Warto było czekać. Osimhen jak Drogba czy Cavani? Napoli znów ma superstrzelca

Warto było czekać. Osimhen jak Drogba czy Cavani? Napoli znów ma superstrzelca
Ettore Griffoni/shutterstock.com
Jest najdroższym piłkarzem w historii Napoli. Choć pierwsze miesiące na Półwyspie Apenińskim były dla niego ciężkie, z miesiąca na miesiąc staje się coraz ważniejszym elementem “Partenopeich”. Victor Osimhen wreszcie strzela tyle goli, ile oczekiwano.
Zeszłoroczne letnie okienko transferowe przeszło do historii afrykańskiego futbolu. Nigdy przedtem żaden klub nie zapłacił takiej kwoty za piłkarza z tego kontynentu, jaką Napoli zaoferowało Lille za Osimhena, czyli 70 milionów euro. Choć część z tej sumy została ostatecznie uregulowana w formie czterech zawodników, którzy trafili do Francji w rozliczeniu za ten transfer, to i tak wywołuje ona spore wrażenie. Szczególnie, jeśli została wydana na 22-letniego młokosa, który miał za sobą ledwie dwa solidne sezony w Belgii i Francji.
Dalsza część tekstu pod wideo
To jednak wystarczyło, by Aurelio De Laurentiis nieco zaryzykował i położył na stół pokaźną górę pieniędzy. I mimo że Nigeryjczyk kazał kibicom Napoli nieco poczekać na swoją najlepszą wersję, raczej fani nie żałują wykazania się wobec niego sporą cierpliwością. Napastnik jest kluczową postacią w drużynie Luciano Spallettiego, która po ośmiu kolejkach Serie A ma na koncie komplet zwycięstw.

Trudny start

Ostatni sezon był dla Osimhena naprawdę ciężki. 22-latek nie był w stanie złapać odpowiedniego rytmu, a wszystko przez problemy zdrowotne. W rundzie jesiennej zmagał się z wybitym barkiem, który uszkodził w meczu reprezentacyjnym przeciwko Sierra Leone. Ta kontuzja w sumie wykluczyła go z gry na dwa miesiące, a gdy już zdołał ją wyleczyć, to zaraził się koronawirusem. Tak naprawdę poprzedni sezon zaczął się więc dla niego pod koniec stycznia.
- Należy też zauważyć, że nigdy nie jest łatwo zaadaptować się we włoskim futbolu, jeśli trafia się do niego z zagranicy. Często niezbędny jest ten okres aklimatyzacji. W przypadku Osimhena mieliśmy jednak przede wszystkim do czynienia z właśnie tą paskudną kontuzją. Wytrzymał ten czas, bo jest bardzo mocny psychicznie - czuć w nim ten głód futbolu, który próbuje zaspokoić na boisku - mówi nam Manuel Guardasole z “CalcioNapoli24”.
Mimo tych wszystkich kłopotów, Osimhen zdołał zanotować całkiem niezły debiutancki sezon na włoskich boiskach. W 24 występach w Serie A strzelił dziesięć goli i dołożył do tego trzy asysty. Wszyscy zdawali sobie jednak sprawę z tego, że to zaledwie mały ułamek arsenału Nigeryjczyka. Dlatego w Neapolu nikt przesadnie nie wywierał na nim presji. Fani “Gli Azzurri” spokojnie czekali na rozkwit formy nowego ulubieńca. I się doczekali.

Zaczął w Niemczech

Skąd w ogóle wziął się Osimhen? Jest wychowankiem Ultimate Strikers Academy z Lagos, stolicy Nigerii. Przez europejskich skautów został po raz pierwszy dostrzeżony w czasie mistrzostw świata U-17 w 2015 r., na których wraz z drużyną narodową sięgnął po złoto. To tam wpadł szczególnie w oko obserwatorom z Wolfsburga, do którego dołączył na początku kolejnego roku, a profesjonalny kontrakt podpisał w styczniu 2017.
- Lagos to przede wszystkim bardzo niebezpieczne miejsce. Praktycznie codziennie w serwisach informacyjnych można przeczytać o porwaniach, zabójstwach, handlu narkotykami i o innych przestępstwach, które są tam na porządku dziennym. Futbol jest szansą dla młodych chłopaków, by nie skończyli w więzieniu czy melinie, ale pomogli finansowo sobie i swojej rodzinie. Przy odpowiednim talencie, szczęściu, a nierzadko fałszywych dokumentach mogą dostać szansę w znanych akademiach Europy, głównie w Anglii - mówi w rozmowie z nami Adam Musialik, autor twitterowego profilu “Afrykański Futbol”.
Osimhen z tej szansy skorzystał, choć akurat w Wolfsburgu nie zdołał się przebić. Przez półtora roku rozegrał zaledwie 14 meczów w Bundeslidze i ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Trafił na wypożyczenie do Charleroi, które okazało się strzałem w dziesiątkę. Tam we wszystkich rozgrywkach zdobył 20 bramek. Belgijski klub postanowił oczywiście skorzystać z klauzuli zawartej w umowie z Wolfsburgiem i odkupił go za 3,5 miliona euro, by miesiąc później sprzedać za niemal siedmiokrotność tej sumy do Lille. We Francji już w kolejnym sezonie potwierdził wysoką formę, notując 18 goli w 38 spotkaniach.

