W Hiszpanii najlepszy, ale u Zidane’a trzeci do gry. Niechciany w Realu Reguilon zaczyna współpracę z Mourinho

W Hiszpanii najlepszy, ale u Zidane’a trzeci do gry. Niechciany w Realu Reguilon zaczyna współpracę z Mourinho
Xinhua / PressFocus
Nie do Manchesteru United, a do Tottenhamu trafi Sergio Reguilon. Hiszpan zaraz powinien podpisać kontrakt z “Kogutami”. Lewy obrońca ma za sobą kapitalny sezon w barwach Sevilli. Dlaczego zatem Real Madryt oddaje go lekką ręką do Anglii? Odpowiedzi powinniśmy szukać, a jakże, u Zinedine’a Zidane’a.
Pomimo 23 lat na karku, wychowanek "Królewskich" ma na koncie zaledwie rok spędzony z pierwszą drużyną Realu. Reguilon nadal nie może liczyć na miejsce w składzie mistrzów Hiszpanii. Za to udane wypożyczenie do Sevilli sprawiło, że tego lata wylądował w notesach wielu skautów klubów z europejskiej czołówki. Wraz z ekipą z Ramon Sanchez Pizjuan zajął przecież trzecie miejsce w La Liga i wygrał Ligę Europy, zaliczając komplet minut podczas turnieju finałowego w Niemczech i prezentując niezwykle wysoką dyspozycję.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na Santiago Bernabeu nie jest jednak potrzebny. Florentino Perez oczekuje za swojego piłkarza około 30 milionów euro. To niewygórowana cena, jak na zawodnika, którego wybrano najlepszym lewym obrońcą w lidze hiszpańskiej. Dostał nawet szansę w reprezentacji “La Roja” od Luisa Enrique. Nic więc dziwnego, że pojawiło się wielu zainteresowanych jego zatrudnieniem, m.in. z Anglii i Włoch. Chciało go nawet Chelsea, zanim pozyskano Bena Chilwella.

Ofiara dobrej formy Mendy'ego

Hiszpana wysłano latem 2019 roku do Andaluzji, żeby zdobył doświadczenie i sprawdził się na wysokim poziomie. Jak się okazało, Reguilon podołał zadaniu i stał się jednym z najlepszych zawodników Sevilli, pod względem gry w obronie. Z jej piłkarzy, którzy regularnie grali w lidze, tylko Joan Jordan częściej odbierał futbolówkę rywalom. A w ataku? Uplasował się w pierwszej piątce, jeśli chodzi o częstotliwość dryblingów. Ponadto zanotował cztery finalne podania, dające mu podium w drużynowej klasyfikacji asystentów. Pomimo tego, nie znalazł się w planach Zinedine'a Zidane'a na nadchodzące rozgrywki. Menedżer "Los Blancos" ma już bowiem ustaloną hierarchię na pozycji lewego obrońcy.
Pozyskany rok temu Ferland Mendy miał docelowo odgrywać rolę zmiennika doświadczonego Marcelo. Problemy zdrowotne Brazylijczyka sprawiły jednak, że wskoczył do podstawowego składu. Teraz powoli kibice mogą zastanawiać się, czy to nie pora, aby 32-latek na stałe stracił miejsce w wyjściowej jedenastce na rzecz młodszego kolegi. Tym samym, trzeci zawodnik na tę pozycję, Reguilon, zamiast otrzymać szansę po udanym roku w Sevilli, został na lodzie. Na Bernabeu nie potrzeba w końcu aż tylu lewych defensorów.
Zastępca redaktora naczelnego gazety "Marca", Carlos Carpio, odnosząc się na jej łamach do zaistniałej sytuacji, pisał o "wierze, której nie ma Zidane". I rzeczywiście, francuski menedżer wydaje się nie ufać graczowi, z którym nie miał okazji długo pracować. Wszak pod ręką ma duet składający się z jego autorskiego nabytku z poprzedniego lata, jakim jest Mendy, a także legendy Realu, bo tak chyba można nazwać Marcelo. Weterana, z którym trzykrotnie wygrał Champions League, związanego z klubem trwającą jeszcze dwa lata umową. Dlatego też wychowanek “Królewskich” dobrze wiedział, że musi szukać nowego pracodawcy, aby zrealizować swoje ambicje.

