Wisła Kraków znalazła sposób na wyjście z dołka? "W Polsce to się prawie zawsze sprawdza"

Wisła Kraków znalazła sposób na wyjście z dołka? "W Polsce to się prawie zawsze sprawdza"
Longfin Media / Shutterstock.com
Wszyscy ludzie związani z Wisłą Kraków muszą cieszyć się, że tragiczny dla “Białej Gwiazdy” rok 2022 już się skończył. Zimą w klubie doszło do kilku istotnych zmian, które przed startem rundy wiosennej mogą napawać optymizmem. Drużyna z Reymonta, podobnie jak kilka lat temu, przechodzi “hiszpanizację” i wydaje się, że może być to odpowiedni kierunek.
Wśród czterech najlepszych strzelców PKO BP Ekstraklasy możemy ujrzeć aż trzy hiszpańskie nazwiska. Davo błyszczy w barwach Wisły Płock, gra ofensywna Jagiellonii opiera się na duecie Jesus Imaz - Marc Gual, liderem Rakowa Częstochowa i chyba najlepszym graczem całej ligi jest Ivi Lopez, a Widzew Łódź jako beniaminek zajmuje wysokie miejsce w tabeli m.in. dlatego, że ma w składzie Jordiego Sancheza.
Dalsza część tekstu pod wideo
Hiszpanie czują się w Polsce znakomicie, o czym wiemy zresztą od dawna. Igor Angulo i Carlitos zdobywali tu koronę króla strzelców, Jorge Felix był wybierany najlepszym piłkarzem sezonu, legendą Piasta Gliwice stał się Gerard Badia, a Pol Llonch czy Jesus Jimenez pokazali się w naszym kraju na tyle dobrze, że zapracowali na ciekawe transfery do mocniejszych lig. Byli też choćby Airam Cabrera, Javi Hernandez czy Dani Ramirez.
Polska stała się dla piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego, bo nie tylko Hiszpanów, ale też Portugalczyków, miejscem naprawdę atrakcyjnym. Zamiast nieco anonimowo kopać się po czole gdzieś w niższych ligach swojej ojczyzny, przyjeżdżają do kraju, gdzie szybko stają się gwiazdami. Mogą liczyć na niezłe kontrakty, grę w medialnie dobrze opakowanej lidze, mecze rozgrywane na pięknych stadionach. Ponadto w Polsce łatwiej o zwrócenie uwagi większych klubów z innych krajów. Nic, tylko tu przyjeżdżać. Zwłaszcza, jeśli kariera znalazła się na mniejszym lub większym zakręcie.

Hiszpańska Wisła już była

To właśnie Wisła Kraków była kilka lat temu klubem, który najmocniej ruszył w kierunku hiszpańskim. W styczniu 2017 roku trenerem zespołu z Reymonta został Kiko Ramirez. Podczas tego samego okienka do klubu przyszli też Pol Llonch i Ivan Gonzalez, a kilka miesięcy później także Carlitos, Jesus Imaz, Fran Velez, Victor Perez i Julian Cuesta.
Wisła, od ponad dekady borykająca się z mniejszymi lub większymi kryzysami, grała w “hiszpańskiej erze” naprawdę nieźle.
  • 2016/17 - 6. miejsce w tabeli (Ramirez, Llonch i Gonzalez przyszli w środku sezonu),
  • 2017/18 - 6. miejsce w tabeli (część sezonu zespół prowadził Ramirez, część jego hiszpański następca - Joan Carillo, w składzie wielu Hiszpanów),
Co istotne, sprawdziły się niemal wszystkie hiszpańskie transfery. Carlitos w pierwszym sezonie przy Reymonta strzelił w lidze 24 gole i został królem strzelców. Jesus Imaz rozkręcał się z tygodnia na tydzień i w końcu stał się jednym z czołowych zawodników ligi, później także w barwach Jagiellonii. Pol Llonch rozkochał w sobie krakowską publiczność, a w końcu przeniósł się do holenderskiego Willem II. Dużo pochwał zbierali też za swoje występy Gonzalez i Velez. Neutralnie można ocenić Cuestę, negatywnie jedynie Pereza.

