałam.
Miałaś okazję uczyć się futbolu się w jednej z najlepszych akademii w całym kraju, w Watfordzie. Ktoś powie, że nie mogłaś wymarzyć sobie wtedy lepszej przyszłości. Ty jednak zdawałaś sobie już wtedy sprawę, że nie czujesz się sobą, prawda?
Moje osobiste problemy z tym, kim właściwie jestem, odegrały sporą rolę w sposobie, w jaki podchodziłam do gry. W tamtym czasie, kiedy grałam na wysokim poziomie w akademii, wszystko ukrywałam w swoim profesjonalnym podejściu i skupieniu całej energii na osiągnięciu jak najwyższego poziomu. Wiedziałam już jednak wtedy, kim tak naprawdę jestem i że nie mogę być sobą i jednocześnie występować na boisku. Dlatego właśnie zdałam sobie sprawę, że piłka nożna nie stanie się moim zawodem, a od futbolu oddaliłam się na tyle, że nie grałam przez w sumie dekadę.
Czy futbol odegrał znaczącą rolę w tym, że zdecydowałaś się odmienić swoje życie?
Nie miał on wpływu na to, że zdałam sobie sprawę z tego, kim jestem. Pozwolił mi jednak unikać mojej rzeczywistości. Homofobia i transfobia w sporcie sprawiły, że byłam przerażona tym, że nigdy nie będę zaakceptowana. Bałam się wyśmiania czy wykluczenia, więc ukrywałam, kim naprawdę jestem.
Anglia jest w Polsce postrzegana jako bardzo tolerancyjny kraj, pewnie niektórzy uważają nawet, że za bardzo. Czy z Twojej perspektywy ta tolerancja dotyczy również sportowców LGBTQ+? Czy dotyczyła Ciebie, kiedy jej naprawdę potrzebowałaś?
Tolerancja sama w sobie jest problemem, ponieważ jeśli tolerujesz pewną grupę ludzi, ale jej nie akceptujesz, poniekąd dajesz swoje przyzwolenie na system opresji. To akceptacja, a nie tolerancja, jest tym, czego potrzebują ludzie. W moim życiu tolerancja dla osób LGBTQ+ istniała od zawsze, ale towarzyszyły jej jednocześnie kpiny i wykluczenie. Gdybym czuła się wtedy akceptowana, oczywiście szybciej zdecydowałabym się na tranzycję, ale tak nie było. Sporo się rzecz jasna zmieniło, ale wciąż mamy do czynienia w sporcie z ogromnym problemem dotyczącym homofobii i transfobii.
Justin Fashanu na początku lat 90. został pierwszym piłkarzem, który dokonał publicznie swojego coming outu. W wielu ligach i klubach, być może nawet w samej Anglii, wciąż ciężko jest uzyskać akceptację jako gej. W przypadku osób transpłciowych jest chyba o to jeszcze ciężej?
Z tym, że w moim przypadku było gorzej, akurat się nie zgodzę. Justin został wtedy okrutnie potraktowany i w konsekwencji odebrał sobie życie. Jeśli to jest jednak wciąż najczęściej wspominany precedens, nie powinno dziwić, że nie widzieliśmy wielu innych piłkarzy dokonujących coming outów. Jako transkobieta muszę mierzyć się w sporcie kobiecym z innymi wyzwaniami, głównie tym, że ludzie uważają, że mam nad innymi zawodniczkami przewagę, podczas gdy tak nie jest. Geje w męskim futbolu muszą z kolei stawić czoła ogromnej kulturze toksycznej męskości.
Po tranzycji i przerwie trwającej wiele lat zdecydowałaś się wrócić do futbolu i rozpoczęłaś treningi w swoim rodzinnym Aylesbury. Początki nie były jednak łatwe, choć chciałaś stać się częścią tamtej społeczności. Dlaczego więc nie do końca się to udało?
