Tym cudownym uderzeniem na zawsze zapisał się w historii futbolu. Tak narodziła się słynna "Panenka"

Tym cudownym uderzeniem na zawsze zapisał się w historii futbolu. Tak narodziła się słynna "Panenka"
screen
Jednym, cudownym strzałem zapisał się w historii futbolu. W kluczowym momencie najważniejszego meczu swojego życia zachował zimną krew i zrobił coś, co sprawiło, że jego nazwisko zostanie zapamiętane na zawsze. Teraz, z powodu nagłego pogorszenia się stanu zdrowia po zakażeniu koronawirusem, trafił do szpitala. Światem piłki wstrząsnęła informacja o ciężkim stanie Antonina Panenki, legendy czeskiego futbolu.
Wczoraj klub Bohemians Praga poinformował na Twitterze, że jego prezydent Antonin Panenka trafił do szpitala. Potem zaczęły napływać kolejne informacje, mówiące o poważnej sytuacji zdrowotnej 71-letniego byłego fantastycznego piłkarza. Panenka jest zakażony koronawirusem i musiał zostać podłączony do respiratora. Jego stan określa się jako ciężki.
Dalsza część tekstu pod wideo
Futbolowy świat, nie tylko w Czechach, wstrzymał oddech. W końcu Panenka to symbol tej dyscypliny. Człowiek, który zapisał się w świadomości kibiców, dziennikarzy i innych zawodników zagraniem szalenie prostym, niesamowicie “bezczelnym” i znamionującym ogromną pewność siebie. Ponad 44 lata temu reprezentant ówczesnej Czechosłowacji zapewnił jej wygraną na Euro, cudownie podcinając piłkę z rzutu karnego i zaskakując legendarnego golkipera RFN, Seppa Maiera. Tak narodziła się piłkarska “Panenka”.

Ten wieczór w Belgradzie

Mistrzostwa Europy w 1976 r. odbyły się w Jugosławii. Ekipa czechosłowacka jechała tam raczej w roli chłopców do bicia. Wtedy na turnieju finałowym mistrzostw Starego Kontynentu pojawiały się jedynie cztery zespoły. Poza nimi na Bałkanach zagrali jeszcze oczywiście gospodarze, wspomniane RFN oraz Holandia. To właśnie dwie ostatnie drużyny stawiano w roli faworytów. Niemcy awansowali do finału, wyrzucając z rozgrywek miejscowych. “Oranje” padli jednak ofiarą sensacji, uznając wyższość niżej notowanych czechosłowaków. Była to niespodzianka na taką skalę, że federacja naszych południowych sąsiadów nie zarezerwowała hotelu na wypadek awansu. O tym tak naprawdę nikt nawet nie myślał.
Spotkanie finałowe odbyło się 20 czerwca, na stadionie Crvenej Zvezdy. Jak kilka miesięcy temu wspominał Panenka w rozmowie z dziennikarzem “Przeglądu Sportowego”, Grzegorzem Rudynkiem, trybuny, zajmowane w większości przez lokalnych kibiców, stały po stronie kopciuszka. Po 25 minutach kibice świętowali. Niemieccy pogromcy ich jugosłowiańskich ulubieńców przegrywali 0:2. Piłkarze z RFN odrobili jednak straty. Do remisu doprowadzili w dramatycznych okolicznościach, po błędzie bramkarza Ivo Viktora w 89. minucie finału. Jak się okazało, dzięki pomyłce golkipera Dukli Praga byliśmy świadkami jednego z najbardziej pamiętnych momentów w historii futbolu.
Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, więc o zwycięstwie miał zadecydować konkurs rzutów karnych. W czwartej serii przestrzelił nie kto inny jak Uli Hoeness. Następny w kolejce Antonin Panenka stanął przed szansą zapewnienia Czechosłowacji historycznego mistrzostwa Europy. Ofensywny pomocnik wziął gigantyczny rozbieg, sugerujący potężne uderzenie, po czym… leciutko podciął piłkę, która wpadła w środek bramki. Strzeżący jej Sepp Maier rzucił się “w ciemno” w lewą stronę. Koniec. Dawid pobił Goliata. Ostateczny cios wyprowadzony przez Panenkę został zapamiętany na zawsze.
We francuskiej prasie gracza Bohemians nazwano “poetą”. Sam wykonawca dobrze wiedział, że zapisał się w historii, ale zapewne nie spodziewał się, że jego nazwisko zostanie wpisane do futbolowego słownika na całym świecie. Tego typu zagranie, w takim momencie - trzeba było mieć po prostu nerwy ze stali. Właśnie od tamtej pory podobne wykonanie jedenastki zaczęto określać mianem “panenki”. Antonin, w pewnym sensie, stał się nieśmiertelny.

