Wygrani i przegrani minionych półfinałów Ligi Mistrzów. “To był jego pierwszy taki mecz w karierze”

Wygrani i przegrani minionych półfinałów Ligi Mistrzów. “To był jego pierwszy taki mecz w karierze”
John Spencer / Sipa / PressFocus
Sporo się działo w obu pierwszych półfinałach Ligi Mistrzów. Były piękne bramki, ale i te kuriozalne. Nie zabrakło zwrotów akcji, brutalnych fauli, jak i zagrań rodem z amatorskiej piłki. Kilku graczy dało nam też dużo powodów do zachwytu. Kto zasłużył na miano największych wygranych dwóch minionych spotkań? Kogo można uznać za przegranego?
Zanim przejdziemy do głównego punktu niniejszego artykułu, podkreślmy jedną rzecz. Chyba najistotniejszą dla neutralnego fana. Sprawa awansu do finału Ligi Mistrzów wciąż jest otwarta. Będący w najlepszej sytuacji Manchester City musi uważać w rewanżu na PSG, bo Kylian Mbappe, Neymar i spółka są nieobliczalni. Wczoraj koncertowo zawalili drugą połowę, ale przecież i “Obywatelom” zdarzały się w ostatnich tygodniach słabsze występy. Z kolei rewanż z udziałem Chelsea i Realu Madryt właściwie nie ma faworyta, co tylko buduje większe emocje przed potyczką na Stamford Bridge. Na dramaturgię w półfinałach na razie nikt, nawet najbardziej wybredny kibic, nie powinien narzekać.
Dalsza część tekstu pod wideo
A kogo umieściliśmy w gronie wygranych i przegranych spotkań rozegranych odpowiednio w Madrycie i Paryżu?

WYGRANI

N’Golo Kante

To był kolejny wielki mecz N’Golo Kante. Mający ostatnio problemy zdrowotne Francuz udowodnił, dlaczego od kilku lat jest jednym z najlepszych - o ile nie najlepszym - zawodników na swojej pozycji. Przeciwko Realowi zagrał wybornie. Harował jak wół, uprzykrzał życie przeciwnikom, łatał dziury tworzone przez kolegów, a przy tym nie tracił chłodnej głowy i ryglował środek pola. Razem z Jorginho spowodował, że Luka Modrić i Toni Kroos nie mogli rozwinąć skrzydeł, co zwykle napędza ofensywną grę Realu Madryt. Jego siły są niespożyte. Jak słusznie zauważył Piotr Dumanowski z “Eleven Sports”, Kante zaraz mógłby rozegrać kolejne 90 minut. Niesamowita wydolność, ambicja, chęci i zadziorność.
Co ciekawe, mistrz świata sprzed trzech wcale nie wypadł tak okazale pod względem stricte statystycznych. Zanotował 11 strat i wygrał mniej niż połowę stoczonych pojedynków. To jednak przykład na to, że liczby nie zawsze odzwierciedlają ogólne wrażenie osoby obserwującej spotkanie. Bo nie ma wątpliwości, że Kante był niezbędny do wywiezienia przez Chelsea korzystnego rezultatu z Hiszpanii. Fantastycznie grę N’Golo podsumował Cesc Fabregas.
- To zawsze był piłkarz na wielkie mecze. Nigdy nie można w niego wątpić. Gra za dwóch - podkreślił były zawodnik “The Blues”.
I w rewanżu także postawa Kante będzie kluczowa dla losów awansu do finału.

Thomas Tuchel

Doceniliśmy piłkarza Chelsea, doceniamy też trenera londyńczyków. Thomas Tuchel wykonuje na Stamford Bridge doskonałą robotę. Odmienił grę CFC jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Posprzątał po Franku Lampardzie - zaryzykował, odświeżył wyjściowy skład i uratował “The Blues” sezon. Wszystkie atuty, które ma Chelsea pod wodzą Niemca, były świetne widoczne na Estadio Alfredo Di Stefano. Tuchel mógł postawić klasyczny “autobus” i murować bramkę, a jednak tego nie zrobił. Wiedział, że Real można “napocząć”. Gdyby nie geniusz Karima Benzemy, wynik dla gości z Wysp byłby jeszcze lepszy. Przed meczem rewanżowym Chelsea stoi przed dużą szansą na wielki sukces. Ale nawet jeśli reprezentanci Premier League odpadną, to należy docenić robotę, którą były menedżer PSG wykonuje w stolicy Anglii.

Pep Guardiola

Czy Pep Guardiola wreszcie przełamie własną klątwę i po latach znów pojawi się w finale Ligi Mistrzów? Po wczorajszym popisie City w drugiej połowie meczu w Paryżu to bardzo realny scenariusz. Nie wiadomo, co kataloński menedżer powiedział podopiecznym w przerwie, ale podziałało. Przyszli mistrzowie Anglii zagrali od 46. minuty wręcz fenomenalnie. Wprawdzie obie bramki zdobyli po komicznych wręcz błędach rywali, ale najpierw ich do tych pomyłek sprowokowali, grając odważniej i wyżej niż w pierwszej części spotkania. Obudził się Kevin De Bruyne, świetnie wyglądała defensywa prowadzona przez Rubena Diasa. Znakomicie funkcjonował cały zespół Guardioli.