FA (angielska federacja piłkarska - przyp. red.) wytyczyła jasne zasady dotyczące transseksualnych zawodniczek i ich rywalizacji w oficjalnych rozgrywkach. Musisz spełnić odpowiednie wymagania hormonalne oraz przejść badania, które potwierdzą, że nie masz przewagi nad innymi piłkarkami. Kiedy po raz pierwszy wróciłam do futbolu, jedynie trenowałam, ponieważ nie spełniałam tych wymagań. Poza tym to był dość niski poziom, więc biorąc pod uwagę jeszcze moje doświadczenie i umiejętności, było jeszcze ciężej mi się tam wpasować.
Ale nie poddałaś się i po przeprowadzce do Londynu znalazłaś chyba jedno z najlepszych miejsc dla graczy LGBTQ+, czyli Soho FC, a później także Bristol Panthers. Cierpliwość i taka swego rodzaju pozytywna upartość - czy te słowa najlepiej odzwierciedlają drogę, którą musi przejść większość transseksualnych piłkarek, by robić to, co kochają, czyli po prostu grać w piłkę?
Musimy wykazywać się odpornością i realizmem. Kiedy nie spełniałam wymogów i nie mogłam grać z kobietami, znalazłam na szczęście bezpieczną i bardzo otwartą przystań w lidze mieszanej, w której mogły występować osoby o każdej płci i orientacji. Pomogło mi to wyrobić sobie odpowiednią formę oraz po prostu cieszyć się grą bez obawy, że będę tam jakoś niemiło przyjęta. Teraz mogę już jednak grać z innymi kobietami. To wszystko było dość żmudnym, acz niezbędnym procesem.
Pernille Harder może być jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Zrobiło się o niej głośno jednak dopiero w momencie publikacji zdjęcia, na którym całuje swoją dziewczynę, inną piłkarkę, Magdalenę Eriksson. Czy to, że media zbyt często koncentrują się na sensacjach i życiu prywatnym zawodniczek i zawodników zamiast na samej ich grze, jest frustrujące?
Pernille i Magdalena są po prostu parą zakochanych w sobie osób, które postanowiły się tym podzielić ze światem. Ta sytuacja jedynie podkreśla, że męski świat zdominował podejście do gry. Podczas gdy osoby śledzące futbol kobiecy podziwiały je za piękny sposób, w jaki postanowiły ukazać wszystkim łączącą je relację, w męskim świecie zyskał rozgłos głównie przez to, że są pięknymi kobietami i zrobiły coś, co wielu mężczyzn uważa za atrakcyjne. Dla mnie jest to przykład uprzedmiotowienia kobiet.
Pernille jest świetną piłkarką i ludzie powinni podziwiać ją właśnie za jej grę, nie jej wygląd czy życie osobiste. Zresztą tego typu sytuacje widzimy też po części w męskim futbolu. Media często za bardzo koncentrują się w jego przypadku choćby na przepięknych żonach piłkarzy, podczas gdy futbol powinien pozostać futbolem i niczym więcej.
Szatnia piłkarska mocno zmieniła się w ciągu ostatnich dekad, ale w wielu krajach wciąż jest ona jednym z najmniej tolerancyjnych miejsc dla młodego sportowca. Czy sądzisz, że jest to jeden z powodów, dla których młode osoby LGBTQ+ często muszą rezygnować z futbolu?
Ten słynny angielski “banter” (żarty, przekomarzanie się - przyp. red.) może być toksyczny, ale wcale nie musi. Spotkałam się z tym tylko w męskim futbolu. Kiedy grałam w mieszaną piłkę lub tę kobiecą, toksyczna atmosfera po prostu nie istniała. Sądzę, że dla wielu młodych sportowców strach przed odrzuceniem i wyśmianiem może być paraliżujący. Dla mnie taki był.
