Wulgarne, ale trafne przesłanie kibiców Lecha Poznań. Koniec wymówek, “Kolejorz” musi grać o trofea

Wulgarne, ale trafne przesłanie kibiców Lecha. Koniec wymówek, “Kolejorz” musi grać o trofea
kkslech.com
Zakończył się kolejny sezon przejściowy Lecha Poznań. Włodarze “Kolejorza” już przed jego rozpoczęciem zdejmowali presję z trenera i piłkarzy, twierdząc, że wynik sportowy będzie na drugim planie. No to był. Chociaż momentami podopieczni Dariusza Żurawia grali skutecznie i miło dla oka, a światu pokazało się kilku zdolnych młokosów, zabrakło sukcesu. W następnym sezonie poznaniacy nie będą już mogli liczyć na taryfę ulgową.
Kibice mówią o tym dobitnie. I - zostawiając na boku formę przekazu - mają rację. W minioną niedzielę Lech przypieczętował wicemistrzostwo Polski efektowną wygraną nad Jagiellonią (4:0), a sympatycy “Kolejorza” wywiesili transparent o następującej treści: “Sezon przejściowy za nami, w następnym jazda z ku**ami”. Chociaż nie pochwalamy często obecnych na stadionach wulgaryzmów, to z samym przesłaniem trudno się nie zgodzić.
Dalsza część tekstu pod wideo
Lech przez ostatnie lata przyzwyczaił bowiem do:
  • promowania młodych piłkarzy
  • sprzedawania ich za grube miliony
  • znakomitej gry w naprawdę wielu spotkaniach
  • wykładania się na skórce od banana, gdy sukces jest tuż za rogiem
O ile trzy pierwsze kwestie są godne pochwały, o tyle czwarta mocno psuje końcowy efekt. Ostatecznie przecież gra się chyba po to, by wygrywać, odnosić sukcesy, podnosić puchary. Zwłaszcza, gdy nie jest się ligowym kopciuszkiem. A “Kolejorza” za takiego uznać przecież nie można.
Dla właścicieli i prezesów imponujące przelewy wpadające na konto mogą być sporym pocieszeniem. Dla kibiców już nie bardzo. Oni ze sprzedaży piłkarzy za duże kwoty będą cieszyć się wówczas, jeśli choć część zysku zostanie sensownie zainwestowana, co wymiernie przełoży się na wynik sportowy. Nie znamy raczej fana, który stwierdzi: “Nie mamy mistrzostwa Polski? Nie mamy Pucharu Polski? Trudno. Ważne, że tabelki w excelu wyglądają dobrze”.
One mają być częścią jakiejś drogi, nie celem samym w sobie.
Przez ostatnie lata Lech przegrywał notorycznie finały Pucharu Polski, wchodził w decydującą fazę Ekstraklasy jako lider, a później niszczył to, co budował przez cały sezon. Tym razem natomiast w nieprawdopodobnych okolicznościach odpadł na etapie półfinału krajowego pucharu. Mieć dwa gole przewagi w rzutach karnych i przegrać? To też sztuka. A w finale “Kolejorz” byłby raczej faworytem, choć biorąc pod uwagę poprzednie lata, mogłoby to wcale nie działać na jego korzyść.
Prezesi nie oczekiwali w tym sezonie trofeów, ale chyba nie pogniewaliby się, gdyby Lech “niespodziewanie” jednak dołożył coś do gabloty. O zmagania ligowe trudno mieć do poznaniaków pretensje, bo Legia faktycznie była bardzo mocna, a drugie miejsce da się jeszcze przełknąć. Przynajmniej z perspektywy wspomnianego sezonu przejściowego.
Największy plus tych rozgrywek to na pewno młodzież, która weszła do pierwszego zespołu z drzwiami i futryną. O ile Kamil Jóźwiak czy Robert Gumny mają - jak na swój wiek - niemal łatkę ligowych wyjadaczy, to już Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz i Jakub Kamiński pierwsze poważne kroki ekstraklasowe postawili w imponującym stylu. A jest jeszcze przecież Filip Marchwiński i kilku innych młodych, którzy pukają do bram seniorskiej drużyny. Dla “Kolejorza” przepis o konieczności gry przynajmniej jednego młodzieżowca istnieje tylko teoretycznie. Oni i bez tego wystawiają co mecz po trzech, czterech, czasami pięciu.
Teraz trzeba dołożyć do nich jeszcze kilku bardziej doświadczonych zawodników, pokroju Pedro Tiby, Lubomira Satki, Daniego Ramireza, a wówczas Lech może być naprawdę bardzo mocny. Gotowy do odnoszenia sukcesów, które omijają go już od pięciu lat. W tym czasie trofea zdążyły zdobyć nawet Arka Gdynia, Lechia Gdańsk czy Piast Gliwice. Zaraz do tego grona może dołączyć też Cracovia.
Kibice chcą konkretów, tymczasem Dariusz Żuraw zapowiada, że w kolejnych rozgrywkach celem będzie najpiękniejsza gra w lidze. Pytanie, czy owa uroda przełoży się w końcu na wyniki. Jedno jest pewne. Lech musi zacząć od siebie wymagać. Wyczerpała się formuła rewolucji, budowy, okresu przejściowego. Żadną wymówką nie może być odejście Christiana Gytkjaera czy - najprawdopodobniej - Kamila Jóźwiaka. Trzeba ich jak najlepiej zastąpić, a w nowy sezon wejść z pianą na ustach. Z jednym celem - by wygrać.
W innym wypadku na ostatni mecz kolejnego sezonu kibice Lecha wyciągną mniej miły transparent. Taki, który kiedyś zaprezentowali już światu.
Kibice Lecha Poznań
Twitter

Przeczytaj również