Po pierwsze ambicja

Nigeryjczyk od początku kariery w Europie jest więc bohaterem naprawdę okazałych ruchów transferowych. A jeśli już ktoś wykłada za ciebie tak astronomiczną kwotę jak Napoli, musisz zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Gdy z kolei później nakłada się na ciebie tyle problemów, ile przybyło Osimhenowi w trakcie pierwszego sezonu w stolicy Kampanii, silna psychika jest niezbędna, byś wytrzymał ciążącą na tobie presję. Tak właśnie było z napastnikiem reprezentacji Nigerii, który zdołał przezwyciężyć wszystkie problemy właśnie dzięki widocznej na boisku mentalności zwycięzcy..
- Z pewnością Nigeryjczyk jest niezwykle ambitny. Czasami na boisku można odnieść wrażenie, że chce wręcz za dużo - pomóc drużynie, strzelić bramkę i jeszcze dograć partnerowi. Warto zwrócić uwagę na to, jak Osimhen cieszy się z goli dla Napoli - nieważne kto strzeli, napastnik świętuje to tak, jakby sam właśnie wpisał się na listę strzelców. Dodatkowo dysponuje ogromną szybkością, która - przy odpowiednim wykorzystaniu - jest prawdziwym koszmarem dla przeciwników. Jeśli Osimhen rozpędzi się przy linii bocznej, nie ma szans, żeby jakikolwiek obrońca go doścignął - mówi w rozmowie z nami Bartek Szulga z “Polsatu Sport”, będący prywatnie kibicem Napoli.
To właśnie ta szybkość jest cechą wyróżniającą Osimhena na tle innych napastników grających w Serie A. Jeśli dodamy do tego jego mocną budowę, można doszukiwać się w nim podobieństw do piłkarza, który jeszcze w zeszłym sezonie występował na Półwyspie Apenińskim, a nawet zdobył mistrzostwo Włoch - Romelu Lukaku.

Jak Cavani?

W Neapolu widzą jednak tę sprawę nieco inaczej. Mało kto chce tam porównywać nowego idola do byłej gwiazdy jednego z odwiecznych rywali z Mediolanu. W Nigeryjczyku dużo bardziej dostrzegają cechy widoczne wcześniej w innym napastniku “Partenopeich”, Edinsonie Cavanim, jednej z klubowych ikon, który swego czasu właśnie w błękitnych barwach zdołał wywalczyć koronę króla strzelców Serie A.
- Szybki, nieco chaotyczny, mający braki techniczne, ale piekielnie ambitny, waleczny i strzelający gole. Z każdym kolejnym meczem i golem widać było, jak Cavani się rozwijał i poprawiał aspekty, które w jego przypadku szwankowały - na czele z techniką, odpowiednim przyjęciem i jakością strzału na bramkę. Można odnieść wrażenie, że identycznie jest w przypadku Osimhena - przyznaje Szulga.
Urugwajczyk dorastał piłkarsko właśnie na stadionie noszącym obecnie imię Diego Maradony, a teraz podobnie może się stać też z Osimhenem. Choć do osiągnięć Cavaniego sporo mu jeszcze brakuje. Lata temu urugwajski supersnajper skradł serca neapolitańskich kibiców. W 2012 roku to głównie dzięki jego trafieniom, w tym bramce w finale przeciwko Juventusowi, Napoli sięgnęło po Copa Italia. Dla fanów ze stolicy Kampanii był to o tyle ważny moment, że na trofeum czekali od początku lat 90. i ery genialnego Argentyńczyka.
- Osimhen na boisku wygląda rzeczywiście jak Cavani w jego początkowym okresie na San Paolo, nawet jeśli na razie jeszcze nieco gorzej wykańcza. Myślę, że podobnie jak Urugwajczyka, stać go na to, by doprowadzić Napoli do trofeum i chyba nie ma w tej chwili innego piłkarza o takiej specyfice w Serie A - dodaje Guardasole.

Krok po kroku po sukces

Sam piłkarz, jeśli już na kimś miałby się wzorować, to pewnie wybrałby Didiera Drogbę, czyli swojego idola z dzieciństwa. Abstrahując od afrykańskiego pochodzenia, w tym przypadku również można doszukiwać się podobieństw zarówno w grze, jak i w historii kariery obu panów.
- Myślę, że porównania rzeczywiście nie są bezzasadne. Obaj gracze mają podobną posturę i wzrost. Poza tym na szerokie wody wypłynęli we francuskiej Ligue 1 i pozostaje życzyć Osimhenowi, by zrobił karierę przynajmniej taką jak jego idol. Będzie to duży pożytek dla jego klubów i afrykańskiego futbolu - przyznaje Musialik.
Choć wydaje się, że Drogba był nieco lepszy w kontroli piłki na boisku czy też w wykańczaniu akcji, nie można zapominać o tym, iż Osimhen jest wciąż stosunkowo młodym graczem. Niech najlepszym tego dowodem będzie fakt, że w tym samym wieku jego idol z Wybrzeża Kości Słoniowej był jedynie wyróżniającym się piłkarzem Le Mans, a na największe sukcesy czy transfery przyszło mu jeszcze chwilę poczekać. Tymczasem niewykluczone, że w przypadku utrzymania przez Osimhena tak wysokiej formy, jego przejście do jeszcze większego, tudzież bogatszego klubu od Napoli, jest jedynie kwestią czasu.
- Kariera Osimhena wydaje się być prowadzona niemal wzorowo. Co prawda w Wolfsburgu nie przebił się na dobre do podstawowego składu pierwszej drużyny, ale późniejsze kroki były naprawdę rozsądne. Ogranie się w Belgii, potwierdzenie ogromnego potencjału w Lille i duży transfer do Napoli. Krok po kroku, mądrze i rozważnie. Już dziś pojawiają się informacje, według których jego rozwój dokładnie obserwują wysłannicy największych europejskich klubów. Biorąc jednak pod uwagę to, jakim negocjatorem jest Aurelio De Laurentiis, cena za 22-latka na pewno wyniesie wówczas ponad sto milionów euro - podsumowuje Szulga

Przeczytaj również