FA oraz Premier League są jednak jednymi z prekursorów w walce o równe prawa płci i orientacji być może nie tylko w Europie, ale i na świecie. Angielski związek dopuścił osoby po tranzycji do rywalizacji w oficjalnej lidze kobiecej. Władze ligi z kolei aktywnie wspierają społeczność LGBTQ+ poprzez organizację różnego rodzaju kampanii, choćby wprowadzenie opasek kapitańskich w kolorach tęczy.
Niektórzy uważają jednak, że to wciąż za mało. Sądzisz, że środowisko piłkarskie powinno popracować w tym aspekcie przede wszystkim nad lepszą edukacją kibiców?
Prawda jest taka, że nie możesz zmusić nikogo do akceptacji innych. Możesz natomiast sprawić, by te przestarzałe podejście stało się jedynie pojedynczymi przypadkami, ale do tego wszystko potrzeba edukowania kolejnych pokoleń. Ten postęp jest w tej sytuacji dość stopniowym procesem. Młodzi zawodnicy i fani w Wielkiej Brytanii mają inne podejście niż ci starsi, ponieważ dorastali oni w innej kulturze i okolicznościach.
Kluczem jest nie tylko edukacja, ale również zachęcanie ludzi to zauważania tych złych zdarzeń. Jeśli widzisz kogoś wykluczającego inną osobę, nie wahaj się i powiedz coś! Do takich negatywnych sytuacji nie dochodzi wtedy, gdy robią je złe osoby, ale gdy dobrzy ludzie przechodzą obok, niczego nie dostrzegając.
Po tym jak związałaś się z zespołem występującym na trzecim poziomie rozgrywkowym, spotkałaś się z dużą krytyką w sieci. Nie chcę oczywiście, byś próbowała wytłumaczyć tu zachowanie tych ludzi, ale czy próbowałaś sama zrozumieć, dlaczego tak się zachowują? Z jakiego powodu sieją mową nienawiści, choć tak naprawdę przecież jeszcze nie mieli okazji widzieć Ciebie na boisku?
Na Wyspach istnieje bardzo mały, ale jednocześnie również bardzo głośny ruch przeciwko transseksualizmowi, który uważa, że nie powinniśmy mieć takich samych praw, jak reszta społeczeństwa. Przez lata próbowali oni wmówić ludziom, że osoby takie jak ja zdominują sport i sprawią, że inne kobiety nie będą potrafiły na równi z nami rywalizować. Jest to oczywiście rażąca nieprawda, w dodatku niepoparta żadnymi faktami. Osoby transseksualne mogą uczestniczyć w zawodach sportowych na wysokim poziomie już od wielu lat i jeszcze przecież nie widzieliśmy, by w tego typu zawodach taki sportowiec pobił rekord świata.
Nie było transseksualnego sportowca, który byłby w swojej dyscyplinie najlepszy na świecie czy w pełni ją zdominował. Ja sama wysłałam kiedyś do krytykujących mnie ludzi filmik, na którym byłam jedną z grających osób. Kazałam im mnie na nim wskazać, co przecież wydawać by się mogło łatwe, skoro rzekomo miałam nad innymi zawodniczkami zdecydowaną przewagę. Ani jedna z tych osób nie wskazała jednak na mnie, zamiast tego sugerując, że to większe ode mnie koleżanki z drużyny są transseksualnymi zawodniczkami.
Aktualnie pozostajesz poza grą z powodu kontuzji kolana. Jak już sama wspomniałaś, wielu przeciwników dopuszczenia osób transseksualnych do rywalizacji sportowej uważa, że te piłkarki mogłyby stanowić zagrożenie właśnie z powodu przewagi fizycznej. Czy nie jest nieco ironiczne, że nie możesz teraz grać właśnie z tego powodu, że dosięgnął Cię ostry wślizg w czasie jednego ze spotkań?
Jest to nawet bardzo ironiczne. Często żartuję, że wiele kobiet, przeciwko którym gram, jest zdecydowanie większym zagrożeniem dla mnie! Nie jestem zawodniczką opierającą swoją grę na sile fizycznej i nigdy tak nie było. Nie jestem ani przesadnie wysoka, ciężka, silna czy najszybsza w moim zespole.