Na celowniku

Pierwotnie o zatrudnienie Reguilona zabiegał najbardziej Manchester United. Taki scenariusz wydaje się jednak bardzo mało prawdopodobny, gdyż do gry wkroczył Tottenham, który zdołał osiągnąć porozumienie z “Los Blancos”. To może martwić Ole Gunnara Solskjaera, szukającego wzmocnień obrony. Pozyskanie piłkarza, który w półfinale Ligi Europy, w starciu z jego podopiecznymi, zaliczył asystę, pozwoliłoby rozwiązać kłopoty z obsadą boków defensywy. Prawonożny Brandon Williams mógłby przejść na drugą, w teorii bardziej naturalną dla siebie stronę, a Luke Shaw zyskałby nowego konkurenta do walki o miejsce w składzie.
Zainteresowanie Hiszpanem ze strony “Czerwonych Diabłów” nie jest przypadkowe. Sergio wydaje się bardzo dobrą alternatywą dla Shawa. Zgodził się z tym chociażby Rio Ferdinand na antenie “BBC Radio 5”. Jak widać na załączonym wykresie, cyferki obu graczy w obronie są zbliżone, ale w ofensywie widać zdecydowaną przewagę młodszego o dwa lata madrytczyka. To nie może dziwić, bo w ataku wykazuje więcej pewności siebie od Shawa. Tę Anglik stracił po fatalnym złamaniu nogi w starciu z PSV pięć lat temu. Widać to do dziś, bo brakuje mu odwagi i zdecydowania np. przy próbach obiegnięcia Marcusa Rashforda. Tym samym nie stwarza on na swojej flance zbyt wielkiego zagrożenia z przodu. Jeśli chodzi o umiejętność minięcia rywala i precyzyjnego dośrodkowania, ustępuje zawodnikowi z Półwyspu Iberyjskiego. Poważny problem stanowi też jego skłonność do urazów.
United trafiło jednak na ścianę nie do przebicia w postaci klauzuli odkupu, którą koniecznie chciał zawrzeć w umowie sprzedaży Real. Wtedy do gry wkroczył Tottenham. Jose Mourinho chce sprzedać Danny'ego Rose'a, co sprawia, że na pozycji lewego defensora zostaną mu Ben Davies i młody Ryan Sessegnon, który pod jego wodzą nie miał prawdziwej okazji do pokazania umiejętności. Zresztą ściągnięty rok temu z Fulham Anglik może występować również na skrzydle i niewykluczone, że to tam będzie go widział doświadczony menedżer.
Walijczyk z kolei do wirtuozów nie należy, więc Portugalczyk z pewnością nie pogardziłby wzmocnieniem w postaci wychowanka Realu Madryt. Jeśli pozbędzie się zbędnego balastu w postaci Rose’a, to pozostaną mu jeszcze czujący się lepiej po prawej stronie Serge Aurier i Matt Doherty oraz wszechstronny, choć wciąż niedoświadczony środkowy obrońca, Japhet Tanganga. To podobno nie satysfakcjonuje "The Special One", stąd chęć ściągnięcia do Londynu Reguilona.
Zaczęło się przeciąganie liny nie tylko między zainteresowanymi klubami, ale i dziennikarzami, podającymi informacje z dwóch obozów. Zwykle idealnie poinformowany Fabrizio Romano jeszcze niedawno twierdził, że Reguilon jest już po słowie z United.
Z kolei David Ornstein z “The Athletic” donosił, że bliżej powodzenia są londyńczycy.
To tylko pokazuje, z jak dynamiczną sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku transferu zawodnika "Los Blancos". Ostatecznie Fabrizio potwierdził informacje Ornsteina i rzucił na Twitterze słynne już “Here We Go”. Wszyscy są zgodni, już niedługo Hiszpan zostanie “Kogutem”, a nie "Czerwonym Diabłem". Wszystko przez wspomniane już problematyczne żądania jego pracodawcy.

Brak wiary? Nie do końca

"Królewscy" nie zamierzają bowiem po prostu zgodzić się na sprzedaż i machnąć ręką, żegnając wychowanka. Chcą mieć możliwość ściągnięcia go z powrotem. Mówimy przecież o perspektywicznym, 23-letnim zawodniku, który już prezentuje naprawdę wysoki poziom. I właśnie tutaj pojawił się kłopot. W Manchesterze nie chcieli zgodzić się na klauzulę odkupu, która miałaby zabezpieczyć Real na przyszłość.
Taki zapis w umowie sprzedaży to na Półwyspie Iberyjskim dosyć częsta praktyka. Barcelona dzięki tego typu rozwiązaniom ściągała z powrotem Gerarda Deulofeu czy Denisa Suareza. Na Bernabeu również nie jest to nowość. Przy okazji transferu Mesuta Oezila do Arsenalu, "Królewscy" zastrzegli sobie prawo pierwokupu w przypadku zaakceptowania przez "Kanonierów" oferty z innego hiszpańskiego klubu. Tym razem mowa jednak o klasycznym odkupie. W Madrycie żądali, aby w kontrakcie Reguilona zawarto kwotę odkupu za sumę około 10 mln euro wyższą od tej sprzedaży.
Ole Gunnar Solskjaer, przy okazji styczniowej sagi transferowej z Erlingiem Haalandem w roli głównej, stwierdził, że "United chce móc decydować o przyszłości swoich zawodników". Pojawiły się plotki, jakoby przedstawiciele norweskiego napastnika żądali umieszczenia klauzuli odejścia w jego umowie. 20-krotni mistrzowie Anglii takich warunków nie zamierzali zaakceptować. Teraz mamy do czynienia z podobną sytuacją.
Tottenham jest gotowy pójść na wymagane ustępstwa. Dzięki temu zaraz oficjalnie sprzątnie Reguilona sprzed nosa ligowych rywali. Przeciąganie liny, na co wszystko wskazuje, wreszcie się skończyło, a przyszłość lewego obrońcy "Los Blancos" wydaje się jasna. Pozostaje tylko dopięcie wszystkich formalności. A klauzula odkupu? Tym Tottenham może martwić się później. W końcu właśnie pozyskują najlepszego lewego obrońcę La Liga.

Przeczytaj również