Wygrani i przegrani pierwszego zgrupowania Sousy. Czterech piłkarzy straciło najwięcej

Wygrani i przegrani pierwszego zgrupowania Sousy. Czterech piłkarzy straciło najwięcej
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Trzy mecze pod wodzą nowego selekcjonera już za nami. Wśród uczestników pierwszego zgrupowania reprezentacji Paulo Sousy znajdziemy kilku wygranych i przegranych. Ci drudzy sporo stracili.
Kto najwięcej zyskał? Kto niespodziewanie znacznie poprawił własną pozycję w szeregach kadry? Kto zawiódł na całej linii? Kogo możemy uznać za pechowca? Znaleźliśmy czterech zwycięzców i czterech przegranych zakończonego zgrupowania.
Dalsza część tekstu pod wideo

WYGRANI

Kamil Jóźwiak
Chyba najlepszy piłkarz reprezentacji Polski w ostatnich trzech spotkaniach. I to pomimo tego, że dwukrotnie wchodził z ławki rezerwowych. Najpierw Jóźwiak miał największy udział w udanej pogoni za reprezentacją Węgier, kończąc mecz z golem i asystą. Następnie pokazał się z dobrej strony przeciwko Andorze, gdzie także dopisał do statystyk asystę. Wreszcie - to po jego zameldowaniu się na boisku ruszyła gra “Biało-czerwonych” na Wembley. Paulo Sousa chyba na dobre zrozumiał, że trzymanie na ławce przebojowego bocznego pomocnika mija się z celem. “Józio” po prostu musi występować w podstawowym składzie. Jest naszym najlepszym i jedynym regularnie grającym skrzydłowym. Kiepskie liczby w klubie nie są w tym wypadku żadnym wyznacznikiem tego, czy były piłkarz Lecha Poznań powinien stanowić pierwszy wybór selekcjonera. Tej reprezentacji personalnie nie stać na odsyłanie Jóźwiaka na ławkę. I tyle.
Grzegorz Krychowiak
Po serii przeciętnych lub bardzo słabych występów za kadencji Jerzego Brzęczka, Grzegorz Krychowiak wreszcie wrócił na właściwe, reprezentacyjne tory. Trzykrotnie zdał egzamin w środku pola. Jako jedyny zawodnik z pola zagrał komplet minut we wszystkich spotkaniach. Grał na miarę oczekiwań, czego od dawna mu w kadrze brakowało. Brał grę na siebie, biegał za trzech, nie bał się pojedynków z rywalami “na plecach”, starał się też kreować. Wczorajszy udany występ w Londynie był idealnym podsumowaniem minionego tygodnia w wykonaniu “Krychy”. Zgrupowania z jego strony absolutnie pozytywnego. Nie zawiódł, a to już duże osiągnięcie. Szczególnie, że przed zgrupowaniem mogliśmy być pełni obaw o jego dyspozycję z orzełkiem na piersi.
Karol Świderski
- Szok ogromny. To dla mnie spełnienie marzeń. (...) Jestem coraz bliżej drużyny narodowej i będę mógł trenować z Robertem Lewandowskim - mówił Świderski na łamach “Onetu” po znalezieniu się na ostatecznej liście powołanych na marcowe mecze eliminacyjne.
Okazało się, że Świderski nie tylko będzie mógł trenować z “Lewym”, ale też zmieni go z Andorą. A kilka dni później dostanie szansę od pierwszej minuty na Wembley. Chyba w najśmielszych marzeniach napastnik PAOK-u Saloniki nie przypuszczał, że to zgrupowanie tak się dla niego szczęśliwie ułoży. W debiucie strzelił inteligentnego gola, w drugim spotkaniu rywalizował z jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. I chociaż prochu nie wymyślił, a w przerwie zastąpił go Arkadiusz Milik, to należą mu się brawa za ambicję i odwagę. Trzeba też przyznać, że wiele “Świderek” wskórać nie mógł, bo nie otrzymał żadnych piłek w pole karne. Ogólnie jednak zdecydowanie zasłużył na miano wygranego. Udowodnił, że nie tylko sprawdzi się jako czwarty do snajperskiego brydża, ale przy gorszej formie Milika czy Krzysztofa Piątka jest w stanie coś tej kadrze dać. Zważywszy na bardzo prawdopodobne zwiększenie limitu powołanych na Euro, 24-latek znacznie się do tego turnieju przybliżył.
Kacper Kozłowski
17-latek ląduje w tym gronie nieco na zachętę, ale kilkanaście minut z Andorą wystarczyło, byśmy przekonali się o sporych umiejętnościach zawodnika Pogoni Szczecin. Już samo powołanie Kozłowskiego było bardzo zaskakujące. Paulo Sousa wypowiadał się jednak o nim w samych superlatywach. Wiedział, o czym mówi. W nagrodę za dobrą postawę na treningach dał mu szansę debiutu. Nie zawiódł się. Portugalczyk wprost przyznawał w wywiadach, że liczy na przydatność pomocnika w trakcie Euro. Występem z Andorą Kozłowski udowodnił, że wydaje się gotowy na wyjazd na dużą imprezę. Nawet jeśli miałby tam pełnić niewielką rolę. W dobie kryzysu personalnego w środku pomocy (Góralski, Bielik, Linetty) to ciekawe rozwiązanie. I szansa dla piłkarza Pogoni na wypromowanie się.