Jeśli chodzi o sporty kontaktowe, biologia odgrywa w nich znacznie mniejszą rolę niż fizyka. Jeśli masz przed sobą 80-kilogramową zawodniczkę, która decyduje się wykonać wślizg w nogi 60-kilogramowej przeciwniczki, lżejsza z nich zawsze jest narażona na dużo większe konsekwencje. Jeśli naprawdę chodziłoby o bezpieczeństwo, pewnie musielibyśmy wprowadzić w piłce kategorie wagowe.
Jestem pewny, że nie widzisz siebie jako aktywistki, ale próbujesz jednak edukować i dzielić się swoją wiedzą z innymi, na przykład podczas swoich sesji Q&A. Czy wierzysz, że w ten sposób jesteś w stanie pomóc innym - nie tylko sportowcom, by uniknęli oni w problemów i trosk, z którymi sama musiałaś się zmierzyć?
To prawda, nie jestem aktywistką. Chcę po prostu, by ludzie znali fakty. Jest bardzo dużo dezinformacji wokół tematu osób transseksualnych. Mam nadzieję, że będę w stanie trochę doedukować ludzi w tym aspekcie i wtedy będą oni sami w stanie wyrobić sobie jakąś opinię. Jeśli mogę pokazać jakąś drogę innym, to super, ale wolałabym najpierw zająć się całą tą obecną sytuacją. Kultura piłki nożnej potrzebuje zmiany, a ja sama odgrywam tylko małą rolę w dużo szerszym procesie.
Nawet jeśli futbol nie uratował Twojego życia, na pewno odegrał w tym znaczącą rolę. Sądzisz, że dla wszystkich tych osób, które mają podobny problem z brakiem akceptacji przez społeczeństwo, sport może być swego rodzaju ucieczką czy nawet schronieniem?
Nie musi to być nawet koniecznie sport. Akceptacja jest kluczowa dla zdrowia psychicznego nas wszystkich, nie tylko osób LGBTQ+. Dlatego też ćwiczenia czy ogólnie ruch odgrywa tak ważną rolę przy podtrzymywaniu prawidłowego samopoczucia. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że gra w piłkę nożną i bycie zaakceptowanym przez mój zespół jest bardzo ważnym elementem tego, jak się czuję.
W polskim środowisku piłkarskim brakuje rzetelnej dyskusji o LGBTQ+. Wiele wskazuje jednak na to, że w naszym kraju istnieją zawodnicy, którzy ukrywają swoich prawdziwych siebie i ten wywiad zapewne do nich dotrze. Czy chciałabyś im coś powiedzieć?
Przede wszystkim to, by byli odważni i silni, a także żeby po prostu byli sobą. Być może obawiają się konsekwencji takiego postępowania i to też jest w porządku, jako że ciężko jest być właśnie sobą w wrogim sobie środowisku. Jeśli chodzi o mnie, nigdy nie chciałam być osobą publiczną ani też znaną przez pryzmat grania w piłkę jako transseksualna kobieta. Zdałam sobie jednak sprawę, że ktoś musi być tą pierwszą, która zabierze głos i aktywnie powalczy o jakąś zmianę.
Wcale nie zyskuję na tym, że nią jestem, ale znajduję pocieszenie w tym, że jestem częścią zmiany, która będzie miała swoje dobre skutki dla ludzi w przyszłości. Społeczeństwo rośnie w siłę tylko wtedy, gdy starsi ludzie sadzą drzewa, pod których cieniem nigdy sami nie będą mogli się skryć. Jeśli w polskim futbolu znajdzie się ktoś, kto poczuje, że może dokonać tej zmiany, powinien zacząć działać. Bądź zmianą, którą chcesz ujrzeć!

Przeczytaj również