PRZEGRANI

Kylian Mbappe

Uwierzylibyście, gdyby ktoś po ćwierćfinałach powiedział Wam, że do grona największych przegranych pierwszych półfinałów będzie można zaliczyć Kyliana Mbappe? Francuz błyszczał w dwóch poprzednich rundach, ale wczoraj, w paryskim Parku Książąt, nie był sobą. A może inaczej - starał się być, lecz został generalnie wyłączony z gry przez znakomicie funkcjonującą obronę City. Nie miał zbyt wielu kontaktów z piłką. Nie oddał ani jednego strzału. Ani jednego!
- To był jego pierwszy taki mecz w karierze, kiedy zagrał w Lidze Mistrzów od początku i nie oddał ani jednego strzału - zwróciło uwagę “ESPN”.
Miewał momenty - krótkie, rzadkie, niewystarczające. Jak zauważył na Twitterze Kamil Rogólski - Francuza tylko raz sfaulowano, raz też wykonał udany drybling. Cień piłkarza, który wchodził na niebotyczny poziom w Barcelonie i Monachium. Może wpływ na to miał lekki uraz odniesiony w ostatnim starciu ligowym z Metz?
Z drugiej strony - w rewanżu Mbappe powinien być żądny zemsty i głodny sukcesu nie tylko całej drużyny, ale też własnego. Kto wie, czy postawa na Etihad nie będzie istotna dla losów Złotej Piłki za rok 2021. Przed napastnikiem PSG jak na razie najważniejszy mecz w sezonie. Trzeba zmazać wczorajszą plamę.

Timo Werner

I znów to samo - można powiedzieć po występie Niemca przeciwko Realowi Madryt. Timo Werner po raz n-ty zmarnował doskonałą okazję bramkową. Jasne, Thibaut Courtois zasługuje na słowa uznania za obronę strzału rywala, ale to bardziej Werner kopnął w Belga, aniżeli ten w jakiś niebywały sposób zatrzymał uderzenie. Przypomnijmy:
Napastnik Chelsea nie ma w tym sezonie złych statystyk - łącznie uzbierał 11 goli i 12 asyst we wszystkich rozgrywkach. Ale jego praca dla zespołu czy pojedyncze efektywne zagrania schodzą na drugi plan przy regularnie notowanych pudłach w świetnych sytuacjach. Warto podkreślić, że i w Bundeslidze reprezentantowi Niemiec zdarzały się podobne wpadki. Nie jest to więc wyłącznie efekt jakiegoś “spalenia” w barwach nowej drużyny. Gdyby Werner trafił w Madrycie, mógłby zostać bohaterem, być może nawet architektem ewentualnego awansu. A tak to kropnął wprost w Courtois i natychmiast stracił pewność siebie, bo jego cały występ należy ocenić negatywnie.

Marcelo

Chelsea miała pudłującego Wernera, a Real miał słabiutkiego Marcelo. Brazylijczyk ewidentnie nie dojechał poziomem na półfinał Ligi Mistrzów. Gubił się i z przodu, i z tyłu. Popełniał proste błędy w ustawieniu. Przede wszystkim - nie nadążał za rywalami. Był notorycznie spóźniony, musiał ratować się rozpaczliwymi wślizgami albo liczyć na pomoc ze strony kolegów. Więcej o spektakularnym zjeździe legendy “Królewskich” pisaliśmy w osobnym artykule, który znajdziecie TUTAJ.
32-latek nie tylko zawodził w defensywie, w której nigdy nie był wybitny, ale także nie dawał zespołowi nic “ekstra” w ataku. Jego grę opisaliśmy tak:
- Nie potrafił stworzyć przewagi, przeprowadzić ciekawej akcji, wejść w odważny drybling, dodać gazu. Z jego 13 pojedynków sześć miało miejsce w fazie ataku. Wygrał jeden. Tylko raz zdecydował się na drybling. Właściwie można go pochwalić wyłącznie za jedno zagranie - celną, dopieszczoną wrzutkę, po której Casemiro i Eder Militao mogli zgrać futbolówkę do Karima Benzemy, a ten zdobył przepięknego gola wyrównującego.
Występ doświadczonego zawodnika Realu dobrze oddaje poniższy GIF:
Zinedine Zidane zaryzykował, wystawiając niezwykle rzadko grającego w bieżących rozgrywkach weterana. I drugi raz tego błędu już nie popełni. Zresztą - wszystko wskazuje na to, że nawet nie będzie musiał takiego wariantu rozważać. Marcelo został bowiem losowo wybrany do… komisji wyborczej w Madrycie, co prawdopodobnie uniemożliwi mu lot do Londynu na mecz rewanżowy. Więcej o tej dość kuriozalnej sytuacji dowiecie się W TYM MIEJSCU.
***

Kogo Wy byście wrzucili do grona największych wygranych i przegranych pierwszych półfinałów? Zgadzacie się z powyższym zestawieniem? A może macie własne propozycje? Dajcie znać w komentarzach.

Przeczytaj również