Na ratunek Fernandez

Hiszpańska era w Wiśle w końcu się jednak skończyła, bo piłkarze pouciekali z mocno przeciekającego statku, a i wśród trenerów zaczęto stawiać na przedstawicieli innych narodowości. W międzyczasie przez klub przewinęli się jeszcze Chuca oraz Jean Carlos Silva (Brazylijczyk, który ma tez hiszpańskie obywatelstwo i tam grał od najmłodszych lat), którzy przy Reymonta spisywali się raczej przeciętnie, ale potem w innych polskich klubach wyraźnie odżyli.
Kryzys Wisły, trwający tak naprawdę od ponad dekady, nabierał natomiast przez ostatnie lata na sile i kilka miesięcy temu “Biała Gwiazda” spadła z Ekstraklasy. Przez kolejne pół roku klub, mocno po omacku, próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Bez dobrego skutku.
Wisła zaczęła zmagania w Fortuna 1. Lidze świetnie, ale były to tylko dobre złego początki, bo na zimową przerwę zespół udał się już zajmując dopiero 10. miejsce. Dziś traci cztery punkty do pozycji premiowanej barażami i aż 10 oczek do lokaty dającej bezpośredni awans. Co znamienne, mogło być znaczniej gorzej, ale jesienią kilka spotkań ratował nie kto inny jak… Hiszpan, Luis Fernandez, sprowadzony jeszcze w trakcie walki o utrzymanie w Ekstraklasie. 29-latek ma swoje na sumieniu, bo już dwa razy w ważnych dla klubu momentach był zawieszany za niesportowe zachowania, ale jakości piłkarskiej mu nie brakuje. W tym sezonie ligowym strzelił 10 goli. Jest pod tym względem gorszy jedynie od Kamila Bilińskiego z Podbeskidzia.
W międzyczasie Fernandez dostał do pomocy rodaka, Angela Rodado, a ten na pierwszego gola czekał… sześć minut. Kilka dni później dołożył dublet w Pucharze Polski. Trafił też w kolejnym meczu ligowym. Start miał więc znakomity, ale później nie wyglądało to już tak kolorowo. Po rozegraniu 14 spotkań w barwach “Białej Gwiazdy” hiszpański napastnik ma na koncie pięć bramek. Być może na odpowiednie tory wróci wiosną, bo potencjał niewątpliwie ma spory.

Wielki powrót i ciąg dalszy “hiszpanizacji”

Zimą w Wiśle doszło do istotnych zmian. Jarosław Królewski odkupił udziały Tomasza Jażdżyńskiego i stał się większościowym udziałowcem klubu, obejmując także funkcję prezesa. Kilkanaście dni wcześniej ogłoszono natomiast, że nowym dyrektorem sportowym “Białej Gwiazdy” zostaje dobrze znany kibicom Kiko Ramirez, niegdyś trener zespołu z Reymonta.
Hiszpan co prawda pożegnał się z klubem już pięć lat temu, ale potem wielokrotnie podkreślał, że dalej kibicuje “Białej Gwieździe” i mocno śledzi losy klubu. Wisła postanowiła wykorzystać jego doświadczenie i dobre rozeznanie na rynku, zwłaszcza tym hiszpańskim.
- Cieszę się, że po zaawansowanych rozmowach udało się nam dojść do porozumienia z Kiko Ramírezem. To osoba, która zna polski rynek piłkarski i mamy nadzieję, że swoją pracą odpowie na aktualne potrzeby Wisły Kraków, co zresztą udowodnił już w przeszłości, gdy pod Wawel trafiali jakościowi zawodnicy - mówił Królewski.
Pierwsze efekty pracy Ramireza już widać. Niedawno umowy z klubem podpisali dwaj Hiszpanie, David Junca oraz Alex Mula. Pierwszy z nich ma za sobą 79 spotkań rozegranych w La Liga. Reprezentował takie kluby jak Girona, Eibar czy Celta Vigo. Gra na pozycji lewego obrońcy. Mula to natomiast przede wszystkim skrzydłowy. W przeszłości m.in. gracz Malagi, CF Fuenlabrada, Alcoron i CD Tenerife. Ma na swoim koncie 11 meczów w La Liga i ponad 100 na zapleczu tamtejszej ekstraklasy.
Wisła ma więc dziś w swoich szeregach hiszpańskiego dyrektora sportowego oraz czterech piłkarzy z tego kraju. I choć oczywiście narodowość nie gra, a wszystko zweryfikuje boisko, wydaje się, że “Biała Gwiazda” stawiając mocniej na graczy z tego rejonu Europy, postępuje jak najbardziej logicznie. Niezły prognostyk to ostatni sparing z Wisłą Płock, wygrany przez krakowian aż 5:1. Do przerwy to “Nafciarze” prowadzili 1:0, ale gdy w drugiej połowie na boisko weszli m.in. Fernandez, Mula, Rodado czy Junca, zrobiło się… 5:1 dla Wisły z Krakowa. Gole strzelali wyłącznie Hiszpanie, a nowe nabytki - Mula i Junca - zbierają póki co bardzo pozytywne recenzje, choć oczywiście trzeba brać pod uwagę, że do tej pory grają tylko w meczach towarzyskich.
***
Chyba żadna inna nacja tak dobrze nie odnajduje się w Polsce. Czy “hiszpanizacja”, która być może rozkręci się jeszcze mocniej po powrocie Kiko Ramireza, okaże się kluczem do sukcesu Wisły? Przekonamy się już niebawem. Nie samą Hiszpanią jednak żyją przy Reymonta. Na papierze ciekawie wygląda też sprowadzenie Igora Sapały, w przeszłości piłkarza Rakowa Częstochowa. Czy wzmocnienia okażą się cenne i "Biała Gwiazda" w końcu da kibicom trochę radości? Być może. Gorzej niż jesienią raczej nie będzie.

Przeczytaj również