To nie był pierwszy raz

Niestandardowy sposób uderzenia zszokował kibiców i ekspertów. Ci, którzy znali reprezentanta Czechosłowacji, nie mieli jednak powodów do zdziwienia. Długowłosy piłkarz regularnie zaskakiwał bramkarzy w ten sposób. We wspomnianej już rozmowie z “Przeglądem Sportowym” opowiadał nawet, że kilka tygodni wcześniej w taki sam sposób pokonał… Ivo Viktora podczas derbów Pragi. Sztab szkoleniowy i koledzy z boiska nie mieli nic przeciwko temu, aby podjął takie ryzyko.
- Nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby odradzać mi takie uderzenie. Tylko Ivo próbował mnie przekonywać, że jak na finał mistrzostw Europy, to może być zbyt ryzykowne. Żartował, że jeśli się na to zdecyduję, nie wpuści mnie do pokoju. Później nie miał wyjścia i musiał otworzyć mi drzwi - mówił Grzegorzowi Rudynkowi.
Przeciwnicy z zagranicy nie mieli podstaw, aby spodziewać się takiego zachowania, więc, jak sam to określił, “był pewny, że trafi”. Udało się, tak jak i w poprzednich przypadkach podczas meczów i treningów.
Panenka to jednak nie pierwszy zawodnik, który zaprezentował taką technikę uderzenia z karnego, chociaż to jego nazwiska używa się do jej nazywania. Wiele wskazuje, że mianem pioniera należy określić Billy’ego Mereditha, zawodnika Manchesteru City z przełomu XIX i XX wieku. W raportach meczowych z tamtych lat można przeczytać, że zamiast uderzać jak większość zawodników, lobował on bramkarzy z 11 metrów. Wtedy bowiem w momencie gwizdka arbitra golkiper mógł ruszyć w kierunku strzelca. Niemniej, pomimo różnic w przepisach, idea była podobna - zaskoczenie rywala podcinką. A zatem Panenki nie można nazwać prekursorem.

Symbol, legenda

Czy to jednak oznacza, że używanie nazwiska Antonina to błąd? Jego gol to w końcu prawdziwy symbol. Jedno z najbardziej pamiętnych trafień w historii futbolu. Słyszysz Panenka - widzisz właśnie to trafienie. Słyszysz Czechosłowacja mistrzami Europy, od razu myślisz o tym golu. To uosobienie największego sukcesu naszych południowych sąsiadów. I nawet jeśli prezydent Bohemiansu Praga nie jest pomysłodawcą podcinania piłki z rzutu karnego, to nie oznacza, że nie zasługuje na nierozłączne kojarzenie z takim zachowaniem. W końcu to właśnie on zakorzenił je w świadomości kibiców, ryzykując w kluczowym momencie największego meczu długiej, owocnej kariery.
Ludzie rozpoznawali go na ulicach. Pamiętano go nie za ponad 200 meczów dla Bohemians czy ponad 100 dla Rapidu Wiedeń, ale właśnie za jedno zagranie. I to pomimo tego, że był naprawdę dobrym piłkarzem. Jeden moment wrył się w pamięć całego futbolowego świata na tyle mocno, że nie sposób to zmienić. Zwłaszcza w ojczyźnie, gdzie Panenka stanowi uosobienie największego sukcesu czechosłowackiej piłki. Nieważne, czy robi to Lionel Messi, Andrea Pirlo, Zinedine Zidane, Sergio Ramos czy Neal Maupay, jak niedawno w meczu z Manchesterem United. Nieważne, czy się to udaje, czy nie. Podcięcie piłki z rzutu karnego już zawsze nazywane będzie “Panenką”. I dlatego legenda Bohemians nigdy nie zostanie zapomniana.
Teraz wszyscy trzymają kciuki za to, aby 71-latek pokonał chorobę. Piłkarski świat jest zatroskany losem człowieka, który został bohaterem jednej z najpiękniejszych opowieści w historii Euro i autorem ikonicznego zagrania. Panie Antoninie, dużo siły i powrotu do zdrowia. W końcu to legenda, jakich nie mamy wiele.

Przeczytaj również