PRZEGRANI

Michał Helik
Dwie szanse i dwie zmarnowane. Michał Helik dostał gigantyczny kredyt zaufania od Paulo Sousy. Zadebiutował z Węgrami, maczał palce przy pierwszym straconym golu, dostał żółtą kartkę za brutalny faul, w końcu zmienił go Kamil Glik. Dalecy jednak byliśmy od wielkiej krytyki obrońcy Barnsley po meczu w Budapeszcie. Szkoda, że nie dostał szansy na odbudowanie się z Andorą. Na Wembley znów wyszedł w pierwszym składzie. I znów się nie popisał. Gol Harry’ego Kane’a w całości obciąża konto Helika. Faul Polaka na Raheemie Sterlingu był kompletnie bezsensowny. Piłkarz Manchesteru City dobiegł już do linii końcowej, stracił właściwy rytm biegu, nie zdołałby porządnie dośrodkować, wręcz szukał faulu. I niestety go znalazł. Helik podjął nieodpowiedzialne ryzyko, trafił rywala, Anglicy ustawili przebieg meczu pod siebie. Szkoda, bo stoper Barnsley rozgrywa świetny sezon w Championship. To zgrupowanie nie przebiegło jednak po jego myśli, mimo debiutu. Z drugiej strony - nie ma co rosłego defensora skreślać.
Arkadiusz Milik
Milik wyglądał z Węgrami i Andorą na tyle fatalnie, że Paulo Sousa wypuścił w bój na Wembley Karola Świderskiego. W przerwie napastnik Marsylii zameldował się na murawie, zapisał na konto asystę przy trafieniu Jakuba Modera, wziął udział w kilku akcjach ofensywnych, ale odbiór jego postawy w minionych trzech meczach musi być negatywny. Było widać, że Milikowi daleko do optymalnej formy. W końcu kilka miesięcy zeszłego roku spędził na trybunach. A nawet jeśli zanotował niezły start kariery we Francji, to nie przełożył tego na reprezentację. Odnosimy zresztą wrażenie, że 27-latek od dawna nie miał naprawdę udanego spotkania w barwach narodowych. Czy przebudzi się na Euro? Czas najwyższy. Paulo Sousa pokazał jednak, że on na sentymenty i zasługi nie patrzy.
Sebastian Szymański
Szymański zagrał tylko z Węgrami, należał do najgorszych graczy na boisku i więcej w tych eliminacjach się już szerszej publiczności nie pokazał. Tak oceniliśmy jego grę w Budapeszcie:
- Jedna dobra wrzutka. I tyle. Piłkarz, który w Dynamie Moskwa gra w roli środkowego pomocnika, w ustawieniu Paulo Sousy zupełnie się nie odnalazł. W roli kogoś pomiędzy wahadłowym, a skrzydłowym był zupełnie zagubiony. Występ do zapomnienia. Masakra.
I właśnie tutaj leży problem z Szymańskim w kadrze. To nie jest skrzydłowy. Ani tym bardziej wahadłowy. Najlepiej radzi sobie w roli środkowego pomocnika. Na tej pozycji szansy w reprezentacji jednak nie otrzymuje. A szkoda, bo może rozwinąłby skrzydła i wszedł na oczekiwany poziom. Zobaczymy, jaki plan na niego będzie miał Paulo Sousa. Bo na razie filigranowy rozgrywający zanotował błyskawiczny zjazd w reprezentacyjnej hierarchii.
Mateusz Klich
Szczerze współczujemy Mateuszowi Klichowi. Gdyby nie koronawirus, zapewne wczoraj wybiegł na Anglię w podstawowej jedenastce, wcześniej występując z Węgrami. Pozytywny wynik testu na Covid-19 wykluczył jednak “Clichy’ego” z tego zgrupowania. Piłkarz Leeds miał ogromnego pecha. Nie zdołał z bliska zaprezentować się Paulo Sousie. Stracił sporo, bo u Portugalczyka zadebiutuje właściwie dopiero tuż przed Euro. Nie będzie miejsca na błędy.

Kto według Ciebie jest największym przegranym minionego zgrupowania reprezentacji Polski?

  • Michał Helik46.86%
  • Arkadiusz Milik28.79%
  • Sebastian Szymański18.53%
  • Mateusz Klich5.83%

Przeczytaj również